środa, 30 lipca 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 23

   Właśnie leżeliśmy w jego pokoju i cieszyliśmy się ze swojego towarzystwa.
   Bawiłam się jego wielką dłonią, gdy on gładził moje włosy i zawzięcie o czymś myślał. Jednak nie chciałam mu przeszkadzać. Pozwoliłam na to, abyśmy leżeli w ciszy. Po chwili Hazza się poruszył i westchnął.
- Ruby, może przeprowadziłabyś się do nas?- zaproponował.
- Harry, nie wiem.- przyznałam zgodnie z prawdą.
   Nie byliśmy długo parą, a on już proponował mi coś takiego! Tak szczerze, to miałam wielką ochotę się zgodzić, bo wtedy odczepiłabym się od rodziców i nareszcie mogłabym robić ze swoim życiem, co tylko chcę. Tylko, co się stanie, jeżeli na przykład pokłócę się z Harry’m albo coś się stanie? Przecież będę mu ciążyć. Boję się tego. Przecież, kto powiedział, że zawsze będziemy się tak dobrze dogadywać? Mogłoby się coś po między nami wydarzyć. Nie zawsze musimy być związkiem idealnym.
- Będę wam przeszkadzać.- przyznałam.
- Nie.- zaprzeczył.          
- Harry, nie jestem pewna czy to dobry pomysł.- zauważyłam. Naprawdę nie wiedziałam, co w tej sytuacji mam zrobić. Nie potrafiłam tak szybko pojąć decyzji. Nigdy nikt mi czegoś takiego nie zaproponował. Potrzebowałam czasu. Musiałam rozważyć tę decyzję. To nie było takie łatwe.
- Ruby… Nie będziesz dla mnie ciężarem. To będzie zaszczyt, jeżeli się zgodzisz. Chcę codziennie zasypiać obok ciebie i budzić cię pocałunkiem.- uśmiechnął się do mnie.
   Spojrzałam w jego piękne zielone oczy i czułam, jak się w nich zatracam. Tak wiele dla mnie znaczył. Może jednak warto zaryzykować?
- Kocham cię, wiesz?
- Wiem. Też cię kocham.- pocałował mnie w czółko. Było mi tak dobrze. Jeszcze żaden chłopak nie był tak czuły w stosunku do mnie jak Hazz. Tego mi właśnie było trzeba. Bliskość drugiego człowieka dawała mi tyle szczęścia. Teraz dopiero mogłam powiedzieć, że żyję!- To co, zamieszkasz ze mną?- zapytał Harry.
- Nie mam innego wyboru, prawda?- zapytałam do żartu. Już podjęłam decyzję i mam nadzieję, że była ona słuszna. Trudno. Postanowiłam zaryzykować. Może akurat to wszystko wypali? Musiałam myśleć pozytywnie.
- Chyba nie.- przyznał mój chłopak z uśmiechem i zaczął mnie zachłannie całować. Nie powiem, spodobało mi się to.
- A więc się zgadzam.-powiedziałam przez pocałunki. Harry na te słowa jeszcze mocniej się uśmiechnął. Czułam to przez pocałunki.

Perspektywa Cassie.
- Mamo, muszę z wami jechać?- zapytałam. Akurat teraz chciało im się gdzieś wyjeżdżać. Oni to robią specjalnie!
- Nie zostawimy cię samej w domu.- przyznała mama. Żartuje sobie?!
- To na ten czas zamieszkam u kogoś.- zaproponowałam.
- Dziecko, gdzie to chcesz zamieszkać?- zapytał tata. Kurde, musieli się zgodzić.
    Nie chciałam z nimi jechać. Nie w tym momencie, gdy wszystko się tak dobrze między mną a Lou układało. Wybrali sobie najgorszy moment! Akurat teraz zachciało im się odwiedzać rodzinę. Nie mogli zrobić tego wcześniej? Teraz jest niewłaściwy moment na to. Zrobię wszystko byle tylko wymigać się od tego wyjazdu, albo przesunąć go na inny termin, ale zdecydowanie wolałam to pierwsze.
- Zamieszkam u Louis’a.- powiedziałam.
- U kogo?- zapytała mama.
    No tak, ona nie wiedziała o tym, że udało mi się odnaleźć  mojego dawnego przyjaciela. Jakoś nie miałam okazji jej o tym powiedzieć. Nawet nie pamiętam czy kiedykolwiek wspomniałam o nim słowem przy swoich rodzicach. Nie miałam się co dziwić, że moja mama go nie znała.
- To mój stary przyjaciel. Poznałam go na koloniach dwa lata temu.- wyjaśniłam. Miałam nadzieję, że moi rodzice to zrozumieją i pozwolą mi zamieszkać z nim na jakiś czas. Musi się tak stać! Nie może być inaczej.
- I on mieszka tu gdzieś w pobliżu?
- Tak.- odpowiedziałam.
    Miałam nadzieję, że moja mama mi nie odmówi. Musiała się zgodzić na to, abym zamieszkała z Tomlinson’em. Wiem, że podejmowałam taką decyzję bez niego, ale miałam cichą nadzieję, że przenocuje mnie parę nocy, a jak nie, to wymyślę coś innego, aby tu zostać. Nic mnie nie powstrzyma! Jestem zdeterminowana i nic nie zmieni mojego zdania. Od zawsze była uparta i musiałam postawić na swoim.
- Jesteś pewna, że nie chcesz z nami jechać?- zapytał tata. Jejku, po co te pytanie? Mogliby się już zgodzić.
- Tak.- odpowiedziałam.
- A ten cały Louis zgodzi się na to?
- Tak. Zresztą mamo, nie mam już 9 lat. Jestem dorosła i wiem co robię. Przecież nie jestem głupia. Nie zrobię niczego nieodpowiedzialnego.- obiecałam. W sumie, już coś takiego zrobiłam. Przecież przespałam się z Lou, ale rodzice nie musieli o tym wiedzieć.
- No dobrze. Chyba nie mamy innego wyjścia.- uległ w końcu tata.- Ale muszę z nim najpierw porozmawiać.
- Dobrze.- zgodziłam się.
   Tak bardzo się z tego cieszyłam.  Dzięki temu zbliżę się jeszcze bardziej do Tomlinson’a. Tylko musiałam go jeszcze przekonać, żeby  wziął mnie do siebie. Miałam takie przeczucie, że się zgodzi. W końcu przyjaciółce nie odmówi. Tym bardziej, że tak mu na mnie zależy. Przecież w końcu chce mnie odzyskać.

   Jakiś czas temu zamieszkałam z chłopakami. Tak jak myślałam, gdy tylko zadzwoniłam do Lou, czy mogłabym u niego na chwilę pomieszkać, od razu się zgodził. Nie miał żadnych powodów, aby mnie nie przyjąć. Chciał pomóc przyjaciółce, więc nie mógł jej odrzucić.
   Powoli odzyskiwaliśmy zaufanie do siebie i o to mi przede wszystkim chodziło. Najpierw miałam zdobyć jego zaufanie, a teraz muszę przejść do kolejnego punktu mojego planu. Szykuje się świetna zabawa. Jestem ciekawa, czy Louis’owi się to spodoba. Może przypadnie mu do gustu?

   Ruby wraz z Harry’m zwołali zebranie. Chcieli ogłosić nam coś ważnego. Nikt nie miał pomysłu, co to mogło być.
-Chcemy powiedzieć wam coś bardzo ważnego.- zaczęła Ruby.
- Mówcie.- nalegałam. Tak bardzo chciałam dowiedzieć się, co takiego chcą nam przekazać, a oni jak tylko mogli, przedłużali to wszystko.
- Spokojnie.- zaśmiał się Hazza.- Kochanie ty im to powiesz, czy ja mam to zrobić?- zapytał Ruby. Już wszyscy domyślili się o co chodzi. Jednak czekałam, aż potwierdzą te informacje.
 - Jesteśmy razem.- powiedziała moja przyjaciółka, a ja od razu do niej podbiegłam i przytuliłam ją mocno.
- Dużo szczęścia.- szepnęłam jej na ucho. Tak bardzo cieszyłam się z tego, że ona może być szczęśliwa.
   Później podeszłam do Harry’ego i powiedziałam mu to samo. Również bardzo się ucieszył.
   Naprawdę była zadowolona z tego wszystkiego. Powoli wszystkim życie się układa. Ruby i Hazza są razem szczęśliwi i nic ich nie rozdzieli, a ja i Louis poznajemy się  na nowo.
   Tylko Zayn mnie niepokoił. Niby był z nami, ale nie zamieniłam z nim ani słowa. To mnie bardzo bolało. Był jakiś nieobecny. Gdy na niego patrzyłam i przyłapywał mnie na tym, to od razu odwracał wzrok. Sądziłam, że to moja wina. Muszę przyznać, że przez dość długi czas nawet z nim nie porozmawiałam. Mógł czuć, że o nim zapomniałam, a ja po prostu nie wiedziałam jak mam go przeprosić i jak najdłużej odkładałam naszą rozmowę.
- Teraz musimy to jakoś uczcić.- zauważyłam patrząc na Ruby i Harry’ego.
- To chcesz zrobić?- zapytał Niall.
- Wieczorek filmowy?- zaproponowałam. To jedyne, co w tej chwili przyszło mi do głowy, ale uważałam to za dość dobry pomysł. W końcu nie możemy cały czas siedzieć i na siebie patrzeć. Po jakimś czasie się to nam znudzi! Musimy się jakoś rozerwać, a to był odpowiedni sposób. Przynajmniej lepszego nie wymyśliliśmy.
- To nie jest zły pomysł.- zgodził się Liam.
- A co wy o tym sądzicie?- zwróciłam się do Ruby i Harry’ego.
- W sumie, to nie mamy nic innego do roboty.- zauważył Harold.
- Jasne, czemu nie.- przyznała moja przyjaciółka.
   Nikt nie wyraził sprzeciwu, więc postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Rozsiedliśmy się wygodnie na sofie, niektórzy jak na przykład Niall czy Liam zajęli miejsca na podłodze. Gdy już wszyscy wygodnie się ułożyli Zayn puścił film, który wcześniej wybraliśmy i usiadł obok mnie.
   Oczywiście wybraliśmy komedię. W tej sprawie byliśmy jednogłośni. Nikt z nas nie miał ochoty na żadne romansidła czy też horrory. Na całe szczęście.
   Louis podczas filmu objął mnie ramieniem, ale zaprotestowałam. Zrzuciłam jego rękę, ponieważ źle się z tym czułam. On chyba zrozumiał, że na to jest jeszcze za szybko. Jego dotyk nie był taki, jakbym chciała. To chyba dlatego, że nadal pamiętałam naszą wspólną noc. Mimo tego, że było mi z nim wtedy dobrze, to  nie było to, czego oczekiwałam. Ostatnio myśli o Malik’u zaprzątały moją głowę. Nie mogłam przestać myśleć o tym chłopaku. Z Lou po prostu wiązały mi się złe wspomnienia, a Zayn miał całkowicie czyste konto i gdy o nim myślałam, to po głowie chodziły mi tylko przyjemne rzeczy.
   Spojrzałam w drugą stronę i napotkałam oczy Zayn’a. Był tak bardzo smutny, że mnie samą zakłuło to w serce. Zraniłam go i to bardzo. Przysunęłam się do niego i szepnęłam mu na ucho ledwo słyszalne ,, Przepraszam’’. Posłał mi słaby uśmiech i pozwolił mi, abym się w niego wtuliła. Od razu poczułam się lepiej. I to było coś, czego brakowało Lou. Malik potrafił zadbać o dziewczynę i sprawić, że czuła się wyjątkowa i kochana. Louis nie był w stanie mi tego zapewnić. A Zayn nawet nie musiał się starać. Dla niego było normalne to, że nie potrafił zlekceważyć dziewczyny. To tak bardzo ich różniło.
   Wszyscy śmialiśmy się z filmu. Od czasu do czasu ktoś komentował jakąś scenę, przez co było jeszcze zabawniej. Nigdy się tak dobrze nie bawiłam! Mieć takich przyjaciół, to prawdziwy skarb. Czułam się tak świetnie przy nich.
   Gdy skończyliśmy oglądać film, wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Z wyjątkiem mnie i Zayn’a. Postanowiliśmy wyjść na papierosa.


Cześć :)
 Z góry przepraszam za wszystkie błędy i powtórzenia. Nie miałam zbytnio czasu aby poprawić ten rozdział. 
Ogółem wyszedł mi tak, jak nie chciałam. Miał być całkowicie inny, ale już trudno.
Cassie i Zayn :)
Jak myślicie, czy pomiędzy nimi mogłoby się coś wydarzyć?
Nie zdradzę :)
Myślę, że następny rozdział będzie dość ciekawy :)
No to czekam na Wasze opinie.

BTW
Paula, jak tam po wczorajszym? Ogarnęłaś się już po filmie? Mam nadzieję, że tak.
A jeżeli nie, to tutaj *HUUUUUUUG* ode mnie, dla Ciebie :)

Kocham Was ♥

piątek, 25 lipca 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 22

   Pustka, która wypełniała mnie w tamtej chwili była nie do opisania. Kompletnie nie wiedziałam, co miałam ze sobą zrobić. Nic mnie już nie interesowało. Często robiłam coś, nawet o tym nie myśląc. Czułam się, jakbym była w jakimś transie. Moje myśli były gdzie indziej. Przez prawie cały czas zawracałam sobie głowę Lou i Zayn’em. Do teraz nie mogłam uwierzyć w to, jak Louis mnie potraktował. Myślałam, że chodź trochę mogę na nim polegać, a tu okazało się, że jest zwykłym dupkiem! Teraz zrozumiałam, jak bardzo go nienawidzę. Jest dla mnie nikim. Zwykłym śmieciem.
   A Zayn? Próbował się ze mną kontaktować. Codziennie dzwonił, pisał SMS’y, przychodził pod mój dom. Jednak ja nie byłam gotowa do rozmowy z nim. Bałam się do niego odezwać. Czułam się, jakbym go zdradziła, a wcale nie byliśmy parą. To było naprawdę głupie!

Sierpień, 2013 r.
   Ruby po raz któryś w ciągu ostatniego miesiąca przyszła mnie odwiedzić. Tym razem jednak wpuściłam ją do pokoju. Nie wiem, dlaczego się na to zgodziłam. Chyba po prostu mi jej brakowało. Jednak nadal nie mogłam wybaczyć jej zdrady. Tego, że razem z Harry’m wymyśliła plan, aby zamknąć mnie i Lou w jednym pokoju. Jeżeli to oczywiście jest prawdą.
- Cześć.- powiedziała przekraczając próg mojego pokoju i pośpiesznie zamknęła drzwi za sobą.
- Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie: Wymyśliłaś to razem z Harry’m?- zapytałam ostro. Miałam nadzieję, że wyczuje w moim głosie odrobinę nienawiści.
- Tak.- przyznała i spuściła głowę, jednak po chwili podniosła ją i patrząc w moje oczy powiedziała stanowczym głosem: - Tylko nie obwiniaj reszty zespołu. Oni o niczym nie wiedzieli.- zatrzymała się na chwilę.- Ja i Harry chcieliśmy waszego dobra.
- Dobra?!- aż krzyknęłam. Nie mogłam pohamować swoich uczuć. Byłam tak bardzo zła.
- Myśleliśmy, że się pogodzicie.- przyznała.
- Nie mogliście po prostu z nami porozmawiać? Zresztą, to i tak nie ważne. Ja i Louis bardzo się zmieniliśmy. Już nie pasujemy do siebie. Nie chcę być jego przyjaciółką!
- Ale on się tak bardzo stara.- zauważyła Ruby.
- W dupie mam jego starania!
- Ok. Nie chcę się już w to mieszać. Proszę cię tylko, żebyś obejrzała dzisiaj koncert chłopaków. – powiedziała i wyszła. Tak szczerze mówiąc, nie zabolało mnie to. Chyba w moim sercu przestała istnieć już przyjaźń. Potrafię czuć tylko nienawiść.
   Byłam rozdarta. Nie wiedziałam, ile moje serce to jeszcze wytrzyma. Miałam już gdzieś wszystko, co mnie otacza. Te wszystkie wydarzenia tak bardzo mnie zmieniły.
   Louis mnie zmienił. Pokazał mi swoje prawdziwe oblicze, ale za to powinnam mu dziękować. Przynajmniej teraz wiem, jaki jest.

    Nie wiedziałam, co mam zrobić. Jednak posłuchałam mojej przyjaciółki. Włączyłam koncert chłopaków i przyglądałam się temu, co robią. Wygłupiali się na scenie, a fanki wprost szalały z tego powodu. Na ich koncercie nie można się nudzić. Tak miło się na to patrzyło. Widać, że chłopaki byli w swoim żywiole. Koncerty rzeczywiście sprawiały im radość. 1D robiło wszystko, aby ich fani bawili się jak najlepiej. Może jedynie Zayn odbiegał od reszty. Zdawało mi się, że jest jakiś nieobecny, a w niektórych momentach smutny. I już wiedziałam, że ja do tego doprowadziłam.
- A teraz najważniejsza część koncertu.- powiedział Louis stając na środku sceny.- Bardzo chciałbym przeprosić bliską mi osobą, którą zraniłem.- zaczął, a ja już wiedziałam, że chodzi o mnie.- Wiem, że źle zrobiłem. Nie powinienem się tak zachować. To nie było w stosunku do ciebie fair. Wybacz, że dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę.- zakończył, a ja się do siebie uśmiechnęłam. Chłopaki zeszli ze sceny.
   Pan Tomlinson zaczyna mieć wyrzuty. To bardzo dobrze. Teraz jeszcze tylko poczekać, aż trochę bardziej się w to wkręci, a później mu wybaczę. Oczywiście nic nie będzie dziać się naprawdę. Już nie mogę doczekać się tego momentu, aż będzie cierpieć, tak jak ja. Muszę tylko postąpić zgodnie z moim planem.
   Uśmiechnęłam się sama do siebie i wzięłam komórkę do ręki. Napisałam SMS’a do Louis’a: ,,Możemy się jutro spotkać?''. Błyskawicznie mi odpisał, jakby tylko czekał na to, aż się odezwę.
   Tej nocy zasnęłam spokojna z pięknym planem na jutrzejszy dzień. Jestem ciekawa, jak to wszystko się potoczy.

    Obudziłam się równo o 10:00. Byłam zdziwiona, że mi się to udało, bo ostatnio z racji tego, że mam wakacje, wstawałam około południa.
   Napisałam SMS’a do Lou, czy nie moglibyśmy spotkać się odrobinę wcześniej. Od razu się zgodził. Po zastanowieniu się nad tym, co włożę, wzięłam krótki prysznic. No dobra, trochę mi się to przedłużyło, ponieważ umyłam jeszcze włosy i postarałam się doprowadzić siebie do normalności. Gdy wyszczotkowałam zęby i ubrałam się, zajęłam się moimi rudymi włosami. Postanowiłam, że jeszcze dziś wybiorę się do fryzjera, ponieważ odrosty zaczęły się powiększać i były coraz bardziej zauważalne. Jak wysuszyłam włosy, spięłam je w luźnego koka. Zrobiłam jeszcze lekki makijaż i byłam gotowa do wyjścia.
   Zamknęłam dom, ponieważ nikogo w nim nie było. Na szczęście  moi rodzice musieli pracować, więc zawsze do południa miałam cały dom wolny dla siebie. Ruszyłam do parku, w którym się umówiłam z Lou. Oczywiście po drodze musiałam wypalić papierosa. Jego dym opróżnił mój umysł, przez co mogłam spokojnie iść dalej. Muszę przyznać, że była bardzo ładna pogoda, co tutaj, w Londynie nie zdarzało się często. Słońce świeciło, aż ludziom zachciało wychodzić się na podwórko. Wiele osób spacerowało po chodniku delektując się wyśmienitą pogodą.
   Gdy dotarłam na miejsce, musiałam chwilę poczekać na Tommo. To nie było tak, że on się spóźnił. Po prostu ja przyszłam zbyt szybko.
- Czekałaś na mnie długo?- zapytał ściskając mnie na powitanie. Nie miałam nic przeciwko temu.
- Nie. Przed chwilą przyszłam.- uśmiechnęłam się przyjaźnie, co chyba poprawiło mu humor.
- Chciałaś porozmawiać o wczorajszym koncercie?- zapytał.
- Jakbyś czytał mi w myślach.- zauważyłam.
- Na początek chciałbym cię przeprosić. Oboje mamy rację, to nie powinno się stać. Po prostu za dużo powiedziałem.
- Twoje wczorajsze wyznanie wystarczyło mi, abym zrozumiała, że po prostu poniosły nas emocje. Nie chcę już dłużej tego ciągnąć.- przyznałam. Może miałam racę? Nie wiem.
- Ja też. Długo się nie widzieliśmy, oboje się zmieniliśmy, ale to nie powinno przekreślić naszej przyjaźni.- powiedział Lou.
- Chciałbyś, aby wszystko było takie, jak kiedyś?- zapytałam. Miałam nadzieję, że o to właśnie mu chodzi.
- Tak. Moglibyśmy do tego powrócić i zapomnieć o wszystkich naszych kłótniach?- zaproponował.
   Przez chwilę się wahałam. Naprawdę nie wiedziałam, co w tej sytuacji mam zrobić. Jeżeli teraz staniemy się przyjaciółmi, to będzie to oznaczało, że wybaczyłam mu wszystko, ale czy tak jest naprawdę? Czy wszystko mogłoby się jeszcze między nami ułożyć?
- Tak.- przyznałam i się uśmiechnęłam. Louis z radości przytulił mnie  mocno. Po chwili straciłam grunt pod nogami i zaczęliśmy się kręcić.
- Chciałabyś to jakoś uczcić?
- Nie wiem. Chyba najpierw powinniśmy powiedzieć o tym Ruby i Harry’emu, aby nie knuli już więcej intryg.- zaśmiałam się.
- Chyba masz rację.- powiedział i się do mnie uśmiechnął.

Perspektywa Ruby.
- Cześć Harry.- powiedziałam witając się z nim.
- Witaj mała.- uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w policzek. Zawsze tak robiliśmy.
- Tylko nie mała.- zagroziłam mu. Chciałam być poważna, ale mi się to nie udało. Udawałam obrażoną, ale zaczęłam się śmiać. Zresztą Hazza zaczął mnie łaskotać. Nie miałam jak się bronić. Chyba za dobrze mnie znał. Styles dobrze wiedział, jakie są moje czułe punkty. Po chwili razem leżeliśmy na podłodze. Harry dalej mnie atakował, ale po moich prośbach przestał. Na całe szczęście.
   Leżeliśmy na tej zimnej podłodze patrząc sobie w oczy. Nikomu nie przeszkadzało to, że może być brudno. Byliśmy zbyt zajęci sobą. Nie, żeby coś, ale Harry tak bardzo mnie pociągał. Żałuję tego, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nie wiem, czy Styles czuje coś do mnie.
- Ruby?- zapytał.
- Tak.- uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Mogę?- po raz kolejny zadał mi pytanie. Przy tym popatrzył na moje usta i od razu zorientowałam się o co chodzi. Nie mogłam mu odmówić. Zbyt długo na to czekałam, alby nie wykorzystać okazji.
- Jasne.- powiedziałam i od razu poczułam jego idealne usta na swoich. Smakowały malinami, moimi ulubionymi owocami. Były idealne, perfekcyjne. Harry robił to tak czule. Nasze języki ‘’walczyły’’ ze sobą. Rozkoszowaliśmy się tą chwilą. Czułam się tak, jakby był to nasz ostatni pocałunek.
   Po chwili zaprzestaliśmy całowania, ponieważ zabrakło nam powietrza. Harry usiadł na mnie ukradkiem i położył ręce obok mojej głowy.
- Ruby…- chciał coś powiedzieć, ale mu na to nie pozwoliłam uciszając go. Ponownie wbiłam się w jego usta. Tym razem nasz pocałunek trwał trochę krócej.
- Teraz możesz powiedzieć.- zaśmiałam się.
- Ruby, ja nie chcę być tylko twoim przyjacielem.- przyznał i się zarumienił. Uśmiechnął się delikatnie, a ja ujrzałam jego piękne dołeczki. Pocałowałam oba, na co Harry jeszcze bardziej się uśmiechnął.
- Hazza, ja też od jakiegoś czasu nie chciałam być tylko twoją przyjaciółką.- przyznałam. Nie okłamałam go. To była prawda. Już od dawna Harry mi się podobał. Tylko jakoś nigdy nie miałam okazji, aby mu o tym powiedzieć. Po prostu się bałam, jak może na to zareagować.
- Naprawdę?
- Tak.- zaśmiałam się i znów go pocałowałam. Nie  mogłam się powstrzymać. Tylko trzy razy spróbowałam jego ust, a już się od nich uzależniłam.
-  Może wstaniemy?- zaproponował Harry.
- Możemy.- przyznałam.  Szybko stanęliśmy na równych nogach i poszliśmy do salonu.
- Masz może ochotę na coś do picia?- zapytał Styles.
- Sok, jeżeli mogę prosić?
- Jasne.- uśmiechnął się do mnie i posyłając mi całusa w powietrzu, znikł w kuchni.
   Chwilę zastanawiałam się nad tym, co się stało. W takim razie czy jesteśmy już parą? Przecież pocałowaliśmy się i wyznaliśmy sobie uczucia. Czy to oznacza, że jesteśmy już razem? Chyba na to wygląda. Będę musiała podziękować Cassie. Bo to dzięki niej jestem z Harry’m. Bo gdyby nie Cass i Louis, to nie stałoby się. Dzięki temu, że chcieliśmy ich swatać, zaprzyjaźniliśmy się. A teraz przerodziło się to w coś więcej
- Powiemy reszcie, że jesteśmy razem?- zapytał Harry wychodzą z kuchni.
- Tak. Powinni wiedzieć.


Witajcie! :)
Wiem, że rozdział jest taki sobie.
Na początku nie miałam zamiaru pisać tej sceny z Ruby i Harry'm, ale jednak postanowiłam, że ją napiszę :)
Louis i Cass się pogodzili. Kto się cieszy? Wprawdzie było to zrobione tylko i wyłącznie na potrzebę zemsty Cassie, ale kto wie, czy nasza główna bohaterka będzie dalej realizowała swój plan?
Haha. 
Napisałabym coś więcej, ale w sumie, to nie wiem co :D
Czekam na Wasze opinie :)

Kocham Was ♥

niedziela, 20 lipca 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 21

- Jak minęły Ci te dwa lata beze mnie?- zapytał Louis.
- Głównie leczyłam się po utracie przyjaciela.- przyznałam i automatycznie spuściłam głowę. Byłam na siebie zła, że to powiedziałam. Nie potrafiłam już nawet utrzymać języka za zębami.
- Jeszcze raz przepraszam.- powiedział Lou.
- Nie, to naprawdę nic takiego. Wszystko jest ok.- roześmiałam się. Mimo tego, że w połowie wybaczyłam Tomlinson’owi, miałam ochotę wrócić do domu. Nie chciałam aż tak długo przebywać w towarzystwie Tommo. Chyba nadal nie oswoiłam się z tym, że mogę z nim normalnie porozmawiać. To był dla mnie lekki szok.
- Na pewno?- zapytał patrząc uważnie na moją twarz.
- Tak. Znalazłam sobie przyjaciół i wszystko zaczynało się powoli układać.- przyznałam i trochę smutno się zrobiło.
- To teraz nie jest dobrze?
- Jest, ale chciałabym wrócić czasem do mojego starego domu. Stęskniłam się.- wymusiłam lekki uśmiech. Dopiero teraz zrozumiałam, że tutaj nie czuję się tak dobrze. Tęsknię za tym, co było kiedyś. Za imprezami do rana i piciem alkoholu do nieprzytomności. To wszystko wywołało uśmiech na mojej twarzy. Mimo tego, że byłam, a tak właściwie to nadal jestem trochę buntownicza, to to mi odpowiada. Nie wyobrażam sobie, że znów mogłabym powrócić do życia kujonicy i spokojnej dziewczyny, która jest punktem drwin. To już nie leży w mojej naturze. Wszystkie zdarzenia bardzo mnie zmieniły i jestem z tego zadowolona. Chcę, aby ludzie postrzegali mnie za dziewczynę, z którą nie warto zadzierać.- A ty, co robiłeś przez te dwa lata?- zapytałam.
- W sumie to nic ciekawego. Moje życie ani trochę się nie zmieniło.- przyznał i się uśmiechnął. - Czasami myślałam o tych pamiętnych koloniach, ale jednak nie za często, bo od razu się smuciłem.
- Czas zmienia ludzi.- zaśmiałam się.
- Tak. Już nie jesteśmy tacy sami jak kiedyś.
- Słuchaj, co będziemy robić. Najwyraźniej Harry rzeczywiście nie żartował i wypuści nas dopiero rano.- zauważyłam.
- Mam laptopa. Możemy obejrzeć jakiś film.
- Dobrze.- zgodziłam się.- Ale najpierw pozwolisz, że się odświeżę, dobrze?- zapytałam.
- Jasne, na prawo jest łazienka.- powiedział i wskazał mi palcem drzwi.
- A masz może coś, w czym mogłabym spać?
- Tak. Poczekaj, zaraz coś znajdziemy.- powiedział i wstał z łóżka, na którym dotychczas siedzieliśmy.
   Ruszyłam za nim i razem zaczęliśmy przeglądać jego ubrania, których miał dość sporo. Z tego, co zauważyłam, przeważały bluzki w paski i kolorowe spodnie. Odkąd pamiętam, Louis uwielbiał się tak ubierać.
- A to?- zapytał wyciągając szare, dresowe spodenki i jedną ze swoich bluzek.
- Jasne, może być.- uśmiechnęłam się i odebrałam mu ubrania. Szybko zniknęłam za drzwiami łazienki. Całe szczęście, że każdy z chłopaków miał własną łazienkę połączoną z pokojem.
   Pomieszczenie było wyłożone kremowymi kafelkami. Po prawej znajdowała się umywalka wraz z prysznicem. Po lewej ubikacja i mała półeczka. Na prosto wisiało lustro, a pod nim mała półeczka, która zawierała wszystkie przybory potrzebne Lou łącznie z jego perfumami, które uwielbiałam.
   Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Puściłam strumień ciepłej wody i rozkoszowałam się chwilą sam na sam ze sobą.
   Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Nie pojmowałam tylko, dlaczego tak szybko wybaczyłam Tomlinson’owi. Chyba za bardzo brakowało mi go przez te dwa lata. Nigdy tego nie okazywałam, baa nawet nie dopuściłam do siebie myśli, że mi go brakuje. Nienawidziłam go, a teraz nie wiem, co mam dalej o tym myśleć.
   Po chwili wyszłam spod prysznica i ubrałam się w to, co dał mi  Louis. Jak najszybciej mogłam, wyszłam z łazienki. Zmieniliśmy się w Lou i to on poszedł się wykąpać. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, więc załączyłam jego laptopa i zaczęłam szukać odpowiedniego filmu.
   Akurat, gdy wybrałam odpowiedni film, który mógł spodobać się nam obojgu z łazienki wyszedł Louis. Usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.
- Ślicznie wyglądasz.- powiedział szeptem, jakby się bał, że ktoś może to usłyszeć.
- Kłamiesz w żywe oczy.- zaśmiałam się.- Mam na sobie za dużą koszulkę i spodenki, które wyglądają na mnie jak worek. Wyglądam okropnie.- zauważyłam.
- Dla mnie zawsze jesteś piękna.- powiedział. Ślina, którą właśnie chciałam połknąć, utknęła w moim przełyku i zaczęłam się krztusić. Że co? Czy on właśnie powiedział, że jestem dla niego piękna? Nie wierzę. Wiem, że moja złość na niego minęła i zachowujemy się tak, jak dwa lata temu, ale byłam bardzo zdziwiona słysząc te słowa. Udałam, że tego nie usłyszałam i postanowiłam zapomnieć o całej tej sprawie.
- Znalazłam odpowiedni film.- zmieniłam jak najszybciej temat.
- Jaki?- zapytał.
- Komedię.- uśmiechnęłam się i wygodnie ułożyliśmy się na łóżku, po czym zaczęliśmy oglądać.
   Czas mijał nam na świetnej zabawie. Lou nawet wyciągnął wino i zaczęliśmy pić. W sumie to nie wiem ile butelek wypiliśmy, ale byłam szczęśliwa, że Lou miał zapas w swojej szafce.
   Śmialiśmy się prawie z każdej sceny filmu. Najważniejsze w tej chwili było dla nas nasze towarzystwo. Łzy bardzo często spływały po naszych policzkach, ponieważ tak bardzo się śmialiśmy. Z minuty na minutę byliśmy coraz bliżej siebie. Zaczęliśmy nawet naśladować niektóre sceny, a gdy się pocałowaliśmy, żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Tak, wiem co zrobiłam. Mimo tego, że nie powinniśmy się całować, jakoś nie miałam nic przeciwko. Nie wiedziałam, co w tamtej chwili  ze mną działo.
   Gdy film się skończył, znajdowaliśmy się w bardzo niebezpiecznej odległości. Louis odłożył laptop na biurko, a po chwili bez ostrzeżenia wtopił się w moje usta. Nie przeszkadzało mi to. Bez żadnych skrupułów zaczęłam oddawać pocałunek.
   Louis położył mnie na łóżko i zaczął ściągać moją, a raczej pożyczoną przeze mnie bluzkę. Nie protestowałam. Nawet nie próbowałam go powstrzymać. Nie wiem, co w tej chwili się ze mną działo. Pragnęłam tylko, aby poczuć jego w środku. Nie kochałam go, nawet nie wiem, czy mogłam go nazwać przyjacielem, a pozwoliłam mu na coś takiego. W tym momencie odebrało mi rozum i nie myślałam o konsekwencjach.
- Chcesz tego?- zapytał Louis. Przygryzłam wargę i przytaknęłam głową.
   Nie wiem co mnie do tego skłoniło. Nie potrafiłam tego powstrzymać. To było dla mnie zbyt silne.
- Na pewno?- znów zapytał. Zirytowało mnie to trochę i postanowiłam przejąć inicjatywę.
   Wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i znalazłam się nad nim. Usiadłam na niego i pomogłam ściągnąć mu koszulkę. Mogłam dokładniej przyjrzeć się jego umięśnionemu torsowi. Wydawał się być taki idealny, chodź muszę przyznać, że Michael’a był jeszcze piękniejszy.
   Louis nie dał mi za wygraną i znów znalazł się nade mną. Zaczął powoli ściągać moje spodnie, a ja nie protestowałam.
   Zrobiliśmy to, do czego miałam nie dopuścić.

   Obudziły mnie promyki słońca wkradające się do pokoju przez okno. Zanim otworzyłam oczy zastanawiałam się, gdzie jestem. Czy to, co się wczoraj stało, było tylko snem? Aby się przekonać, usiadłam i dopiero wtedy tego pożałowałam. Czułam się, jakby moja głowa miała eksplodować. Z niechęcią otworzyłam oczy. Na pierwszy rzut oka zobaczyłam, że leże sama na łóżku. Miałam nadzieję, że rzeczywiście będę w swoim pokoju, jednak się myliłam. Czyli to wszystko nie było snem?  Zaczęłam mieć wyrzuty sumienia. I to nie względem siebie tylko Zayn’a. Co w nim takiego było, że mnie pociągało?
   Dopiero w tej chwili uświadomiłam sobie, że jestem goła. Szybko okryłam się kołdrą i rozejrzałam po pomieszczeniu. Przy oknie zauważyłam Lou, który wpatrywał się w pobliskie drzewo.  Wstałam i usiadłam obok niego na parapecie, wciąż zakrywając swoje nagie ciało.
- Louis.- zaczęłam, ale kompletnie nie wiedziałam, co mam w tej sytuacji powiedzieć. Przecież zrobiliśmy to. Naprawdę. I chyba żadne z nas nie wie, jak do tego doszło.
   Tommo, nawet na mnie nie spojrzał. Był tak bardzo zamyślony, że najprawdopodobniej nie wiedział, że siedzę obok niego.
- Lou.- ponownie powiedziałam jego imię, tym razem dotknęłam mojego ramienia. Pod wpływem mojego dotyku zadrżał.
- Co wczoraj zrobiliśmy?- zapytał i spojrzał na mnie wystraszony.
- Dobrze wiesz, co się stało.- odpowiedziałam stanowczo. Zdenerwowało mnie to, że Tommo tak bardzo się tego wystraszył.
- I nie mów mi, że możesz tak spokojnie o tym mówić.
- Mogę.- przyznałam.
- Ty wiesz, co to oznacza? Przecież to nie powinno się zdarzyć.- powiedział.  Był skołowany moim zachowaniem, ale nie w tamtej chwili nie potrafiłam inaczej.
- Znaczy to coś dla ciebie?- zapytałam.
- Nie. To nic nie znaczy. Nie powinniśmy byli tego robić.- przyznał i znów odwrócił wzrok w stronę okna.
- Nie mów mi teraz, że to był błąd!- wybuchłam.- Przecież ty tego chciałeś!
- Nie chciałem!- również podniósł głos, jak ja.
- Kurwa, a kto najpierw mnie upił, a później zaczął mnie rozbierać?!- zapytałam zła.
- Nie zrzucaj winy na mnie, bo dobrze wiesz, że stało się to przez ciebie!
- Pieprz się!- krzyknąłem w jego stronę i zakładając swoje ubrania wybiegłam z pokoju, który na szczęście był już otwarty. Zbiegłam na dół po schodach. W ucieczce z tego domu nie zatrzymały mnie nawet krzyki Harry’ego.
   Biegnąc przed siebie zaczęłam płakać.  Kurwa, pieprzona gwiazda! Co on sobie myśli? Chciał zrzucić winę na mnie, ale to on był temu wszystkiemu winny! To on zaciągnął mnie do tego łóżka!
   Po paru godzinnym spacerze, po którym trochę się uspokoiłam, wróciłam do domu.
   Rodzice nie robili mi awantury, ponieważ byli przekonani, że spałam u Ruby. A nie mówiłam, że Harry miał od początku wszystko zaplanowane. Z pewnością był w zmowie z moją przyjaciółką i resztą zespołu, no chyba, że ta o niczym nie wiedziała, co było bardzo prawdopodobne.
   Po kolei zaczęłam wszystkich nienawidzić. Harry’emu nie mogłam przebaczyć za to, że zamknął mnie w jednym pokoju z Lou. Ruby za to, że w tym wszystkim pomagała. A Lou za to, jak mnie potraktował.
   Przecież nie jestem dziwką!
   Nienawidziłam go. Nienawidziłam całym sercem. Był dla mnie nikim. W tym momencie chciałam tylko i wyłącznie jednego- zemsty. I zamierzałam to uczynić.  Powoli wymyślałam swój szatański plan. Co zrobić, aby go upokorzyć?


Witajcie :)
Mam nadzieję, że nie zaczniecie po mnie krzyczeć za to, co zrobiłam.
Nie wiem jak wy, ale ja jestem zadowolona z takiego obrotu akcji.
Wiem, że teraz wszystkie dziewczyny, które chciały, aby Cassie była z Zayn'em są szczęśliwe, a te, które tego nie chciały są na mnie złe.
Tylko mam nadzieję, że jeszcze nie przekreślicie Lou. Nie martwcie się. Bloga jeszcze nie kończę, a mam tyle fajnych akcji zaplanowanych. Jeszcze wszystko może się zmienić :) 
A ja nadal nie zdradzę Wam z kim będzie Cass. Kto wie, a może nie wybierze żadnego z nich? Nie wiem, nie zdradzę Wam tego :)

Rozdział z dedykacją dla wszystkich, którym moja poniedziałkowa rozmowa z Paulą zryła psychikę. 

To co pisało na tt, to nic w porównaniu z tym, jak to komentowaliśmy na Skype.
O tak, musimy to kiedyś powtórzyć.

No to chyba na tyle :)
Jeżeli ktoś jest chętny, to zapraszam na mojego bloga o Larry'm: you-break-my-heart-again.blogspot.com

Kocham Was ♥

poniedziałek, 14 lipca 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 20

   Tak jak Harry powiedział, umówił mnie na wizytę z Lou. Nie mogłam jej uniknąć. Tym bardziej, że wcześniej się na nią zgodziłam.
   Wątpiłam w to, że mogłaby ona w jakiś sposób zmienić nasze relacje. Tego nie można było już zrobić. Byliśmy za bardzo uparci, a nasi przyjaciele nie mogli tego zrozumieć. Zresztą oni nie wiedzieli co tak naprawdę się stało. Niepotrzebnie się mieszali, no ale nie mogliśmy ich powstrzymać. Dla świętego spokoju zgodziłam się spotkać z Tomlinson’em. Nawet nie wiem po co się tak poświęcałam. Przecież to było jasne, że się nie pogodzimy. Już nigdy nie będziemy parą.
   Dlaczego nasi przyjaciele nie potrafili tego zrozumieć? Czy to było aż takie trudne? Przecież już dawno straciłam zaufanie do Lou. Nigdy nie mogłabym być z nim. No ale najwidoczniej moi przyjaciele byli bardziej uparci niż ja. W końcu musiałam dać za wygraną, żeby tylko się odczepili.  Miałabym wtedy chwilę spokoju. Ciekawe tylko na jak długo?           
   Weszłam do domu chłopaków, na umówioną rozmowę z Lou. Tak szczerze mówiąc, to Harry nam to wszystko załatwił. Nie musiałam się niczym martwić. Na całe szczęście. Bo gdybym to ja musiała to zrobić, to już dawno bym stchórzyła. Taka była prawda.
    Do dziś dziwię się, dlaczego dałam się na to namówić. Mimo tego, że wcale nie chciało mi się z nim rozmawiać, to nie zamierzam się z tego wycofać.  Chyba po prostu chciałam to jak najszybciej mieć z głowy i zakończyć już tą znajomość. Raz na zawsze.
- Cześć.- przywitał się ze mną Harry. Był uśmiechnięty i chociaż nie znałam go długo, to zauważyłam, że dziwnie się zachowywał. Ale może tak miało być? Może stresował się tym wszystkim bardziej niż ja?
- Witaj.- zaśmiałam się i przytuliłam go.
- Gotowa?- zapytał wprowadzając mnie do salonu. Zauważyłam, że reszty zespołu nie było, co wydało mi się dziwne. Przecież zawsze byli razem.
- A gdzie reszta zespołu?- odpowiedziałam pytaniem. Zrobiłam to dlatego, że nie chciałam odpowiadać na jego pytanie.
- Gdzieś poznikali. Nawet nie wiem, gdzie.- zaśmiał się Styles, a ja mu zawtórowałam. Atmosfera między nami trochę się rozluźniła, chodź i tak była napięta. Sama nie wiem, dlaczego.- Zjesz coś może?
- Nie dziękuję. Chciałabym już mieć tę rozmowę za sobą.- powiedziałam zgodnie z prawdą. Wiedziałam, że nie miałam szansy się już wycofać. A czym szybciej bym to zrobiła, tym szybciej miałabym to z głowy.
- Jasne. Chyba masz rację. Chodź, zaprowadzę cię.- przyznał Harry i pociągnął mnie za rękę na górę. Zauważyłam, że mu bardziej zależy, abym porozmawiałam z Lou niż mi. Dlaczego on za wszelką cenę chciał nas pogodzić?
   Gdy znaleźliśmy się pod drzwiami wzięłam głęboki oddech. Harry spojrzał na mnie, czy aby na pewno chcę przystąpić do tej rozmowy. Kiwnęłam głową, aby otworzył drzwi. Wolałam mieć już tą całą szopkę za sobą.
   Drzwi się otworzyły i powoli weszłam do środka. Louis siedział na łóżku i słuchał muzyki. Był jakby w transie i na początku mnie nie zauważył. Może to nawet lepiej? Niepewnym krokiem weszłam w głąb pokoju. Drzwi się za mną zamknęły i usłyszałam przekręcanie klucza. Natychmiast się odwróciłam i pociągnęłam za klamkę. Jednak to nie podziałało.
- Harry?!- zapytałam zdezorientowana. Wtedy usłyszałam, że muzyka ucichła i Louis podniósł się z łóżka.
- Co się stało?- zapytał stając obok mnie.
- Drzwi są zamknięte.- zauważyłam. Lou spróbował je otworzyć, ale nie ruszyły się.
- Harry!- teraz on krzyknął. Usłyszeliśmy śmiech.
- Wypuszczę was dopiero jutro, jak się pogodzicie!- odpowiedział Styles. Nie! On chyba zwariował. To nie mogła być prawda!
- No chyba sobie żartujesz!- krzyknęłam. To był zwykły żart, prawda?
- Nie!- odpowiedział. Nie no, zabiję go jak tylko wyjdę z tego zasranego pokoju! On to miał zaplanowane! Od początku tak to wykombinował, a ja głupia mu wierzyłam. Wierzyłam, że chodzi o zwykłą rozmowę. Nawet nie przejęło mnie jego dziwne zachowania. Naprawdę dałam się mu nabrać. Przechytrzył mnie.
- Louis, masz zapasowy klucz?- zapytałam z wielką nadzieją. Proszę, niech nas uratuje. Nie chcę siedzieć tu z nim do jutra.
- Nie mam. Jedyny był z drzwiach, ale Harry go wyciągnął. Och, że ja wcześniej nie zorientowałem się, że mu o to chodzi.
- To był jego plan. Od początku chciał nas pogodzić i wiedziałam, że nie cofnie się przed niczym.
- A to zasrany małolat.- zdenerwowany opadł na łóżko.
- Dziękuję. Zapomniałeś, że jestem od niego młodsza.- zauważyłam.
- Przepraszam. Moja obraza dotyczyła tylko jego.- uśmiechnął się do mnie szczerze i pierwszy raz, odkąd go zobaczyłam, nie bojąc się konsekwencji spojrzałam mu w oczy. Nic się nie zmieniły. Chyba jest racją to, że nasz wygląd pod  upływem czasu się zmienia, ale oczy nadal pozostają takie same. W jego przypadku nadal można było w nich utonąć, ale powstrzymałam się przed tym.
- Masz szczęście.- powiedziałam i usiadłam obok niego. Oboje zastanawialiśmy się, co możemy w tej sytuacji zrobić. Nic nie mogło wpaść mi do głowy. Znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia.
- A masz komórkę?- zapytał Louis z nadzieją.
- Zostawiłam ją w domu.- przyznałam i zrozumiałam, jak wielki błąd zrobiłam.- A twoja?
- Harry ją pożyczył. Pytałem o to, bo myślałem, że może moglibyśmy zadzwonić do kogoś, aby nas uratował.
-  Nie ma szans. Według mnie reszta zespołu jest w nim w zmowie.
- No to utknęliśmy tu do jutra.- przyznał udając zawiedzenie. Za dobrze go znałam i zobaczyłam, jak oczy mu się śmieją. Ja jednak nie byłam zadowolona z tej sytuacji. Utknęłam w pokoju z moim największym wrogiem.- Cassie?- zapytał w pewnym momencie Louis.
- Tak? - odpowiedziałam pytaniem nawet na niego nie spoglądając. Ta cała sytuacja bardzo mnie zdołowała.
- Czy wszystko mogłoby być tak, jak dawniej?- zapytał, a jak myślałam, że uduszę się śliną, którą właśnie połykałam. On nie mówił tego na poważnie, prawda? Zgrywał się tak jak  Harry. Powiedźcie, że mam rację!
- Nie.- zaprzeczyłam. Nie chciałam odbudowywać naszej przyjaźni. Nie chciałam robić sobie nadziei. Nie byłam mu w stanie zaufać.
- A mógłbym ci to jakoś wszystko wytłumaczyć?- zapytał. Wiedziałam, że chce dobrze, ale nie potrafiłam się przełamać.
- Louis, mi już na tym nie zależy. Nie jestem w stanie znów ci zaufać.- odwróciłam się w jego stronę, aby dokładniej przyjrzeć się jego twarzy, która w tym momencie nie wyrażała żadnych emocji. A szkoda. Myślałam, że będzie cierpieć.
- Cass. Wiem o tym, że już czasu nie cofnę, ale nie chcę znów cię stracić.- przyznał i posłał mi słaby uśmiech, którego nie odwzajemniłam. Nie miałam na to najmniejszej ochoty. Nadal był dla mnie moim wrogiem.
- Wiesz, jak ja cierpiałam, gdy odszedłeś?- zapytałam. Już nawet zapomniałam o tym, że go nienawidzę i nie powinnam się do niego odzywać. Z jakiejś przyczyny chciałam usłyszeć wyjaśnienia. W końcu kiedyś był moim przyjacielem. Chyba na tyle mogłam mu pozwolić. Może zrozumiałabym coś więcej?
- Wiem i za to bardzo cię przepraszam. Dasz mi wszystko wytłumaczyć?
- Dobrze. A więc słucham. Masz pięć minut.- powiedziałam. Postanowiłam dać mu szansę. W końcu chyba każdy na nią zasługuje, prawda?
- Dziękuję.- zamilkł i zaczął się zastanawiać, co takiego ma mi powiedzieć. Postanowiłam przejąć inicjatywę.
- Dlaczego tak się zachowałeś? Dlaczego zerwałeś za mną kontakt?- zadałam mu pytania. Miałam ich tak dużo, a jednak wiedziałam, że nie będę mogła mu ich wszystkich zadać. Niektóre potrzebowałyby wyjaśnienia z mojej strony, a jakoś nie chciałam o tym mówić.
-Sam nie wiem, jak mam ci to wszystko wytłumaczyć. Jestem człowiekiem, który nie wierzy w miłość na odległość. Bałem się, że zadzwonię, a ty powiesz mi, że o mnie zapomniałaś. Tak długo odwlekałem tą rozmowę, że później już się bałem zadzwonić. Po prostu stchórzyłem, czego bardzo żałuję.
- Dlaczego się bałeś?- zapytałam. Muszę przyznać, że to wszystko zaczynało mnie coraz bardziej ciekawić.
- Odwlekałem to wszystko. Minęło dość dużo czasu.
- Ale przecież dzwoniłam do ciebie. Jak mogłabym zapomnieć? Przecież dobrze wiedziałeś, że nie mogłabym tego zrobić.
- Jakoś nigdy nie miałem czasu odebrać, a później już po prostu nie miałem odwagi. Bałem się tego co mogę usłyszeć.
- Czyli tego, jak bardzo mnie zraniłeś?- zapytałam.
- Wiem, że cię zraniłem, dlatego cię przepraszam. Gdybym mógł cofnąć czas, na pewno bym tego nie zrobił. Nigdy nie popełniłbym tego samego błędu.
- Wiesz, co ja sobie wyobrażałam?
- Przypuszczam, że musiałaś się załamać. Gdy było już za późno uświadomiłem sobie, że cię zraniłem. Naprawdę tego nie chciałem. Trochę za późno zorientowałem się, że źle cię potraktowałem. Ale nie było już czasu, aby to naprawić.
- Nie jest mi łatwo wybaczyć.- zauważyłam.
- Wiem.- przyznał.- Też przez to wszystko cierpiałem. Przez te dwa lata codziennie myślałem o tobie. Nie potrafiłem zapomnieć. Wszystkie piosenki, które śpiewałem na koncertach były dla ciebie.- przerwał mi.
- Ale przecież w tych dwóch latach były inne. Przecież miałeś inne dziewczyny.
- Tak. To były nieudane związki.
- Louis, ja nie wiem, co powiedzieć. Ja nadal nie mogę ci uwierzyć.- powiedziałam.
- Dlatego chcę jakoś odzyskać twoje zaufanie.
- Jak to zrobisz?
- Tak.- powiedział i mnie przytulił. Może to głupie, ale już nie gniewałam się na niego aż tak bardzo. Chodź sama nie wiem, czy mu wybaczyłam.


Witajcie :)
Wow... Nie wierzę, że to jest już 20 rozdział. Ale ten czas leci. Niedawno jeszcze dodawałam 1, a tu już 20 :)
Tak, wiem, że jestem zła :) Jakby to powiedzieć te spotkanie przyniesie wiele kłopotów, ale nie zdradzę Wam jakich. 

Pozdrowienia dla Pauli, z którą właśnie rozmawiam :)


To chyba na tyle.
Do następnego.

wtorek, 8 lipca 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 19

   Rano wstałam cała w skowronkach. Jeszcze nigdy nie rozpoczynałam tak szczęśliwie dnia. Chciałam jak najszybciej zobaczyć się z Zayn’em, więc gdy zeszłam do kuchni szybko przygotowałam sobie śniadanie mówiąc przy okazji mamie, że nie będzie mnie cały dzień w domu. Nie pytała o nic, więc to jeszcze bardziej mnie uszczęśliwiło. Nie miałam ochoty mówić jej, że jadę z przyjacielem na plażę, bo z pewnością padłyby głupie komentarze typu, że jest moim chłopakiem, alby zapytałaby, jak wygląda, a ja po prostu nie lubiłam na to odpowiadać.
   Szybko zaczęłam się szykować. Postanowiłam, że szybciej się z tym uporam i będę później miała spokój. Najpotrzebniejsze rzeczy spakowałam do torebki. Na szczęście wszystko mi się zmieściło, więc byłam zadowolona.
   Później dla zabicia czasu obejrzałam sobie telewizję. Nudziło mi się strasznie, ale musiałam dzielnie wytrzymać. Nie wiem, co się ze mną działo. Po prostu jak najszybciej chciałam jechać już z Zayn’em i spędzić cudowny dzień z nim. Przecież to nie było nic takiego, prawda?
   Na szczęście wkrótce dostałam SMS’a, że Malik już jedzie, więc szybko zgasiłam telewizor i byłam już gotowa do wyjazdu. Gdy zamykałam dom, akurat Zayn przyjechał. Świetnie się złożyło. Patrzyłam jak wysiada z samochodu, a później już się z nim witałam.
- Cześć.- powiedział przytulając mnie do siebie, a później całując w policzek.
- No hej.- uśmiechnęłam się.- Wziąłeś koc i inne potrzebne rzeczy?- zapytałam. Nie chciałam, aby później okazało się, że musimy siedzieć na kamieniach czy piasku.
- Jasne. Nie bój się, niczego nie zapomniałem. Sprawdzałem wszystko dwa razy.- zaśmiał się i zaprosił mnie do samochodu. Ruszyliśmy w drogę.
   Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się z wszystkiego. Później Zayn zaczął nucić piosenkę lecącą w radiu. Skończyło się na tym, że zaczęłam śpiewać, a po chwili dołączył do mnie Malik. Tak świetnie się bawiliśmy! W ogóle nie krępowałam się przed nim, a to naprawdę było coś, ponieważ zwykle nie śpiewałam piosenek na głos z tego powodu, że po prostu nie miałam do tego talentu. Jednak jemu to nie przeszkadzało i bardzo się z tego cieszyłam.
   Dokładnie tak, jak mówił Zayn, po jakiś 2 godzinach drogi dojechaliśmy na miejsce. Zobaczyłam przepiękną plażę. Nie mieliśmy problemu, aby odnaleźć wolne miejsce, bo na całe szczęście nie było zbyt wielu ludzi. Malik chyba specjalnie wybrał takie miejsce. Bardzo się z tego cieszyłam.
   Rozłożyliśmy koc, a później przebraliśmy się. Zasiedliśmy wspólnie na kocu i postanowiliśmy, że za nim pójdziemy do wody, to nasmarujemy się kremem do opalania.  Rozsmarowałam go na brzuchu, nogach, rękach, ramionach, ale miałam problem z plecami. Chyba dokładnie tak jak Zayn.
- Daj, pomogę ci.- powiedziałam uśmiechając się.
- Dzięki. - odpowiedział.
   Po chwili już wcierałam w niego krem. Gdy skończyłam, to przytuliłam się do niego i głowę ułożyłam sobie na jego ramieniu. Dopiero wtedy zobaczyłam ile miał tatuaży. Musiałam przyznać, że pasowały mu.
- Są piękne.- szepnęłam mu do ucha gładząc delikatnie jego brzuch.
- Dziękuję.- odpowiedział.- A teraz ja cię nasmaruję.- powiedział.
- Dobrze.- zgodziłam się. Usiadłam przed nim, między jego nogami i pozwoliłam mu, aby w spokoju mógł wykonać to, co chciał zrobić. Czułam, jak delikatnie wcierał balsam. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wczuwałam w jego ruchy. Na koniec zostałam parę razy pocałowana w szyję i postanowiliśmy, że pójdziemy do wody.  Nie mogliśmy całego dnia spędzić na kocu.
   Przeszliśmy przez plażę i ostrożnie zamoczyliśmy swoje nogi w wodzie. Przez chwilę zdawała się być zimna, ale to było całkowicie normalne.  Wchodziliśmy coraz głębiej. Nagle wskoczyłam do wody i odpłynęłam troszkę dalej. Zobaczyłam Zayn’a, który niepewnie patrzył na maleńkie fale. Sądziłam, że przypłynie do mnie, ale jednak tego nie zrobił. Podszedł tylko.
- Przepraszam cię. Po prostu nie powiedziałem ci jednej ważnej rzeczy.- przyznał i się uśmiechnął.
- Jakie tajemnice skrywasz przede mną?- zaśmiałam się.
- Nie potrafię pływać.- przyznał, a jego uśmiech znikł z twarzy.
   Stanęłam bardzo blisko niego i objęłam go rękami w pasie. Zayn zrobił to samo. Wpatrywałam się w jego oczy i przez cały czas uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- To nic takiego.- powiedziałem.
   Jednak Malik się nie odezwał. Podniosłam swoje ręce i dotknęłam delikatnie jego ust, po czy kąciki podniosłam mu do góry.
- Z uśmiechem jesteś piękniejszy.- przyznałam.
- Tak sądzisz?- zapytał.
- Tak. -odpowiedziałam wesoła.
- Czy ty się śmiejesz ze mnie?
- Może.- powiedziałam.
- Pożałujesz tego.- zaśmiał się Zayn i po chwili czułam, jak oboje znajdujemy się pod wodą. Na szczęście odepchnęłam go szybko i się wynurzyłam.
   Jednak nigdzie nie widziałam Malik’a. To zaczęło mnie przerażać. Zorientowałam się, że został pod wodą i zaczęłam go szukać. Próbowałam rękami przeszukać wodę, ale jednak go tam nie było.
- Zayn?- zapytałam przerażona. Żadnego odzewu.- Zayn?!
- Tak?- usłyszałam niski głos za swoimi plecami, że aż podskoczyłam. Malik cały czas był za mną, a ja tego nie zauważyłam.
- Nigdy więcej mnie tak nie strasz.- ostrzegłam go.
- Martwiłaś się?- zapytał zdziwiony.
- Tak głupku.- przyznałam. Na szczęście mogłam już odetchnąć.
- Dlaczego się o mnie bałaś?- zadał mi pytanie.
- Bo jesteś moim przyjacielem. Myślałam, że cię utopiłam.- powiedziałam zawstydzona.
- Jestem tylko przyjacielem?- zdziwił się i poruszał zabawnie brwiami.
- Głupi jesteś.- przyznałam ze śmiechem i po chwili oboje postanowiliśmy wrócić na koc.
   Położyłam się z zamiarem opalania się, jednak nie było mi to dane. Zayn pochylił się nade mną, jakby na coś czekając.
- Cień mi robisz.- zauważyłam.
- A to przepraszam. - powiedział, ale nadal się nie cofnął.
- Zayn.
- No już.- znów powiedział, ale i tak się nie poruszył.
   Zmusiłam się do tego, aby usiąść i spojrzałam na Malik’a. Zaśmiałam się sama do siebie i postanowiłam usiąść na nim, po czym pocałowałam go w policzek.
- O to ci chodziło, prawda?- zapytałam.
- Jak ty mnie dobrze znasz.- uśmiechnął się, po czym położył się na koc. Ja zajęłam miejsce na nim. Ułożyłam sobie swoją brodę na jego brzuchu i zaczęłam błądzić palcami po jego tatuażach, co ewidentnie sprawiało mu przyjemność. To niewyobrażalne, jak bardzo były piękne.
- Mówiłam ci już, że są piękne?- zapytałam.
- Tak.- odparł.
- No więc są świetnie.- zaśmiałam się.- Opowiesz mi, dlaczego je zrobiłeś?
   I tak zaczął snuć swoją długą opowieść, która ani trochę mnie nie znudziła. Słuchałam jej i starałam zapamiętać się jak najwięcej szczegółów. Opowiadał to z taką pasją, że aż sama się zdziwiłam. Musiał naprawdę to kochać.
   Po chwili skończył opowiadać i znów poszliśmy do wody. Śmialiśmy się razem i wygłupialiśmy. Nawet dopuściliśmy do tego, że zaczęliśmy się podtapiać. Oczywiście ja wygrałam, ponieważ mulat nie potrafił pływać. Miałam przewagę i to chyba dlatego udało mi się go pokonać. Gdy już zaczęliśmy się nudzić (co nie stało się szybko) Zayn’owi wpadł pomysł do głowy, abyśmy zbudowali zamek. Od razu się na to zgodziłam. To była niezła zabawa. Użyliśmy trochę piasku, ale i tak główną rolę odgrywały kamienie, których na plaży było dość sporo. Śmiałam się razem z Zayn’em. Staraliśmy się jak najporządniej zbudować naszą budowlę. No muszę przyznać, że dla niektórych odstawiliśmy jeden wielki cyrk, ale co mogliśmy zrobić za to, że zachowywaliśmy się jak małe dzieci? Przecież nam w ogóle to nie przeszkadzało.
   Niestety nie byliśmy najlepsi w budowaniu i po jakimś czasie nasz zamek się zawalił. Było nam trochę smutno. Musiałam przyznać, że nigdy nie miałam talentu do czegoś takiego.  Na szczęście po chwili wymyśliliśmy coś jeszcze lepszego. Otóż Malik zaproponował, że pójdziemy na lody, aby trochę się ochłodzić. Na szczęście w pobliżu była budka z lodami. Zamówiliśmy sobie po jednym i ze świetnym humorem wróciliśmy na koc, gdzie dokończyliśmy konsumpcję.
- Zayn, masz coś na policzku.- zaśmiałam się.
- Mówisz, że się ubrudziłem? Gdzie?- zapytał.
- Poczekaj.- powiedziałam.
   Chciałam zrobić to tak, jak przeważnie robią w filmach. Nachyliłam się nad nim i zlizałam lód z jego policzka. Przez chwilę kusiło mnie nawet, aby pocałować go w usta, ale szybko się powstrzymałam. Przecież nie mogłam tego zrobić. Nie byliśmy parą. Jeszcze nie.
   Szybko się od niego odsunęłam i uśmiechnęłam się. Czułam się trochę speszona i była pewna, że moje policzki robią się czerwone. Wręcz to czułam. Troszeczkę się tego wstydziłam. Nie mogłam go pocałować. Byliśmy tylko przyjaciółmi, a prawdziwi przyjaciele tego nie robią. To w ogóle nie wchodziło w grę.
- Już jesteś czysty.- uśmiechnęłam się.
- To dobrze.- przyznał Zayn i zaśmiał się.- Dziękuję.- dodał i pocałował mnie w policzek. To miała być forma podziękowania. Wtedy jeszcze bardziej się speszyłam.  Musiałam wyglądać jak burak. Naprawdę! Byłam tego pewna. No ale nic z tym nie potrafiłam zrobić. To nie była moja wina, że on na mnie tak działał.
   Cały dzień zleciał nam bardzo szybko. Za szybko. Świetnie się razem bawiliśmy i jakoś nie chciało nam się wracać. Moglibyśmy zostać tam na zawsze. Ważne, że mieliśmy siebie. Nic więcej do szczęścia nie było nam potrzebne. A szkoda. Niestety  kiedyś musieliśmy wrócić. Nie mogliśmy spędzić tam całego życia. To nie byłoby normalne. Po jakimś czasie zaczęlibyśmy się rzucać w oczy, a nie o to nam chodziło.
   Po spakowaniu się i zabraniu wszystkich rzeczy ruszyliśmy w drogę powrotną, która wyglądała dokładnie tak samo jak jechaliśmy na plażę. Znów razem śpiewaliśmy i się wygłupialiśmy. To była naprawdę świetnie spędzony czas. Niestety musiał tak szybko zlecieć. To nie było sprawiedliwe! Dlaczego wszystko co dobre kiedyś musi się skończyć?


Cześć :)
Z góry chcę przeprosić za wszystkie błędy. 
Miło mi się czyta Wasze komentarze, gdy piszecie z kim mogłaby być Cassie. Dzięki temu pokazujecie mi, że jesteście zainteresowane tym blogiem, za co bardzo dziękuję :)
Nie macie się co martwić. Ja już zdecydowałam z kim będzie Cass. Nie zdradzę Wam tego oczywiście. Będę Was trzymać w niepewności do ostatnich rozdziałów. A może Was zaskoczę i Cassie wcale nie będzie ani z Zayn'em, ani z Lou? Tego Wam nie zdradzę. Oczywiście nie zapominajcie, że jest jeszcze Michael, który z pewnością pojawi się w tym opowiadaniu i namiesza :)
No to chyba na tyle.
Czekam na Wasze opinie.
Do następnego.

czwartek, 3 lipca 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 18

   Weszłam do knajpki, gdzie miałam spotkać się z Harry’m. Wprawdzie mieliśmy zobaczyć się w parku, ale plany się zmieniły. Nie wiem czy dobrze robiłam zgadzając się na to, ale w tamtej chwili za wiele nie myślałam. Ciekawiło mnie to, o czym chce ze mną porozmawiać Styles, ale szczerze się przyznam, że już coś podejrzewałam.
   Zasiadłam przy masywnym stole na ławce, zaraz naprzeciw Harry’ego. Chłopak był uśmiechnięty od ucha do ucha, dzięki czemu na jego polikach uformowały się przesłodkie dołeczki.
- Chcesz coś do picia?- zapytał.
- Poproszę kawę.- posłałam mu uśmiech. Loczek od razu wstał i popędził do baru. Podążyłam wzrokiem za nim.
   Dopiero teraz zauważyłam jak ta knajpka jest wielka. Bar był dość przestronny, a wystrój dodawał mu uroku. Przy blacie stały obrotowe krzesła, na których siedzieli klienci, reszta wolała zając miejsca przy drewnianych stołach zasiadając na wielkich ławach obitych czerwoną tapicerką. Ściany zdobiły obrazy przeróżnych krajobrazów. Rozciągając się od oceanu aż po góry.
- Chciałabyś coś jeszcze?- zapytał Harry podając mi zamówioną przez siebie kawę. Usiadł naprzeciw mnie również z kubkiem kawy. Pokiwałam przecząco głową.
- Dlaczego chciałeś ze mną porozmawiać?- odezwałam się.
- Chodzi mi o Lou.- przyznał.
- A konkretnie?- zapytałam i wzięłam łyka mojej kawy.
- Opowiedz mi coś więcej o was, o waszej znajomości.- poprosił. Przez chwilę się zastanawiałam czy opowiedzieć mu wszystko i podjęłam decyzję, że nie mogę.
- Jeżeli Louis będzie…
- …chciał, to mi powie.- powiedział Harry naśladując mój głos.- Już to słyszałem.
- Nie chcę o tym mówić.
- Kurde, chcę wam pomóc, a żadne z was nie chce.
- Harry, to, że kiedyś byliśmy przyjaciółmi, nie znaczy, że znów nimi będziemy.- zauważyłam. Tak szczerze, to miałam ochotę już zakończyć tą rozmowę, i gdyby rozmawiała z kimś innym, to już dawno zrobiłabym to.
- Chcę wam tylko pomóc.
- Harry, proszę cię, nie mieszaj się w nasze sprawy. Naszej przyjaźni nie uda ci się odratować.- przyznałam.
- Niby dlaczego?- zapytał i popatrzył na mnie podejrzliwie. Długo zastanawiałam się nad odpowiedzią. Nie wiedziałam, jak mam dobrać słowa.
- Ponieważ już mi na tym nie zależy.- powiedziałam. Szybko wstałam i wyszłam z knajpki. Nie miałam ochoty na dalszą rozmowę. Styles niepotrzebnie się w to wszystko mieszał. Za bardzo mu na tym zależało. A ja? Ja przestałam już walczyć. Gówno obchodziło mnie to, co zamierzał Tomlinson zrobić ze swoim życiem. Mam go gdzieś, tak jak o mnie dwa lata temu.
- Cassie, poczekaj!- usłyszałam za sobą krzyk. Nie wiem dlaczego, ale rozum podpowiadał mi, abym się zatrzymała i wysłuchała Harry’ego.
- O co chodzi?- zapytałam odwracając się na pięcie.
- Proszę, daj mu jeszcze jedną szansę. Już nawet nie chodzi mi o to, abyście się pogodzili, tylko abyś wysłuchała Lou. Mogę prosić cię o to?
- Tylko jedna rozmowa i dasz nam spokój?- zapytałam.
- Tak.- odpowiedział i uśmiechnął się słodko.
- Dobrze.- zgodziłam się. Tylko jedna rozmowa. A może zmienić tak wiele.

   Wróciłam do domu. Postanowiłam przebrać się w coś wygodnego. Wzięłam książkę i weszłam na taras. Rozłożyłam się na leżaku i zaczęłam czytać. Postanowiłam trochę odpocząć od normalnego życia i się zrelaksować. Niestety, alby może na szczęście nie było mi to dane.
- Cassie! Cześć!- usłyszałam nagle krzyk. Zdziwiłam się.
   Przestałam czytać. Podniosłam głowę i rozejrzałam się. Zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Zayn’a. Na sam ten widok zaśmiałam się.
- Cześć!- również krzyknęłam wstając z leżaka. Podeszłam do płotu.- Co tutaj robisz? Nie mówiłeś, że przyjdziesz.- zauważyłam.
- Bo ja sam nie wiedziałem, że się tu zjawię.- zaśmiał się Malik.- To była spontaniczna decyzja.
- Fajnie, że o mnie pomyślałeś.- przyznałam.- Chodź.- zaprosiłam go do środka otwierając mu bramę.
- Mogę?- zapytał zdziwiony.
- Jasne. Moich rodziców nie ma w domu. -uśmiechnęłam się.
- Dziękuję.- powiedział i przechodząc obok mnie, zatrzymał się i ucałował mnie w policzek.
   Zrobiło mi się ciepło na sercu. Cieszyłam się, że Zayn postanowił mnie odwiedzić. To było bardzo miłe. Byłam szczęśliwa, że ktoś o mnie pomyślał. To wiele dla mnie znaczyło i czułam, że mogłabym bez obaw zaprzyjaźnić się z Zayn’em.
- Napijesz się czegoś?- zapytałam.- Mogę zaoferować ci sok.- zaśmiałam się.
- Z chęcią się na niego zgodzę.
- Dobrze, a więc poczekaj na mnie. Zaraz wrócę.- uśmiechnęłam się.
   Szybko weszłam do domu. Znalazłam się w kuchni i wyciągnęłam dwie szklanki, do których nalałam zimnego soku. Wzięłam je i wyszłam na podwórko. Rozejrzałam się i zobaczyłam Zayn’a, który siedział na huśtawce ogrodowej. Dosiadłam się do niego i podałam mu szklankę.
- Dziękuję.- powiedział, posyłając mi szeroki uśmiech. Ja zrobiłam to samo. Nie wiem, co było w tym chłopaku, ale on potrafił sprawić, że cały czas się uśmiechałam.
- Bardzo proszę.- powiedziałam.
   Wypiliśmy sok i zaczęliśmy rozmawiać.
- A więc co takiego cię skłoniło, że przyszedłeś?- zapytałam.
- Stęskniłem się za tobą.- uśmiechnął się Malik.- Samo tak jakoś wyszło. Po prostu pomyślałem sobie, że samotnie spędzasz te wakacje i postanowiłem cię odwiedzić.
- Miło mi. Możesz wpadać częściej. Bardzo odpowiada mi takie towarzystwo jak ty.
- To mnie bardzo cieszy.- powiedział i uśmiechnął się do mnie.
   Patrzyłam na rząd jego białych zębów. Później mój wzrok zszedł na jego pełne, różowe usta. Zauważyłam, że przygryzł wargę. Podniosłam swój wzrok na jego piękne brązowe oczy, które w tamtym momencie wpatrywały się we mnie. Uśmiechnęłam się do niego. Było w nim coś takiego, przez co nie mogłam się powstrzymać. Miałam ochotę cały czas wpatrywać się w jego oczy. Były takie cudowne.
- Masz piękne oczy.- palnęłam. Wcale nie miałam na myśli tego powiedzieć. Samo tak jakoś wyszło.
- Dziękuję. Jesteś chyba jedyną osobą, która tak sądzi. - przyznał.
- Jedyną?- zdziwiłam się.- Myślałam, że cały czas ci to mówią.- powiedziałam i oblałam się rumieńcem.
- Nie. Ale miło mi.
   Dalej siedzieliśmy w ciszy. Ja nie wiedziałam, o co mogłabym zagadać. Bałam się, że znów powiem coś nieodpowiedniego a to było bardzo prawdopodobne.
- Może pójdziemy na spacer?- zaproponował Zayn.
- To dobry pomysł.- uśmiechnęłam się.
   Na raz wstaliśmy. Ja jeszcze tylko pobiegłam po klucze do domu i go zamknęłam.  Mogliśmy ruszać. Zaczęliśmy iść obok siebie. Pogrążyliśmy się w rozmowie. Kompletnie nie zwracaliśmy uwagi na ludzi obok nas. Dużo komentowaliśmy i po prostu się śmialiśmy. Niektórzy dziwnie się na nas patrzyli, gdy przechodzili obok, ale na nas nie robiło to większego wrażenia i po prostu mieliśmy to gdzieś. Czułam się tak, jak kiedyś z Lou. Czy to możliwe, że znalazłam kogoś takiego jak on? Nie, przepraszam. Zayn nie był taki jak on. Wiedziałam, że Malik nie mógłby mnie zostawić. W końcu chyba byliśmy przyjaciółmi.
- Cassie…- zaczął nagle niepewnie Zayn.
- Tak?- zapytałam.
- Bo mam do ciebie pytanie. Tylko nie wiem, czy nie zabrzmi to głupio.- przyznał.
- Spokojnie. Możesz mówić.- zachęciłam go.
- Chciałbym gdzieś się z tobą wyrwać. Masz może jutro wolny dzień?- zapytał uśmiechając się lekko. Był tak bardzo niepewny. Aż chciało mi się śmiać.
- No jasne.- odpowiedziałam wesoła. - Gdzie chcesz mnie zabrać?
- Pojedziemy na plażę?- zaproponował.- To dosłownie 2 godziny jazdy stąd.
- Świetny pomysł.- przyznałem mu rację.
   Dalszy dzień spędziliśmy w swoim towarzystwie. Było nam ze sobą tak dobrze, dlatego nie chcieliśmy kończyć. Pomiędzy nami była jakaś więź, której oboje nie rozumieliśmy, ale w ogóle nam to nie przeszkadzało. Chyba dzięki temu dogadywaliśmy się jeszcze lepiej.
   Chodziliśmy po mieście i śmialiśmy się albo z siebie, albo z ludzi. Kupiliśmy sobie lody i poszliśmy do parku.
   Niestety po paru godzinach dobrej zabawy musieliśmy się rozstać. Oboje nie chcieliśmy tego, ale w końcu musieliśmy to zrobić.
- To mam nadzieję, że zobaczymy się jutro.- zaczął Zayn.
- Jasne. Możesz na mnie liczyć.- uśmiechnęłam się.
- Koniecznie weź strój kąpielowy. -poinformował mnie.
- Dobrze. Nie zapomnę.- zaśmiałam się.
- No to cześć.- powiedział Malik i przybliżając się do mnie, uśmiechnął się.
   Już myślałam, że pocałuje mnie w usta. Byliśmy tak blisko tego, ale nagle jakby mój przyjaciel się rozmyślił i ucałował mnie w policzek. Pożegnaliśmy się i Zayn poszedł do domu.


Hej :)
Co tam u Was?
Jak mijają Wam wakacje?
Mnie jak na razie bardzo dobrze, chodź mogło być lepiej. Ważne, że mogę bez problemów pisać i to mnie uszczęśliwia :)
Od razu przepraszam za wszystkie błędy w rozdziale, bo muszę przyznać, że nie za bardzo chciało mi się go poprawiać :) Ale to już szczegół.
No to czekam na Wasze opinie.
Do następnego.
Kocham Was ♥