niedziela, 31 maja 2015

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 31

Rosalie.
   W domu panował istny chaos. Budzik nie zadzwonił mi rano, a miałam obudzić wszystkich. Jeżeli nie wyrobimy się w godzinę, nie zdążymy na samolot i nic nie będziemy mieli z wakacji.
   Wszyscy biegali z jednego pomieszczenia do drugiego. Tak naprawdę to tylko pilnowałam czy wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Wszyscy byli już ubrani, walizki zapakowane i zaniesione do samochodu. Niektórzy z nas jedli szybkie śniadanie, inni pakowali ostatnie rzeczy. Na szczęście sprężyliśmy się i zdążyliśmy.
   W samochodzie jeszcze raz wyliczałam, czy aby na pewno wszystko wzięliśmy. Na lotnisku byliśmy z małym wyprzedzeniem, dzięki czemu mogliśmy na chwilę odetchnąć. Na szczęście zdążyliśmy na samolot i mogliśmy lecieć na nasze upragnione wakacje.
   W samolocie wszyscy się uspokoiliśmy. Udało mi się usiąść obok Niall’a. Niestety Liam siedział dwa miejsca dalej, a mój kuzyn nie chciał się z nim zamienić. Kompletnie ich nie rozumiałam.
   Gdy samolot wystartował chwyciłam mocno rękę blondyna. Pierwszy raz w życiu leciałam samolotem i trochę się bałam. To wszystko było dla mnie nowe.
   Niall spojrzał na mnie zdziwiony. Gdy zobaczył moje przerażenie uśmiechnął się do mnie i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w niego. Wolałam nawet nie spoglądać na mojego chłopaka, który z pewnością siedział obrażony i zazdrosny.
   Przez to mały uśmiech wkradł się na moją twarz.
   Niall puścił mnie dopiero wtedy, gdy samolot uniósł się w powietrze. Mimo wszystko moją dłoń nadal trzymał w swoich.
- Wszystko dobrze? - Zapytał.
- Tak - odpowiedziałam niepewnie.
- Nie masz się o co martwić. Pierwszy lot zawsze jest stresujący. Później nie będziesz już się bać.
- Mam nadzieję - przyznałam.
   Rozsiadłam się wygodniej w fotelu i zamknęłam oczy. Poczułam, że Horan bawi się moimi palcami w ręce. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się na jego widok. Wyglądał tak słodko i niewinnie.
- Masz zimne dłonie - wyznał.
   Zaśmiałam się delikatnie. Mój kuzyn chwycił moją drugą dłoń i zaczął mi je ogrzewać. Wtedy dyskretnie zerknęłam na Liam’a, który przyglądał się Niall’owi z zainteresowaniem. Obserwował go, tak jakby chciał się czegoś dowieść. Nie do końca wiedziałam, o co mu chodziło i chyba nawet nie chciałam wiedzieć.
   Po prostu był zazdrosny. Ale nawet się z tego powodu cieszyłam. Przynajmniej wiedziałam, że mu na mnie zależy.
   Lot samolotem był dla mnie taki ekscytujących. Na początku tak bardzo się tego bałam. Na szczęście niepotrzebnie. W lataniu nie było nic strasznego. To wszystko było dla mnie takie nowe, a zarazem ekscytujące. Czułam się jak ptak, mogąc patrzeć przez szybę na chmury. Unosiłam się w przestworzach pośród chmur. Przyglądanie się temu wszystkiego sprawiało mi radość. Nie do końca wierzyłam w to, że moje życie tak się potoczyło. Nigdy nie przypuszczałam, że to wszystko się tak skończy, że będę siedziała w jednym samolocie z moim kuzynem i chłopakiem oraz przyjaciółmi i wyruszę na wakacje. Gdy byłam mała myślałam tylko o tym, aby nadal żyć, dla mojej mamy. Niczego więcej od życia nie chciałam. Nigdy nie marzyłam o przyjaciołach, a tym bardziej o chłopaku. Wszystko kończyło się na 4 ścianach szpitalnych, łóżku i mojej mamie, która była ze mną, gdy tylko mogła. I oczywiście moim kuzynie, który często mnie odwiedzał. Patrzyłam jak razem z innymi dzieciakami robią kawały innym. Ja niestety nie mogłam zbytnio się przemęczać.  Gdy jednak znalazł się dawca byłam przeszczęśliwa. Zrozumiałam, że dostałam szansę od losu, aby móc dalej żyć. Następne swoje lata przeżyłam zmieniając się: raz szpital, raz dom. Jednak miałam w tym, chociaż trochę rozrywki. Miałam Niall’a. Gdy on odszedł w moim sercu coś pękło. Zrozumiałam, że tak naprawdę nie miałam nikogo. Zostałam sama. Nie miałam już osoby, do której mogłabym się uśmiechać ani żyć. Nie chciałam się zabić. O nie! Nie chciałam zmarnować szansy, którą dostałam. Wiedziałam, że jeszcze do czegoś się przydam. I właśnie wtedy na mojej drodze pojawił się Liam’a. Wniósł trochę kolorów do mojego szarego życia. Doszło do tego, że byłam szczęśliwa. Tak naprawdę.
- O czym myślisz? - Usłyszałam cichy szept tuż przy swoim uchu.
   Odwróciłam głowę i natrafiłam na błękitne tęczówki mojego kuzyna. Dokładnie takie same, jak moje.
- O życiu - odpowiedziałam.
   Posłał mi delikatny uśmiech.
- Cieszysz się, że tu jesteś?
- Oczywiście.
   Odwróciłam od niego wzrok i znów zapatrzyłam się w widok za oknem.
   Zaczęłam się robić śpiąca. Oczy same mi się zamykały. Po chwili poczułam, jak ktoś przyciąga mnie do siebie. Oczywiście był to Niall. Nawet nie protestowałam. Nie wzięłam sobie poduszki, a mój kuzyn doskonale mi ją zastępowałam. Ostatnie, co pamiętam przed zamknięciem oczu, to wściekły wzrok Liam’a, którym jakoś się nie przejęłam.

Liam.
   Podróż samolotem mogłaby się wydawać fajna. Jednak nie dla mnie. Nie mogłem siedzieć obok mojej dziewczyny, ponieważ nieugięty Niall nie chciał się ze mną zamienić. Jaką różnicę robiło mu, czy będzie siedzieć obok Rosalie, albo kogoś innego? No właśnie, żadnej. Więc dlaczego nie chciał się ze mną zamienić? Do tego ostatnio zaczynał mnie coraz bardziej denerwować. Rozumiałem to, że Niall był kuzynem Ro, ale musiał ją tak często przytulać, albo zwyczajnie spędzać z nią tak dużo czasu?
   To zaczynało się robić męczące.
   Nie wiem, do czego zmierzał, ale wcale mi się to nie podobało. Gdyby nie był jej kuzynem, to mógłbym pomyśleć, że nawet ją podrywa. Na szczęście wcale tak nie było. Bogu dzięki.
   Niall nie mógł się w niej zakochać ani nic takiego. W końcu byli rodziną. To oczywiste, że reszta chłopaków również robiła wszystko, abym był zazdrosny o Rose, ale na szczęście nie wkurzali mnie aż tak bardzo. Przecież wiedziałem, że nie mogli się w niej zakochać. W końcu była moją dziewczyną.
   Popatrzyłem na śpiącą Rosalie. Zachwyciłbym się tym widokiem, gdyby nie to, że spała w objęciach Niall’a. Miała ułożoną swoją głowę na jego ramieniu, a blondyn również zasnął z głową delikatnie ułożoną na jej włosach. To wszystko było dla mnie tak bardzo denerwujące.
   Oczywiście pozwalałem im na to. Przecież mogli się do siebie przytulać. Tylko, dlaczego musieli robić to przy mnie? Nie chciałem na to patrzeć. Nie potrafiłem poradzić sobie z moją zazdrością.
   Sam miałem ochotę zasnąć, ale to wszystko nie dawało mi spokoju. Po chwili zauważyłem, że Louis zerka na Niall’a i Rose. Byłem ciekaw, co on o tym myśli. Później zwrócił swój wzrok na mnie. Musiałem mieść złość wymalowaną na twarzy, ponieważ się do mnie uśmiechnął i lekko nachylił ze swojego miejsca tuż przede mną.
- Nie bądź zazdrosny. Przecież to kuzyni. Mają do tego prawo - szepnął wpatrując się w Haran’a i Rosalie.
- Może masz rację. To wszystko po prostu mnie denerwuje - przyznałem. Nagle poczułem potrzebę wyżalenia się.
- To przez to, że ją kochasz. Nie musisz się bać. Ona również cię kocha. To po prostu widać.
   Byłem zaskoczony. Po raz pierwszy w życiu Louis powiedział coś mądrego.
- Tak - westchnąłem cicho.
   Najbardziej, czego się obawiałem to to, że ktoś kiedyś odbierze mi Rosalie. Nie wyobrażałem sobie życia bez niej, dlatego tak bardzo mi na niej zależało. Nie chciałem, aby ktoś się do niej zbliżał, ponieważ wyobrażałem sobie, że ktoś takim sposobem zabierze mi ją i już nigdy nie odda.
   Starałem się zasnąć, ale naprawdę tego nie potrafiłem. Nie potrafiłem przestać myśleć. Pozostało mi jedynie czekać, aż wylądujemy.
   Po raz kolejny zamknąłem oczy łudząc się, że w końcu zasnę.

   Poczułem, jak ktoś wierci się obok mnie. Otworzyłem niechętnie oczy napotykając niebieskie tęczówki, które wpatrywały się we mnie. Opuściłem delikatnie wzrok natrafiając na różowe usta, które aż prosiły się o pocałunek. Nigdy nie mógłbym ich pomylić z innymi.
   Rose nachylała się przy mojej twarzy i jakby czekała na coś. Patrzyłem w jej piękne oczy, dzięki czemu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Rozejrzałem się dookoła i zauważyłem, że Niall'a nie było w pobliżu. To wyjaśniało, dlaczego Rosalie była na miejscu obok mnie.
- Wyspałeś się ? - Zapytała.
- Powiedzmy - zaśmiałem się.
   Przecież nie mogłem powiedzieć jej, że mnie obudziła. W sumie to nawet się z tego cieszyłem. Nie byłem na nią zły, tylko szczęśliwy, że to właśnie zrobiła.
- Niall poszedł do łazienki? - Zapytałem.
- Tak - odpowiedziała moja dziewczyna.
   Mogliśmy przez chwilę siedzieć przy sobie i patrzeć sobie w oczy. Tak po prostu. Nikt nam w tym nie przeszkadzał. Mieliśmy czas, aby przez chwilę się całować, aż usłyszeliśmy sprzeciwów chłopaków, że nie chcą tego oglądać. Przez nich musieliśmy się powstrzymać, jednak nie miałem im tego za złe. Jeżeli któryś z nich zrobiłby to samo, co ja w tamtej chwili, też bym też zareagował.
   Miałem taką ochotę na Rosalie. Marzyłem tylko, abyśmy znaleźli się w pokoju hotelowym, który wynajęliśmy. Oczywiście po jakimś czasie przyszedł blondyn i Rose musiała wrócić na swoje miejsce. Ponownie się troszeczkę zasmuciłem, ale nic nie mogłem z tym zrobić. Musiałem myśleć o tym, że wieczorem będziemy mieć dużo czasu dla siebie. Do tego miałem pewne plany, ale nie na najbliższy wieczór. Postanowiłem troszeczkę odczekać.
   Chciałem pokazać Rosalie, jak bardzo mi na niej zależy, jak bardzo ją kocham. Dla mnie była tą jedyną. Byłem pewien, że chcę z nią spędzić resztę życia i to właśnie zamierzałem wykonać. I nikt, ani nic nie mogło mnie od tego powstrzymać. Może jedynie zagrozić mogła mi śmierć…




Cześć!
Co tam u Was?
Co myślicie o nowym rozdziale?
Ja muszę przyznać, że jest to jeden z moich ulubionych :)
Jak spędzacie czas?
3 klasy gimnazjum mają już wybrane szkoły?
Ja się szczerze przyznam, że zastanawiam się jeszcze nad wyborem klasy. Na 100 % idę do liceum tylko teraz dylemat: rozszerzona matematyka i biologia czy wos i geografia? Obie klasy bardzo mi się podobają i nie wiem, jak zadecyduję :) Wy też się boicie, że popełnicie błąd w wyborze klasy? A wy gdzie idziecie: liceum, technikum, a może zawodówka? Jestem bardzo ciekawa :)
No to do następnego ;p

piątek, 22 maja 2015

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 30

Rosalie.
   Mocniej wtuliłam się w Liam'a. Nie chciałam otwierać oczu, jednak zaczynałam się nudzić leżąc tak bezczynnie, a nie potrafiłam już zasnąć. Nie miałam najmniejszej ochoty na ruszanie się z łóżka. Było mi trak dobrze w objęciach mojego chłopaka. Czułam się bezpieczna. Brakowało mi tego wszystkiego.
   Ostatnia noc była wspaniała. Zrobiliśmy wszystko z uczuciem, nie śpieszyliśmy się. Mieliśmy czas. Niczym nie musieliśmy się przejmować. Nawet obecność chłopaków nam nie przeszkadzała. Musieli zrozumieć. Zresztą dobrze o tym wiedzieli. Nie musieliśmy przed nimi niczego ukrywać. Byli świadomi jak bardzo za sobą tęskniliśmy.
   Może pierwszy raz niczego nie skomentują? 
   Ucałowałam delikatnie jego kark. Poczułam jak Liam się porusza. Zaczął bawić się moimi włosami. W odpowiedzi cicho mruknęłam. Złożyłam kolejny pocałunek i kolejny. Nie potrafiłam się powstrzymać.
   Niechętnie otworzyłam oczy. Napotkałam brązowe tęczówki Liam'a, które wpatrywały się we mnie z uczuciem. Zahipnotyzowały mnie. Nie wiem, jak długo wpatrywałam się w nie. Zdawało mi się, że czas zwolnił, świat jakby się zatrzymał. Liczyliśmy się tylko my.
- To było cudowne - wyszeptałam.
- Tak, wiem - uśmiechnął się mój chłopak.
- Myślisz, że ktoś to usłyszał? - Zapytałam.
- Z pewnością. Ale kogo to obchodzi? - Zaśmiał się Payne.
   Ja również się uśmiechnęłam. Przełożyłam swoją nogę przez jego brzuch. Na swojej talii poczułam duże dłonie Liam'a. 
- Kocham cię - szepnął mi na ucho.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam.
   Przez chwilę leżeliśmy w ciszy składając sobie nawzajem mokre pocałunki, które były przesiąknięte miłością.
- Trzeba byłoby w końcu wstać - zauważyłam.
- Masz rację. Co powieszenie na wspólną kąpiel w wannie? 
- A to my mamy wannę? - Zdziwiłam się.
- No oczywiście.
- To chodź.
   Szybko wstałam z łóżka. Wzięłam swoją bieliznę tak samo jak Liam i odkrywając się wyszłam za nim z pokoju. Weszliśmy do pokoju Zayn'a i przeszliśmy do jego łazienki.
- Możemy w ogóle skorzystać z jego łazienki? - Zapytałam.
- No jasne. Nawet się o tym nie dowie. W końcu go nie ma.
- Masz rację - zauważyłam.
   Zamknęłam łazienkę na klucz, a Liam w tym czasie puścił wodę do wanny. Nalałam jeden z płynów i przeźroczysta ciecz zaczęła się pienić. Zatrzymałam wodę i zrzuciłam z siebie ubranie. Liam zrobił to samo i już po chwili oboje siedzieliśmy w wannie.
   Uśmiechnęłam się do Liam'a i dotknęłam swoją stopą jego klatki piersiowej. Pochwycił ją i zaczął maskować mi palce i nóg.
- Ale mi dobrze. Możesz nie przestawać - zaśmiałam się.
   Podałam mu drugą stopę i siedziałam tak przez jakiś czas. Wpatrywałam się w skupioną twarz mojego chłopaka i cieszyłam się każdą chwilą z nim spędzoną.
   Nabrałam piany w dłonie i lekko w nią dmuchając trafiłam w twarz mojego chłopaka. Przymknął oczy i pozbył się jej. Patrzyłam na jego nieudolne ruchy i się śmiałam. Oczywiście wiedziałam, że zaraz zacznie się wojna, bo Liam musiał mi się odpłacić. Nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił. 
- Dobrze się bawisz? - Zaśmiał się. 
- Oczywiście - odpowiedziałam z uśmiechem i posłałam mu całusa w powietrzu.
   Po chwili sama poczułam pianę na swojej twarzy. Wzięłam najbliższy płyn. Odkręciłam wieczko i wycelowałam nim w Liam’a. Trafiłam idealnie na jego tors. Payne zrobił to samo, jednak nie zbyt dobrze wycelował, troszeczkę za mocno użył siły i płyn wylądował na mojej twarzy raniąc przy tym moje oczy.
- Piecze - poskarżyłam się starając usunąć płyn, jednak na marne. - Ratuj mnie - zaśmiałam się.
- Poczekaj - usłyszałam Liam’a.
   Po chwili chwycił mnie za podbródek i pociągnął w swoją stronę. Słyszałam szum wody, a po chwili mój chłopak pozbywał się płynu z moich oczu.
   Mogłam je w końcu otworzyć.
- Dziękuję mój wybawicielu - zaśmiałam się i udałam obrażoną. W końcu to była jego wina.
   Mój chłopak pocałował mnie na zgodę i w końcu przestałam się dąsać.
   Woda robiła się zimna, a my nadal siedzieliśmy i zachwycaliśmy się swoim towarzystwem. To było takie wspaniale. Już dawno powinniśmy zejść na śniadanie; pokazać, że żyjemy, ale nie chciało nam się wychodzić z wanny. Stracilibyśmy tą bliskość, która pomiędzy nami była, i której tak bardzo nam brakowało.

Liam.
   Gdy już doprowadziliśmy się do porządku po naszej wspólnej kąpieli, zeszliśmy na śniadanie, na które oczywiście byliśmy spóźnieni. Zaraz na początku Niall i Harry spojrzeli na nas dziwnie, a później się uśmiechnęli, jakbyśmy mieli wypisane na czołach, dlaczego się spóźniliśmy.
   Miałem wrażenie, że Styles toczył jakąś wewnętrzną walkę ze sobą, aby tego nie skomentować. Jego twarz stała się czerwona, gdy patrzył na nas, a usta miał zaciśnięte w wąską linię. Jego pragnienie powiedzenia zboczonego tekstu musiało być wielkie, jednak świetnie się trzymał.
   Odwrócił wzrok w stronę telewizora, a jego napięcie na twarz z minuty na minutę się zmniejszało.
   Spojrzałem na Niall’a, który nadal nie spuszczał z nas oczu. Przeniosłem swój wzrok na moją dziewczynę, która stała na środku salonu, jakby nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Widziałem zakłopotanie na jej twarzy. Miałam ochotę zacząć się śmiać, ale po prostu się powstrzymałem. Wiedziałem, że chłopaki wszystko słyszeli. Mogłem wywnioskować to po ich minach.
- Cześć - powiedziałem cicho.
- Nie wyspałem się przez was - poskarżył się od razu Horan. - Proszę was, następnym razem bądźcie odrobinę ciszej, albo nie róbcie tego, jeżeli jestem w domu.
   Harry wybuchł śmiechem, nadal skupiając swój wzrok na telewizorze, jakby powstrzymywał się przed spojrzeniem na nas, aby tego głupio nie skomentować. Z jakiegoś powodu byłem mu wdzięczny.
- Mówiłam, że będą słyszeć - odezwała się nagle Rosalie.
   Patrzyła na mnie rozbawiona, a po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać. Nie odzywając się więcej zrobiliśmy razem śniadanie (bo Niall oczywiście nic nam nie zostawił) i gdy już zjedliśmy przysiedliśmy się do Horan’a i Harry’ego.
- Louis i Zayn przyjeżdżają dzisiaj? - Zapytała Rose.
- Tak - odpowiedział jej Nialler.
- Nie wiecie może o której?
- Louis miał być jakąś godzinę temu, ale zapewne spóźni się jeszcze jakieś dwie. Przecież dobrze go znacie. Zawsze się spóźnia - uśmiechnął się Niall.
- A Zayn? - Zapytałem.
- Będzie po południu, ale trochę szybciej - odpowiedział Harry.
   Zapadła między nami cisza, której nie mieliśmy ochoty przerywać. Dopiero po chwili każdy z nas zaczął się nudzić i nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Razem uzgodniliśmy, że obejrzymy sobie jakiś film dla zabicia czasu. Nie mieliśmy lepszych pomysłów, a byliśmy leniwi, żeby wyjść z domu.
   W połowie seansu do domu weszli Lou i Zayn. Oboje zdyszani, jakby przebiegli niedawno maraton. Włosy mieli potargane, a policzki zarumienione. Na ich twarze wkradał się mały uśmiech.
- Coś się stało? - Zapytałem szybko zatrzymując film.
   Oboje uśmiechnęli się do siebie tajemniczo, a później spojrzeli na nas. Oczy obojga świeciły z ekscytacji.
- Właśnie razem wracaliśmy do domu, gdy… - zaczął Zayn.
- Gdy zobaczyliśmy pewną wystawę - dokończył za niego Louis.
- I…? - Zapytałem nie wiedząc, do czego zmierzają.
   Ich uśmiechy jeszcze bardziej się powiększyły. Nie wiedziałem, że było to możliwe.
- I znaleźliśmy dość ciekawą ofertę na wakacje - przyznał Zayn.
- Majorka! - Krzyknął uradowany Lou.
   Spojrzałem na nich z uśmiechem. Dziwiłem się, że w ogóle pamiętali. Przecież dawno temu mówiliśmy z Rosalie, że zaraz po moim leczeniu wybierzemy się gdzieś na wakacje. O dziwo utkwiło im to w pamięci.
- Czyli jedziemy na wakacje - uśmiechnął się Harry.
   Chciałem coś powiedzieć, jakoś im podziękować, ale nie potrafiłem wydobyć z siebie słowa. Nagle Rose wstała i przytuliła ich. Nawet siedząc na kanapie mogłem usłyszeć, jak szepce dziękuję. Nie zrobiła tego zbyt dyskretnie. Mimo wszystko chyba jako jedyny to usłyszałem.
   Całe popołudnie i wieczór spędziliśmy oglądając zdjęcia, rezerwując sobie miejsce w hotelu i spisując to, co chcielibyśmy zrobić.
   To był jeden z lepszych wieczorów, gdzie po prostu cieszyłem się towarzystwem chłopaków i mojej dziewczyny.
   Zrozumiałem, że mam prawdziwych przyjaciół, którzy poświęciliby dla mnie życie. To było takie miłe uczucie wiedzieć, że jest ktoś, kto uwielbia cię jak brata i nie zostawia cię samego, gdy w życiu ci się nie układa.
   Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego życia. Nawet mogłem przeżyć z chorobą. Po prostu na duchu podnosiła mnie myśl, że ktoś mnie kocha.
   Miałem nadzieję, że nie zostanę sam aż do końca życia.
   I również myślałem o tym, że ktoś będzie pamiętać mnie po mojej śmierci. Przynajmniej nie zostanę zapomniany.



No to dzisiaj postawiłam na to, aby rozdział był słodki.
On następnego rozdziału zacznie się coś dziać. Coś pomiędzy Rose i Niall'em i myślę, że Was zaciekawię. 
To do następnego!

niedziela, 10 maja 2015

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 29

Rosalie:
   Patrzyłam, jak Liam wybiegał z kuchni. Wiedziałam, że nie wszystko było z nim w porządku. Oczywiście on - jak to on - nie chciał się do niczego przyznać. Próbował udawać, że czuł się świetnie, kiedy to po prostu było zwykłe kłamstwo. Oszukiwał i mnie i siebie.
   Zastanawiałam się, czy wiedział, że okłamywanie mnie nie zrobi mu za dobrze. Rozumiałam, że nie chciał łaski, ale potrzebował opieki. Chciałam mu ją zapewnić. W końcu go kochałam. Nie mogłam go zostawić, jednak on sam wiedział lepiej. Nie chciał mnie do siebie dopuścić. 
   A przecież chciałam mu tylko pomóc.
   Ruszyłam za moim chłopakiem, który wbiegł do najbliższej łazienki. Zatrzymałam się pod drzwiami i nasłuchiwałam. Wiedziałam, że naruszałam jego prywatność, ale jakoś się tym nie przejmowałam. Mogłam usłyszeć, co takiego się działo. Tak jak podejrzewałam. Nie czuł się najlepiej.
   Chwilę stałam pod drzwiami, zanim usłyszałam głośnie oddechy Liam’a. Zastanawiałam się, co mogłam w tej sytuacji zrobić. Odważyłam się otworzyć drzwi i wejść do łazienki. Mimo wszystko potrzebował mojej pomocy i opieki, a ja zamierzałam mu ją dać. Nie potrafiłam go zostawać. Zresztą nie chciałam tego robić.
   Liam siedział na zimnych kafelkach próbując złapać oddech. Powoli zbliżyłam się do niego i klękłam przy nim. Zobaczyłam pojedyncze łzy spływające po jego policzkach, które w późniejszym czasie przemieniły się w szloch. Przytuliłam go delikatnie, chcąc zapewnić mu, że go nie zostawię. Musiał wiedzieć, że był dla mnie wszystkim. Mimo małych słabości, nie chciałam go zostawić.
- Przepraszam - wyszeptał.
   Uśmiechnęłam się delikatnie czując, jak po moich policzkach spływają zły. Na początku próbowałam je powstrzymać, ale w końcu dałam upust swoim emocją.
   Opuszkami palców dotknęłam jego policzka. Chwytając go delikatnie za podbródek zmusiłam go, aby popatrzył na mnie.
   Jeszcze nigdy nie widziałam, aby był tak załamany. Całe szczęście z jego oczu gdzieś zniknęło. Nie było już nich tego błysku, co kiedyś. Uciekał od kontaktu wzrokowego ze mną, jakby się czegoś obawiał.
- Kochanie - szepnęłam. Nadal nie chciał na mnie spojrzeć. - Kochanie, proszę cię, spójrz na mnie - poprosiłam.
   Jego tęczówki spotkały się z moimi i musiało minąć trochę czasu, abym znów zaczęła mówić.
- To nie twoja wina - przyznałam. - Musimy jeszcze chwilę wytrzymać. Parę miesięcy i wszystko będzie dobrze, tak?
- Tak - szepnął cicho.
- Musisz uwierzyć w siebie - powiedziałam.
   Przytaknął jedynie głową, spuszczając ją.
- Lepiej się teraz czujesz? - Zapytałam.
- Tak. Ale chyba przez jakiś czas nie tknę jedzenia - zaśmiał się delikatnie.
- Chodź, pójdziemy się położyć - zaproponowałam.
   Chwyciłam mojego chłopaka za rękę i pomogłam mu wstać. Poczekałam aż unormuje oddech i wyszliśmy z łazienki.
   Przeszliśmy przez salon, gdzie chłopaki spojrzeli na nas współczująco. Domyślili się, co takiego się stało. Już nawet nie namawiali mnie, abym upiekła ciasto.
   Przeszliśmy do naszego pokoju i poczekałam, aż Liam umyje zęby, aby pozbyć się nieprzyjemnego zapachu. Po chwili położył się obok mnie na łóżku i przytulił się. Ucałowałam go w czubek głowy, na co on mruknął z zadowolenia. Uśmiechnęłam się.
- Kocham cię - szepnął.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam.
   Pokój pogrążył się z ciszy. Nie było słychać nic oprócz naszych wolnych oddechów. Nasze oczy wpatrzone były w siebie z miłością.
- Opowiesz mi coś? - Zapytał nagle Liam.
- A mogę ci coś poczytać? - Odpowiedziałam pytaniem.
- Oczywiście.
   Wstałam i podeszłam do półki, z której wyciągnęłam książkę. Obojętnie jaką. Nie zważałam na tytuł. Po prostu usiadłam przy łóżku mojego chłopaka i otwierając na pierwszej stronie zaczęłam czytać.
   Mój głos rozchodził się po pokoju. Przestałam zwracać na cokolwiek uwagę. Po przeczytaniu paru stron usłyszałam ciche chrapanie. Podniosłam oczy znad książki i spojrzałam na Liam’a, który miał zamknięte oczy. Spał.
   Odłożyłam lekturę na półkę i delikatnie ucałowałam mojego chłopaka w czoło. Wzięłam kartkę do ręki, ołówek i siadając przy łóżku zaczęłam rysować. Rysować jego.
   W tamtej chwili sprawiało mi to ogromną radość.

Liam.
   Uchyliłem delikatnie powieki. Moje oczy od razu rozpoznały postać siedzącą przy moim łóżku. Rosalie rysowała coś zamyślona. Mógłbym na nią patrzeć przez resztę życia. Była całkowicie skupiona na ruchach ołówka w swojej dłoni. Język delikatnie wystawał spoza jej zaciśniętych warg. Delikatnie się uśmiechała, przez co również i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
   Gdy jej twarz nieznacznie uniosła się w górę szybko zamknąłem oczy chcąc nadal udawać, że śpię i móc bezkarnie przyglądać się pracy mojej dziewczyny.
   Delikatnie uchyliłem powieki, aby móc sprawdzić czy moja dziewczyna już na mnie nie patrzy. Ponownie błądziła wzrokiem po kartce. Mogłem domyślić się, że rysowała mnie.
   Gdy Rosalie ponownie podniosła wzrok szybko zamknąłem oczy. Mogłem usłyszeć jej głośne westchnienie.
- Liam, wiem, że już nie śpisz - szepnęła.
   Otworzyłem oczy i trafiłem na jej rozbawioną twarz.
- Rysowałaś mnie? - Zapytałem.
- Tak - odpowiedziała.
   Posłała mi słodki uśmiech, odłożyła ołówek i kartkę i ucałowała mnie w usta.
- Zjadłbyś coś? - Zapytała.
- Chyba nie - odpowiedziałem.
   Spojrzała na mnie zmartwiona, ale nic nie powiedziała.
   Powoli podniosłem się z łóżka i skierowałem się do drzwi. Rose ruszyła za mną. Od razu, gdy wyszliśmy z pokoju mogliśmy usłyszeć głośne śmiechy dochodzące z salonu.
   Gdy weszliśmy troszeczkę się zdziwiłem. Bo oprócz moich przyjaciół w pomieszczeniu była jeszcze mama Rose. Spojrzałem na Rosalie pytająco, a ona tylko wzruszyła ramionami. Tak samo jak ja nie wiedziała, o co chodziło.
- Cześć - odezwała się kobieta.
   Posłałem jej jedynie słaby uśmiech i zająłem miejsce obok Zayn’a.
- Cześć mamo - powiedziała moja dziewczyna siadając obok mnie. - Co tutaj robisz?
- Przyszłam odwiedzić moją córkę, której nawet nie chciało się do mnie zadzwonić przez ostatnie parę dni - przyznała mama Rosalie.
   Popatrzyłem na moją dziewczynę. Ona jedynie opuściła głowę, chodź siedząc tak blisko niej mogłem zauważyć jej czerwone policzki.
- Przepraszam - wyszeptała. - Zapomniałam o tym.
- No już nie przepraszaj. Nic się nie stało - zaśmiała się pani Miles. - A tak w ogóle Liam, jak się czujesz? - Zmieniła temat.
- Dobrze - powiedziałem wymuszając lekki uśmiech.
   Ona była jedną z tym osób, które nie potrafiły wyczuć mojego kłamstwa, z czego bardzo się cieszyłem. Mogłem obejść się bez kolejnych pytań, na które nie miałem ochoty odpowiadać.
   Wszyscy - oprócz mnie - wdali się w rozmowę. Nie miałem ochoty z nimi rozmawiać. W sumie to nie miałem ochoty na nic.
   Ponownie zamarzyłem, aby wrócić do łóżka.
- Rosalie, a czy ty czasem nie miałaś piec ciasta? - Usłyszałem głos Harry’ego.
   Zainteresowałem się ich rozmową.
- Miałam, ale powstały okoliczności, które na szczęście nie pozwoliły mi tego zrobić - zaśmiała się moja dziewczyna.
- Teraz masz czas - zauważył Styles.
- No jasne. Jak jesteś taki mądry to sam upiec te ciasto. Dobrze wiesz, że jesteś w tym lepszy.
- Mogę ci jedynie pomóc - zaproponował Harry.
- No dobrze - zgodziła się w końcu moja dziewczyna.
   Pożegnała się z mamą, która akurat wychodziła i poszła razem z Haroldem do kuchni. Postanowiłem im towarzyszyć i również wszedłem do pomieszczenia, siadając przy wysepce.
   Rosalie zaczęła szukać odpowiedniego przepisu w książce, a po chwili podała ją mojemu przyjacielowi.
- Może upieczemy to ciasto? - Zapytała.
   Harry rzucił okiem na przepis i uśmiechnął się.
- Dobrze.
- Wyciąg potrzebne składniki - powiedziała Ro.
   Styles bez marudzenia podawał jej to, o co prosiła. Moja dziewczyna zabrała się do mieszania ze sobą pierwszych produktów.
   Przyglądałem jej się z uśmiechem.
- Nie patrz się tak na mnie. To rozprasza - przyznała nagle Rosalie odwracając się w moją stronę.
   Wstałem z krzesła i podszedłem do niej. Objąłem ją w talii. Moja klatka piersiowa przyległa do jej pleców. Zacząłem składać niewielkie pocałunki na jej szyi. Usłyszałem tylko głośne westchnienie.
- Nawet nie wiesz jak przez to mam na ciebie ochotę - zaśmiała się.
- Ja wciąż tutaj jestem - usłyszeliśmy zachrypnięty głos Harry’ego.
   Odsunąłem się od mojej dziewczyny i całując ją przelotnie w usta wróciłem na swoje miejsce.
- Dziękuję - powiedział wdzięcznie Hazza.
   Zaśmiałem się pod nosem.



Dzień dobry :)
Wiem, że rozdział jakiś nudny, ale nie potrafiłam zrobić nic, aby był ciekawszy. 
Ostatnio jakoś brak mi weny :(

piątek, 1 maja 2015

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 28

Rosalie.
      Otworzyłam drzwi i przepuściłam w nich Niall'a, który szedł z walizką Liam'a. Obok niego do domu wszedł mój chłopak. Pierwszy raz od tygodnia zobaczyłam go tak szczęśliwego. Cieszył się, że wraca do domu. Zresztą ja też byłam z tego powodu zadowolona. Wszyscy byliśmy.
   Liam wszedł do domu z wielkim uśmiechem na twarzy. Po chwili zniknął w salonie. Zamknęłam drzwi i przeszłam do pomieszczenia, gdzie chłopaki witali już Liam'a. Śmiali się i dyskutowali, mimo, że jeszcze wczoraj widzieli się w szpitalu. Tu była inna atmosfera niż tam. Musiałam dać im się tym nacieszyć.
   Dobrze go znów widzieć w domu. Naszym domu.
    Patrzyłam na to całe zdarzenie i śmiałam się sama do siebie. Nie mogłam się powstrzymać.  To wszystko tak bardzo mnie cieszyło. Pierwszy raz miałam tak dobry humor. Nawet chłopaki to zauważyli.
- Nie chcę wam przerywać, ale doktor kazał ci się położyć Liam - zauważyłam.
   Chłopak spojrzał na mnie i przytaknął głową. Widziałam po nim, że był wykończony, jednak mimo tego szczęśliwy.
- Masz rację. Jestem zmęczony. Źle tej nocy spałem. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu i się niecierpliwiłem.
   Uśmiechnął się po raz ostatni do chłopaków i ruszył za mną do swojego pokoju. Niall poszedł za nami. Wniósł walizkę i od razu zniknął. Chciał zostawić nas samych.
- Przebierz się - doradziłam.
   Liam wziął ubrania i zniknął w łazience. Ja również poszłam przebrać się w coś wygodniejszego. Nie zamierzałam już dzisiaj wychodzić z domu.
   Po chwili wróciłam do pokoju Liam'a. Przygotowałam mu łóżko i rozpakowałam walizkę. Mój chłopak wyszedł z łazienki wyraźnie szczęśliwszy.
   Szybko wskoczył pod kołdrę i uśmiechnął się do mnie.
- Potrzebujesz jeszcze czegoś? - Zapytałam.
- Ciebie - odpowiedział z uśmiechem.
   Szybko podbiegłam do łóżka i położyłam się obok niego. Rozłożył ramiona, a ja się w nie wtuliłam. W końcu poczułam jego zapach, ciepło i bezpieczeństwo.
- Brakowało mi tego - szepnęłam.
- Mnie też - odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
   Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
- Mam nadzieję, że nikt nam nie przeszkodzi - powiedziałam. - A teraz dobranoc.
- Dobranoc - zaśmiał się Liam.
   Zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć. W końcu mogłabym się wyspać. Nie męczyłyby mnie już koszmary. Jednak nie potrafiłam spać. Nie wiedziałam, dlaczego. Jakoś nie czułam się zmęczona.
   Po chwili usłyszałam ciche pochrapywanie Liam'a. Zasnął. Jak najdelikatniej potrafiłam, wyplątałam się z jego objęć. Nie chciałam go obudzić.
   Ostrożnie wyszłam z pokoju i skierowałam się do salonu. Gdy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam chłopaków, którzy oglądali coś w telewizji.
- Jak tam Liam? - Zapytał Niall.
- Dobrze. Zasnął - odpowiedziałam.
- To nawet lepiej - przyznał Zayn.
- Cos się stało? - Zapytałam.
   Zayn wyglądał na zakłopotanego. Spuścił głowę i zaczął bawić się swoimi palcami. Pierwszy raz widziałam go tak bezradnego.
- Mam sprawę, ale boję się, że się na mnie obrazisz - przyznał.
- Nie obrazę się - zapewniłam. - Mów.
   Malik spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Chciałbym zostać i pomóc ci z Liam'em, ale doskonale wiesz o tym, że mamy teraz wolne. Chciałbym spędzić ten czas z rodziną. Nie miałabyś mi za złe, jeżeli pojechałbym na tydzień? - Zapytał.
- No oczywiście - przyznałam. - Może to i nawet lepiej. Liam potrzebuje teraz spokoju - zauważyłam.
- To ja też pojadę odwiedzić rodzinę - powiedział Louis.
- Jasne. Jedźcie. Nie mam nic przeciwko - uśmiechnęłam się n się.
- Na pewno?
- Tak - zgodziłam się i posłałam chłopakom uśmiech.

Liam.
   Delikatnie uchyliłem powieki, jednak szybko je zamknąłem z powodu rażącego światła. Odwróciłem się na bok. Chciałem objąć moją dziewczynę, ale uświadomiłem sobie, że nie ma jej w łóżku.
   Otworzyłem oczy. Rosalie musiała obudzić się wcześniej i po prostu wyszła z pokoju. Zostawiła mnie.
   Wyszedłem spod ciepłej pierzynki i skierowałem się do salonu. To właśnie tam zaprowadziły mnie głosy moich przyjaciół.
   Ostrożnie zszedłem po schodach i wszedłem do salonu. Na początki nikt mnie nie zauważył. Wszyscy byli czymś zajęci. Moja dziewczyna wygłupiała się ze swoim kuzynem, a Louis i Harry zawzięcie o czymś dyskutowali. Zayn stał przy oknie uśmiechnięty i rozmawiał przez telefon.
   Stałem przez chwilę, aż w końcu Rosalie mnie zauważyła.
- Liam - uśmiechnęła się.
   Podszedłem do sofy i usiadłem przy mojej dziewczynie.
- Już nie śpisz? - Zapytała.
- Obudziłem się. Ciebie nie było przymnie. Nie widziałem żadnego sensu, aby dłużej leżeć w łóżku - przyznałem.
   Rose posłała mi przepraszający uśmiech.
- Zjadłbyś coś? - Zapytała.
- Och, jak ty doskonale wiesz, czego ja w danej chwili potrzebuję - zaśmiałem się.
- Znam cię na wylot - przyznała.
- Ej, to skoro będziesz robić już coś do jedzenia, to zrób też dla mnie - odezwał się Niall, który musiał przysłuchiwać się naszej rozmowie.
- Ty ja zwykle głodny - zaśmiał się Harry.
   Zauważyłem, że wszyscy patrzyli z nadzieją na Rosalie. Ta stanęła na środku salonu i zaczęła się śmiać.
- Dobra. Zrobię obiad dla wszystkich - przyznała.
   Usłyszałem szczęśliwe okrzyki. Aż nie mogłem się nie uśmiechnąć.
- Ale… - zaczęła moja dziewczyna.
   Wszyscy od razu jęknęli.
- Nie jęczeć mi tutaj - zaśmiała się Ro. - Musicie mi pomóc. Nic nie jest za darmo na tym świecie.
   Wszyscy się zgodzili. Ja oczywiście też poszedłem za nimi i usiadłem przy stole w kuchni. Rosalie wyznaczyła mnie do pokrojenia warzyw. Przez chwilę się z nią nawet kłóciłem, że to ja będę gotować, ale w końcu ustąpiłem. Rose była taka przekonująca. A do tego wszyscy ją popierali, bo inaczej nie dostaliby obiadu.
   Byli przeciwko mnie. Może to i nawet lepiej, że musiałem tylko kroić. Nawet nie czułem się na siłach, aby stać przy garnkach. Mimo wszystko starałem się pokazać, że wcale nie było ze mną aż tak źle, co oczywiście było kłamstwem.
    Po paru kłótniach i krzykach obiad był gotowy. Wszyscy zasiedli przy stole rozkoszując się pysznym posiłkiem, który był głównie zasługą Ro i Niall’a. Przynajmniej oni nie obijali się jak reszta.
   Patrzyłem na swoje danie i zastanawiałem się, co takiego z nim zrobić. Gdy poczułem zapach jedzenia od razu odechciało mi się jeść. Cały mój apetyt minął. Nie chciałem nikogo zamartwiać. Rosalie od razu zaczęłaby się martwić, że nic nie jem, dlatego jakoś się zmusiłem i przełknąłem parę kęsów. Gdy zjadłem połowę dania odłożyłem swój talerz zapewniając, że nie jestem już głodny. Rosalie i tak popatrzyła na mnie podejrzliwie. Wyczuwała, że coś jest nie tak.
- A co na deser? - Zapytał nagle Harry odkładając swój talerz do zlewu.
- Możemy upiec ciasto - zaproponował Niall.
   Marzyłem o tym, aby wrócić do swojego pokoju i położyć się. Mimo, że nic nie zrobiłem, czułem się wyczerpany.
   Popatrzyłem na chłopaków, którzy przyglądali się mojej dziewczynie. Wiedziałem, do czego zmierzali.
- Nie - zaprzeczyła od razu Rose, jakby czytała w moich myślach.
- Tak bardzo prosimy.
- Nie potrafię piec ciast. Harry, przecież ty to głównie robisz - przyznała nagle.
   Loczek spojrzał na nas nie wiedząc, co ma powiedzieć. Wiedziałem, że był zbyt wielkim leniem, aby upiec jakiekolwiek ciasto i tylko czekał aż nadarzy mu się świetna okazja, aby wrobić w to moją dziewczynę.  
- No dobrze - Rosalie w końcu mu uległa.
   Chłopaki zostawili nas samych, tłumacząc się tym, że nie chcą patrzeć jak się ślinimy. Byli tacy szczerzy. Ja również chciałem wyjść, ale to mogłoby być trochę podejrzane, więc po prostu zostałem służąc swoją pomocą.
   Rosalie wyciągnęła książkę kucharską szukając jakiegoś przepisu. Po chwili zatrzymała się na jednej ze stron i wciągnęła głośno powietrze odwracając się w moją stronę. Mogłem zobaczyć jej zmartwiony wzrok.
- Dobrze się czujesz? - Zapytała.
- Tak - skłamałem.
   Wiedziałem, że mi nie uwierzyła. Po tak długim czasie, który z nią spędzałem, znała mnie na wylot, co nie raz było strasznie uciążliwe, ponieważ nic nie mogłem przed nią ukryć.
- Jesteś strasznie blady. Na pewno wszystko z tobą w porządku?
   Już chciałem odpowiedzieć ,,tak’’, ale zrobiło mi się niedobrze. Nie udało mi się tego powstrzymać. Szybko wstałem i bez słowa pobiegłem do łazienki. Modliłem się w duchu, aby zdążyć.
   Zaczynałem powoli nienawidzić swojego życia.


Hej :)
Mam nadzieję, że nowy rozdział podoba się Wam. Ja jestem z niego zadowolona ;p
Do następnego ♥