poniedziałek, 31 marca 2014

When I Close My Eyes I Think Of You - ROZDZIAŁ 32

-Chłopaki, śpijcie dzisiaj w swoich pokojach.- poprosiłam. Tak. Pierwszy raz od jakiegoś czasu odezwałam się do nich. To wszystko dzięki Perrie. Chcę, aby wszystko wróciło do normy.
-To chyba nie najlepszy pomysł.- zauważył Liam.
-Nie chcę, abyście męczyli się z mojego powodu.
-Ale….
-Nie będę próbowała się zabić.- powiedziałam.
-Dobrze.- zgodzili się. To była oznaka, że mi ufają, dlatego ja też chcę im znów zacząć ufać. Tylko potrzebuję na to trochę czasu.
   Wyszli z pokoju gasząc przy okazji światło i mówiąc mi dobranoc. Byłam z siebie dumna, że się przełamałam. Dałam radę.
   Ułożyłam się wygodniej na łóżku i spróbowałam zasnąć. Nie wiem ile się wierciłam, ale nie mogłam zmrużyć oka. Nie chciało mi się spać. Miałam ochotę przytulić się do któregoś z chłopaków i poczuć się bezpieczna.
   Wyszłam z pokoju i nawet sama nie wiem, dlaczego to robiłam, ale zaczęłam wchodzić do pokoi chłopaków i popatrzeć na nich jak śpią. Zayn, Louis, Liam i Harry smacznie spali i nawet nie zorientowali się, że na nich patrzę. Byli tacy słodcy. Przy pokoju Niall’a się zatrzymałam i zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno wejść. Z nim będzie mi się najciężej oswoić. Po tym co Jack mi zrobił, na widok żarłoka wszystko mi się przypomina. Jestem ciekawa, czy uda mi się wyrzucić te myśli z głowy. Chciałabym jak najszybciej przestać o tym myśleć.
   Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Mogłam tego nie robić. Zobaczyłam Niall’a, który siedział na parapecie okna i … płakał? Tak, to łzy spływały po jego policzkach.
-Ally?- zdziwił się i szybko otarł łzy. Zaświeciłam światło w pokoju i miałam zamiar się wycofać.
-Przepraszam.-powiedziałam.
-Nic się nie stało. Co tutaj robisz?- zapytał. No tak, normalny człowiek nie przychodzi do drugiego w środku nocy bez powodu.
-Chodziłam po pokojach i patrzyłam jak śpicie. Czy aby wszystko jest w porządku?
-Tak. Po prostu nie mogłem spać. Chyba tak samo, jak ty.- zaśmiał się. Przytaknęłam głową na zgodę i już miałam wychodzić z pokoju, kiedy Niall mnie zatrzymał.-Chcę ci coś pokazać.- przyznał. Spojrzałam na niego zdziwiona.
   Podszedł do szafki i wyciągnął z niej książkę. Podeszłam bliżej i zauważyłam, że to jednak nie jest żadna lektura do czytania, tylko album. Nasz album… Ten ze szczęśliwymi wspomnieniami. Dotknęłam okładki i się uśmiechnęłam.
-Pamiętasz te wszystkie wspaniałe chwile?- zapytał.
-Tego nie da się zapomnieć.- przyznałam.
   Usiedliśmy razem na łóżko i zaczęliśmy przeglądać. Na pierwszej stronie zobaczyłam mnie i Niall’a. Byliśmy wtedy w zoo.
-Pamiętasz, jak uciekaliśmy w zoo przed fanką?- zapytał blondyn.
-Tak.- przyznałam.-Nie wiem jakim cudem, ale udało nam się uciec.- zaśmiałam się.  W jego towarzystwie było mi tak dobrze. Zapominałam o wszystkich problemach. Było mi cudownie i czułam się bezpiecznie. Chyba o to chodziło, prawda? Jeszcze trochę czasu i wszystko się ułoży. Jack siedzi w więzieniu i nie może mnie zaatakować. Jedyna sprawa, która mi pozostała, to powiedzenie prawdy, ale bałam się to wyznać. Za bardzo się wstydziłam. Ale nie myślmy teraz o tym. Rozkoszujmy się tą wspaniałą chwilą.
   Zobaczyliśmy wszystkie zdjęcia, oczywiście każde komentując. Otworzyłam się na Niall’a. Ale jak na razie jestem w stanie zachowywać się w miarę normalnie tylko przy nim. Oczywiście Horan utrzymywał między nami odległość i nie przytulał mnie, ani nie całował. Byłam mu za to wdzięczna, bo gdyby to zrobił, to wszystko mogłoby się zepsuć i znowu byłabym skrytą Ally, a tak wiem, że żyję!
   Pożegnałam się z Niall’em mówiąc mu tylko dobranoc. Na więcej nie było mnie stać. Wróciłam do swojego pokoju i wtedy spokojnie zasnęłam.

   Obudziło mnie pukanie do drzwi.
-Ally, jesteś tam?- usłyszałam pytanie. Podniosłam głowę i popatrzyłam na postać. Nie mogłam jeszcze racjonalnie myśleć, ponieważ nadal spałam.- Ally, ty śpiochu. Pobudka.- usłyszałam śmiech. Zmusiłam się do tego, by wstać i dopiero teraz zauważyłam, że stoi przede mną Perrie.-Przepraszam, że tak z rana, ale jeszcze dzisiaj wyjeżdżam.- wytłumaczyła.
-Jasne.- zgodziłam się.
-Musimy to dzisiaj szybko załatwić.- przyznała. Usiadłyśmy obie na moim łóżku i czekałam, aż powie co dalej.- Chciałabym tak z tobą szczerze porozmawiać.
-Ok, ale o czym?- zapytałam.
-Wiem, że może nie masz ochoty na taką rozmowę, ale nie możemy jej odłożyć na jutro. Musimy to zrobić dzisiaj, więc mam nadzieję, że będziesz współpracować.- uśmiechnęła się.
-O czy chciałabyś porozmawiać?- zadałam pytanie, na które znałam odpowiedź. To było jasne, że zapyta mnie o porwanie. Po to tutaj jest.
-Co on ci zrobił?- zapytała. Byłam przygotowana na to pytanie. Lecz postanowiłam nie odpowiadać. Nawet jej nie byłam w stanie tego powiedzieć.-Słuchaj, myślę, że jesteśmy przyjaciółkami. - zaczęła. Spodobało mi się to słowo: przyjaciółki. Perrie jest pierwszą moją tak dobrą przyjaciółką, ponieważ wcześniej nie miałam ani jednej. Był tylko Liam. Teraz to grono się powiększa, z czego jestem bardzo zadowolona.-Wyjaśnij mi to wszystko.- poprosiła. Nie odpowiedziałam jej.- On cię zgwałcił, prawda?- zapytała. Zatkało mnie. Skąd ona o tym wiedziała? Jak się dowiedziała? Przecież nikt o tym nie wiedział, tylko ja… i Jack. To niemożliwe.
-Jest mi tak bardzo wstyd.- rozpłakałam się. Blondynka przytuliła mnie. Wypłakałam się w jej ramię.- On nie zrobił tego raz.- przyznałam. W tamtym momencie postanowiłam wyjawić jej prawdę. W końcu i tak musiałabym powiedzieć to jej i reszcie. Nie mogłam dłużej tego ukrywać.
-Naprawdę mi przykro.- powiedziała Perrie.- Teraz w pełni rozumiem twoje zachowanie.- otarła moje łzy i na chwilę nic nie mówiłyśmy. Dziewczyna czekała, aż się trochę uspokoję, żeby znów powrócić do naszej rozmowy.- Mogłaś powiedzieć wcześniej. Wtedy byłoby łatwiej.
-Wstydziłam się.- przyznałam.- Co ja miałam powiedzieć chłopakom? Żeby traktowali mnie inaczej, bo przydarzyła mi się wielka krzywda? Gdybym im to powiedziała, nie czułabym się dobrze w ich towarzystwie. Byłabym wyrzutkiem.
-Wcale tak by nie było.- zaprzeczyła Perrie. -Chłopcy na pewno zrozumieliby to wszystko.
-Myślisz?- zapytałam.
-Oni podejrzewali, że Jack cię zgwałcił. - czyli oni wiedzieli, tylko czekali, aż sama im to powiem? Starali się, aby wszystko wróciło do normy, a ja im to utrudniałam. Byłam na siebie zła. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Próbowali dać mi do zrozumienia, że jestem dla nich ważna, i powinnam im  zaufać, a ja ich olałam. Źle się z tym czułam.
-Są kochani.- przyznałam.
-Chcesz z nimi porozmawiać? Czekają na ciebie.- powiedziała Per.
-Jestem na to gotowa?
-No jasne. Nie chcesz, żeby wszystko wróciło do normy?-zapytała.
-Chcę.- odpowiedziałam. Taka była prawda. Chcę, żeby było tak, jak dawniej.
-A więc chodźmy.- Perrie wzięła mnie za rękę i wyprowadziła z pokoju. Zeszłyśmy po schodach. Wzięłam parę głębszych oddechów i weszłam z nią do salonu. Poczułam na sobie wzrok wszystkich. Spuściłam głowę.
-Chciałabym was przeprosić.- powiedziałam. Wiedziałam, że chcieli wstać i mnie przytulić, ale zatrzymałam ich ruchem ręki.
-Ally, co on ci zrobił?- zapytał Louis. Nie byłam w stanie im tego powiedzieć.
-Perrie…- zaczęłam.
-Jasne.- uśmiechnęła się do mnie i zwróciła się w stronę chłopaków.- Wasze podejrzenia się sprawdziły. On jej to zrobił.- wtedy się rozpłakałam. Wszyscy do mnie podeszli i zrobiliśmy grupowy uścisk.Pozwoliłam im na to.
-Tak bardzo mi przykro.- szepnął mi do ucha Zayn.
   Wszyscy wrócili na swoje miejsca. Tylko ja i Perrie zostałyśmy na środku salonu.
-Ally, powiesz im resztę czy ja mam kontynuować?- zapytała Per.
-Ja powiem.- przyznałam. Poczułam, że dam radę. –On nie zrobił tego raz. Po pewnym czasie przestałam to liczyć.To było dla mnie bardzo trudne. Dlatego chciałam się zabić. Ale teraz żałuję, że próbowałam to zrobić i jestem wdzięczna, że Niall mnie powstrzymał. Mam was i nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.- pierwszy raz podczas tej rozmowy odważyłam się spojrzeć na chłopaków. Uśmiechali się. Nareszcie byli szczęśliwi.-Jeszcze raz przepraszam.- dodałam.
-Nic się nie stało. Najważniejsze jest, że wszystko jest już po staremu.- powiedział Liam. Posłałam mu szeroki uśmiech.
-To co Zayn, zabierasz mnie na tą randkę, czy nie?-zapytała Perrie swojego narzeczonego. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-No jasne, że idziemy.- mulat podniósł się z fotela i stanął obok swojej narzeczonej.
-Dziękuję Perrie. Jesteś najlepszą przyjaciółką.- powiedziałam jej, gdy wychodziła.
-Ty też.- uśmiechnęła się do mnie i zniknęła z Zayn’em w przedpokoju.
-To co, oglądamy jakiś film?- zapytałam.
-No jasne!- odezwali się chłopcy i zaczęli wybierać film. Usiadłam na kolanach Niall’a i się w niego wtuliłam. Był lekko zaskoczony, ale nie obchodziło mnie w tamtej chwili. Najważniejsze było to, że mam go przy sobie.
-Kocham Cię.- szepnęłam mu do ucha.
-Wiem o tym skarbie.- pocałował mnie w czółko.- Ja też cię kocham.

   I pomyśleć, że taka Perrie ułożyła mi życie na nowo. Mam u niej dług do końca życia. Jest moją bohaterką i przyjaciółką na wieki. Dzięki niej zaczynam nowe, lepsze życie.

Witajcie.
Jak podoba Wam się rozdział?
Tylko proszę, nie martwcie się. To jeszcze nie koniec opowiadania. Pojawi się jeszcze epilog. Dodam go w tym tygodniu i oczywiście zacznę nowe opowiadanie - również w tym tygodniu. Także mam nadzieję, że będziecie czytać moją nową opowieść. Jeżeli nie macie nic przeciwko, to będę go zamieszczać tutaj. Także nie dziwcie się, jeżeli wygląd bloga się zmieni, albo coś się stanie, bo wszystko jest zaplanowane. Jestem ciekawa, czy Wam się spodoba :D
Ok, jeżeli ktoś zdążył już zauważyć, zniknęła zapowiedz. To dlatego, ponieważ nie chcę zdradzać Wam części epilogu. To będzie niespodzianka, ok?
Kocham Was.

środa, 26 marca 2014

When I Close My Eyes I Think Of You - ROZDZIAŁ 31

-Dlaczego chciałaś to zrobić?- zapytał Niall. Nie mogłam mu odpowiedzieć. Oni nie mogą znać prawdy.- Co on ci zrobił?- zadał kolejne pytanie. Byłam otoczona przez chłopaków, którz siedzieli przy mnie na podłodze. Otworzyłam usta aby odpowiedzieć, ale uświadomiłam sobie, że nie mogę. Tak bardzo się tego wstydzę. Trudno jest mi o tym powiedzieć. Nie mogę im tego wyjaśnić.
   Rozpłakałam się. To nie miało sensu.                       
-Dobrze. Dajmy sobie z tym na razie spokój.- powiedział Liam. Wstał z ziemi i podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce i zaczął prowadzić na górę. Za nami ruszyła cała reszta. Weszliśmy do mojego pokoju i Payne położył mnie na łóżko, przykrył kołdrą i ucałował w czółko. Nawet nie zdążyłam go powstrzymać. Chłopacy przynieśli śpiwory do pokoju i się położyli. Zasnęłam….
   Całą noc budziłam się co chwilę. Dręczyły mnie koszmary. To było straszne. Cały czas miałam uczucie, że Jack gdzieś tu jest. Wszystko co mi zrobił mi się przypominało.  Nie mogłam przestać o tym myśleć. Miałam już powoli tego dość. Nie wiem, ile tej nocy spałam, ale raczej niewiele.

Perspektywa Liam’a:
   Obudziłem się i pierwsze co zrobiłem, to spojrzałem w stronę Ally. Spała. Nareszcie zasnęła. Przez całą noc się wierciła i cicho szeptała przez sen, aby ktoś ją zostawił. Miała koszmary. Dobrze, że przynajmniej teraz zasnęła.
   Gdy wstałem z podłogi, obudziłem resztę chłopaków i razem postanowiliśmy zjeść śniadanie. Nikt nie został przy Ally, bo sądziłem, iż nie ma takiej potrzeby. Teraz śpi i jest nieświadoma tego, że została sama  w pokoju.
   Mimo, że mieliśmy zamiar zjeść śniadanie, to jakoś nikt nie miał na niego ochoty. Nawet Niall, który przecież nigdy nie odmawia jedzenia, ale on i tak się w ostatnim czasie zmienił się nie do poznania. Jeżeli chodzi o jedzenie, to nie jest to ten sam Niall, którego kiedyś znałem.
-Trzeba jakoś pomóc Ally.- przyznałem.
-Jak myślicie, dlaczego ona chciała się… zabić?- zapytał Harry. Podziwiałem go za to, że udało mu się o to zapytać. Mi nie przeszłoby to przez usta.
-On jej coś zrobił.- odpowiedziałem.
-Myślicie, że on ją…- zaczął Louis, ale nie potrafił ubrać w słowa tego, co chciał nam przekazać.Wziął parę głębszych wdechów i dopiero wtedy dokończył swoją myśl.- … Że on ją zgwałcił?- wszyscy spuściliśmy głowy. Ciężko było mi o tym myśleć, ale to mogła być prawda. To jest bardzo prawdopodobne.
-Całkiem możliwe.- przyznałem.
-To wytłumaczyłoby fakt, dlaczego nie chce nam powiedzieć, co Jack jej takiego zrobił. - zauważył Louis.
-Wstydzi się do tego przyznać.- dodał Niall.
-Tak. To możliwe. Może dlatego nie chce pozwolić nam się do siebie zbliżyć i krzyczy, gdy ktoś ją dotyka.- zauważyłem.
-Mam pomysł.- po raz pierwszy w naszej rozmowie odezwał się Zayn.
-Co takiego?- zapytałem i odwróciłem się w jego stronę.
-Wiem, kto może to wszystko uratować.
-Jaśniej proszę.- powiedziałem, bo nie mogłem go zrozumieć. O co mu chodziło?
-Może Ally łatwiej byłoby się przełamać, gdyby porozmawiała z dziewczyną. Jeżeli on naprawdę ją zgwałcił, to szybciej przyznałaby się dziewczynie, niż nam.- zauważył.
-Ale kto mógłby z nią porozmawiać? Ona nie ma żadnej przyjaciółki.- przyznałem.-No chyba, że o czymś nie wiem?- spojrzałem wyczekująco na Zayn’a.
-No bo o tym akurat nie wiesz.- uśmiechnął się.- Ally zaprzyjaźniła się z Perrie. Przynajmniej tak myślę. Wprawdzie rozmawiały tylko raz, ale świetnie się dogadywały. Polubiły się.- przyznał.
-To nie jest najgłupszy pomysł.- odezwał się Niall, który jakby odzyskał nadzieję, że wszystko może się jeszcze ułożyć.
-Możesz do niej zadzwonić?- zapytał Louis.
-Jasne.- zgodził się Zayn.
    Wyszedł na korytarz i zatelefonował do swojej narzeczonej. Po chwili wrócił do nas z uśmiechem na twarzy.
-Mamy szczęście. Perrie akurat jest w Londynie. Może tutaj przyjechać.- powiadomił nas. Wszyscy ucieszyliśmy się na tą wiadomość. Uwierzyłem w to, że wszystko może się ułożyć. Teraz tylko zależy to od Perrie.

Perspektywa Alison:
   Obudziłam się. W pokoju nie było nikogo, dlatego postanowiłam to wykorzystać. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Chciałam zmyć z siebie wszystkie złe wspomnienia, chodź i tak wiedziałam, że jest to niemożliwe. O tym nigdy nie zapomnę, ale chyba będę musiała się  z tym pogodzić i zacząć życie od nowa.  Nie ma sensu, abym dalej się tym zamartwiała i wracała do tego tematu. To się niestety stało i już się nie odstanie. Może właśnie tak miało potoczyć się moje życie? Nie jestem niczemu winna i nie powinnam być taka względem chłopaków. Dość mam już tej sytuacji, ale nie wiem, jak mam to wszystko naprawić. Powinnam powiedzieć prawdę, ale nie jestem w stanie. Wstyd mi się przyznać do tego, co się stało.
   Weszłam pod prysznic i rozkoszowałam się wodą, która uderzała o moje ciało. Mogłabym tu już zostać. - pomyślałam.  
   Wyszłam spod prysznica, wytarłam się ogromnym ręcznikiem i założyłam bieliznę. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Zauważyłam dziewczynę  - smutną i rozkojarzoną, która potrzebowała natychmiastowej pomocy, lecz nie mogła jej odnaleźć. Była ewidentnie załamana i miała dość tego co się stało. Chciała w jakiś sposób zacząć swoje życie od nowa i zapomnieć o zdarzeniach z przeszłości, lecz nie mogła. To było najgorsze.
   Odwróciłam wzrok. Miałam tego dość! Nie znosiłam siebie za to, że nie potrafię poukładać sobie wszystkiego od nowa. Szkoda, że nie mogę cofnąć się do pierwszego dnia, gdy poznałam chłopaków. Może wszystko byłoby inaczej, gdybym szybciej się na nich otworzyła, gdybym szybciej im zaufałam i gdybym potrafiła ułożyć swoje życie? Tutaj chodziło mi głównie o usamodzielnienie się. Liam zrobił dla mnie wiele, nawet za dużo, a ja wciąż narażam go na dodatkowy stres. Jestem taka samolubna. Nie wiem, jak mogłabym mu się odwdzięczyć. Może powinnam pójść do domu dziecka i tam spróbować żyć? Nie wiem.  Muszę jeszcze to przemyśleć.
   Założyłam legginsy i gdy już miałam zakładać bluzkę, gdy zobaczyłam coś ciekawego na półce. Podeszłam bliżej i wzięłam t-shirt do ręki. Przyłożyłam go do nosa i powąchałam. Poczułam ten cudowny zapach. Mogłabym poznać go wszędzie. Zapach ulubionych perfum Niall’a. Co jego t-shirt robił z mojej łazience? Zostawił ją tu przez przypadek czy celowo? Nie obchodziło mnie  tamtej chwili, co pomyślą sobie chłopaki. Założyłam ją na siebie. Czułam się świetnie. To tak, jakbym miała jego cząstkę przy sobie. To wspaniałe.
-Ally, masz gościa!- usłyszałam krzyk, chyba Liam’a. Wyszłam z łazienki i spojrzałam w stronę drzwi. Zobaczyłam w nich… Perrie? Tak, to ona. Zdziwiło mnie to trochę, no dobra, bardzo mnie to zdziwiło.- Zostawię was same.- przyznał Payne i zamknął za dziewczyną drzwi.
-Cześć Ally.- uśmiechnęła się do mnie. Nic nie odpowiedziałam, tylko usiadłam na łóżko, on zrobiła to samo.-Przyszłam tutaj, aby z tobą porozmawiać. Szczerze, nie chcę się dzisiaj dowiedzieć, co ten palant ci zrobił. Zjawiłam się tutaj, aby pomóc tobie i chłopakom. Jak ich dzisiaj zobaczyłam, to się przeraziłam. Ile oni spali? Wygląda na to, że niewiele. Jeżeli nie chcesz, to nie musisz się teraz odzywać. Chciałabym ci tylko przekazać, że oni się bardzo o ciebie martwią. Jeszcze nigdy nie widziałam ich w takim stanie. To okropne. Wiem, że chciałaś się zabić. Chłopacy mi powiedzieli. Wiem, że on bardzo cię skrzywdził. Nie oczekuję od ciebie, że powiesz mi teraz, co takiego ci zrobił. Chciałabym cię tylko przekonać, abyś otworzyła się  na chłopaków. Są chyba bardziej załamani tą sytuacją, niż ty sama.
-Wiem o tym, ale jest mi ciężko.- przyznałam.
-Może na początek chociaż byś odezwała się do nich słowem. To będzie już wielki postęp. Oni się naprawdę o ciebie martwią.
-Wiem, ale nic nie potrafię z tym zrobić.
-Chcę ci pomóc.- powiedziała Perrie.
-Ale jak?- zapytałam.
-Chcę namówić cię do tego, abyś z nimi porozmawiała, tak szczerze.
-Nie wiem, czy jestem na to gotowa.- przyznałam i właśnie sobie coś uświadomiłam. Ja normalnie potrafię porozmawiać z człowiekiem. Robię postępy. Przełamałam się.
-Jak nie dzisiaj, to jutro.- powiedziała. -Przyjdę tutaj  znowu i spróbujemy, dobrze?- zapytała.
-Jasne.- przyznałam i o dziwo się uśmiechnęłam. I pomyśleć, że otworzyłam się przed Perrie.-Dziękuję.
-Nie ma za co. Chcę tylko pomóc tobie i chłopkom.- przyznała.
-Jestem ci za to wdzięczna, tylko nie wiem czy dam radę.
-Z pewnością dasz. Pomyśl tylko, ile może to przynieść szczęścia. Czy nie chciałabyś znowu normalnie z nimi porozmawiać? Powiedzieć Niall’owi, że go kochasz? Nie tęsknisz za tym?
-Tęsknię.- przyznałam.
-Tak myślałam. – uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Dała mi nadzieję. Nadzieję na to, że może być normalnie. 

Hej :D
Tak, jak obiecałam, dodaję dzisiaj rozdział :D
Ok. Muszę przyznać, że nie wiem, czy czasem aby za szybko się wszystko nie dzieje, ale już nie mam pomysłów :( Jak możecie zauważyć, wszystko powoli się układa, ale czy można się z tego cieszyć?
Jest to już przedostatni rozdział :(
Nawet nie wiecie, jak ciężko jest mi go dodać. Powoli muszę zacząć myśleć nad nową opowieścią, ale nie martwcie się. Mam już coś w zanadrzu. 

W sumie, to nie mam pytań do tego rozdziału.
Zachęcam do przeczytania zapowiedzi.
Do następnego skarby!

piątek, 21 marca 2014

When I Close My Eyes I Think Of You - ROZDZIAŁ 30

   Zacząłem chodzić po pokoju, nie wiedząc, co w tej sytuacji mam zrobić. Najpierw należy zadzwonić do lekarza, to jest pewne, bo zachowanie Ally nie jest normalne. Trzeba dać jej coś do jedzenia. O tak. Ok, już miałem plan w głowie.
   Wszedłem do pokoju blondynki.
-Ally, masz może ochotę na kąpiel?- zapytałem.  Wzięła głęboki oddech i nawet na mnie nie spoglądając podeszła do szafy, wyciągnęła z niej ubrania i skierowała się do łazienki.
-Harry, zostań tu, dobrze?- zwróciłem się do Harolda. Alis nie mogła zostać sama.
-Ok.- zgodził się z uśmiechem.- Co zamierzasz zrobić?
-Coś do jedzenia.- przyznałem i wyszedłem z pokoju. Zayn gdy dowiedział się o moich planach, najpierw zadzwonił do lekarza, a później postanowił mi pomóc, aby śniadanie było gotowe wcześniej. Zrobiliśmy wystarczająco dużo naleśników, aby starczyło dla wszystkich. Wziąłem na tacę dwie porcje i zaniosłem na górę. Wchodzą do pokoju powiedziałem Harry’emu, że jego śniadanie czeka na dole. Chciałem zostać sam, na sam z Ally. Muszę zrobić coś, aby wszystko wróciło do normy. I byłem przekonany, że mnie najmniej się boi.  Może jakoś uda mi się ją przekonać, aby wszystko wróciło do normy. Muszę jakoś odzyskać jej zaufanie. Chwilę poczekałem, aż wyjdzie z łazienki. Zaraz po tym usiadła na swoim łożu.
-Ally, przygotowałem ci śniadanie.- przyznałem i podszedłem do łóżka. Alison nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Wpatrywała się cały czas w jeden i ten sam punkt, od czasu, do czasu mrugając. -Musisz coś zjeść.- pokiwała przecząco głową. -Proszę, zrób to dla mnie. -nie wiedziałem, jak mam ją do tego przekonać. To okazało się trudniejsze, niż myślałem. Pierwszy raz, od jakiegoś czasu na mnie popatrzyła. Jej oczy były przepełnione smutkiem i żalem. Musiała wiele wycierpieć.-Proszę, jeżeli tego nie zjesz, to już całkowicie stracisz siły. Proszę. Zrób to dla chłopaków. Dla mnie.- prosiłem.  Przytaknęła głową i wzięła ode mnie talerz. Tak! Udało mi się!
   Patrzyłem na nią, jak bierze małe kęsy. Sam zacząłem jeść własne śniadanie. Przyglądałem jej się, a ona doskonale o tym wiedziała.
   Gdy kończyła jeść, odważyłem zapytać się jej:
-Co on ci zrobił?
   Nagle przestała jeść i odstawiła talerz na półkę. Nie popatrzyła na mnie, a odpowiedzi też nie usłyszałem.
-Co on ci zrobił?- powtórzyłem swoje pytanie. Ally przełknęła głośno ślinę.  Nie odezwała się słowem.  Patrzyła tylko w jedno miejsce. Skierowałem się w tą stronę. Już wiedziałem, czemu się tak przygląda. Na półce stało zdjęcie nas wszystkich. Tęskniła, za dawnymi czasami, ale z jakiegoś powodu nie chciała się otworzyć. Jack jej coś zrobił. I ja się dowiem, co!
-Liam, lekarz przyszedł.- w drzwiach pokoju stanął Harry wraz z mężczyzną.

Perspektywa Alison:
   Gdy usłyszałam słowo lekarz, przestraszyłam się.  Po co mi on? Przecież nie jestem chora. Wszystko ze mną z pożądku… no dobra, nie wszystko. Nadal boli mnie fakt tego, co zrobił mi Jack. Mimo, że jestem już w domu, nie czuję się bezpieczna. Nie mogę znieść dotyku nikogo. To mnie boli. Gdy patrzę na Niall’a, przypomina mi się on.

-Jestem taki, jak Niall.

-Kochaj mnie.

-Mów, że mnie kochasz.

-Jesteś nikim, rozumiesz? Nie mogę pojąć, jak ten głupek mógł się w tobie zakochać.

-Nie nadajesz się do niczego.

   Te słowa cały czas krążyły po mojej głowie. Nie mogłam się ich pozbyć. Nie mogłam z tym żyć. Wiedziałam, że sprawiam chłopakom przykrość, ale nie potrafię wrócić do normalności. Oni muszę to zrozumieć. To jest dla mnie zbyt trudne.
   Lekarz chciał do mnie podejść, ale zabroniłam mu tego. Zaczęłam krzyczeć, żeby mnie zostawił, i to podziałało. Dobra jestem. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek mnie dotknął. Nie teraz. Ale niedługo moje cierpienie się skończy. Muszę znaleźć tylko dobrą okazję, aby skończyć ze sobą. Wiem, że zranię tym chłopaków, ale to moje jedyne wyjście.
   W moim pokoju został Harry. Chłopaki zbyt dobrze mnie pilnują. Czy oni coś podejrzewają?
   Usłyszałam rozmowę za ścianą.
-Musicie na nią uważać.- ktoś powiedział, ale nie wiedziałam kto. Myślę, że to lekarz.
-Myśli pan, że ona naprawdę mogłaby to zrobić?- zapytał Liam. Ten głos rozpoznałabym wszędzie.
-Jest w szoku i z tego, co zauważyłem, jest po przejściach. Jest zdolna do wszystkiego.- reszty nie mogłam usłyszeć. Rozmówcy albo zakończyli rozmowę, albo ściszyli głosy. Tego nie byłam pewna.
-Jak się czujesz?- usłyszałam pytanie Harry’ego. Nie odwróciłam się w jego stronę. Nie miałam odwagi spojrzać mu w oczy, ani wypowiedzieć jakiekolwiek słowo. To było dla mnie za dużo w tamtym momencie. Usłyszałam, jak Hazza westchnął. To przeze mnie jest taki smutny. Nienawidzę siebie za to. Nienawidzę dlatego,  że sprawiam im przykrość.
   Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam, że wszyscy chłopcy wchodzą do pokoju. Na końcu wszedł Horan. Wpatrywał się we mnie przez chwilę, a jego wzrok zatrzymał się na moich oczach. Szybko odwróciłam wzrok.
   Louis, Harry, Liam, Zayn i Niall usiedli na podłodze. Zaczęłam się im przez chwilę przyglądać, nie mogąc dojść do tego, co wykombinowali.
-Jeżeli chcesz, możesz z nami pośpiewać.- zaproponował Liam. Zdziwiło mnie to. Że co? Oni będą śpiewać? Myślą, że skłonią mnie tym do powrotu do normalności? Muszą sobie uświadomić, że już nigdy nie będzie tak, jak dawniej. Czasu nie da się cofnąć, a tego, co zrobił mi Jack, nigdy nie zapomnę. To już na zawsze pozostanie w mojej głowie.
   Niall wstał z podłogi i wyszedł z pokoju. Miałam nadzieję, że już nie przyjdzie. Nie mogłam patrzeć, jak bardzo go krzywdzę.
   Jednak po chwili wrócił… z gitarą. Usiadł na swoje miejsce i zaczął grać. Czyli jednak będą śpiewać. Skąś znałam tą melodię, jednak postanowiłam poczekać, aż któryś z chłopaków zacznie śpiewać, abym dowiedziałam się jaka to jest piosenka.
-Hey girl, I'm waiting on ya, I'm waiting on you.- zaczął Liam. Kuż wiedziałam, co to jest za piosenka. Payne doskonale wiedział, że ją kocham. Tylko on mógł na to wpaść. Od zawsze lubiłam Live While We're Young.
   Odwróciłam głowę, tak, aby nie mogli zobaczyć moich łez, które z niewiadomego powodu zaczęły spływać po moich policzkach. Wcale nie poprawili mi humoru tą piosenką, tylko jeszcze bardziej mnie zdołowali. Już nigdy nie będę mogła żyć pełnią życia; szaleć do rana, bez umiaru; nie przejmować się niczym. Te czasy już minęły i nigdy nie powrócą.
   Chłopcy zakończyli śpiewać, a gitara ucichła. Odwróciłam się w ich stronę. Wzięłam głęboki oddech.
-Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś.- powiedziałam jak najciszej się dało, jednak chłopcy to usłyszeli.
-Co on ci zrobił Ally?- zapytał Niall. Nie potrafiłam odpowiedzieć. Skuliłam się i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
   Chłopcy nie podeszli. Dobrze wiedzieli, że teraz niczego się nie dowiedzą.
   W pokoju został Louis, a reszta wyszła.
   Cały wieczór siedziałam i płakałam. Nie mogłam tego powstrzymać.
   Pod wieczór przyszedł Liam i tym samym zmienił Louis'a, który przez cały czas tu siedział. Postanowiłam udać, że śpię. Payne dał się nabrać. Wiedziałam, że jest zmęczony i to tylko kwestia czasu, gdy zaśnie. Po chwili tak się stało.
   Upewniłam się czy Daddy na pewno śpi. Gdy przekonałam się, że zasnął, jak najciszej mogłam wymknęłam się z pokoju. W domu wszystkie światła były pogaszone, co świadczyło o tym, że domownicy już śpią. Była to najlepsza okazja, jaka mogła mi się przytrafić.
   Zaświeciłam światło w kuchni, wyciągnęłam nóż z półki i usiadłam na podłodze.
-Chłopcy, nie mogę dłużej patrzeć, jak was krzywdzę. To mnie niszczy. Nie chcę was zasmucać.- przyłożyłam nóż do nadgarstka, ale nie potrafiłam zrobić jakiegokolwiek ruchu.
   Wzięłam głęboki oddech. Muszę to zrobić. Tak będzie łatwiej...
-Kto tutaj jest?- usłyszałam pytanie. Popatrzyłam w stronę drzwi. Zauważyłam w nich Niall'a. - Ally!- krzyknął i od razu do mnie podbiegł. Wytrącił mi nóż z ręki. Przytulił mnie jak najmocniej umiał, a ja rozpłakałam się w jego ramionach. Poczułam się taka bezpieczna. Może to nawet lepiej, że Horan mnie znalazł tutaj w tym stanie? I tak nie potrafiłabym tego zrobić.
   Po chwili zjawili się wszyscy i wspólnie zostaliśmy w uścisku. Zrozumiałam, że jeżeli zabiłabym się, zrobiłabym mi jeszcze większą przykrość, niż wyrządzam im teraz.


Cześć!
Ok, jak podoba Wam się rozwój akcji?
Muszę się przyznać, że na początku pisania bloga miałam pomysł, że Ally rzeczywiście popełni samobójstwo, ale  ostatnio się rozmyśliłam i oto powstał ten rozdział.
Nie wiem, czy podjęłam dobrą decyzję nie zabijając Alison. Chyba dobrą, bo w końcu żyje główna bohaterka :D
Dodaję ten rozdział, ponieważ... a w sumie to nawet nie wiem dlaczego :p
To taki prezent ode mnie.
Ok, a teraz się przyznawać, kto nie był w szkole? W końcu dziś jest dzień wagarowicza.
Ja przyznał, że byłam w szkole i się z tego bardzo cieszę, bo z 26 osób było 11 i nie mieliśmy żadnych lekcji. Z matematyki najpierw musieliśmy narysować pewne figury, dostaliśmy za nie ocenę i później zadawaliśmy sobie pytania. Na fizyce, polskim, geografii obijaliśmy się i żartowaliśmy, a na religii słuchałam muzyki. Więc było ok :D I jeszcze zwolnili nas z ostatniej lekcji!
Ok, a teraz opowiadajcie jak Wam minął dzień. W sumie jeszcze się nie skończył, ale opowiadajcie.
Lubię czytać Wasze komentarze :D
Muszę przyznać, że powoli zbliżamy się do końca bloga :( Wiem, to smutne.
Ok, a teraz pytanka:
1. Jak zakończę bloga?
2. Kto może uratować Ally? ( tu bardziej chodzi mi o zapowiedz)
Chodzi mi o ty czy zakończenie będzie szczęśliwe czy smutne. Wiecie, po mnie możecie się spodziewać wszystkiego.
Ok. To do następnego.
Przepraszam, że się tak rozpisałam.
Kocham Was ♥

poniedziałek, 17 marca 2014

When I Close My Eyes I Think Of You - ROZDZIAŁ 29

   Dojechaliśmy do domu. Ponownie wziąłem Ally na ręce. Niall zaparkował samochód, a ja w tym czasie podszedłem do drzwi. Blondyn mi je otworzył i weszliśmy do przedpokoju. Wszyscy nagle znaleźli się przy nas. Louis odebrał mi Al z rąk i zaniósł ją na górę do jej pokoju. Wszyscy stali nie odzywając się , pochłonięci we własnych rozmyśleniach.
-Jak to wyglądało?- zapytał Harry. Jego oczy się świeciły. Przełknąłem ślinę.
-Niall, zadzwoń do lekarza, a ja wszystko im opowiem.- przyznałam.
-Dobrze.- zgodził się blondyn. Wszyscy oprócz niego znaleźliśmy się w pokoju Alis, którą położyliśmy na łóżku. Chłopcy usiedli przy jej łóżku. Louis chwycił ją za rękę. Cierpiał… Zresztą tak, jak inni.
-Przyjechaliśmy do domu Jack’a…
-To podła świnia!- krzyknął Horan, który właśnie wszedł do pokoju.- Nie wyobrażam sobie, jak on mógł jej to zrobić. To było straszne. Przywiązał ją do łóżka. Nie wiadomo, co jej zrobił…
-Co masz na myśli?- zapytałem.
-Czy nie zrobił jej czegoś, no wiecie…- wszyscy przytaknęliśmy głowami. Wiedziałem, co ma na myśli, i to jeszcze bardziej mnie zdołowało. Nawet o tym nie pomyślałem, ale chyba on nie mógł być aż tak okrutny. Nie wierzę w to.
-Wycierpiała dużo?- zapytał Lou z łamiącym się głosem.
-Tak.- nie stać było mnie na więcej słów. To wszystko nie miało sensu.
-Jak myślicie, co Jack chciał osiągnąć porywając Alis?- zapytał Zayn.
-Tego nie potrafimy ustalić.- przyznałem.- Mam nadzieję, że Ally powie nam to, jak się obudzi.
-A właściwie, dlaczego ona jest nieprzytomna?- zainteresował się Hazza. Wzruszyłem ramionami.
-Myślę, że to pomoże ustalić nam lekarz.
-Właśnie, to kiedy on będzie?- zwróciłem się do blondyna.
-Za chwilę powinien się zjawić.- odpowiedział. – Przepraszam, ja nie mogę tutaj teraz być. Muszę ochłonąć. Nie czekajcie na mnie, ponieważ nie wiem, kiedy wrócę.- powiedział Niall. Był bardzo wstrząśnięty tą sytuacją. Nerwy wzięły górę. Wyszedł z pokoju.
-Harry, pójdź z nim. Boję się, że może zrobić sobie coś głupiego.- poprosiłem.
-Dobrze.- zgodził się Harold i wyszedł z pokoju. Usłyszałem, jak zbiega po schodach.

Perspektywa Niall’a:
   Założyłem na siebie kurtkę, gdy usłyszałem za sobą wołanie.
-Niall, poczekaj! Pójdę z tobą!- to Harry. Nie miałem ochoty na żadne towarzystwo w tej chwili. Byłem świadomy, że jednak muszę zgodzić się na obecność Harolda w tej chwili. Nie pozbędę się go.
   Stanąłem przy drzwiach i poczekałem, aż Hazza się ubierze, po czym razem wyszliśmy na świeże powietrze.
   Londyńskie ulice pustoszały. Było z pewnością po północy. To była jedyna rzecz, której byłem pewien. Co jakiś czas przebiegali obok nas przechodnie, jednak nie zwracali zbyt dużej uwagi na dwóch idących w milczeniu chłopaków.  Spojrzałem na otaczający mnie świat i uświadomiłem sobie, że jestem nikim. Nie mogę nic zrobić, pomóc, aby to wszystko się nie stało. Nie jestem lepszy niż inni. Uświadomiłem sobie, jaki słaby jestem. Moja psychika powoli się wykańcza. Jestem wyczerpany tym wszystkim, bezsilny. Na świecie szerzy się zło i ja w żaden sposób nie mogę temu zapobiec. To mnie najbardziej dobija. Ludzie krzywdzą innych, nawet nie mając świadomości, co robią.
-Niall, myślisz, że ona…- zaczął Harry, ale był kompletnie zdezorientowany jak ma mnie o to zapytać. Od razu domyśliłem się, o co chodzi, przez co jeszcze bardziej pogrążyłem się w rozpaczy.
-Nie Harry. Ona nie umiera.- zaprzeczyłem. Jak on mógł tak pomyśleć? Nie pomaga mi.
-Nie o to chodzi. Ja po prostu boję się, że on mógł zrobić jej coś strasznego, rozumiesz?- wziął kilka głębszych oddechów.- Boję się, że już może nie być tak, jak kiedyś.
-Co masz dokładniej na myśli?- zapytałem. Pierwszy raz, odkąd wyszliśmy z mieszkania, spojrzałem na niego. Szedł zamyślony, nie zważając na otoczenie. Wiedziałem, że zaraz wybuchnie płaczem, a wtedy i ja nie będę mógł panować nad swoimi uczuciami. 
-Że ona znów będzie taka jak w pierwszy dzień, kiedy się u nas zjawiła. Będzie się przed nami chować, nie odezwie się do nas.- zaczął wymieniać. Nie spuszczałem z niego wzroku. Głos powoli mu się łamał.- Boję się tego, że ponownie straci do nas zaufanie.- powiedział i wybuchł płaczem. Dałem upust swoim emocją. Płakaliśmy obaj. Nie obchodziło mnie to, co pomyślą inni. Cieszyłem się, że w tej chwili nikt nie robi nam zdjęć.
-Harry, to się nie stanie.- zaprzeczyłem, chodź w to nie wierzyłem.  Przeczuwam, że tak właśnie będzie.
-Ale to jest całkiem prawdopodobne.- zaczął.- Niall, przecież wiesz, jaka ona jest czuła. Jeżeli on jej coś zrobił, to Al kompletnie się załamie.
-Wiem o tym!- podniosłem głos. Nie chciałem już tego słyszeć! Tego było za wiele!
-Przepraszam.- wymamrotał Styles i spuścił głowę. Uspokoiłem się trochę i zrozumiałem, co przed chwilą zrobiłem. Nawrzeszczałem na niego, a przecież nie był niczego winien.
-To ja przepraszam.- odezwałem się.- Nie powinienem tak na ciebie nakrzyczeć.
-Nic się nie stało. Rozumiem. W końcu tobie jest najciężej. Byliście parą.
-Nie byliśmy, tylko nadal jesteśmy.- poprawiłem go. Hazza chciał coś powiedzieć, ale szybko ugryzł się w język.
   Spacerowaliśmy jeszcze spory czas, nie odzywając się do siebie. W ciszy było mi lepiej. Mogłem to wszystko przemyśleć, na spokojnie, bez stresu.
   Gdy upłynęło dość sporo czasu, postanowiliśmy wrócić do domu. Martwiłem się o Ally. W końcu jest moją dziewczyną, przynajmniej tak mi się wydaje. Muszę przyznać, że trochę zaniepokoiły mnie słowa Jack’a: Zrobiłem tak, że już zawsze będzie patrzeć na ciebie przypominając sobie mnie. Już nigdy cię nie pokocha.Co on chciał mi powiedzieć? Co on jej takiego zrobił?Tego najbardziej się obawiałem…
   Zbliżaliśmy się do domu. Wyrzuciłem z siebie wszystkie złe myśli i weszliśmy do mieszkania. Ściągnąłem z siebie ciepłą bluzę i buty, po czym poszedłem do góry. Znalazłem się w pokoju Ally.
-Co powiedział lekarz?- zapytałem.
-Nic takiego. Jest nieprzytomna, ponieważ najwyraźniej ktoś ją ogłuszył, ale nic poważniejszego się nie stało. Zbadał ją dokładnie  i doszedł do wniosku, że w najbliższym czasie powinna się obudzić. Razem z chłopakami odkaziliśmy jej wszystkie rany i przebraliśmy ją. Mam nadzieję, że nie masz nam tego za złe?- zapytał.
-Nie.- odpowiedziałem i spojrzałem na moją ukochaną. Leżała na łóżku, taka bezbronna.- Śpimy dzisiaj wszyscy razem… tutaj?
-Możemy.- przyznał Liam. Zaczęliśmy znosić koce i śpiwory. Ułożyliśmy je obok łóżka. Dokładnie sprawdziliśmy dom czy aby z pewnością jest zamknięty, pogasiliśmy wszystkie światła i zasnęliśmy.

Perstektywa Liam’a:
   Obudził mnie krzyk, i to dość głośny. Wszyscy wybudzeni, podnieśliśmy się i zobaczyliśmy, że Ally się obudziła.
-Cześć.- odezwałem się. Zwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie przerażona.
-Jak się czujesz?- zapytał Louis z troską, podchodząc bliżej do łóżka. Z każdym jego krokiem, Alis coraz bardziej się przesuwała, aby być jak najdalej.
-Louis, nie podchodź. Nie widzisz, że jest przerażona.- poinformowałem go. Lou przyznał mi rację i zwiększył odległość. Bliżej łóżka podszedł Niall. Alison na jego widok zaczęła krzyczeć i płakać. O nie, coś było nie tak. Ona się nas boi, a szczególnie blondyna. Co on jej zrobił?
-Niall, nie podchodź.- ostrzegłem go. To może jedynie pogorszyć sytuację.
   Wziąłem go pod ramię i wyprowadziłem z pokoju. Za mną poszli Zayn i Louis. Zamknęliśmy za sobą drzwi. Wiedziałem, że szykuje się kłótnia.
-Ona mnie nienawidzi!- krzyknął żarłok.- Dlaczego tak na mnie reaguje?! Co ja jej takiego zrobiłem?!- zaczął się miotać na wszystkie strony, próbując mnie uderzyć, chodź nie byłem niczemu winny. Louis przewrócił go, tak, aby Niall usiadł. Chwycił jego ręce z tyłu, aby już nie celował ze mnie. Zayn zajął się jego nogami, które próbowały go kopnąć. Usiadłem przy blondynem.
-Niall, uspokój się.- rozkazałem łagodnym tonem. Co w niego wstąpiło?
-Nie rozumiesz? Ona się mnie boi. Nienawidzi mnie.- powiedział, jednak byłem mu wdzięczy za to, że przestał krzyczeć. Rozpłakał się jak małe dziecko, a wręcz szlochał.
-No już, spokojnie.- pogładziłem go po włosach. Żarłok uspokoił się. Chłopaki mogli go puścić.- Wszystko będzie dobrze. Po prostu Ally musi się z tym wszystkim oswoić. Nie możemy oczekiwać, że od razu wszystko wróci do normy. Potrzebny jest czas.
-Masz rację.- przyznał Horan.- Przepraszam.
-Nic się nie stało.- uśmiechnąłem się.- A teraz idź do swojego pokoju. Przyda ci się trochę snu.- zauważyłem, a Niall posłusznie wykonał moje polecenia. Znikł w swoim pokoju.


Witajcie!
Obiecałam, że będzie dziś, a więc dotrzymuję słowa :D
Z pewnością dziwicie się, o co chodziło w poprzednim poście, który dodałam przed chwilą. Tak naprawdę powinien on pojawić się zanim jeszcze zaczęłam pisać tego bloga, ale muszę przyznać, że nie pomyślałam o tym wcześniej i dodaję go teraz. Może zauważyłyście, albo dopiero zauważycie, ale zmieniły się zakładki na blogi. Otóż przygotowuje się już do zaczęcia nowej opowieści. (oczywiście zacznę ją publikować dopiero, jak skończę tą.) Tylko mam pewien dylemat. Ponieważ 1,5 roku temu napisałam pewną opowieść. Była ona moją pierwszą i to dzięki niej zaczęłam pisać. Szczerze się przyznam, że miałam zacząć ją publikować zaraz po tym blogu. Jednak pojawiły się pewne trudności. Nie wiem czy myślimy tak samo, ale dokładnie chodzi mi o bloga małaW. Już wcześniej pisałam Ci, że mam pomysł na bloga o takim samym wątku jak Twój. Byłabyś na mnie zła, jeżeli zaczęłabym ją publikować? Chodzi mi po prostu o to, żebyś nie pomyślała, że ściągnęłam od Ciebie pomysł. Masz coś przeciwko temu? 

Ok. A teraz trochę na temat rozdziału. Podoba się Wam? 

Rozdział z dedykacją dla Paula Miley. Dziękuję za ten długi komentarz pod poprzednim rozdziałem :D

Mam tylko jedno pytanie, ale ono bardziej dotyczy zapowiedzi kolejnego rozdziału.
Czy Ally popełni samobójstwo?

Ok, to chyba ba tyle.
Do zobaczenia.

When I Close My Eyes I Think Of You



Tytuł: When I Close My Eyes I Think Of You

Gatunek: Dramat

Czas akcji: ok. 2 lata

Bohaterowie: Alison Scott, Niall Horan, Liam Payne, Louis Tomlinson, Zayn Malik, Harry Styles

Ilość rozdziałów: Prolog + 32 rozdziały + Epilog

Opis: Alison jest bardzo nieśmiałą nastolatką, która próbuje ułożyć sobie życie. Pomaga jej w tym najlepszy przyjaciel - Liam. Chłopak jest członkiem jednego z najlepszych zespołów na świecie. Za namową przyjaciela Alis wprowadza się do chłopaków. Nieśmiała nastolatka zdobywa nowych przyjaciół i ukochanego chłopaka, a życie zaczyna jej się układać. Jednak na jej drodze do szczęścia pojawia się pewien chłopak, który sprowadza same kłopoty. Życie przestaje być takie łatwe. Czy ktoś pomoże Alis?

Spis treści:





























środa, 12 marca 2014

When I Close My Eyes I Think Of You - ROZDZIAŁ 28

Perspektywa Alison.
   Płakałam na wspomnienie ostatniej nocy. On mi to zrobił. A myślałam, że nie będzie do tego zdolny. Czułam się upokorzona, brudna. Chciałabym to jak najszybciej zmyć z siebie, wyrzucić to z mojej pamięci, ale nie potrafię. To było straszne. Słyszałam jego śmiech, czułam jego oddech na skórze, jego dotyk. Chciałabym, żeby to się nigdy nie zdarzyło, ale niestety czasu nie da się cofnąć.
   Ktoś wszedł do pokoju. Od razu domyśliłam się kto.
-Wyspała się moja księżniczka?- zapytał Jack. Podszedł do mnie i ściągnął opaskę z moich oczu, a później  taśmę z moich ust.- Mam dla ciebie niespodziankę.- powiadomił mnie i zaczął rozwiązywać.  Było to dla mnie zaskoczeniem. Uwolnił moje nogi i ręce, po czym pomógł mi wstać z łóżka. Byłam wyczerpana, ale dzielnie dążyłam za chłopakiem.
   Zeszliśmy do salonu. Na stole zobaczyłam talerze z spaghetti. Jedzenie? No nie powiem, zaskoczył mnie bardzo.
-Zrobimy sobie dzisiaj miły wieczorek, co ty na to?- zapytał mnie. Nie odpowiedziałam. Obiecałam sobie, że nigdy się do niego nie odezwę. Nigdy nie wybaczę mu tego, co mi zrobił.
   Kazał mi usiąść na fotelu przy stole. Zaczął jeść ,a ja zrobiłam to za nim. Miło było czuć jedzenie w ustach. Tym bardziej, że nie jadłam nic konkretnego od paru dni. Skończyłam jeść i dopiłam sok do końca. Jack wyniósł naczynia do kuchni. Chciałam mu jakoś uciec, ale wiedziałam, że nie mam szans. Jack jest ode mnie silniejszy i szybszy. Od razu by mnie dogonił, a to mogłoby się źle skończyć. Skuliłam się na fotelu, a chłopak włączył telewizję. Był bardzo szczęśliwy, co mnie zaniepokoiło.On coś knuł, tylko nie wiedziałam co.
   Puścił jakiś kanał. Nie wiem dokładnie jaki. Zobaczyłam koncert. Koncert One Direction.
-Popatrz.- zaczął blondyn.- Jacy oni są szczęśliwi, nawet cię nie szukają.- zaśmiał się. Już wiem, do czego dążył. Chciał mnie zniszczyć. Wiedział, że jak ich zobaczę to zacznę się smucić. Bolało mnie to, że mnie nie szukali. Oni spokojnie grali sobie koncert i byli… szczęśliwi. Przynajmniej tak wydawało mi się na początku. Później gdy zbliżyli ich twarze, zauważyłam, że ich uśmiechy nie są prawdziwe. Oni to tylko udawali. Czyli mają jakiś plan? Ale dlaczego nie pomagają w moich poszukiwaniach? Potrafią spokojnie zagrać koncert?
   Jeszcze chwile oglądaliśmy ich występ. Miło było patrzeć na chłopaków. Tym bardziej, że mogę już ich nie zobaczyć.
   Później wróciło wszystko do ‘’normalności’’.
   Przestałam liczyć już dni, godziny. Nie wiedziałam, ile leżałam na tym łóżku. Nie pamiętam już nawet, ile razy Jack mi to zrobił. To nie skończyło się na jednym razie. Było tego coraz więcej. Czekałam tylko na dzień, kiedy się to skończy, kiedy skończą się moje cierpienia, kiedy mnie zabije… W tym czasie chciałam tylko tego - śmierci. Nie prosiłam o wiele. Chciałam tylko, żeby się to skończyło, a gdybym umarła, byłby koniec moich cierpień.Tego pragnęłam. Pragnęłam, aby mnie zabił…
   Któregoś dnia moja prośba została wysłuchana. Jack podszedł do mnie i ściągnął opaskę z moich oczu. Pokazał mi nóż, który czyścił. Później znów zawiązał moje oczy, pocałował mnie delikatnie w policzek i szepnął mi na ucho:
-Nie martw się. Już jutro się to wszystko skończy.

Perspektywa Liam’a:
   Jechaliśmy samochodem. Ja i Niall przez całą drogę nie wymieniliśmy jeszcze słowa. Każdy z nas siedział zamyślony. Reszta chłopaków została w domu. Obiecaliśmy im, że jeżeli Ally się odnajdzie, to od razu zadzwonimy.
   Drugim samochodem jechał Paul wraz ze swoim asystentem. Manager chciał nam potowarzyszyć i pozałatwiać sprawy z policją.
-Wszystko będzie dobrze.- odezwałem się jako pierwszy.
-Nigdy nic nie będzie dobrze. Powinniśmy pojechać, a nie słuchać Paul’a.
-Może ją znaleźli?- zaproponowałem.
-Wiedzielibyśmy o tym. A tak, nie wiemy czy Ally żyje.- nie odezwałem się. Nie wiedziałem, co mam w tej sytuacji powiedzieć.
   Po 10 minutach od naszej rozmowy, przyjechaliśmy na miejsce. Szybko wysiedliśmy z samochodu. Nie chcieliśmy tracić ani chwili. Podbiegliśmy do jednego z policjantów.
-Znaleźliście ją?- zapytałem.
-A wy, to kto?
-Przyjaciele. To my zawiadomiliśmy o porwaniu.- odpowiedziałem.
-Jeszcze nic nie wiadomo.- udzielił nam odpowiedzi na nasze pierwsze pytanie.
-A sprawdzaliście dom tego chłopaka?- zapytał Paul, który do nas dołączył. On również przejmował się tą sprawą.
-Mamy zamiar właśnie tam jechać. Zdobyliśmy jego adres.- powiadomił nas policjant.
-Dlaczego to tak długo trwało?- zapytałem.
-Ponieważ Ruben, ojciec porwanej nie chciał z nami współpracować. Sugerujemy, że był zastraszany.
-Ok. Możemy zabrać rzeczy Ally?- zapytał Paul. Policjant się zgodził. Ja wraz z Niall’em spakowaliśmy wszystkie rzeczy Alis do jej walizki i zanieśliśmy ją do samochodu.
-Możemy jechać z wami?- usłyszałem pytanie, które Paul kierował do jednego z policjantów, a ten się zgodził.
   Wszyscy wsiedli do samochodu. Tak naprawdę, to nie mogłem się doczekać, kiedy będziemy na miejscu. Bałem się o Ally jak nikt inny. Była moją kochaną siostrzyczką, którą bardzo kocham i nie wyobrażałem sobie, żeby coś jej się stało. Bałem się, że ten palant mógł jej coś zrobił.
   Po 10 minutach dojechaliśmy na miejsce.
   Policjanci jak najszybciej wysiedli z samochodu. Razem z Niall’em podążyliśmy za nimi. Paul znalazł się przy nas.
   Jeden z policjantów zapukał w drzwi. Cofnęliśmy się na bezpieczną odległość, aby nie przeszkadzać w interwencji.
   Drzwi otworzył chłopak. Miał około 20 lat i był blondynem. Nie sądziłbym, że to on mógł dokonać tego wszystkiego.
-Jack Archer?
-Tak.- przyznał chłopak. Był bardzo zdziwiony, albo raczej takiego udawał.
-Jest pan zatrzymany pod zarzutem porwania.- powiedział policjant.
-Ale ja nie wiem, o co chodzi.- bronił się chłopak. Mężczyzna nie zważając na słowa zakuł go w kajdanki i zaczął prowadzić go do samochodu. Jack zatrzymał się przy Niall’u.-Zrobiłem tak, że już zawsze będzie
patrzeć na ciebie przypominając sobie mnie. Już nigdy cię nie pokocha.- powiedział mojemu przyjacielowi w twarz i poszedł dalej. Horan stał i nie mógł ukryć zdumienia. Spojrzał na mnie zdziwiony. Co on jej mógł zrobić?
   Pociągnąłem Niall’a za sobą i weszliśmy do domu. Wiem, że nie powinniśmy, ale nie mogłem czekać, aż ją znajdą. Chciałem pomóc w poszukiwaniach.  Nie mogłem stać bezczynnie. To nie było w mojej naturze, także wraz z blondynem poszliśmy na górę, bo właśnie tam zamierzaliśmy zacząć poszukiwania.
   Zaczęliśmy rozglądać się po pokojach. Każdy z nas działał osobno. Tak ją szybciej znajdziemy.
-Ally!- krzyknął w pewnym momencie Niall i zniknął za drzwiami jakiegoś pomieszczenia. Pobiegłem za nim. W pokoju było ciemno i ponuro. Stało krzesło, półeczka i łóżko, na którym leżała jakaś dziewczyna. To była Ally. Co on jej zrobił?! Wyglądała okropnie. Strasznie schudła, była poobijana.
   Dołączyli do nas policjanci i zaczęliśmy ją rozwiązywać. Nie mogłem patrzeć na to, jak ona musiała cierpieć przez ten czas jak tu była. To był straszny widok. Nie mogłem panować nad sobą. Spojrzałem na Niall’a. Ten nie ruszył się odkąd wszedł do pokoju i ją zobaczył. Łzy spływały po jego policzkach.  Jako jedyny się opanowałem i wziąłem Alis na ręce. Wyniosłem ją z tego potwornego mieszkania. Była nieprzytomna, co mnie zaniepokoiło.  Od razu podbiegł do nas Paul wraz z asystentem.
-Musimy wezwać pogotowie.- przyznał policjant.
-Proszę tego nie robić.- poprosił Paul- Ta sprawa nie może mieć rozgłosu. Nie możemy wezwać pogotowia. Chłopaki się nią zajmą. Mamy dobrego lekarza. -policjant spojrzał na nas nieufnie. Paul wcisnął mi jakąś kartkę do ręki.-Jak będziecie w domu, to zadzwońcie pod ten numer. To świetny lekarz.- dał mi wskazówki.- A teraz jedźcie.-ponaglił nas.- Ja wszystko załatwię.
   Zgodnie z jego prośbą wsiedliśmy do samochodu. Ja delikatnie ułożyłem Ally na tylnym siedzeniu. Niall wziął jej głowę na swoje kolana. Przykryliśmy ją kocem i mogliśmy ruszać w długą drogę do domu.
-Zadzwoń do chłopaków i powiedz im, że Alis się odnalazła.
-Dobrze.- zgodził się blondyn i zatelefonował.
   Przez całą drogę do domu nie odzywaliśmy się do siebie. W lusterku widziałem tylko, że Niall gładzi Alison po włosach. Cieszyłem się, że ją odnaleźliśmy. Nareszcie będzie mogła być z nami. Mam nadzieję, że wszystko wróci do normy. Chodź słowa Jack’a skierowane do Niall’a trochę mnie przestraszyły. Chodź nie mieliśmy 100% pewności, że mówił prawdę.


Witajcie!
Przychodzę tutaj z nowym rozdziałem :D
Hmmm, co o nim myślicie?
Przepraszam, że tak ostatnio Was zaniedbuję, ale szkoła nie daje mi spokoju. Mam teraz tyle sprawdzianów i kartkówek, że powoli nie wyrabiam. Na szczęście jutro mam luźniejszy dzień, bo tylko sprawdzian z matematyki i kartkówka z chemii. Łatwizna. A jeżeli chodzi o piątek, to nawet wolę nie mówić, bo chyba więcej nie można było zadać.
Ok, ale dosyć o mnie.
Opowiedzcie jak Wam mija czas. Z chęcią poczytam, czy tylko ze mną jest tak źle :D
Dobra, pytanka:
1. Jesteście szczęśliwe, z takiego obrotu akcji?
2. Czy to będzie już koniec kłopotów?
3. Czy Ally z tego wyjdzie?
4. Co mogły znaczyć słowa Jack'a skierowane do Niall'a?

Aha zapomniałabym. Jeżeli już zauważyliście, to usunęłam muzykę z bloga. Muszę przyznać, że ostatnio miałam z nią małe problemy i postanowiłam ją usunąć. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :D

Liczę na Wasze opinie.
Do następnego!
Kocham Was <33

piątek, 7 marca 2014

When I Close My Eyes I Think Of You - ROZDZIAŁ 27

Perspektywa Alison:
   Obudził mnie trzask drzwi. Jack wparował do pokoju.
-Twoi cholerni przyjaciele nie dają mi spokoju!- poskarżył się.- A ten twój Niall nadal pisze, że cię kocha.- to znaczyło tylko jedno. Poznali, że nie ja napisałam te SMS’y. Jak to dobrze mieć własny styl pisania.
   Jack podszedł do mnie i zerwał taśmę z moich ust.
-Zrobimy tak. Ja zadzwonię teraz do tego całego Liam’a i powiesz, że wszystko jest w porządku, a ja wtedy pomyślę nad nie zabijaniem cię.
-Dobrze.- zgodziłam się. On był tak naiwny, że mi uwierzył. Wiem, że mogę za chwilę na tym ucierpieć, ale każda szansa jest dobra.
   Chłopak wybrał numer Liam’a i przyłożył komórkę do mojego ucha. Payne odebrał po trzech sygnałach.
-Ally. Co się stało? Dlaczego nie odbierasz?- wzięłam oddech. Teraz albo nigdy. Wiem, że bardzo na tym ucierpię, ale muszę to zrobić.
-Powiedz Niall’owi, że go kocham. Jack mnie porwał. Ratujcie mnie.-powiedziałam to najszybciej, jak umiałam. Jack rzucił komórką o podłogę, przez co się rozwaliła.
-Suka!- krzyknął do mnie i mnie uderzył.- Nie słuchałaś, co mówiłem.- nie odezwałam się ani słowem. Mój komentarz mógł pogorszyć sytuację.
   Chodził wściekły po pokoju. Wiem, że powstrzymywał się od zabicia mnie. Jestem mu do czegoś potrzebna, ale jeszcze nie wiem, do czego.
   Podszedł do mojego krzesła. Uderzył w nie całą swoją siłą, tak, że znalazłam się na ziemi. Jack opuścił pokój. Nie zauważył jednak jednego. Krzesło przy upadku się złamało i więzy puściły. Spokojnie odnalazłam węzeł i go rozwiązałam. Jedna z moich rąk stała się wolna, a po chwili druga. Rozwiązałam się. Jest! Ally, jesteś wielka! Spokojnie wstałam i wyjrzałam z okna. Poznałam tutejsze widoki. Byłam blisko domu ojca. Spojrzałam na dół. Jack wyjeżdżał samochodem. Mam szansę uciec.
   Wybiegłam z pokoju i zbiegłam po schodach. Na stole w salonie, do którego weszłam, leżała komórka. Był to dom blondyna. Wszystko się zgadza. Mówił, że mieszka sam i niedaleko. Tak, to z pewnością jego dom.
   Jak najprędzej chwyciłam komórkę i wybrałam numer Liam’a, który znałam na pamięć. Odebrał od razu.
-Słucham?- usłyszałam jego głos.
-Liam słuchaj mnie uważnie.To nie są żarty. Nie w tym momencie.- wzięłam oddech. -Ratuj mnie. Jack mnie porwał. Właśnie mu uciekam, ale nie wiem, czy mi się to uda. Jestem gdzieś blisko domu ojca. Wszystko co do was piszę nie jest prawdą. Kocham Niall’a i was też.- powiedziałam i usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Jack zauważył mnie i od razu do mnie podbiegł. Chwycił komórkę. Połączenie zostało przerwane. Jack ewidentnie wrócił się po coś do domu. Ja mam pecha.
   Chłopak rzucił mnie na schody i zaczął bić. Krzyczałam, próbowałam się mu wyrwać. Po chwili nie czułam już bólu. Nie wiem, czy straciłam przytomność, czy właśnie umierałam.

   Ktoś uderzył mnie w twarz.
-Wstawaj Ally.- od niechcenia otworzyłam oczy. Wszystko mnie bolało. Nie byłam w stanie się ruszyć.Rozejrzałam się. Ten pokój… Nadal tu jestem, tylko tym razem nie byłam przywiązana do krzesła, ale leżałam na łóżku. Chciałam ruszyć rękami, jednak były one ciasno związane za moją głową. - Nie ładnie jest tak uciekać.- powiedział Jack i pogłaskał mnie po policzku. Chciałam zacząć krzyczeć, ale przez taśmę na ustach nie mogłam.- Chcesz coś powiedzieć?- zapytał blondyn. Przytaknęłam głową. Zerwał taśmę.
-Mogę się z nimi pożegnać?- zapytałam.- Wiem, że i tak prędzej czy później mnie zabijesz. Pozwól mi usłyszeć chociaż ich głos.- błagałam. W tamtej chwili byłam gotowa poświęcić wszystko, tylko po to, aby pogadać z chłopakami.
   Jack spojrzał na mnie  nieufnie.
-Nie zasłużyłaś sobie.- przyznał z uśmiechem.
-Błagam.
-No dobrze.- zgodził się.- Ja będę uczestniczyć przy tej rozmowie.- przytaknęłam głową na zgodę.
   Jack podszedł do mnie i rozwiązał jedną z rąk. Podał mi komórkę. Jak najprędzej wybrałam numer Liam’a.  Jeszcze nigdy nie trzęsły mi się tak ręce.
-Masz 5 minut.- ostrzegł mnie chłopak i usiadł na krześle, które było obok łóżka.
   Payne odebrał po paru sygnałach.
-Słucham.- usłyszałam jego głos. Aż się ucieszyłam. Szkoda tylko, że dzwonię do niego w takich okolicznościach.
-Liam.- powiedziałam i łzy pociekły po mojej twarzy. Miałam świadomość, że może to być moja ostatnia rozmowa z nim.
-Ally?- zapytał. Nie dowierzał, że to ja.
-Tak.- przyznałam szczęśliwa.
-Gdzie jesteś?- zapytał.
-Nie …
-Nie możesz powiedzieć? Siedzi przy tobie?
-Tak.- przytaknęłam.- Gdzie reszta chłopaków?- zapytałam.
-Siedzą przy mnie. Poczekaj, włączę głośnomówiący.- słyszałam szept, a po chwili odezwali się wszyscy.
-Cześć!- krzyknęli.
-Hej chłopaki. Mam wam coś do przekazania. Proszę, nie przerywajcie mi, bo nie wiem, czy starczy mi czasu.- wszyscy się zgodzili. Zaczęłam moją przemowę.- Chcę wam powiedzieć, że jesteście najlepszym, co mnie w życiu spotkało.  Liam, dziękuje ci, bo dzięki tobie nie poznałabym reszty. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i to się nigdy nie zmieni. Zayn, dziękuję ci, że byłeś ze mną przez ten czas. Jesteś dla mnie jak brat. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy z Perrie. Pozdrów ją ode mnie. Harry, zawsze mogłam przyjść do ciebie z problemem, a ty szukałeś na to rady. Dziękuję ci. Louis, pamiętasz, jak się pierwszy raz do ciebie odezwałam? Wiesz, dlaczego to zrobiłam? Od razu ci zaufałam. Nie wiem dlaczego, ale przyciągnąłeś mnie do siebie swoim poczuciem humoru. Proszę, nich to się nigdy nie zmieni. I na końcu Niall. Chcę ci tylko powiedzieć, że pokochałam cię od razu. Byliśmy sobie przeznaczeni od początku . Kochałam cię, kocham cię, i zawsze będę cię kochać.- rozpłakałam się jak mała dziewczynka. Nie wiem, czy zrozumieli coś z mojej paplaniny.- Ja zawsze będę o was pamiętać i mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie.- zakończyłam swoją wypowiedź. Już chciałam się rozłączyć, gdy usłyszałam głos Malika w słuchawce.
-Chyba nie umierasz?- zapytał.
-Zayn, ja nie wiem.- przyznałam.
-Daj mi z nim pomówić.- poprosił Liam. Westchnęłam.
-Jack, chcą z tobą rozmawiać.- zwróciłam się do blondyna.
-Dobrze.- powiedział i wziął ode mnie komórkę.- Czego chcecie?- zapytał ostro.-… Nie, nie chcę waszych pieniędzy…. Nie… Jeszcze nie wiem, w najbliższym czasie… I tak nas nie znajdziecie.- powiedział i się rozłączył. -Pożegnałaś się już?- zwrócił się do mnie. Przytaknęłam głową na zgodę.- To dobrze, możemy przejść do zabawy.- zaśmiał się i podszedł do mnie. O co mogło mu chodzić? Po raz kolejny związał moje ręce. Tym razem dużo mocniej. Przykleił taśmę na usta.- Aby nikt cię nie usłyszał.- oznajmił. Później wziął jakąś chustę i zawiązał mi ją na oczy tak, że nie mogłam nic widzieć.  Przejechał ręką po moim udzie, a później zajął się paskiem u moich spodni.

Perspektywa Liam’a.
-Musimy to robić?- zapytałem.
-Chłopaki, jeszcze 5 koncertów. Nie mogłem ich odwołać. Później tam pojedziemy i zobaczymy, co się stało.- zapewnił Paul.
-Nie wiadomo, co się z nią dzieje. Ona się z nami żegnała dzisiaj. Rozumiesz?! On chce ją zabić.- ponownie tego dnia się rozpłakałem.
-Zawiadomiłem już policję. Oni wiedzą, co robią.
-Jesteśmy tam potrzebni.- przyznał Zayn. Jedyny mnie poparł, ale nie dziwiłem się, że reszta wolała to przemilczeć. Gdy dostaliśmy telefon od Ally wszyscy się załamali. Najgorzej jest z Niall’em. On siedzi już od dobrej godziny i od tego czasu nawet się nie ruszył. Siedzi i wpatruje się w jeden punkt. Nic nie jest w stanie go ruszyć.
-Chłopaki, jeszcze tydzień i tam pojedziemy. Pomożemy w poszukiwaniach.- wszyscy przytaknęliśmy na zgodę. Nie potrafiliśmy  nic zrobić. Nie wiadomo czy Ally jeszcze żyje, i to jest najgorsze. Chcieliśmy zapłacić Jack’owi okup, ale się nie zgodził. Z naszej rozmowy wynikło, że jest on nieobliczalny i świrnięty, zdolny do wszystkiego.
   Odwołaliśmy trasę, ale nie mogliśmy się wycofać  z 5 ostatnich koncertów. Musieliśmy wytrzymać jeszcze tydzień.


Witajcie! :D
Jak tam? U mnie tak średnio. Ostatnio nic mi nie wychodzi. Nawet rozdziały :c Jak czytałam ten, to szczerze zamierzałam go usunąć, bo jakoś mi się nie podoba, ale nie chciałam, abyście więcej czekały. Jakoś nie mogłam go poprawić. 
Mam nadzieję, że chodź trochę Wam się spodobał.
Chciałabym podziękować Wam za 9000 wyświetleń. Bardzo dziękuję!

Z tej okazji rozdział z dedykacją dla wszystkich!!! Kocham Was, wiecie?

Mam tylko jedno pytanie: 
Czy 1D zdąży uratować Ally?

To chyba na tyle.
Do następnego!