sobota, 28 czerwca 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 17

   Ostatni raz obejrzałam się w lustrze i wyszłam z domu. Zobaczyłam Zayn’a, który stał na chodniku i czekał na mnie. Na sam jego widok uśmiechnęłam się. Miło mi było, że chciał spędzić ze mną czas i nie stchórzył.
- Cześć.- powiedziałam radośnie i podeszłam do mulata. Ten ucałował mnie w policzek na powitanie.
- Hej. Jak tam samopoczucie?- zapytał.
- Jest dobrze.- odpowiedziałam.
   Zaczęliśmy iść chodnikiem obok siebie. Tak bardzo się cieszyłam, że mogłam być teraz przy Zayn’ie.  Jedyne co mnie zdziwiło to to, że nie ma przy nas żadnych ludzi z kamerą, którzy tylko czekali na sensację.
- Czy ten wieczór będzie spokojny?- zapytałam. Zayn spojrzał na mnie zdziwiony. Nie do końca mnie zrozumiał.- Chodzi mi o to, czy ktoś nie będzie latał za nami i robił nam zdjęcia.- wyjaśniłam i dopiero wtedy Malik zajarzył o co mi chodziło.
- Nie. Postarałem się o to, aby nikt nie wiedział o tym, że wychodzę z tobą. Zresztą media myślą, że właśnie w tym momencie odlatuję samolotem do mojej rodziny.- zaśmiał się.
- Świetny pomysł.- przyznałam.
   Byłam szczęśliwa wiedząc, że nikt nie przeszkodzi nam i będziemy mogli w spokoju spędzić ten świetnie zapowiadający się wieczór.
- A tak w ogóle, to gdzie mnie zabierasz?- zapytałam.
- W sumie, to nie będę robić z tego jakiejś wielkiej tajemnicy. Nie jestem zbyt dobry w wymyślaniu i pomyślałem sobie, że zwykłe kino będzie odpowiednie w tej sytuacji. - przyznał i jakby się zawstydził. Chyba po prostu żałował, że nie wymyślił czegoś innego.
- Kino to świetny pomysł.- powiedziałam.
   Zayn odetchnął i uśmiechnął się do mnie.
- To bardzo się cieszę, ponieważ myślałem, że może ci się to nie spodobać.- odparł szczerze.
- Każdy pomysł mi się spodoba. Ważne jest, że będę mogła spędzić ten czas z tobą.- również powiedziałam prawdę. Nie zamierzałam niczego ukrywać. Tym bardziej, że Malik był w stosunku do mnie uczciwy, to ja postanowiłam, że też będę szczera. Zayn na to zasługiwał.
- Miło mi.- przyznał, a jego uśmiech na twarzy jeszcze bardziej się powiększył.
- A odpowiedz mi na jedno pytanie, tak szczerze.- zaczęłam.- Dlaczego zaprosiłeś mnie na randkę… znaczy wyjście?- poprawiłam się. Nie wiem dlaczego to powiedziałam. Nie chciałam, aby wyszło to z moich ust.
   Przecież ja nawet nie wiedziałam, czy to jest prawdziwa randka czy tylko jakieś niezobowiązujące wyjście z przyjacielem.
- Możemy nazwać to randką.- uśmiechnął się chłopak. Nie wiem dlaczego, ale jakoś miło mi się zrobiło.- Zaprosiłem cię ponieważ…- zatrzymał się na chwilę chcąc pomyśleć.- Nawet nie wiem dlaczego cię zaprosiłem. Po prostu jesteś dla mnie bardzo ważna i chciałem cię gdzieś wyciągnąć i spędzić z tobą trochę czasu.- przyznał.
   Nic nie odpowiedziałam. Pomyślałam sobie, że jeżeli pójdziemy teraz w ciszy, to będzie to odpowiednie rozwiązanie. Zresztą bałam się, że znów powiem coś złego, chodź muszę przyznać, że cieszyłam się, że jestem na randce z Zayn’em.
   Po chwili doszliśmy pod odpowiedni budynek. Stanęliśmy w sali i zaczęliśmy wybierać film.
- Na jaki miałabyś ochotę?- zapytał Zayn.
- Nie wiem.- odpowiedziałam. -Może jakiś horror?
- Horror?- zdziwił się.
- A dlaczego nie? To co, że jestem dziewczyną. Ja po prostu lubię takie rzeczy.
- No dobrze. Chodź, zobaczymy czy jakiś ciekawy horror leci.- uśmiechnął się i pociągną mnie za rękę.
   Wkrótce mogliśmy wejść do sali. Zajęliśmy nasze miejsca i czekaliśmy aż film się zacznie.

   To było naprawdę zabawne. Film nie był wcale taki straszny. Niektóre sceny aż mnie rozśmieszały, ale nie dałam tego po sobie poznać. Zayn była bardziej przerażony ode mnie i przez to musiałam powstrzymać mój śmiech. Nawet aby dodać mu otuchy, to przy takich ‘’najstraszniejszych’’ scenach przytulałam się do niego, aby mnie obronił, a on najwyraźniej się z tego cieszył. Musiałam przyznać, że ten mulat poprawił mi humor. Miałam mu za co dziękować.
   Po 2 godzinach film się skończył i mogliśmy wyjść na dwór. Zayn wziął mnie pod rękę i zaczęliśmy iść obok siebie chodnikiem.
- Jak podobał ci się film?- zapytał nagle Zayn.
- Był świetny. - przyznałam i się uśmiechnęłam. Zaraz po tym tego pożałowałam, ponieważ Zayn jakoś posmutniał.- Ale był również straszny.- dodałam szybko. Wtedy jego twarz się rozjaśniła, a ja pozwoliłam sobie wtulić się w chłopaka. Malik’owi bardzo się to spodobało.
- Chcesz wracać do domu?- zapytał nagle chłopak.
- Moglibyśmy zrobić sobie mały spacerek? Przy tobie dobrze się czuję.- przyznałam i uniosłam głowę do góry by móc spojrzeć na twarz mulata. Ten posłał mi szeroki uśmiech i jeszcze bardziej przybliżył mnie do siebie.
- Oczywiście. Spacer to najlepsze rozwiązanie.
   I tak zaczęła się najlepsza godzina w ciągu ostatnich dni. Mogłam spokojnie iść obok Zayn’a i rozmawiać z nim. Przegadaliśmy tak sporo tematów, a wciąż im nam nie brakowało. Czuliśmy się jak starzy przyjaciele, który nie widzieli się od dawna. To było cudowne. Nawet przy Lou nie czułam się tak dobrze.
- Zayn, dziękuję.- powiedziałam nagle.
- Ale dlaczego?
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem i nie odrzuciłeś mnie gdy miałam zły dzień. Byleś przy mnie w tej trudnej chwili. Zrobiłeś dla mnie tak wiele, a ja nie wiem jak mam ci za to podziękować.- przyznałam.
- Nie masz mi za co dziękować. Jestem przy tobie, ponieważ jesteś dla mnie bardzo ważna. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym cię teraz zostawić. Jest mi świetnie w twoim towarzystwie. Chciałbym spędzić z tobą jak najwięcej czasu.- wyznał, a ja się zarumieniłam. Dziękowałam za to, że było ciemno i Zayn nie mógł tego zauważyć.
    Dalszą drogę przeszliśmy w ciszy. Nie potrzebowaliśmy słów. Potrzebowaliśmy tylko siebie. Tyle do szczęścia nam wystarczyło.
   Pożegnałam się z Malik’iem pocałunkiem w policzek i wróciłam do domu. Jak najszybciej zaszyłam się w swoim pokoju i zaczęłam rozmyślać o tym, jak świetnie bawiłam się z Zayn’em. On naprawdę poprawił mi humor. Wiedziałam już, że zyskałam przyjaciela. Najlepszego przyjaciela. Chciałam jednak, aby moja historia znów się nie powtórzyła. Jednak miałam nadzieję, że Malik nie jest taki jak Louis.
   Przez cały wieczór nie widziałam się z rodzicami. Wolałam siedzieć w pokoju i cieszyć się sobą. Nie odbierałam telefonów. Bałam się, że będzie dzwonił ktoś, z kim nie chciałam rozmawiać. Po chwili się wkurzyłam i wyciszyłam komórkę, która cały czas dawała o sobie znać. Ktoś się do mnie dobijał. I chyba domyślałam się kto to. To z pewnością była moja przyjaciółka. Jakoś nie chciało mi się z nią gadać. Wolałam być sama.
- Kolacja gotowa!- dobiegło do mnie wołanie mojej matki.
- Nie jestem głodna!- odkrzyknęłam. Nie skłamałam. Nie miałam ochoty na nic. Wolałam przesiedzieć w swoim pokoju myśląc o tym co się stało.  Nie wiedząc, co ze sobą zrobić położyłam się na łóżko. Po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.

   Leżałam wtulona w jego ciało. Czułam jego  perfumy. Obejmował mnie w talii i wspólnie zachwycaliśmy się swoim towarzystwem. Nie obchodziło nas nic innego. Byliśmy tylko my. JA i ON. Czy można byłoby wyobrazić sobie coś piękniejszego?
   Ręką dotknęłam jego nagiego torsu. Czułam, jak lekko drży pod wpływem  mojego dotyku, co wywołało u mnie jeszcze szerszy uśmiech. Delikatnie całowałam każdy skrawek jego ciała. Wszystko było dla mnie idealne. On i ja. Jedna dusza w dwóch ciałach - tak można było nas określić.
   Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Na zawsze. Jeszcze nikomu nie udało się nas rozdzielić.  To jest chyba niemożliwe.Za bardzo byliśmy ze sobą zżyci. Nie ruszaliśmy się nigdzie bez siebie. No bo po co? Jednak chwila bez swojego towarzystwa była dla nas straconą. Wiele osób nas nie rozumiało, ale to nas akurat nie obchodziło.
- Louis?- zapytałam. Jednak ten się nie odezwał. Nawet na mnie nie spojrzał. Patrzył w górę nawet nie mrugając. Jego uśmiech natychmiast znikł, a oczy przestały błyszczeć się od szczęścia.- Louis?- powtórzyłam.
   Chłopak nic mi nie odpowiedział. Najpierw wyrwał się z moich objęć, później usiadł, wstał i nawet na mnie nie spoglądając ruszył przed siebie. Nie potrafiłam wstać i go zatrzymać.
   Ruszył, odszedł. Szedł przed siebie, a po chwili straciłam go z oczu. Zniknął. Tak po prostu. Zostawił mnie, a na jego miejsce przyszedł Zayn i znów byłam spełniona.

   Obudziłam się zalana potem. Płakałam. Płakałam, bo zrozumiałam, że go straciłam. To był koszmar. Przecież mimo, że minęły 2 lata, on dalej był dla mnie przyjacielem. Tylko dlaczego Zayn pojawił się w moim śnie? To tak, jakby coś podpowiadało mi, że to Malik jest tym, który ze mną zostanie. Nic już nie rozumiałam.
- Powinnam mieć Louis’a w dupie, a przecież nie mogę o nim zapomnieć.- powiedziałam sama do siebie.
   Odruchowo spojrzałam na telefon, aby zobaczyć, która jest godzina. Zauważyłam, że dostałam dwie wiadomościni mnóstwo nie odebranych połączeń od mojej przyjaciółki. Otworzyłam pierwszą wiadomość i wyświetlił mi się tekst.
- Możemy się spotkać? Harry
   Zdziwiło mnie to, że to właśnie on do mnie napisał. Skąd niby miał mój numer? Nie wiedziałam, co miałam mu odpowiedzieć. Co on takiego mógł ode mnie chcieć. Ciekawa tego wszystkiego zgodziłam się. Umówiliśmy się na dzisiaj w parku.
   Jeszcze długo nie dawało mi to spokoju. Dlaczego Harry do mnie pisał? Co było aż tak ważne, że musieliśmy spotkać się natychmiastowo? Nie wiem. Ale jeszcze dziś poznam odpowiedź.
   Przypomniało mi się, że dostałam jeszcze drugiego SMS’a. Gdy zobaczyłam jego treść i podpis serce zaczęło mi mocniej bić. Przez pewien czas nie mogłam zabrać oddechu. On miał mój numer i… napisał. A przecież ja tak na niego nawrzeszczałam. Teraz on również powinien mieć mnie gdzieś. Jednak napisał do mnie.
- Przepraszam. Louis xx


Witajcie!
Co myślicieli o rozdziale? Według mnie jest jakiś pokręcony, ale to szczegół :)
Czujecie już te wakacje? Ja tak średnio. Dzisiaj zamierzam spędzić całe popołudnie na działeczce :)
Ale jak na razie na wakacje nie mam planów. Zamierzam jedynie pisać dla Was rozdziały i rozmawiać z Paulą :) albo jeszcze poczytać jakąś książkę.
A wy macie już jakieś plany?

Czekam na Wasze opinie.
No to do następnego.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 16

Perspektywa Cassie:
   Staliśmy w jego pokoju. Żadne z nas nie odważyło się odezwać. Nie miałam ochoty na rozmowę z nim. Nie chciałam wracać do tego, co było kiedyś. Lou dostał już raz swoją szansę i ją zmarnował. Pokazał mi, że nie warto jest się zakochiwać. I tak prędzej czy później chłopak cię zostawi. Nie wiem, jak zgodziłam się na to, aby z nim porozmawiać. Może dlatego, że chciałam odzyskać przyjaciela? Nie, to z pewnością nie to. Nie potrafiłam mu po raz kolejny zaufać. Bałam się, że mu wybaczę i znów staniemy się przyjaciółmi, a on mnie zostawi i będę cierpieć tak jak kiedyś.
- Musimy porozmawiać.- zauważył Louis.
- Masz rację.-przyznałam.
- Cassie, nadal nie wieżę, że wróciłaś.- zaczął. Wiedziałam, co chce zrobić. Nie uda mu się przeciągnąć tej rozmowy. Chcę to wszystko mieć za sobą.
- Czemu mi to zrobiłeś? Obiecałeś mi, że będziesz utrzymywać ze mną kontakt.- zatrzymałam się na chwilę i wzięłam krótki wdech.- Myliłam się co do ciebie. Jesteś taki sam jak wszyscy.
   To go widocznie zabolało. Jak najszybciej chciałam przejść do konkretów. Nie miałam zamiaru z nim za długo rozmawiać. Nie chciałam na niego patrzeć. Z jego lazurowych oczu spłynęła samotne łzy. Był taki wrażliwy. Właśnie za to go kochałam. Jednak nie mogłam mu ulec. Zasłużył sobie na to wszystko, a nawet na więcej.
- Cass naprawdę cię przepraszam, ja… - nie dałam mu dokończyć. Nie chciałam już tego słuchać. Miałam dość. Nie wiem, dlaczego w ogóle zgodziłam się na tę rozmowę. Przecież tak naprawdę nie chciałam poznać prawdy. Miałam to gdzieś. Zostawił mnie i koniec tematu!
- Przestań!- krzyknęłam.- Nie zamierzam wysłuchiwać twoich przeprosin! Myślisz, że to coś da?! Czy ty w ogóle wiesz jak ja się czułam, jak bardzo mnie zraniłeś?! Jeszcze nigdy nie spotkałam takiego skurwysyna, jak ty!- krzyknęłam mu prosto w twarz. Od tak dawna chciałam to zrobić. Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam płakać. Powiedziałam to, co myślałam. W końcu mogłam to wszystko wykrzyczeć. Od razu mi ulżyło.
- Cassie.- myślałam, że Louis już dość usłyszał na swój temat, ale najwidoczniej było mu jeszcze mało.
- Czego jeszcze chcesz?- zapytałam.
- Cassie proszę.
- Jeżeli masz zamiar mnie teraz przepraszać, to zgłosiłeś się nie pod ten adres.
- Cassie tak bardzo proszę.- powiedział Zaczęło mnie to denerwować.
- Co?!- wkurzyłam się.
- Daj mi się wytłumaczyć.- poprosił.
- Nie mam na to teraz ochoty.- przyznałam.
- Proszę.
- Nie. Mam tego wszystkiego dość!- krzyknęłam mu w twarz.
- Zmieniłaś się.- przyznał i popatrzył mi prosto w oczy.
- Brawo!- krzyknęłam i zaczęłam klaskać. Nie potrafiłam pohamować śmiechu. To wszystko było takie zabawne.- Jakbyś widział swoją minę.- zaczęłam się z niego nabijać. Sprawiało mi to wielką przyjemność.
- Możesz już skończyć?- zapytał oburzony. Wkurzyłam go, ale cieszyłam się z tego. Przecież o to mi chodziło!
- Ja się dopiero rozkręcam.- przyznałam.
- Skończ!- krzyknął.
- Mówisz mi, że się zmieniłam, a wiesz dlaczego?- zapytałam.
- Dlaczego?
- Ponieważ to wszystko przez ciebie.- zaśmiałam się- Zniszczyłeś mi życie, zadowolony?- nagle przestałam się śmiać. Uznałam, że nie ma sensu ciągnąć dalej tej rozmowy, więc po prostu wyszłam z pokoju.
- Cassie, poczekaj!- krzyknął Louis, ale nie zamierzałam już go słuchać. Zaczęłam zbiegać ze schodów, ale Lou mnie dogonił i chwycił za nadgarstek.- Poczekaj.- poprosił już łagodniejszym tonem, jednak nie zamierzałam ulegnąć.
- Odpieprz się ode mnie!- krzyknęłam mu w twarz i wyszarpałam się. Już za mną nie pobiegł. Dał sobie spokój, z czego bardzo się ucieszyłam.
- Cassie, pójdę z tobą.- powiedziała moja przyjaciółka, która była świadkiem tego wszystkiego łącznie z One Direction.
- Nie potrzebuję towarzystwa.- przyznałam obrażona na cały świat i wybiegłam z mieszkania. Nie chciałam, aby ktoś teraz ze mną rozmawiał. Nie chciałam niczyjej litości. Nie potrzebowałam tego. Miałam siebie i to jak na razie powinno mi wystarczyć.
   Biegłam przed siebie, aby jak najszybciej znaleźć się w własnym pokoju i móc w spokoju się wypłakać. Zresztą teraz również uroniłam parę łez, ale to była tylko zapowiedz tego , co stanie się zaraz po przekroczeniu progu moich drzwi.
   Czuję się, jakbym coś straciłam, tylko nie wiem co. Przecież Louis od dawna nie był moim przyjacielem, a jednak moja kłótnia z nim mnie bolała. Wiem, że nie byłam niczemu winna, ale jakoś obarczałam siebie tą sytuacją. To wszystko było nie fair. Miałam już dość swojego życia.
   Dużo lepiej było mi w starym domu. Tam miałam swojego chłopaka - Michael’a.  A teraz? Teraz nie mam nic. Zresztą, kto chciałby kogoś takiego jak ja? Zbuntowaną i egoistyczną dziewczynę, która nie potrafi poradzić sobie w życiu i sama niepotrzebnie pakuje siebie w kłopoty. Tak, tak właśnie myślę o sobie.
- Cassie!- usłyszałam nagle krzyk za sobą. Poznałam ten głos. Jednak mimo tego, że to był Zayn, ja nie zamierzałam się zatrzymać.- Cassie!- usłyszałam kolejny krzyk. Tym razem był on głośniejszy. Już po chwili poczułam jak chwyta mnie za nadgarstek.
   Zatrzymałam się. Spojrzałam na mulata, który posłał mi słaby uśmiech. Bez żadnego pytania przytulił się do mnie, a ja jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Zrozumiałam, że właśnie jego teraz potrzebowałam.
- Ciii… Nie płacz, proszę.- zaczął mnie pocieszać. Jego głos był łagodny i spokojny. Uspokoiłam się trochę, ale i tak byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów. Pohamowałam łzy. Zamierzałam wypłakać się w domu.
- Dziękuję.- powiedziałam ledwo słyszalne podziękowania.
- Ale za co?- zdziwił się.
- Za to, że jesteś.- przyznałam i pocałowałam go w policzek.
   Zayn odprowadził mnie pod sam dom. Pożegnałam się z nim znów dziękując i przez chwilę staliśmy w ciszy.
- Nie chciałabyś może gdzieś wyjść dziś wieczorem?- zapytał niepewnie  Zayn. Czułam, że potrzebuję mieć go teraz przy sobie. On był dla mnie świetnym towarzystwem.
- Jasne.- zgodziłam się. Patrzyłam jak jego wyraz twarzy ze zdenerwowanej zmienia się na szczęśliwy.
- Dziękuję… to znaczy, będę o 17:00.- uśmiechnął się słodko.
   Ucałowałam go w policzek i patrzyłam jak znika za skrzyżowaniem. To naprawdę było dziwne, ale nic na to nie mogłam poradzić. Po prostu nie mogłam go zlekceważyć. Nie miałabym do tego serca. A zresztą co nam zaszkodzi. Przecież będzie to tylko jeden wspólny wieczór bez żadnych zobowiązań.
   Otworzyłam drzwi do domu i weszłam do  środka. Moje łzy, które ukrywałam przed Zayn’em nagle zaczęły lecieć z moich oczu. Jak dobrze, że rodziców jeszcze nie było. Dziękowałam za to, że musieli pracować.  Nie chciałabym, aby zobaczyli mnie w takim stanie. Przecież zawsze byłam twarda, a teraz? Rozkleiłam się jak mała dziewczynka. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
   Pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam go na klucz, aby komuś przypadkiem nie zachciało się tutaj wejść. Opadłam na łóżko i dałam upust swoim emocjom. Jeszcze nigdy tak nie płakałam. A nie, mylę się. Ostatnio przeżywałam takie coś dwa lata temu, gdy straciłam Louis’a. Żadna nowość.
 - Cassie, jaka ty jesteś słaba.- powiedziałam sama do siebie. Nawet nie pocieszał mnie fakt, że będę mogła wyjść dzisiaj z Zayn’em.
   Nie wiem, ile leżałam tak w tym łóżku. Byłam jednak pewna, że tego mi właśnie było potrzeba. Tego i Malik’a, które mógłby być teraz przy mnie. Wiedziałam o tym, że moglibyśmy razem pomilczeć i z pewnością czułabym się dużo lepiej, a tak będę musiała czekać jeszcze parę godzin, aż znów będę mogła go zobaczyć, poczuć jego zapach. Nie wiedziałam, dlaczego tak często o nim myślałam, ale jego osoba nie potrafiła wyjść z mojej głowy.
   Myślałam o wszystkim co tylko nasunęło mi się na myśl. Jednak często przed oczami stawał mi Malik. Wybiłam go sobie z głowy.  Nie mogłam myśleć o nim tak często. Przecież był to tylko mój przyjaciel.
   Zaczęłam  przypominać sobie wszystkie chwile z Lou. Łącznie ze spotkaniem, za które bardzo dziękuję Bogu i pożegnaniem, przy którym płakałam. Dla mnie to wszystko było najpiękniejszym co w życiu mnie spotkało. Szkoda tylko, że Tomlinson tego nie docenił. Łatwiej było mu o mnie zapomnieć. W sumie, to się mu nie dziwię. Ja sama najchętniej zapomniałabym o sobie. Ale tak się nie da, prawda? A może ja o czymś nie wiem?
   Po chwili wstałam z łóżka. Już nawet przestałam płakać. Szybko podeszłam do lustra i przejrzałam się.
- Jednak miałam rację.- przyznałam. Przecież zanim wyszłam na to spotkanie, to mówiłam, że później wszystko się zmieni. Gdyby tylko dało się to wszystko cofnąć… Zresztą, powiedzmy prawdę. Nawet, jakbym wiedziała, co wydarzy się podczas naszej rozmowy, to i tak poszłabym tam, ponieważ nie zrezygnowałabym z okazji, aby wykrzyczeć Loius’owi w twarz, że go nienawidzę i zniszczył mi życie. Tylko to było moim celem.
   Spojrzałam na zegar i szybko się opamiętałam. Tak mało czasu zostało mi do spotkania z Zayn’em, że zaczęłam się na nie szykować. Chciałam dobrze wyglądać. Nie dla Zayn’a, tylko dla siebie. No dobra, nie będę kłamać. Robiłam wszystko, aby Malik zwrócił na mnie większą uwagę, tylko nie wiedziałam dlaczego.


Taa daam. 
A więc co sądzicie o rozdziale?
Ja szczerze się przyznam, że powoli tracę moją wenę. Nie wiem dlaczego, ale ten rozdział w ogóle mi się nie podoba, ale już nie miałam czasu, aby napisać go od początku. No trudno. Mam nadzieję, że chociaż Wam się troszeczkę spodoba. 
Zayn i Cass :) Czy tylko ja lubię te połączenie? Chociaż muszę przyznać, że Louis i Cassie też bardzo do siebie pasują.
Wiecie, czasem tak sobie myślę o tym blogu i przychodzą mi do głowy coraz bardziej zwariowane pomysły. Ogółem, to na początku nie miałam zamiaru mieszać w to wszystko Malik'a, ale jakby się tak nad tym zastanowić, to nawet całkiem dobry pomysł :) I nawet zakończenie wymyśliłam inne, co innym się może nie spodobać, ale może z czasem się do tego przekonacie.

Dziękuję mojemu ukochanemu Haroldowi 

za to, co ostatnio napisała pod swoim rozdziałem. Kocham Cię Skarbie, ale chyba już o tym wiesz :)
Podobno lubię pisać poplątane notki pod rozdziałem i muszę przyznać, że to jest prawda hahaha :D
Ale to wszystko dzięki Tobie! :*
Zmieniłaś moje życie, wiesz?
Bo gdyby nie Ty, to już dawno nic bym nie pisała, a tak dzięki Tobie jestem tutaj dalej.
Oczywiście to zawdzięczam również innym czytelniczką, ale to Paula zawsze mi pomagała i opieprzyła kiedy było trzeba :)
Dziękuję Ci Skarbie :)
A tu coś dla Ciebie.


No to do następnego!

środa, 18 czerwca 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 15

Perspektywa Louis’a:
- Lou, o co wczoraj się pokłóciliście?- zapytał Harry, który właśnie do mnie dołączył, aby zjeść śniadanie.
- O nic ważnego.- przyznałem.
- Nie wydaje mi się. Tommo, co łączy cię z Cassie?
- Musisz wszystko wiedzieć?- zapytałem. Byłem świadomy tego, że od rana nie można było ze mną normalnie porozmawiać, ale denerwował mnie te ciągłe pytania o to. Oni musieli wszystko wiedzieć? Nie chciałem o tym mówić. Tym bardziej, że to wszystko moja wina. To ja spieprzyłem i jakoś nie chciałem się do tego przyznać. Najgorsze było to, że Cass miała mnie w dupie, a ja kompletnie nie wiedziałem, co mam z tym zrobić. Zależało mi na niej. Nie jak na dziewczynie, bo tego nie potrzebowałem, tylko jak na przyjaciółkę, którą przez swoją głupotę straciłem. Nadal nie potrafiłem sobie tego wybaczyć.
- Ulży ci, jeżeli nam powiesz.- wtrącił się do naszej rozmowy Liam. Zauważyłem, że wszyscy stoją nade mną i czekają na odpowiedź. Z  nimi nie wygram.
- No dobrze.- zgodziłem się, a wtedy chłopaki zasiedli do stołu.
- Kim Cassie jest dla ciebie?- zapytał Zayn.               
- Dziewczyną, którą straciłem przez własną głupotę.- odpowiedziałem.
- Może rozwiniesz swoją myśl?- zaproponował Harry. Nie mogłem dłużej przeciągać. Chyba powinni wiedzieć.
- Poznaliśmy się na koloniach całkiem przypadkiem. Cas nie miała gdzie usiąść w autokarze, więc zajęła miejsce obok mnie. Od początku świetnie się dogadywaliśmy i polubiliśmy się. Wiele razem przeszliśmy i staliśmy się przyjaciółmi, a później parą.- odpowiadałem.
- Opowiedz wszystko szczegółowo.- poprosił Niall. Wszyscy grzecznie siedzieli i mnie słuchali. Fajnie było o tym opowiadać. Naprawdę się rozkręciłem. Mówiłem wszystko dokładnie, z najdrobniejszymi szczegółami.

- Nadal ją kochasz, prawda?- zapytał Zayn. Akurat skończyłem snuć moją opowieść. Na szczęście nikogo tym nie zanudziłem.
- Nie.- zaprzeczyłem.- Nie o to chodzi. Najbardziej boli mnie to, że straciłem przyjaciółkę. Już nie zależy mi na tym, aby była moją dziewczyną. Nic do niej nie czuję.
- Jesteś tego pewny? Z twoich opowiadań wynika, że łączyło was bardzo wiele.
- Tak, dobrze to ująłeś. Kiedyś łączyła nas piękna miłość, ale teraz jest inaczej. Cassie mnie nienawidzi i oboje się zmieniliśmy. To co było kiedyś, już nie powróci. Muszę pogodzić się z tym, że ją straciłem.
- Nie zamartwiaj się tak. Skąd wiesz, że ją straciłeś? Przecież możesz spróbować ją odzyskać.- zauważył Harry. On tak bardzo pozytywnie myślał. Dlaczego ja tak nie potrafiłem?
- Nie wierzę w szczęśliwe zakończenia.- zaśmiałem się.- Styles, ogarnij się wreszcie! Życie nie jest żadną bajką. Zrobiłem błąd i już nie odzyskam jej zaufania.- przyznałem i schowałem twarz w dłonie. Czy to wszystko musi być takie trudne?
- Pokarzę ci, że jeszcze wszystko może zakończyć się szczęśliwie.- powiedział loczek.
- Tak, a co takiego zamierzasz zrobić?- zapytałem. Szczerze, mój humor się pogorszył. Ostatnie na co miałem chęć, to sprzeczanie się z Hatty’m, który nie mógł uwierzyć w to, że życie jest okrutne.
- Zaproszę ją tutaj.- odpowiedział. Zaśmiałem się na to wszystko.
- Myślisz, że Cass zgodzi się tutaj przyjść?- zapytałem. Ten dzieciak zaczynał mnie śmieszyć.
- Nie znasz moich możliwości.- powiedział i wstał od stołu.- Jeszcze dzisiaj tutaj będzie, więc lepiej przemyśl to, co będziesz chciał powiedzieć.
- Taaa, bo już ci wierzę.

Perspektywa Cassie:
- Cassie, proszę.- błagała Ruby, która w tym momencie klękała na kolana, aby mnie przekonać.
- Nie! Nigdzie nie idę. Zamierzałam się dzisiaj relaksować.- przyznałam. Już ani w wakacje nie można mieć ani chwili spokoju. Cały czas ktoś czegoś ode mnie chce. Już zaczyna mnie to denerwować! Zresztą pomysł mojej przyjaciółki nie podobał mi się. Zdecydowanie wolę zostać w domu, niż rozmawiać z moim największym wrogiem.
- Proszę, przecież szybko wrócimy.- zapewniła. Te przekonywanie mnie trwało już jakieś pół godziny. Mogłaby dać już sobie spokój.  Przecież powiedziałam jej, że nie chcę nigdzie iść, ale nie, ona nie może mnie posłuchać i na siłę stara się uzyskać moją zgodę. Mam już tego dość!
- Nie Ruby! Nie zamierzam się z nim spotykać.- przyznałam. Moja przyjaciółka właśnie próbowała namówić mnie na spotkanie z Louis’em, ale nie wzięłam pod uwagę tego, że ja nie chcę go znać. On jest dla mnie nikim! Nasza znajomość została definitywnie zakończona. Koniec, kropka. Nie zgodzę się, aby tam iść.
- Ja na twoim miejscu poszłabym tam. Naprawdę nie chcesz się dowiedzieć, co takiego Lou ma ci do powiedzenia?
- Może trochę jestem ciekawa.- zauważyłam.- Powinien się z tego wszystkiego wytłumaczyć.
- No właśnie, więc dlaczego nie możesz go wysłuchać dzisiaj?
- No dobrze, pójdę.- zgodziłam się. Udało jej się mnie przekonać. Wiem, że jeżeli  bym się nie zgodziła, to nie dałaby mi spokoju.
   Moja przyjaciółka była bardzo z tego zadowolona. Nie wiem, czy będę żałowała tej decyzji czy może akurat się coś ułoży. Chyba nie mogę tak od razu tego przekreślić. Jednak czuję, że nie jestem jeszcze gotowa na to, aby mu wybaczyć. Nie potrafię mu znów zaufać.
- To bądź gotowa za godzinę.- powiedziała moja przyjaciółka i wyszła z mieszkania.
   Chyba powinnam wam to wszystko wytłumaczyć. Rano moja przyjaciółka dostała SMS’a, od Harry’ego, że bardzo chce pomóc mi i Louis’owi, dlatego zaprasza mnie do mieszkania One Direction, abyśmy sobie z Lou wszystko wyjaśnili. Ruby przyszła z tym do mnie no i dalej wiecie, co się wydarzyło.

   Opadłam na łóżko i myślałam o tym, co może się stać. Czy jestem gotowa dać mu drugą szansę? Kiedyś było tak pięknie. Byliśmy zawsze razem. A teraz? Każdy z nas się zmienił. Nie oczekuję tego, że mnie znów pokocha. Nie zależy mi na tym. Nigdy nie będę w stanie znów go pokochać - tego jestem pewna.
   Z racji tego, że nie miałam zbyt dużo czasu, postanowiłam zacząć szykować się do spotkania. Będę rozmawiała z Louis’em. Jestem ciekawa, co takiego mi powie. Muszę się do tego przygotować. Nie mogę pokazać mu, że przez te 2 lata tak bardzo cierpiałam. Nie chcę, aby wiedział, jak bardzo jestem słaba.
   Zrobiłam ostry makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam moje ulubione shorty i t- shitr. Stanęłam przed lustrem i chwilę się sobie przyglądałam. Zdecydowanie nie byłam już tą osobą, którą Lou poznał 2 lata temu. Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo się zmieniłam. Nic dziwnego, że mój były przyjaciel nie mógł mnie rozpoznać. Sama siebie nie znałam. Dopiero teraz zrozumiałam, dlaczego tak bardzo boję się rozmowy z Louis’em. W moim sercu już miłość dawno przestała istnieć. Ja nie potrafię kochać i boję się, że Tommo znów da mi nadzieję, a później odejdzie tak, jak kiedyś. Już nie chcę kochać. Nie chcę czuć miłości. Ona mnie niszczy. Jeżeli ktoś mnie zrani, pozwoli na to, abym cierpiała. Wtedy będzie już mój koniec.
- Cassie, jesteś gotowa?!- usłyszałam krzyk  z dołu. To była Ruby. Czyli już minęła godzina?
- Już idę!- odkrzyknęłam i ostatni raz spojrzałam na swoje odbicie. Mam takie przeczucie, że jak tu wrócę, to nie będę taka sama.  Po spotkaniu z nim wszystko się zmieni.
   Westchnęłam i zeszłam na dół. Dołączyłam do mojej przyjaciółki i razem ruszyliśmy na dwór. Zamknęłam za nami drzwi mojego domu i mogłyśmy iść.
   Cała droga minęła nam w ciszy, z czego bardzo się cieszyłam. Tego mi było trzeba w tym momencie- czasu na przemyślenia.
   Po chwili byłyśmy już na miejscu. Stanęłyśmy przed masywnymi drzwiami. Bałam się zrobić jakikolwiek ruch. Teraz uświadomiłam sobie, że nie jestem przygotowana na tę rozmowę. Jednak nie mogłam się wycofać.
- Gotowa?- zapytała Ruby. Chciałam zaprotestować, ale wiedziałam, że jeżeli teraz bym stchórzyła, to już nigdy nie przystąpiłabym do tej rozmowy.
- Tak.- przyznałam i moja przyjaciółka zapukała do drzwi.
   Otworzyłam nam uśmiechnięty Harry. Przywitał się z Ruby pocałunkiem w policzek, a mnie przytulił. Zaprosił nas do środka. Troszkę się ociągałam wchodząc do salonu, ale w końcu to zrobiłam. Przed sobą zobaczyłam wszystkich. Jego też.
- Cześć.- przywitałam się. Starałam się, aby to zabrzmiało normalnie. Nie wiem czy mi to wyszło.
- Hej.- odpowiedzieli wszyscy uśmiechnięci. Zayn nawet podszedł i mnie uściskał, a do ucha szepnął mi słowa otuchy.
- Chcecie porozmawiać na osobności?- zapytał Liam przenosząc wzrok to na mnie, to na Louis’a.
- Tak. Pójdziemy do mojego pokoju.- odezwał się Tommo i oboje ruszyliśmy po schodach. Rzuciłam ostanie przepełnione bólem spojrzenie mojej przyjaciółce i znikłam za ścianą.

Perspektywa Ruby:
- Musimy im jakoś pomóc.- przyznałam.
- Mam takie dziwne przeczucie, że oni się tak łatwo nie pogodzą.- powiedział Harry.
- Nie wiem. Są wielkie szanse, że może się udać. Przecież to było tak dawno. Może postanowią o tym zapomnieć?- zaproponował Zayn.
- Wątpię. Cassie nadal to rozpamiętuje. Ma za złe Louis’owi, że on tak ją zranił.
- Mam nadzieję, że teraz wszystko sobie wyjaśnią i wyjdą z tego pokoju już pogodzeni.
- A co będzie, jeżeli tak się nie stanie?- zapytałam.
- Będziemy próbowali ich pogodzić. Przecież w końcu sami będą musieli stwierdzić, że to nie ma już sensu. Ile to można rozpamiętywać?- powiedział Harry.
- Trwa to już dwa lata. Kto wie ile jeszcze.- zauważyłam.
- Musimy się postarań.
- Przecież to widać, że czują do siebie urazę za to.- wtrącił się Liam.
- W końcu o tym zapomną.- stwierdził Zayn.
- Nie wiem, czy będzie to takie łatwe.- przyznałam. Miło, że chłopaki chcieli pomóc, ale tutaj nic nie zdziałamy. To czy Lou i Cass się pogodzą, to zależy tylko od nich. My nic na siłę nie zrobimy. Jednak każdy z nas jest dobrej myśli, że wszystko będzie dobrze. Zależy nam na tam, aby żadne z nich nie cierpiało.
- Trzeba im po prostu pomóc.- zauważył Harry.
- Damy radę to zrobić?- zapytałam szepcząc mu na ucho.
- Tak. Myślę, że my dwoje świetnie sobie z tym poradzimy.- przyznał i się do mnie uśmiechnął.
- Czyli robimy wszystko, aby ich pogodzić?                                        
- Tak.- powiedział. Byliśmy świadomi tego, że reszta zespołu nie będzie za bardzo chętna, aby nam pomóc, więc postanowiliśmy sami to zrobić. Myślę, że może  nam się to udać.


Zabijecie mnie.
Tak bardzo Was przepraszam, że rozdział pojawił się tak późno. Miałam problemy z komputerem. Zresztą nadal je mam. Nie wiem jakim cudem zadziałał mi internet tutaj.
Już wczoraj próbowałam Wam dodać, ale za każdym razem wyskakiwał mi błąd. 
Ale w końcu się udało.
No więc co sądzicie o tym, że Ruby i Harry będą próbować naprawić przyjaźń pomiędzy Cassie i Louis'em. Czy uda im się to?
W następnym rozdziale wydarzy się dość dużo, ale nie zdradzę Wam szczegółów. 
No to czekam na Wasze opinie.

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 14

   Impreza się rozkręciła. Wszyscy już tańczyli, bez wyjątku. Każdy z nas próbował nowego stylu. A tańca chłopaków nie dało określić się żadnymi słowami. Tak bardzo się przy tym wygłupiali, że już brzuch bolał mnie przez to, że się tak śmiałam. Oni są najlepszym lekiem na zły humor. Muszę kiedyś poprosić ich o pomoc, jak będę smutna. Z pewnością mi pomogą.
   Nie wiem, jak to się stało, ale muszę przyznać, że wszyscy staliśmy się przyjaciółmi. To dziwne, że zakolegowaliśmy się tak szybko. To chyba przez urok osobisty chłopaków. Nie wiem, co zrobiłabym bez nich. Teraz zapewne leżałabym na łóżku i rozmyślała, jakie moje życie jest beznadziejnie, a tak, przynajmniej się bawię i to jeszcze w takim towarzystwie!
   Szaleliśmy bez końca, ale to było najlepsze. Przy nich nie trzeba było się niczym przejmować. Nic innego nie istniało. Liczyła się tylko zabawa! I to mi pasowało. Większość czasu przetańczyłam z Zayn’em i bardzo mi to pasowało.
- Kurwa!- usłyszeliśmy krzyk i zamykające się z trzaskiem się drzwi. Nikt z nas nie wiedział, kto to jest.
   Harry przyciszył muzykę i czekaliśmy, aż nieznajomy przybysz zjawi się w salonie. Usłyszeliśmy jeszcze parę przekleństw i do pomieszczenia wszedł… wszedł Louis. Stanęłam jak wryta i nie potrafiłam wydusić z siebie słowa.
- Tommo, coś się stało?- zapytał Liam. Tomlinson spuścił głowę i wciągnął powietrze.
- Rozstałem się z Eleanor.- przyznał i zaczął się wycofywać. Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się go żal. Chyba ją kochał. Kochał, tak jak mnie… Nie mogłam tego tak zostawić. Musiałam z nim pogadać i jakoś uratować ich związek. Nie chciałam, aby ta dziewczyna cierpiała. No dobra, przyznam się, że chciałam pocieszyć Louis’a. Mimo tego, że jest taką świnią, nie potrafiłam patrzyć na to, jak cierpi. Mimo, że jest moim wrogiem, nie należy mu się to.
- Pozwolicie, że ja z nim pogadam?- zapytałam. Nikt się nie odezwał. Tylko Liam skinął głową, abym do niego poszła.
   Wzięłam oddech. Nie wiedziałam, dlaczego to robiłam. Po prostu było mi go żal. A jeżeli mój plan się nie powiedzie, to może go bardziej pogrążę i wtedy mi ulży? Już sama nie wiem, czy chcę go pocieszy czy na niego nakrzyczeć. Obiecałam sobie, że kiedyś się na nim zemszczę. Może to odpowiedni moment? Nie, nie teraz. Nie chcę go bardziej skrzywdzi. Kurwa, co się ze mną dzieje?! Przecież należy mu się to! Wiem, że sobie coś obiecałam, ale nie mogę dotrzymać obietnicy. Nie potrafię go teraz skrzywdzić.
   Weszłam po mahoniowych, rzeźbionych schodach na górę. Przy końcu się zatrzymałam i zastanawiałam w którą stronę ruszyć.  
   Zauważyłam uchylone drzwi, więc uznałam to za dobry trop i poszłam w tym kierunku. Delikatnie popchnęłam masywne drzwi i zajrzałam do środka.
   Pokój był niebieski. Na podłodze ułożone były panele. Szafki i garderoba również miały motyw drewna. Na suficie wisiała mała lampa. Muszę przyznać, że od razu było poznać, że pokój należy do chłopaka. Na krześle i łóżku porozrzucane były ubrania. Jednak było coś, co jeszcze bardziej przykuło moją uwagę. Mianowicie był to Louis. Siedział oparty o ścianę i wpatrywał się w nicość. Zamknęłam za sobą drzwi.
- Czego chcesz?- zapytał oschle, nawet nie odwracając się w moją stronę. To nie był ten Louis, którego zapamiętałam. Zmienił się, ale to nic nowego. Przecież ja też jestem inna. On mnie zmienił. To wszystko przez niego. Nie chcę drugi raz popełnić tego samego błędu. Jednak nie potrafię się mu oprzeć. Coś mnie do niego ciągnie. I w sumie nie wiem czy nie wynikną z tego jakieś kłopoty.
- Chciałam ci jakoś pomóc, ale jednak widzę, że jest ci to niepotrzebne. - zauważyłam. Również nie starałam się na miły ton. W końcu nienawidziłam tego człowieka. A może mi się tylko wydawało?
- Nie, to nie tak. Po prostu nie wiedziałem o co chodzi.- powiedział. Muszę przyznać, że jego ton trochę złagodniał, ale i tak poznałam, że nie ma na to wszystko ochoty.
- Jeżeli nie chcesz, abym ci pomogła, po prostu powiedz.- odezwałam się. Jakoś teraz zachciało mi się wycofać z tego wszystkiego. Dlaczego znów mieszam się do jego życia? Po co mi to wszystko? Dlaczego tak bardzo mi na tym zależy? No tak, nie chcę go stracić. Uświadomiłam to sobie teraz. Mimo tego, co mi zrobił, ja nadal jestem gotowa mu wybaczyć i to mnie najbardziej przeraża.
- A jak chcesz mi pomóc? Wiesz, co czuję?- zapytał . Był znudzony tą sytuacją.
- Wiem.- przyznałam i postanowiłam usiąść naprzeciw niego. Starałam się zakryć moją bluzkę. Bałam się, że może mnie poznać, a tego nie chciałam w tamtej chwili.
- Kogo straciłaś?- zapytał.
- Najlepszego przyjaciela i chłopaka.- powiedziałam i spuściłam głowę. Jakby wiedział, że właśnie mówię o nim. Jestem ciekawa, co stałoby się wtedy?
- Też kiedyś straciłem dziewczynę, która najpierw była moją przyjaciółką.- przyznał i westchnął, jakby przypominał sobie te piękne czasy. Doskonale wiedziałam o czym teraz mówi i jak się czuję. Jednak byliśmy tacy sami. Nie mogłam zaprzeczyć.
- A ta dziewczyna?- zapytałam.
- Ta, która ze mną dziś zerwała?
- Tak.
- Jest mi trochę smutno, że zerwaliśmy, ale chyba takie jest życie, prawda?- podniósł wzrok na mnie, a ja czułam, jak na moje policzki wkradają się rumieńce.
- Taaak.- przyznałam i się zaśmiałam.
- A tak w ogóle jestem Louis.- powiedział, wstał i usiadł bliżej mnie, trzymając odpowiednią odległość. Podał mi rękę, jednak ja jej nie uścisnęłam. Nie chciałam tego.
- Cześć.- uśmiechnęłam się.
- Cześć.- odpowiedział zadowolony i ewidentnie czekał, aż coś powiem, jednak ja nie zamierzałam tego robić.- Nie przedstawisz się?- zapytał.
- Musisz znać moje imię?
- Czułbym się lepiej, gdybym wiedział.- przyznał.
- Cassie.- uśmiechnęłam się. Wprawiłam go w szok. Przez jakiś czas wpatrywał się we mnie.
- Cassie?- zapytał, jakby nie był pewny tego, co usłyszał.
- Tak. Nigdy nie słyszałeś tego imienia?- zaśmiałam się. Trochę się z niego nabijałam, ale jakoś mi to nie przeszkadzało.
- Mogę wiedzieć, jak nazywał się twój najlepszy przyjaciel? Ten, którego straciłaś.- zapytał.
- Nazywał się Louis.- zaśmiałam się. Nie obchodziło mnie to, że już poznał prawdę. W tej chwili wpadł mi inny pomysł do głowy, ale na razie nie zdradzę jaki.
- To niemożliwe.- przyznał i zaczął potrząsać głową.
- Możliwe. Patrz, mam na sobie twoją koszulkę.- pokazałam na swoje ubranie. Chłopakowi coraz bardziej powiększały się źrenice z wrażenia. Nie mógł w to uwierzyć.
- Nie możesz być Cassie.- zaprzeczył.
- Jak to nie mogę? A pamiętasz, jak urządziliśmy bitwę na jedzenie w stołówce i to przez przypadek. Wspólnie tańczyliśmy i zamieszkaliśmy w jednym domku. Niczego nie pamiętasz?
- To rzeczywiście ty.
- Tak.
- Miło, że wróciłaś.- powiedział i chciał mnie uściskać, jednak nie pozwoliłam mu na to.- Co się stało?- zapytał gdy zobaczył, że wstaję.
- Naprawdę nie pamiętasz?
- Czego?
- Tego, jak mnie olałeś. Myślałeś, że zapomniałam?- zaśmiałam się. Fajnie było zobaczyć jego niezręczną minę.
- To nie tak.- zaczął się tłumaczyć.
- Proszę, nic mi nie wyjaśniaj, dobrze? Nie oczekuję tego.
- Ale…
- Nie!- krzyknęłam.- Nie chcę nic słyszeć.
- Dlaczego?!- zapytał wkurzony.
- Szkoda twojego czasu. Po prostu nie chcę ci wybaczyć.  Zraniłeś mnie.
- To wypieprzaj! Po co tu przyszłaś?- zapytał.
- Chciałam zobaczyć twoją minę.- zaśmiałam się i zniknęłam za drzwiami. Muszę przyznać, że wtedy mi ulżyło. Wprawdzie nie pokazałam na co mnie stać, ale myślę, że już i tak zepsułam mu doszczętnie humor. Na początku miałam zamiar mu pomóc i wybaczyć, ale na szczęście zmieniłam zdanie i się z tego bardzo cieszyłam. Niech się chłopak postara, albo po prostu zapomni. Gówno mnie to obchodzi co wybierze.
   Zeszłam na dół i dołączyłam do towarzystwa. Zamierzałam nadal świetnie się bawić i mi się to udało. Louis ani na chwilę nie wyszedł z pokoju. Zresztą ten chłopak już mnie nie obchodził.
- Ja ci z nim poszło?- zapytał Liam.
- Odpowiedzieć szczerze?
- Tak.
- To pokłóciliśmy się.- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
- O co?- zdziwił się Payne.
- To nie jest takie ważne. Jeżeli Louis będzie chciał, to sam wam wytłumaczy.- starałam się zakończyć ten temat. Liam zadał mi jeszcze parę kłopotliwych pytań, na które nie wiedziałam, jak odpowiedzieć. Nie chciałam zdradzać im, że znałam się już wcześniej z Tomlinson’em. Uznałam, że ten fakt nie jest aż taki ważny. Nie muszę wszystkiego wiedzieć, prawda?
   Po chwili na szczęście to wszystko się skończyło, bo mogłam wytłumaczyć się tym, że idę z Zayn’em na papierosa. Ten chłopak uratował mnie z opresji. Oczywiście dużo rozmawialiśmy i muszę przyznać, że Malik był świetnym chłopakiem. Nawet wymieniliśmy się numerami.

- O co takiego pokłóciłaś się z Lou?- zapytała moja przyjaciółka, gdy wracałyśmy do domu.
- Poznał mnie. A tak w sumie, to sama go na to naprowadziłam.- przyznałam i odpaliłam papierosa.
- Co takiego ci powiedział?
- Myślał, że o wszystkim zapomniałam.- zaśmiałam się. -Uważał, że jestem taka głupia, że niczego nie pamiętam, że znów tak łatwo mnie zdobędzie. Czego on oczekiwał? Tego, że wpadnę mu w ramiona i wszystko będzie dobrze? Że już będziemy żyli długo i szczęśliwie?- zadrwiłam.- Takie zakończenia są tylko w bajkach.
- Wybaczysz mu kiedyś?- zapytała Ruby.
- Porąbało cię? Nigdy.- odpowiedziałam stanowczo.
- Nie byłabym tego taka pewna.
- Niby dlaczego?
- Próbujesz mi wmówić, że niby go tak nienawidzisz, a myślę, że tylko udajesz. Przecież kiedyś łączyła was przyjaźń. Nie chcesz do tego powrócić?
- Jako przyjaciółkę mam ciebie, a jeżeli chodzi o chłopaka, to też mam.
- Zayn’a? Zayn jest twoim chłopakiem?- zapytała śmiejąc się.
- Skąd ci to przyszło do głowy?- oburzyłam się.
- Widać jak na siebie patrzycie. Cass, mnie nie oszukasz.
- Tylko ci się zdaje.- zaśmiałam się niezręcznie.
- Jeszcze zobaczymy co z tego wyniknie.


Witajcie!
Przepraszam, że rozdział pojawia się tak późno, ale wcześniej nie miałam na to czasu.
Ogółem mam dzisiaj jakiś zły dzień. Jeszcze przed chwilą roztrzaskałam lustro. 8 lat nieszczęścia. Super! ( mam nadzieję, że wyczuliście ten sarkazm)
Po prostu dzisiaj nic mi nie wychodzi i wszystko leci mi z rąk, no ale cóż poradzę. Jeszcze do tego spaliłam się na słońcu i komary mnie pogryzły ( nigdy nie wychodźcie na dwór wieczorem, bo to może się źle skończyć). Mam nadzieję, że jutro będę miała lepszy dzień.

A co do rozdziału. To muszę przyznać, że jest trochę jakiś taki pokręcony. Chciałam pokazać w nim niepewność Cassie do uczuć związanych z Louis'em. Sama Cass tak naprawdę nie wie co czuje, dlatego mam pytania.
Czy między Cassie i Lou się ułoży? Będą jeszcze przyjaciółmi? A może kimś więcej?
I czy między Zayn'em a Cas może powstać jakaś więź? Mam na myśli to, czy mogliby się w sobie zakochać.

Aha, dziękuję bardzo za nominację do Liebster Award. MałaW to wiele dla mnie znaczy. Mam nadzieję, że nie obrazisz się, jeżeli nie zamieszczę jej tutaj. Przepraszam, po prostu nie mam czasu. Jeszcze raz chcę Ci podziękować :)

To chyba na tyle.
Do następnego.

środa, 4 czerwca 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 13

Perspektywa Ruby:
   Rano obudził mnie dźwięk przychodzącego SMSa. Niechętnie wstałam i podeszłam go komody, na której znajdowała się moja komórka. Starałam się ją odblokować. Muszę przyznać, że zajęło mi to trochę czasu. Musiałam poczekać, aż moje oczy przyzwyczają się do światła.  Byłam ciekawa, kto chce się ze mną skontaktować o tak wczesnej porze. Nie dają mi się wyspać. Nie wiedzą, że mam wakacje i śpię do południa?

   Nie znałam numeru, ale po podpisie mogłam się domyślić, kto to. Nie wierzyłam własnym oczom.
,,Wpadnijcie dzisiaj do nas. Urządzamy z chłopakami małą imprezkę. Będziemy tylko w 7. Harry xx’’ Byłam tak bardzo zaskoczona, że przez chwilę nie mogłam nic odpisać. Dopiero później zorientowałam się, że muszę mu jakoś odpowiedzieć. ,,Będziemy. Tylko mam mały problem. Nie znam Waszego adresu’’ - odpisałam. Od razu dostałam odpowiedź z adresem. Nadal w to nie wierzyłam. Idę na imprezę do One Direction! Czy jest coś lepszego?!
   Z pewnością zastanawiacie się, jak Harry Styles zdobył mój numer. Stało się to wczoraj. Jak wychodziłyśmy z Cassie z ich garderoby, Hazza na chwilę mnie zatrzymał. Przyznał, że nie chce się tak szybko rozstawać i poprosił mnie, abym zapisała w jego komórce mój numer. Nie mogłam odmówić. Z pewnością nie jemu! To było jak spełnienie moich marzeń. Taka gwiazda jak on prosi mnie - szarą, zwykłą dziewczynę o numer. Wyobrażacie to sobie! Bo ja do tej pory nie mogłam w to uwierzyć. Jak to się stało?
   Wiedziałam jednak, że jeżeli chcę tam iść z Cassie, to muszę ją zaciągnąć tam podstępem. Jestem na sto procent pewna, że jeżeli jej o tym powiem, to się nie zgodzi. Także plan już wymyśliłam. Mam nadzieję, że będzie mi za to wdzięczna. W końcu chcę, aby pogodziła się z Louis’em. Nie mogę patrzeć na to, jak ona przez niego cierpi. Może nie okazuje tego wprost, ale zauważyłam, że jak zaczynamy mówić o 1D, to już nie jest taka szczęśliwa. Poznać wtedy, że coś ją dręczy. Obiecałam sobie, że coś z tym zrobię. Nie mogę tego tak zostawić. Mojej przyjaciółce należy się pomoc. W końcu kto inny, jak nie ja?

Perspektywa Cassie:
   Był piękny dzień. Słońce świeciło i było bardzo ciepło. To chyba najlepsze lato, jakie było przeżyłam.. Przynajmniej lepszego nie pamiętam. Najchętniej poszłabym nad basen i wylegiwała się na materacu, ale nie wiem, jak długo wytrzymałabym na tym słońcu. To coś niespotykanego! Oby było tak codziennie. Takie lato, to ja rozumiem.
   Jednak postanowiłam, że trochę się opalę. Wzięłam książkę, wyszłam na świeże powietrze i rozłożyłam się na leżaku. Marzyłam o tym, aby nikt nie przerwał mi tak wspaniałej czynności. Jednak ktoś odważył się to zrobić. Prosiłam tylko o chwilę spokoju. Czy to zbyt wiele?
- Cassie!- usłyszałam krzyk mojej przyjaciółki.
- Coś się stało?- odłożyłam książkę na mały  stoliczek i leniwie wstałam z leżaka. Czy zawsze musi mi ktoś przerywać?
- Popołudniu wyrywam cię z domu. Bądź gotowa o 16:30.- uśmiechnęła się.
- Ale dlaczego?- zapytałam.
- Jeszcze się dowiesz.
- Ruby!- krzyknęłam.
- Będę pod twoim domem o 16:30!- odkrzyknęła wchodzą do domu.
   I po co te wszystkie tajemnice? Gdzie ona chce mnie zabrać? Mogła powiedzieć, ponieważ kompletnie nie wiedziałam, jak mam się ubrać. Do jasnej cholery, gdzie my idziemy? Z nerwów musiałam zapalić.

   Założyłam na siebie bluzkę, którą kiedyś dostałam od Louis’a. Tak, minęły dwa lata, a ja nadal ją miałam. Była dla mnie bardzo cenna i zakładałam ją wtedy, gdy nie miałam humoru. A dziś właśnie był ten dzień. Najchętniej ległabym na łóżko i wpatrywała się w sufit. Od rana mój humor totalnie się pogorszył. A dlaczego? Sama nie wiem. Może denerwowało mnie to, że Ruby chce mnie gdzieś wyrwać i nie mówi mi gdzie? Tak, to chyba to. Od jakiegoś czasu nienawidzę niespodzianek. Wolę, jeżeli ktoś powie mi, co zamierza, bo wtedy są mniejsze szanse, że się rozczaruję.
   Do bluzki założyłam shorty i byłam gotowa do wyjścia.
   Wyszłam na świeże powietrze i jeszcze zanim Ruby się zjawiła, odpaliłam jednego papierosa.
- Cześć Cass!- usłyszałam wołanie, które dobiegało zza płotu. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam uśmiechniętą od ucha do ucha moją przyjaciółkę. Rzuciłam peta na ziemię i przygasiłam nogą. Mogłam ruszać. Mam to gdzieś, że moja mama zauważy, że paliłam. Nie obchodziło mnie jej zdanie.
- Cześć Ruby.- wymusiłam uśmiech. Zaczęłyśmy iść obok siebie.- Mogłabyś powiedzieć i, gdzie idziemy?- zapytałam.
- To niespodzianka.-uśmiechnęła się moja przyjaciółka. Po co te tajemnice? Zaczynam tego nie rozumieć.
   Spojrzałam na ubiór blondynki, aby stwierdzić, czy ubrałam się w miarę normalnie. Szczerze, to nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie. Ruby była ubrana w krótką spódniczkę i zwykły top.
- Już nic nie rozumiem.- przyznałam. Znów spróbowałam ponowić próbę dowiedzenia się czegoś więcej. Nie mogłam spokojnie iść, nie wiedząc dokąd zmierzamy.
- Czego nie rozumiesz?- zapytała.
- Gdzie mnie zabierasz? Nie możesz trzymać mnie w niepewności.
- Mogę.- zaśmiała się.- Nie masz się czego obawiać. Idziemy na imprezę. Chcę się dobrze zabawić.
- Coś więcej mi zdradzisz?- zapytałam mając nadzieję, że jeszcze czegoś się dowiem.
- A co chciałabyś jeszcze wiedzieć?
- Do kogo idziemy?
- Tego nie mogę ci wyjawić.- uśmiechnęła się do mnie. Czy to wszystko musi być takie trudne?
- Ale ciężko uzyskać od ciebie jakiekolwiek informacje.- zauważyłam.
- Nie bój się. Jeszcze dowiesz się , gdzie idziemy, ale wszystko w swoim czasie.
- No dobra. Postaram się Ci zaufać.- przyznałam, chodź myślałam całkowicie inaczej. Dalej denerwowało mnie to, że moja własna przyjaciółka nic nie chce mi powiedzieć. Przecież tak się nie robi, prawda?
   Dalej szłyśmy w milczeniu. Próbowałam domyślić się, gdzie możemy iść, ale nic nie przychodziło mi do głowy.
   Wkrótce zatrzymałyśmy się przy jednym z domów.
- Cassie, obiecaj, że się nie wycofasz.- zaczęła moja przyjaciółka.
- Tego niestety nie mogę obiecać.- przyznałam. Przecież nie znam jej planów. Nie wiadomo, co wymyśliła.
- No dobrze. Ale idziesz ze mną na tę imprezę?- zapytała Ruby.
- A kto ją organizuje?
- One Direction.- odpowiedziała i spuściła głowę.
- Żarty sobie ze mnie robisz?!- zapytałam.
- Nie. Mówię poważnie.- przyznała.
- Przecież dobrze wiesz, kto tam jest.
- Myślałam, że może jakoś sobie pogadacie. Musicie to sobie wszystko wytłumaczyć.
- Ja i on nie mamy sobie nic do wyjaśnienia. Zresztą, on chyba nawet mnie nie pamięta.- zauważyłam.
- To właśnie dobra okazja, aby się zabawić.- przyznała i zaczęła ciągnąć mnie w stronę drzwi. Uległam i zgodziłam się na to, aby zapukała. Na szczęście otworzył nam Liam.
- Cześć dziewczyny.- uśmiechnął się. Czy on musiał być taki piękny? Zresztą wszyscy chłopcy są śliczni, ale to moje zdanie.- Miło, że przyszłyście.- ruchem ręki zaprosił nas do środka. Posłusznie weszłyśmy do mieszkania.
- Hej. To my dziękujemy, że nas zaprosiliście.- odpowiedziałyśmy na równo z moją przyjaciółką i podążyłyśmy za Liam’em. Przeszłyśmy przez jasny przedpokój. Na ścianach znajdowały się ozdobne kamienie, a podłoga pokryta była białymi kafelkami, dzięki którym pomieszczenie wydawało się większe. Muszę przyznać, że chłopaki muszą mieć sporo pieniędzy, skoro tak świetnie urządzili ten przedpokój. Znając życie, to reszta pomieszczeń też jest niczego sobie.
- Dziewczyny już są.- przyznał Liam, gdy weszliśmy do salonu, gdzie siedzieli wszyscy, no dobra, nie było Louis’a.
- A gdzie Lou?- zapytała Ruby. Czy jej tylko na tym zależało? Przyszła tutaj tylko po to, aby rozwiązać moje sprawy z Tommo? Przecież ja ją o nic nie prosiłam, a ona na siłę próbuje wszystko załatwić. Jak będę chciała, to sama z nim pogadam i jakoś dojdziemy do ładu. Jednak jak na razie nie mam takiego zamiaru.
- Poszedł do swojej dziewczyny. Niestety dzisiaj go nie będzie.- odpowiedział Harry, a ja bardzo ucieszyłam się z tej wiadomości. Pasowało mi to, że tego chłopaka tutaj nie będzie.
- Siadajcie.- uśmiechnął się do nas Niall i pokazał miejsce obok siebie, które od razu zajęłam. Muszę przyznać, że salon wywołał u mnie zachwyt.  Naprzeciw mnie wisiała plazma, pod nią ułożone były książki i wiele płyt. Po prawej znajdowała się szafeczka, na której stały wszystkie nagrody, które One Direction zdobyło za swoje osiągnięcie. Każda z nich jak najbardziej im się należała, ponieważ zdziałali wiele. Po lewej znajdowało się wejście do kuchni, a na ścianie wisiał obraz, który przedstawiał jakiś krajobraz. Były to spokojne góry, gdzie żyła przyroda, jednak nie wiedziałam, gdzie takie miejsce się znajduje, i czy w ogóle istnieje? Przed nami stał mały stolik, na którym były przygotowane przekąski wraz z napojami.
- To co robimy?- zapytałam. Muszę przyznać, że jak usłyszałam, że Louis’a ma nie, to od razu humor mi się poprawił. Miałam ochotę poszaleć!
- W sumie, to nie wiem.- zaśmiał się Hazza.
- Chcecie się czegoś napić?- zapytał Niall.
- Nie, dziękuję.- odpowiedziała moja przyjaciółka, usiadając na wolnym fotelu.
- A ty…?- blondyn zwrócił się w moją stronę. Nie wiedział, jak ma dokończyć. No tak, przecież nie zdradziłam im swojego imienia. Wczoraj go nie powiedziałam, ponieważ wystraszyłam się, że Lou może mnie poznać. Teraz jednak mogę śmiało go powiedzieć. Przecież tego dupka tutaj nie ma.
- Jestem Cassie.- uśmiechnęłam się.
- Przepraszam. Po prostu musiałem zapomnieć jak się nazywasz.- przyznał Nialler.
- Nie, nie zapomniałeś. To ja się wczoraj nie przedstawiłam.
- Tak mi się wydawało.- wtrącił się Zayn.
- A więc czego się napijesz?

- Może być cola.- posłałam Horan'owi najładniejszy uśmiech, na jaki było mnie stać.


Taa daa :)
Witajcie!
Co tam ciekawego u Was?
Ja szczerze muszę przyznać, że mam niezły zapieprz  w szkole. Już powoli nie wyrabiam :(
Dzisiaj taka krótsza notatka.
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba.
Czekam na Wasze opinie :)
I z góry przepraszam za masę błędów, które pojawiły się w tym rozdziale, ponieważ nie sprawdzałam go aż tak dokładnie.