piątek, 20 marca 2015

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 24

Rosalie.
   Świetnie spędzałam czas z Liam’em. Śniadanie było bardzo udane, a spacer okazał się jeszcze lepszym pomysłem.
   To była nasza druga randka i miałam nadzieję, że już nigdy się nie skończy. Nie przeszkadzało mi nawet to, że co jakiś czas zaczepiały nas fanki chłopaków. Byłam w świetnym humorze i nic nie mogło go zniszczyć.
   Wprawdzie Liam szedł jakiś zamyślony. Wiedziałam, że coś go martwiło, mimo wszystko nie naciskałam na niego i zwyczajnie czekałam, aż odważy się wygadać. To okazało się być najlepszym pomysłem.
   Spacerowaliśmy przez park trzymając się za ręce. Pogoda była świetna, więc mogliśmy się nacieszyć słońcem. Nawet kupiliśmy sobie lody, aby się trochę ochłodzić. Patrzyliśmy, jak dzieci bawią się w parku i wtedy właśnie sobie uświadomiłam, że chciałabym kiedyś mieć dziecko.
   Z Liam’em.
   Może to było głupie, ale on wydawał mi się najlepszym kandydatem na to. W końcu kochał mnie, a to wiele się dla mnie liczyło.
- Kocham cię - powiedziałam szeptem i mocniej uścisnęłam rękę Liam’a.
   On odwrócił się w moją stronę zaskoczony i posłał mi wielki uśmiech.
- Ja ciebie też kocham - odpowiedział.
   Oboje zamilkliśmy, ale ta cisza nam nie przeszkadzała. W jakimś sensie przekazywała nam ona nasze emocje. Wierzyłam Liam’owi. Wiedziałam, że bardzo mocno mnie kocha i mogłabym słyszeć te dwa słowa do końca życia i by mi się to nie znudziło.
   Jeszcze niedawno się tego wszystkiego bałam. Teraz to się zmieniło. Nie wyobrażałam sobie życia bez miłość, bez osoby, na której mogłam polegać, która była gotowa zrobić dla mnie wszystko. Kochałam i nie bałam powiedzieć się tego na głos. Nic już nie było takie jak kiedyś. Teraz byłam inna. Otworzyłam się na ludzi i bardzo się z tego cieszyłam. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego życia. Mój ojciec mi nie groził. W końcu odnowiłam kontakty z moją rodziną. Znów byłam blisko Niall’a.  A najważniejsze było to, że miałam Liam’a. Zyskałam nie tylko chłopaka, ale również przyjaciela.
   Wszystko byłoby dobrze, gdyby przestała męczyć mnie jedna sprawa. Obiecałam, że namówię Liam’a do leczenia, a nawet nie próbowałam tego robić. Payne nie chciał mi nic powiedzieć na temat swojej choroby, a ja nie wiedziałam, czy mogę się przyznać do tego, że wiem.
   Dalej spacerowaliśmy w milczeniu zachwycając się swoim towarzystwem.
- Rosalie? - Zapytał nagle Liam.
- Tak?
- Czy gdyby teraz okazało się, że ukrywam coś przed tobą, byłabyś na mnie zła?
   Schodziliśmy na dość niebezpieczny temat. Podejrzewałam, że chodziło o chorobę, bo co innego mógł mieć na myśli? Z tego, co wiedziałam, to nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic.
- Nie. Oczywiście, że nie - przyznałam. - Chyba, że byłaby to zdrada, albo coś takiego - dodałam. - Nie muszę się o to bać, prawda?
- Tak. Nie chodzi mi tutaj o zdradę. Po prostu chciałem wiedzieć, czy byłabyś na mnie zła.
- Liam, czy coś przede mną ukrywasz? - Zapytałam. To było oczywiste, że ukrywa. - Proszę, powiedz mi. Wiesz, że możesz mi zaufać.
- Nic przed tobą nie ukrywam - powiedział szybko.
   Za szybko.
- Przecież doskonale widzę,  że coś się dzieje - zauważyłam.
   Nie mogłam się tak łatwo poddać. Nie teraz, gdy rozmowa zaszła tak daleko. Jeszcze nigdy nie było tak blisko. Nie mogłam zaprzepaścić tej sytuacji.
- Nic się nie dzieje - zaprzeczył.
   Nie chciał mi powiedzieć. Dalej to ukrywał. Byłam zła. Ile on chciał to jeszcze ciągnąć? Musiałam zmusić go do tego, żeby mi powiedział, albo po prostu przyznać się, że wiem. Miałam dwie opcje do wyboru.
- Liam, przecież wiem, że coś się dzieje! - Krzyknęłam.
   Ludzie dookoła się na mnie popatrzyli. Musiałam ściszyć troszkę swój głos.
- Skąd to możesz wiedzieć? - Zapytał.
   Nie krzyczał. Jeszcze nie był zły.
- Wiem Liam. Wiem o wszystkim - przyznałam.
- O czym wiesz?
   Odważyłam się spojrzeć mu z oczy. Widziałam w nich strach. Czy to aż tak możliwe, że tak bardzo bał mi się o wszystkim powiedzieć? Dlaczego tak długo chciał zwlekać? Nie był świadomy tego, że mnie oszukuje?
   Zatrzymałam się, a Liam zrobił to samo. Spojrzał na mnie pytająco, a ja chwyciłam go za ręce. Musiałam mu powiedzieć, że wiem.

Liam.
   Nie wiem, co miałem myśleć o tej całej sytuacji. Nie domyślałem się, co takiego Rosalie chciałam mi powiedzieć. Nie mogła dowiedzieć się o mojej chorobie. Zbyt dobrze to wszystko ukrywałem. Chyba, że po prostu się czegoś domyślała. W końcu poznaliśmy się w szpitalu. Mogła wiedzieć.
- O - o - czym wiesz? - Wyjąknąłem.
   Naprawdę się bałem. Gdyby wiedziała… to przecież mogłoby przekreślić cały nasz związek. Nie chciałem jej tracić. Była dla mnie wszystkim. Gdyby ona odeszła ja również bym to zrobił.
   Gdy chwyciła mnie za ręce byłem naprawdę przestraszony. Spojrzałem prosto w jej oczy i uświadomiłem sobie, że nie mogę w nią wątpić. Naprawdę, jeżeli byłoby ze mną źle, ona nie zostawiłaby mnie. Jej oczy mi to mówiły.
   Wiedziałem, że była ze mną szczęśliwa. Nikt nie mógł dać jej więcej szczęścia niż ja sam. Nasz związek nie mógł skończyć się przez jedno malutkie kłamstwo.
- Wiem, że jesteś chory - przyznała.
   Zamurowało mnie. Naprawdę wiedziała. I to od samego początku. Ale, od kogo? Jak mogła się o tym dowiedzieć? Przecież wiedziałem tylko ja. Nikomu o tym nie mówiłem, ponieważ się bałem.
- Skąd? - Zapytałem niepewnie.
- Po prostu wiem - przyznała. - Liam, dlaczego nie chciałeś mi o niczym powiedzieć?
   Wiedziała. Czułem, jak robi mi się słabo. Ona naprawdę wiedziała. Nogi zaczęły się pode mną uginać. Mroczki pojawiły mi się przed oczami. Mocniej chwyciłem się Rose.
- Liam? Dobrze się czujesz? - Zapytała z troską.
- Nie - odpowiedziałem od razu.
- Chodź, usiądziemy na ławkę - powiedziała.
   Chwyciła mnie mocniej za rękę i kazała usiąść, a sama uklękła przede mną.
- Już lepiej? - Zapytała.
   Naprawdę się o mnie martwiła. Jak mogłem ją przez taki długi czas okłamywać? Naprawdę źle ją potraktowałem.
- Tak, już lepiej - zapewniłem.
   Dla upewnienia rozejrzałem się dookoła. Wszystko wróciło do normalności. Po prostu na chwilę zrobiło mi się słabo. Zbyt wiele emocji jak dla mnie. Wystraszyłem się i tyle.
- Często robi cię się słabo? - Zapytała.
   Jej kciuki zaczęły rysować malutkie kółeczka na zewnętrznej stronie moich rąk. To sprawiło, że troszeczkę się odprężyłem.
   Wiedziałem, że jej nie stracę. Chciała zostać ze mną nie zważając na nic. Dobrze się składało, że tak właśnie wyszło. Wiedziałem, że naprawdę chciała być ze mną szczęśliwa. Zależało jej na mnie. Czyż to nie było cudowne? Cieszyłem się z tego powodu. To dało mi jakąś nadzieję.
- Nie. To było pierwszy raz. Po prostu się wystraszyłem. Naprawdę nie wiedziałem, że o tym wiesz.
   To naprawdę była prawda. Teraz nie miałem już przed nią nic do ukrycia. Wiedziała o mnie wszytko.
- Przestraszyłeś się? - Zdziwiła się. - Dlaczego tak bardzo bałeś się mi o tym powiedzieć?
- Sam nie wiem. Bałem się, że mnie zostawisz. Nie chciałem zostawać z tym sam. Z pewnością bym sobie nie poradził. A poza tym boję się. Teraz czuję się dobrze, a wiem, że jak pójdę się leczyć, to wszystko może się zmienić.
- Liam. Nie możesz się tego bać. Leczenie ci pomoże - przyznała Rose.- Nie możesz ukrywać tego przed wszystkimi. Myślę, że jak powiedziałbyś chłopakom, to oni byli by z tobą. W końcu jesteście przyjaciółmi. Nie zostawiliby cię.
- Bałem się o karierę zespołu - dodałem. - Niedawno zaczęliśmy. Nasza sława się rozkręca, a ja teraz bym im wszystko odebrał. Nie chciałem tego.
- Li, twoje zdrowie jest ważniejsze niż kariera zespołu. Myślę, że chłopaki i reszta świata to zrozumie. Musisz iść na leczenie.
   Patrzyłem jej oczy, które aż błagały mnie o to. Naprawdę się bałem. Nie wiedziałem, co miałem z tym zrobić. Bałem podjąć się tę decyzję. Wszystko zależało od niej. Wolałbym nie musieć jej podejmować, ale wiedziałem, że musiałem wybrać. Leczenie czy kariera?
   Chciałem zostać przy Rosalie i spędzić z nią resztę życia. Jeżeli nie zacznę dbać o swoje życie to w końcu umrę, a choroba tylko przyśpieszy moją śmierć. Nie chciałem jej opuszczać.
- Sam nie wiem, co mam zrobić - westchnąłem.
- Li, a tak w ogóle, to na co chorujesz?
   Wstrzymałem oddech. Spuściłem głowę. Bałem się już patrzeć w jej oczy. Zastanawiałem się, czy mogłem jej powiedzieć.
   Musiałem być z nią szczery.
- Mam raka - powiedziałem.



No cześć :)
Co tam u Was?
Co myślicie o rozdziale?
Jest to jeden z ważniejszych rozdziałów w tym opowiadaniu, także bardzo się cieszę, że w końcu mogłam go dodać ;)
Mam nadzieję, że Wam się podoba.

piątek, 13 marca 2015

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 23

Rosalie.
   Kolejna noc i kolejny raz to zrobiliśmy. Kochałam go. Kochałam i nic nie mogłam z tym zrobić. Przez to chciałam pokazać mu, jak bardzo jest dla mnie ważny. Wiedziałam, że sprawiałam mu tym radość.
   Obudziłam się wtulona w jego nagie ciało. Nie wiedziałam, że Liam był większym śpiochem niż ja. Nigdy się tego nie spodziewałam.
   Delikatnie się w niego wtuliłam i pocałowałam jego szyję, na której zobaczyłam fioletowy ślad. Uśmiechnęłam się samo wspomnienie wczorajszej nocy.
   Dzięki temu naznaczyłam go, że jest tylko mój. Wszyscy musieli o tym wiedzieć.
   Nasza miłość wzmacniała się z dnia na dzień. Każdego dnia uświadamiałam sobie, że jeszcze nie poznałam go do końca. Zawsze dowiadywałam się o nim czegoś nowego.
   Szkoda tylko, że mnie okłamywał. Jednak teraz, gdy byliśmy już tak blisko, to nie miałam mu tego za złe. Zrozumiałem, że każdy z nas miał jakieś sekrety. Liam po prostu nie chciał mnie martwić.
   Nie chciałam mu się przyznać, że wiem. Wolałam, aby powiedział mi o tym sam. Nie chciałam go do niczego zmuszać. Jednak powoli czas nam uciekał. Nie wiem, czy Liam był tego świadomy, że każdy dzień zbliżał go do... Sama nie wiedziałam, do czego. Nie byłam pewna.
   Złożyłam kolejny pocałunek na jego szyi. I kolejny. Zaczęłam całować jego linię szczęki zbliżając się do ust.
   Obudziłam go tym, ale wiedziałam, że nie miał mi tego za złe.
   Gdy już oderwałam się od jego ust, położyłam się na nim i spojrzałam w jego oczy.
- Z jakiej okazji mam taką pobudkę? - Zapytał.
- Z żadnej - zaśmiałam się. - Wczorajsza noc była przecudowna.
- Wiem, ale coś tak czuję, że zostanie mi po tym ślad. Nadal czuję twoje paznokcie wbite w moje plecy - zaśmiał się.
- Zasłużyłeś sobie. Nie wolno się ze mną tak droczyć - również z się uśmiechnęłam.
- Teraz będę to wiedział.
   Po raz kolejny go pocałowałam. Jeszcze nigdy nie byłam z kimś w związku, ale potrafiłam poznać, czego potrzebował chłopak. Niall mnie tego nauczył.
   Nigdy nie sądziłam, że będę gotowa na to, aby spędzić noc z chłopakiem, czy w ogóle całować się. Nawet nie marzyłam o tym, aby mieć jakiegokolwiek chłopaka.
- To co, wstajemy? - Zapytał Liam.
- Oczywiście. Czyli co, wspólna kąpiel? - Zaproponowałam.
   Nawet nie wiem, skąd ten pomysł wpadł mi do głowy, ale teraz już nie mogłam się wycofać. Zresztą nawet nie chciałam.
- Zawsze.
   Odgarnęłam kołdrę i wstałam. Ciągnąc Liam'a za sobą weszłam do łazienki. Znalazłam się w kabinie, a po chwili poczułam czyjeś wielkie dłonie na swojej talii.
   Puściłam wodę i wzięłam żel Liam'a do ręki i podałam mu. Podniosłam mydło i zaczęłam wcierać w swoje ciało. Po chwili ponownie poczułam czyjeś dłonie. Spojrzałam za siebie. Liam wcierał żel w moje plecy. Przerwałam jego czynność i odwróciłam się w jego stronę.
   Spojrzałam na jego usta, a on tylko skinął głową. Dałam mu buziaka i objęłam jego kark. Liam przybliżył mnie do siebie tak, że nasze ciała się stykały. Woda spływała mi po włosach. Po chwili oderwałam się od niego i spojrzałam w jego oczy.
- Kocham cię - szepnęłam.
   Jego twarz przyozdobił wielki uśmiech.
- Ja ciebie też - odpowiedział.
   Spłukaliśmy pianę z siebie. Wyszliśmy spod prysznica i wytarliśmy się ręcznikiem. Podeszliśmy do szafy mojego chłopaka. Ja oczywiście owinęłam się ręcznikiem.
- Ubierz jakąś koszulę - doradziłam. - Tak, aby miała kołnierz.
- Musiałaś zrobić mi malinkę? - Zapytał z wyrzutem.
- Niestety - zaśmiałam się.
- Przez to mogą się czegoś domyślić - zauważył.
- Bez ryzyka nie ma życia - ponownie się zaśmiałam.
   Mój chłopak wiedział już, że ze mną nie wygra, a w żaden sposób nie mógł zamaskować różowego śladu na swojej szyi.
   Ostatecznie zgodził się jednak na koszulę. W końcu nie miał innego wyjścia.
   Liam ubrał się i poszedł do mojego pokoju, aby przynieść mi ubranie. Dzięki temu nie musiałam ryzykować, że ktoś zobaczy mnie w samym ręczniku. Gdy już dostałam swoje ubrania, przebrałam się.

Liam.
   To było coś wspaniałego. Czułem się, jakby nowo narodzony. Zyskałem nowe życie! Dosłownie!
   Nie wiedziałem, jak mam to wszystko wynagrodzić Rosalie. Ona była dziewczyną, która zmieniła moje życie. Oczywiście na lepsze. Otwarła się na mnie, a ja dalej ukrywałem przed nią moją chorobę. Musiałem jej kiedyś powiedzieć i zadecydowałem, że zrobię to w najbliższym czasie. Może nawet jeszcze tego samego dnia? Tak. Już dokładnie wiedziałem, co zrobić. Musiałem w końcu wyjawić jej całą prawdę, ale się bałem. Bałem się tego, że przez to mogłaby się ode mnie odwrócić. Przecież miała prawo do tego, aby uznać mnie za kłamcę i po prostu odejść. Wtedy chyba nawet nie próbowałbym jej zatrzymać.
   To było najgorsze.
   Patrzyłem na Ro, która się ubierała. Wyglądała tak słodko. Wszystko, co robiła było wspaniałe. Ubóstwiałem ją i nigdy jej tego tak naprawdę nie powiedziałem. Byliśmy tylko na randce w kinie.
   Uświadomiłem sobie, że musiałbym ją kiedyś zabrać do restauracji i wyznać jej wszystko, co czuję. Nie wiem nawet, dlaczego z tym zwlekałem. Myślałem sobie, że nam to po prostu jest nie potrzebne. Chyba się nie myliłem.
- Idziemy? - Zapytałem, gdy Rosalie stanęła przede mną już ubrana.
- Jasne - odpowiedziała i jako pierwsza wyszła z mojego pokoju.
   Zeszliśmy po schodach, gdzie usłyszeliśmy rozmowę chłopaków. Rozmawiali oczywiście na temat piłki nożnej. I tak dziwiłem się, że tak szybko wstali. Tym bardziej, że musieli mieć niezłego kaca, chyba, że się myliłem.
   Nie, przecież wczoraj byli tak bardzo pijani. Musieli cierpieć.
   Zanim weszliśmy do salonu poprawiłem jeszcze kołnierzyk mojej koszuli. Chłopaki nie mogli zobaczyć malinki. Pd razu by się czegoś domyślili i mogliby mieć do mnie i Rosalie pretensje, ale po prostu mogli się domyślić, że specjalnie ich upiliśmy. Wszystko było możliwe.
- Cześć! - Krzyknęła Rose wchodząc do salonu.
   Niall i Zayn od razu chwycili się za głowy.
- Nie tak głośno - upomniał ja Harry.
   Mieli kaca.
- Przepraszam - szepnęła moja dziewczyna.
   Ja nic nie powiedziałem, tylko skinąłem głową i usiadłem na kanapie. Ro wtuliła się we mnie.
- Mamy coś na śniadanie? - Zapytałem.
- Musicie sobie sami zrobić. Nie mieliśmy na to siły - zaśmiał się Louis.
- Później - przyznałem.
   Szczerze nic mi się nie chciało. Nawet nie byłem głodny, co bardzo mnie dziwiło.
   Spojrzałem na telewizor, na którym puszczony był jakiś plotkarski kanał. Nie lubiłem słuchać jakiś kłamstw a czyjś temat, więc nachyliłem się nad stołem, aby dosięgnąć pilota. Jednak to był bardzo wielki błąd. Zapomniałem o tym, że nie mogłem wykonywać żadnych gwałtownych ruchów, ponieważ kołnierzyk nie był aż taki wysoki i nie do końca zakrywał różowy ślad na mojej szyi.
- Liam… Czy ty masz malinkę?! - Krzyknął Harry, który siedział obok mnie.
   Kurwa…
- Nie! - Zaprzeczyłem szybko i podniosłem kołnierz koszuli.
- Przecież dobrze widziałem! - Ponownie krzyknął.
   Zdziwiłem się, że jego nikt nie upomniał na temat podnoszenie głosu. Było to oczywiste, że wszyscy chcieli dowiedzieć się czegoś więcej na temat mojej malinki.
   A ja nie chciałem im o tym opowiadać, bo musiałbym wspomnieć o mojej nocy z Ro… Nie, to nie mogło mieć miejsca.
- To wy specjalnie wczoraj wlewaliście do nas litry alkoholu - zauważył Louis. - Chcieliście, abyśmy nic nie zapamiętali z wieczoru. Oszukaliście nas! To był podstęp! - Zbulwersował się Tommo.
   Oczywiście nie wytrzymał i po chwili zaczął się śmiać.
- Nie wiedziałem, że jesteście zdolni do czegoś takiego - przyznał Harry.
   Spojrzałem na Rosalie, która się rumieniła i uśmiechała. Ja musiałem wyglądać tak samo. Byliśmy zawstydzeni.
- Jesteśmy zdolni do jeszcze więcej - zaśmiała się Rosalie.
   Wszyscy zorientowali się, że powiedziała to do żartu.
- No to co, jak było? - Zapytał Harry.
   Przybliżył się do mnie na dość niebezpieczną odległość i patrzył mi prosto w oczy.
- Ze szczegółami czy bez? - Zaśmiałem się.
- Ze szczegółami - odpowiedział od razu.
   Wszyscy chłopcy przybliżyli się do kanapy w napięciu wyczekując mojej opowieści. Oczywiście nie miałem im zamiaru nic opowiadać. Nie musieli o niczym wiedzieć.
- Powiem wam tylko tyle, że to nie jest wasza sprawa - przyznałem.
   Na twarzy Harry’ego pojawiło się niezadowolenie.
- A teraz przepraszam, ale idziemy się przejść.
   Wziąłem za rękę nieświadomą niczego Rosalie i wyprowadziłem ją z salonu, a później na świeże powietrze.
- Co powiesz na jakąś knajpkę, abyśmy zjedli śniadanie, a później spacer? - Zaproponowałem.
- Z tobą? Zawsze - odparła moja dziewczyna z uśmiechem.
   Miałem już świetny plan w głowie.  Zamierzałem jej o wszystkim powiedzieć. W końcu kiedyś musiał nadejść ten czas, a wtedy wydawała mi się najodpowiedniejsza chwila na to.
   Tylko nie mogłem stchórzyć.


Cześć!
Co tam u Was?
Podoba Wam się rozdział?
Ja osobiście jestem nawet z niego zadowolona.
Jak myślicie, czy Liam powie o swojej chorobie Rose?
Już Wam powiem, że zaczyna robić się ciekawie ;p
Mam nadzieję, że będzie więcej komentarzy niż ostatnio :)

sobota, 7 marca 2015

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 22

Rosalie.
   Chcieliśmy to jakoś wszystko uczcić. Sądziłam, że to dobry pomysł. Byłam strasznie szczęśliwa z tego powodu. Mój ojciec został skazany, a ja nie musiałam się już martwić. Wszyscy byliśmy w końcu bezpieczni. To najbardziej się liczyło.
   Cała moja rodzina była szczęśliwa z takiego obrotu sprawy. Mogliśmy wszyscy odbudować nasze więzi, aby było dobrze. Cieszyłam się z tego powodu.
   Gdy zajechaliśmy pod dom chłopaków wysiadłam szybko z samochodu i jak najszybciej mogłam, popędziłam do swojego pokoju. Chciałam się jak najszybciej przygotować. Dopiero, gdy zajrzałam do szafy uświadomiłam sobie fakt, że nie mam niczego, co by się nadawało. Przecież nigdy nie wychodziłam na imprezy. Nie wiedziałam, jak dokładnie mam się ubrać.
   Była jedna osoba, która mogła mi pomóc. Mianowicie był to Niall. Szybko wybiegłam ze swojego pokoju i weszłam do jego.
- Niall… - zaczęłam.
- Załóż tą czarną spódnicę w białe kwiaty i do tego bokserkę czarną. Wzięłaś to ze sobą, bo sam pakowałem ci to do walizki - odpowiedział blondyn.
   Nawet na mnie nie spojrzał, nie odwrócił się, ani nie zapytał. Stał tyłem do mnie grzebiąc w swojej szafie.
   Wiedział o mnie wszystko.
- Dziękuję - wyszeptałam i wróciłam do swojego pokoju.
   W łazience wzięłam dość szybką kąpiel i przebierając się do ubrań, które polecił mi Niall myślałam nad makijażem. Nie chciałam szaleć, ale miałam nadzieję, że pokażę się chłopakom z całkowicie innej strony.
   Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Założyłam czarne baleriny i byłam gotowa do wyjścia. Gdy zeszłam na dół zauważyłam, że brakuje jeszcze Zayn’a. Zdążyłam już się domyślić, że bardzo dbał o swój wygląd, więc to na niego musieliśmy czekać najdłużej.
   Spojrzałam na Niall’a i posłałam mu wdzięczny uśmiech. On jedynie uniósł kciuk do góry.  Mój wzrok przeniósł się na Liam’a, który już podążał w moją stronę. Gdy podszedł do mnie najpierw pocałował mnie delikatnie w usta, a później nachylił się nad moim uchem.
- Jesteś piękna - szepnął.
   Czułam, jak się rumienię.
- Dziękuję - powiedziałam.
- Będziecie mieli później czas dla siebie. Teraz idziemy do dyskoteki - powiedział Zayn, który nawet nie wiem, kiedy znalazł się na dole.
   Wyszliśmy z domu, wcześniej go zamykając i wsiedliśmy do samochodu. Louis zgłosił się jako kierowca. Oczywiście później ten obowiązek będzie musiał przejąć Liam, który nie pił alkoholu tak, jak ja.
   Dojechaliśmy na miejsce. Lou zaparkował i ruszyliśmy w stronę głośniej muzyki.
   Weszliśmy do budynku i od razu uderzyła w nas mocna woń alkoholu wymieszana z dymem papierosowym. Nieprzyjemny zapach, ale nic nie mogłam na to poradzić.
   Weszliśmy w tłum tańczących ludzi i zaczęliśmy szukać wolnego stolika. Po chwili znaleźliśmy taki i usiedliśmy.
   Rozejrzałam się po pomieszczeniu i stwierdziłam, że jeżeli się wyluzuję, to będzie to mógł być dość dobry wieczór. Wystarczyło, że dobrze się będę bawić.
- Rosalie, masz ochotę na drinka? - Zapytał Niall próbują przekrzyczeć głośną muzykę.
- Nie! Przecież dobrze wiesz, że nie piję alkoholu - zauważyłam.
- Nie daj się namawiać. Na pewno nie pożałujesz - zapewnił Harry, który musiał usłyszeć naszą rozmowę.
- Tylko jeden drink. Na więcej nie będziemy cię namawiać - powiedział Louis.
   Spojrzałam na Liam’a, który tylko się do mnie uśmiechnął.
- No dobrze - zgodziłam się.
   Miałam nadzieję, że nie będę tego później żałować.
   Przysunęłam się bardziej do Liam’a, a on objął mnie ramieniem. Posłałam mu uśmiech i położyłam swoją rękę na jego udzie. Poczułam, jak się spina. W sumie to o to mi chodziło. Chciałam go tego wieczoru podenerwować i zobaczyć, co z tego wyniknie. Tak. Robiłam to specjalnie. Chciałam przekonać go, że nie jestem taką grzeczną dziewczynką. Miałam po prostu ochotę poszaleć.
   Po chwili Niall przyniósł alkohol. Mnie podał drinka. Przez chwilę trzymałam go dość niepewnie bojąc się go wybić, ale w końcu się do tego zmusiłam i wypiłam wszystko na raz. Przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele, ale mimo tego nie chciałam już więcej pić. Musiałam zachować zdrowy rozsądek.
   Chłopcy proponowali mi jeszcze wiele razy, abym napiła się z nimi, ale grzecznie odmówiłam. Nie chciałam jutro chorować. Nie mogli zobaczyć mnie w takim stanie. Chodź mogłam się założyć, że oni jutro będą cierpieć. Byłam tego pewna!

Liam.
   Wyjście z domu okazało się być świetnym pomysłem. W tańcu mogliśmy odreagować cały stres, chodź szczerze się przyznam, że nie zatańczyłem jeszcze do żadnej z piosenek. Rosalie została porwana już przez Niall’a i to z nim tańczyła, a ja siedząc przy stoliku się z nich śmiałem. Blondyn był już dość wstawiony, a Ro wypiła zaledwie jednego drinka. Nic nie było po niej poznać. Ich ruchy były całkowicie odmienne. Nie pasowały do siebie.
   Louis, Zayn i Harry zniknęli podrywać jakieś dziewczyny. Nie zwróciłem na to większej uwagi. Nie obchodzili mnie zbytnio w tamtym momencie.
   Po chwili Niall i Rosalie ponownie wrócili do stolika. Blondyn podał mi rękę Ro i ponaglił nas, abyśmy poszli zatańczyć.
   Nie miałem żadnego sprzeciwu. Nawet spodobał mi się ten pomysł.
   Rose zaprowadziła mnie na parkiet i zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Najpierw tańczyliśmy obok siebie. Troszeczkę oddaleni, ale z tańca na taniec przysuwaliśmy się coraz bardziej. Nie wiem, po której piosence odkryłem to, że nasze ciała się stykają. W ogóle mi to nie przeszkadzało, dopóki ona nie zaczęła ocierać się o moje krocze. To przerosło wszelkie moje oczekiwania.
   Nie wiedziałem, że była taka niegrzeczna. Nigdy tego nie zauważałem. Nawet podobała mi się ta jej druga strona.
   Rosalie delikatnie zbliżyła się do mojego uch.
- Musimy dopilnować chłopaków, aby dużo wypili - przyznała.
- Dlaczego?
- Szybko zasną i nie będą nic słyszeć - przyznała zadziornie.
   Spojrzałem na nią zszokowany, a ona jedynie się uśmiechnęła. Właśnie powiedziała mi, co zamierza ze mną robić wieczorem. Nagle zachciało mi się szybko wrócić do domu. Nie chciałem już tutaj zostać.
   Nie mogłem odmówić takiej propozycji. Nawet nie przyszłoby mi do głowy to, aby jej na to nie pozwolić. Wiedziałem, że tego chce. Ja też tego pragnąłem. I to jak najszybciej.
   Zatańczyliśmy jeszcze parę utworów, po czym zdyszani wróciliśmy do stolika, przy którym siedział Niall z Zayn’em i razem sobie popijali. Oboje byli już nieźle wstawieni. Ich mieliśmy z głowy. Na pewno rano nie będą niczego pamiętać. Od razu jak przyjedziemy do domu to zasną. A przynajmniej taką miałem nadzieję.
- Nie wiesz może, gdzie jest Lou i Harry?! - Zapytałem moją dziewczynę.
- Nie! Już jakąś godzinę temu straciłam ich z oczu - przyznała.
- Pójdę ich poszukać, a ty popilnuj tych dwóch tutaj - powiedziałem pokazując na dwójkę moich przyjaciół, którzy ledwo trzymali się na nogach.
- Dobrze - zgodziła się Rosalie.
   Zostawiłem ją samą i poszedłem rozejrzeć się po pomieszczeniu. Szczerze przyznam, że nie zajęło mi dużo czasu znalezienie Harry’ego i Lou. Oboje siedzieli przy barze i podrywali jakieś dziewczyny.
   Nawet trzymali się na nogach. Mogli zapamiętać. Jednak miałem nadzieję, że po prostu się myliłem.
   Podszedłem do nich i przerwałem im miłe rozmawianie z dziewczynami. Popatrzyli na mnie gniewnie, ale bez większej awantury wrócili do naszego stolika. Przeprosiłem obie dziewczyny, której najwidoczniej były na mnie złe i sam dołączyłem do moich przyjaciół. Dopili do końca alkohol i stwierdzili, że mogą już wracać do domu, że nie mają już, co robić.
   Nie mogłem im odmówić.
   Z pomocą Rosalie wepchnąłem chłopaków do samochodu i ruszyliśmy do domu. Harry i Louis jednak okazali się nie być aż tacy mocni i dorównali Niall’owi i Zayn’owi. Również byli mocno wstawieni, a całą drogę narzekali, że nie zdążyli potańczyć. Chciałem im już coś powiedzieć, ale byli pijani. I tak by nie zrozumieli, a ja niepotrzebnie chciałem im wszystko tłumaczyć.
   Byłem pewny, że nic nie zapamiętają z tego wieczoru. Przynajmniej na to się zapowiadało, co bardzo mnie cieszyło.
   Byłem mocno podekscytowany, gdy dojechałem pod garaż. Zaparkowałem samochód i znowu z pomocą Ro odstawiliśmy chłopaków do domu.
   Nie wiem, jak to zrobili, ale jakoś sami trafili do swoich pokoi. Pomagali sobie nawzajem i jakoś im się udało. Musiałbym ich kiedyś o to zapytać.
   Spojrzałem na Ro, która stała niedaleko mnie i z uśmiechem podziwiała wyczyny chłopaków, którzy zniknęli w swoich pokojach.
   Rozbawili ją tak samo jak mnie.
   Po chwili odwróciła się w moją stronę.
- No to, na czym my skończyliśmy? - Zaśmiała się Rosalie powoli się zbliżając.
- No nie wiem - uśmiechnąłem się.
   Gdy już znalazłem się dość blisko niej zacząłem ściągać z niej bokserkę i rzuciłem ją gdzieś na ziemię. Składałem mokre pocałunki prawie na całym jej ciele. Wiedziałem, że to uwielbia. Zdążyłem ją już na tyle poznać, aby to wiedzieć. Zaczynało mnie to powoli przerażać. Przecież ja zawsze obserwowałem każdy jej ruch, ale jej najwidoczniej to nie przeszkadzało. Według mnie ona robiła tak samo.
   Wkrótce i ja sam zostałem bez koszulki.
   Chwyciłem nasze ubrania, wziąłem Rosalie na ręce i zaniosłem ją do swojego pokoju. 



Cześć!
Z pewnością znów macie ochotę mnie zabić, bo po raz drugi spóźniłam się z rozdziałem.
Musicie mi wybaczyć, ale wczoraj nie byłam zdolna do niczego.
Już od razu mogę Was ostrzec, że kolejne rozdziału do radosnych nie będą należeć.
Powoli zacznie się wszystko komplikować :)
Jeszcze raz Was przepraszam.