-Może jak tu
już jesteśmy, to dasz zaprosić się na kawę?- zapytał Jack.
-No dobrze.-
uśmiechnęłam się. W końcu co mi szkodzi? Wprawdzie nie jestem aż taką
miłośniczką kawy, ale od czasu, do czasu mi nie zaszkodzi.
Ruszyliśmy drogą obok siebie. Po chwili
weszliśmy do jakiegoś budynku. Całe pomieszczenie było pomalowane na czerwono.
Po środku znajdował się bar, gdzie siedziało paru mężczyzn. Nie wyglądali na
miłych.
W kafejce nie było zbyt wiele ludzi.
Usiedliśmy do jednego z wolnych stolików. Położyłam swoje dłonie na masywnym
stole, a Jack poszedł zamówić dwie kawy. Oczywiście poprosiłam o latte.
Po chwili wrócił. Zaczęliśmy sączyć napój.
-Ally, nie
opowiadałaś mi, jak się tu znalazłaś.- zauważył Jack.
-To długa
historia.- przyznałam.
-To opowiadaj.
Mamy dużo czasu, a ja chętnie cię wysłucham.-uśmiechnął się. Jednak musiałam mu to opowiedzieć. Nie mogłam
się z tego w żaden sposób wykręcić. No trudno.
-No dobrze. A
więc moi rodzice oddali mnie do domu dziecka, ponieważ mama sądziła, że nie
dają sobie rady. Ojciec miał jakieś problemy z alkoholem. On nadal je ma,
prawda?- zapytałam.
-Tak. Ale
kiedyś było gorzej. Ogółem sytuacja poprawiła się miesiąc temu. Opowiadał mi
to, jak jakiś chłopak do niego zadzwonił i pytał się, czy miał kiedyś córkę. Pamiętam,
jak wtedy podszedł do mnie i krzyczał na cały głos, że znalazł swoją córeczkę.
-Czyli się
cieszył?- zapytałam.
-Tak. Był
strasznie szczęśliwy.Wtedy przestał pić, bo powiedział, że jego dziecko nie
może zobaczyć go zachlanego.- przyznał.
-Ale jednak nie
dotrzymał słowa.- zauważyłam.
-Jest lepiej
niż kiedyś. Nie jest taki agresywny. Naprawdę jest spoko.
-Miło
wiedzieć.- uśmiechnęłam się.
Nagle moja komórka zadzwoniła. Na
wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Liam’a.- Przepraszam, ale muszę odebrać.-
przyznałam. Jack skinął głową na zgodę.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Hej.-
odezwałam się.
-Cześć Ally!-
zawołali chłopcy. Byłam na głośnomówiącym.
-Jak tam?-
zapytałam.
-A dobrze. Za
chwilę mamy koncert.- pochwalili się.
-O, to życzę
szczęścia. Szkoda tylko, że nie mogę go zobaczyć.- posmutniałam. Lubiłam
zaglądać na chłopaków w akcji.
-Nagramy ci
nasze występy, a później je zobaczysz. Co ty na to?- zapytał Harry.
-Brzmi
kusząco.- zaśmiałam się.
-A co ty
ciekawego porabiasz?- odezwał się Niall.
-Siedzę w
kafejce i piję kawę.- przyznałam.
-Sama?- zapytał
Liam.
-Nie. Jestem z
kolegą. Niall, nie martw się, to tylko kolega. Ty jesteś dla mnie
najważniejszy.- ostrzegłam go. Niech sobie nie myśli, że go zdradzam. Nie
byłabym do tego zdolna. Za bardzo go kocham.
-Ok. Trzymam
cię za słowo.- zaśmiał się. Ufał mi. To dobrze wróżyło. Nie jeden chłopak
obraziłby się, gdyby dowiedział się, że jego dziewczyna siedzi w kafejce z
innym. Jednak Niall taki nie jest. To jedna z jego wielu zalet.
-Chłopcy,
chodźcie! Koniec tych pogaduszek! Muszę ubrać was na koncert!- usłyszałam krzyk
w telefonie. Poznałam ten głos.
-Cześć Lou!-
krzyknęłam do komórki. Miałam nadzieję, że mnie usłyszy.
-Ally?-
zdziwiła się. Teraz jej głos słyszałam wyraźniej. Musiałam podejść do
chłopaków.
-Tak, to ja.-
zaśmiałam się.
-Witaj
kochanie, ale wybacz. Muszę porwać już chłopaków. Chyba rozumiesz?- zapytała.
-Rozumiem. No
to pa.- pożegnałam się.
-Cześć.-
usłyszałam odpowiedź i się rozłączyłam.
Schowałam komórkę z powrotem do kieszeni.
-Przepraszam.-
zwróciłam się do Jack’a.
-Nic się nie
stało.
-Po prostu
musiałam odebrać, ponieważ akurat mieli czas, a już dzisiaj mogę ich nie
usłyszeć.- wyjaśniłam.
-Kogo?-
zapytał. No tak, jeszcze nie opowiedziałam mu całej historii.
-To dalsza
część mojego opowiadania.- zaśmiałam się.- Jak zostałam oddana do domu dziecka,
to zauważyła mnie taka przemiła kobieta i postanowiła się mną zaopiekować. Mieszkałam
z nią od maleńkości. Niedawno zmarła. Miała już swoje lata.- przyznałam.- Wtedy
zamieszkałam z moim przyjacielem.- Jack spojrzał na mnie dziwnie.
-Do czego
zmierzasz?- zapytał.
-On nie
mieszkał sam. Widzisz, mój przyjaciel jest w zespole. Piątka chłopaków, którzy
są najlepszym przyjaciółmi. Nie wiem, czy może słyszałeś One Direction?-
chłopak zaprzeczył.- No dobrze. Więc zamieszkałam z chłopakami. Wkrótce doszło
do tego, że staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi. A gdy było już całkiem
dobrze. Oni musieli wyjechać w trasę koncertową. Dlatego tutaj jestem. Nie
miałam się gdzie podziać, a chłopcy nie chcieli zostawić mnie samej.- wzięłam
oddech.- Są strasznie zabiegani i nie mają tyle czasu. Dlatego musiałam
odebrać. Wiesz, tęsknię, a za chwilę mają koncert, więc cały dzień mają
zajęty.- skończyłam snuć moją opowieść. O dziwo Jack nie spał. Czyli go nie
zanudziłam? To dobrze wróży.
-Teraz wszystko
rozumiem. Gdyby nie ta cała trasa koncertowa, nie byłoby cię tutaj?- zapytał.
-Tak.-
przyznałam. Taka była prawda. Nigdy bym tu nie przyjechała. Jestem tu tylko i
wyłącznie z przymusu.
-Trochę smutne.
-No trudno.
Możliwe, że przyjechałabym odwiedzić ojca, ale nie na aż tak długo.-
powiedziałam.
-Jasne.- dalej
rozmawialiśmy na przeróżne tematy, które nam się nie kończyły.
Dopiliśmy swoją kawę i wróciliśmy do domu.
Jack pomógł wnieść mi zakupy do kuchni i rozpakować je. Zrobiłam obiad dla nas
obojga i go zjedliśmy. Ojciec dalej spał. Wyszliśmy na świeże powietrze.
-Może zrobimy
tak: ja za chwilę skończę robić, co muszę i może pokażę ci okolicę?-
zaproponował Jack.
-No, dobrze.-
zgodziłam się.- Mogę ci jakoś pomóc?- zapytałam.
-Nie za bardzo.
Możesz przyglądać się, jak karmię zwierzęta.- posłał mi uśmiech. Skinęłam
głową, że się zgadzam i ruszyliśmy przed siebie. Gdyby nie Jack, to umierałabym
teraz z głodu i nudziłabym się, a tak bynajmniej mam co robić. Ten chłopak jest
moim wybawieniem. Dziękuję za niego.
Po jakiejś godzinie Jack zrobił już
wszystko, co musiał.
-To jesteś
gotowa na pozwiedzanie okolicy?- zwrócił się do mnie.
-Jasne.-
przyznałam. Poszliśmy do stajni.
-Umiesz jeździć
na koniu?- zapytał chłopak.
-Nie.-
zaprzeczyłam.
-Dobrze. Więc pojedziesz
ze mną.
Jack wyprowadził konia z boksu i wyszliśmy
na świeże powietrze. Przy pomocy chłopaka, wspięłam się na siodło, po czym
zrobił to on. Przytuliłam się do niego. Ruszyliśmy.
Najpierw prostą ścieżką, a później lasem.
Spinaliśmy się do góry. To cudowne uczucie jeździć na koniu. Jeszcze nigdy tego
nie robiłam i byłam pod wielkim wrażeniem.
-Ale tu
pięknie.- przyznałam.
-Wiem to.-
zaśmiał się Jack. Wiedziałam, że celowo zabrał mnie w te miejsce. Może tutaj
wcale nie jest tak źle? Jest piękna
okolica. Żyje się bez pośpiechu, bez zmartwień. Fajnie byłoby
zamieszkać tutaj z chłopakami. Coraz bardziej zaczynam lubić to miejsce. Muszę przyznać, że są tu cudowne widoki.
-Rozpalimy
ognisko?- zapytał Jack.- Ciemno się już trochę robi.- zauważył.-I chyba zaraz
zacznie padać.
-Myślisz?- zapytałam.
-Myślisz?- zapytałam.
-Tak. Może
rozpalimy ognisko w tej jaskini.- pokazał palcem na coś, co było za mną.
Odwróciłam się. Rzeczywiście, w skale znajdowała się jaskinia.
-Możemy.-
przyznałam. Jakoś nie śpieszyło mi się do domu. Mogłabym zostać tutaj do końca tych
9 miesięcy. Ciekawe czy dałoby się? Muszę to przemyśleć.
Zaczęliśmy znosić gałęzie i badyle. Gdy
pozbieraliśmy ich już dość sporo, rozpaliliśmy ognisko, a raczej Jack rozpalił.
On znał się na rzeczy.
Usiedliśmy przy ognisku.
Zaczęło padać. Jack miał rację. Koń spoczął
obok nas, a my rozgrzaliśmy się przy płomieniach.
-Skąd
wiedziałeś, że zacznie padać?- zapytałam.
-Przeczucie.-
uśmiechnął się do mnie. Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy, patrząc jak
spadają krople.
Tutaj znowu ja! :D
Ok, sama muszę przyznać, że ten rozdział jakoś mi nie wyszedł :/
Nie jestem z niego zadowolona. Chyba Was zanudziłam.
Ok, muszę Was powiadomić, że powoli zbliżamy się do mojego ulubionego momentu. Chyba wiecie już, że lubię mieszać w opowiadaniu :p Także możecie się spodziewać, że nie będzie za ciekawie. Zresztą możecie to zauważyć w zapowiedzi kolejnego rozdziału.
Hmmm.... Tak myślę, czy Wam coś zdradzić. Ok, spróbuję Wam trochę przedstawić to, co zamierzam zrobić ( z pominięciem paru faktów, bo nie mogę zdradzić Wam wszystkiego) A więc muszę przyznać, że Ally wpadnie w małe kłopoty, jeżeli można to tak nazwać :D Tak, wiem, że jestem zła. Życie bohaterów troszkę się skomplikuje. Nie zdradzę Wam, co się dokładnie wydarzy, i kto będzie temu wszystkiemu winny. Dowiecie się tego później.
Następny rozdział będzie w miarę dobry, a później troszeczkę się pokomplikuje.
Ok, więcej Wam nie zdradzę. Dowiecie się w swoim czasie.
Pytanko:
Podoba Wam się postać Jack'a?
To chyba na tyle.
Do następnego!
świetny rozdział i on jest całkiem spoko, ale nie chcę żeby popsuł związek Ally i Niall'a. Zapraszam do mnie http://amazing-xx.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńcoś czuje, ze komplikajom winny bedzie Jack :D mam jednak nadzieje, ze sie myle! świetny rozdzial ;* czekam z niecierpliwoscia na nasteony! ;*
OdpowiedzUsuńNowy rozdział rządzi! Nie mów, że Ci nie wyszedł, bo to kompletna nieprawda! Dobrałaś świetne zdjęcia. Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńhttp://elgatoesnegro.blogspot.com/
zapraszam na nowy! ;) http://i-will-be-waitin.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozdział tradycyjnie świetny! <3 Jack jest nawet spoko, ale to raczej one namiesza ..
OdpowiedzUsuńNie moge sie już doczekać następnego! :) xx
Komplikacje -.-
OdpowiedzUsuńAle wszystko ma się ułożyć !
Jack wydaje się spoko :D
LouLou *HUUUG* <3 <3
Mwahh <3
przepraszam!
OdpowiedzUsuńjesli masz ochote, wpadaj na imagina ;) nanosekundy..
cieszę się, że podoba Ci się ta historia ;) obiecuję, że nie zawieszam go na dobre! ostatnio po prostu nie mam weny na romantyczne sprawy, a ta historia jest jednak trochę taka właśnie. mam nadzieję, że niedlugo z powrotem najdzie mnie wena. wtedy od razu Ci zespamuję ;*
OdpowiedzUsuńJasne :D
UsuńBędę czekać i dziękuję.
Dominika.
Łoo ;D
OdpowiedzUsuńMege rozdział.. Ciekawe co dalej...
Ale żeś wzbudziła moją ciekawość!
Haha jakieś zamieszanie się szykuje hohoh ';D
Mega hahah
Pozdrawiam Bella♥
zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com
wiem, ze jestem nienormalna, ale chcialam sprobowac :D bo co mi szkodzi! najwyzej skasuję ;)
OdpowiedzUsuńjesli bedziesz miala czas i ochotę to zapraszam http://cant-remember-to-forget.blogspot.com/
byle by się nie zakochała w Jacku ;cc
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Bella♥
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/