niedziela, 10 maja 2015

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 29

Rosalie:
   Patrzyłam, jak Liam wybiegał z kuchni. Wiedziałam, że nie wszystko było z nim w porządku. Oczywiście on - jak to on - nie chciał się do niczego przyznać. Próbował udawać, że czuł się świetnie, kiedy to po prostu było zwykłe kłamstwo. Oszukiwał i mnie i siebie.
   Zastanawiałam się, czy wiedział, że okłamywanie mnie nie zrobi mu za dobrze. Rozumiałam, że nie chciał łaski, ale potrzebował opieki. Chciałam mu ją zapewnić. W końcu go kochałam. Nie mogłam go zostawić, jednak on sam wiedział lepiej. Nie chciał mnie do siebie dopuścić. 
   A przecież chciałam mu tylko pomóc.
   Ruszyłam za moim chłopakiem, który wbiegł do najbliższej łazienki. Zatrzymałam się pod drzwiami i nasłuchiwałam. Wiedziałam, że naruszałam jego prywatność, ale jakoś się tym nie przejmowałam. Mogłam usłyszeć, co takiego się działo. Tak jak podejrzewałam. Nie czuł się najlepiej.
   Chwilę stałam pod drzwiami, zanim usłyszałam głośnie oddechy Liam’a. Zastanawiałam się, co mogłam w tej sytuacji zrobić. Odważyłam się otworzyć drzwi i wejść do łazienki. Mimo wszystko potrzebował mojej pomocy i opieki, a ja zamierzałam mu ją dać. Nie potrafiłam go zostawać. Zresztą nie chciałam tego robić.
   Liam siedział na zimnych kafelkach próbując złapać oddech. Powoli zbliżyłam się do niego i klękłam przy nim. Zobaczyłam pojedyncze łzy spływające po jego policzkach, które w późniejszym czasie przemieniły się w szloch. Przytuliłam go delikatnie, chcąc zapewnić mu, że go nie zostawię. Musiał wiedzieć, że był dla mnie wszystkim. Mimo małych słabości, nie chciałam go zostawić.
- Przepraszam - wyszeptał.
   Uśmiechnęłam się delikatnie czując, jak po moich policzkach spływają zły. Na początku próbowałam je powstrzymać, ale w końcu dałam upust swoim emocją.
   Opuszkami palców dotknęłam jego policzka. Chwytając go delikatnie za podbródek zmusiłam go, aby popatrzył na mnie.
   Jeszcze nigdy nie widziałam, aby był tak załamany. Całe szczęście z jego oczu gdzieś zniknęło. Nie było już nich tego błysku, co kiedyś. Uciekał od kontaktu wzrokowego ze mną, jakby się czegoś obawiał.
- Kochanie - szepnęłam. Nadal nie chciał na mnie spojrzeć. - Kochanie, proszę cię, spójrz na mnie - poprosiłam.
   Jego tęczówki spotkały się z moimi i musiało minąć trochę czasu, abym znów zaczęła mówić.
- To nie twoja wina - przyznałam. - Musimy jeszcze chwilę wytrzymać. Parę miesięcy i wszystko będzie dobrze, tak?
- Tak - szepnął cicho.
- Musisz uwierzyć w siebie - powiedziałam.
   Przytaknął jedynie głową, spuszczając ją.
- Lepiej się teraz czujesz? - Zapytałam.
- Tak. Ale chyba przez jakiś czas nie tknę jedzenia - zaśmiał się delikatnie.
- Chodź, pójdziemy się położyć - zaproponowałam.
   Chwyciłam mojego chłopaka za rękę i pomogłam mu wstać. Poczekałam aż unormuje oddech i wyszliśmy z łazienki.
   Przeszliśmy przez salon, gdzie chłopaki spojrzeli na nas współczująco. Domyślili się, co takiego się stało. Już nawet nie namawiali mnie, abym upiekła ciasto.
   Przeszliśmy do naszego pokoju i poczekałam, aż Liam umyje zęby, aby pozbyć się nieprzyjemnego zapachu. Po chwili położył się obok mnie na łóżku i przytulił się. Ucałowałam go w czubek głowy, na co on mruknął z zadowolenia. Uśmiechnęłam się.
- Kocham cię - szepnął.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam.
   Pokój pogrążył się z ciszy. Nie było słychać nic oprócz naszych wolnych oddechów. Nasze oczy wpatrzone były w siebie z miłością.
- Opowiesz mi coś? - Zapytał nagle Liam.
- A mogę ci coś poczytać? - Odpowiedziałam pytaniem.
- Oczywiście.
   Wstałam i podeszłam do półki, z której wyciągnęłam książkę. Obojętnie jaką. Nie zważałam na tytuł. Po prostu usiadłam przy łóżku mojego chłopaka i otwierając na pierwszej stronie zaczęłam czytać.
   Mój głos rozchodził się po pokoju. Przestałam zwracać na cokolwiek uwagę. Po przeczytaniu paru stron usłyszałam ciche chrapanie. Podniosłam oczy znad książki i spojrzałam na Liam’a, który miał zamknięte oczy. Spał.
   Odłożyłam lekturę na półkę i delikatnie ucałowałam mojego chłopaka w czoło. Wzięłam kartkę do ręki, ołówek i siadając przy łóżku zaczęłam rysować. Rysować jego.
   W tamtej chwili sprawiało mi to ogromną radość.

Liam.
   Uchyliłem delikatnie powieki. Moje oczy od razu rozpoznały postać siedzącą przy moim łóżku. Rosalie rysowała coś zamyślona. Mógłbym na nią patrzeć przez resztę życia. Była całkowicie skupiona na ruchach ołówka w swojej dłoni. Język delikatnie wystawał spoza jej zaciśniętych warg. Delikatnie się uśmiechała, przez co również i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
   Gdy jej twarz nieznacznie uniosła się w górę szybko zamknąłem oczy chcąc nadal udawać, że śpię i móc bezkarnie przyglądać się pracy mojej dziewczyny.
   Delikatnie uchyliłem powieki, aby móc sprawdzić czy moja dziewczyna już na mnie nie patrzy. Ponownie błądziła wzrokiem po kartce. Mogłem domyślić się, że rysowała mnie.
   Gdy Rosalie ponownie podniosła wzrok szybko zamknąłem oczy. Mogłem usłyszeć jej głośne westchnienie.
- Liam, wiem, że już nie śpisz - szepnęła.
   Otworzyłem oczy i trafiłem na jej rozbawioną twarz.
- Rysowałaś mnie? - Zapytałem.
- Tak - odpowiedziała.
   Posłała mi słodki uśmiech, odłożyła ołówek i kartkę i ucałowała mnie w usta.
- Zjadłbyś coś? - Zapytała.
- Chyba nie - odpowiedziałem.
   Spojrzała na mnie zmartwiona, ale nic nie powiedziała.
   Powoli podniosłem się z łóżka i skierowałem się do drzwi. Rose ruszyła za mną. Od razu, gdy wyszliśmy z pokoju mogliśmy usłyszeć głośne śmiechy dochodzące z salonu.
   Gdy weszliśmy troszeczkę się zdziwiłem. Bo oprócz moich przyjaciół w pomieszczeniu była jeszcze mama Rose. Spojrzałem na Rosalie pytająco, a ona tylko wzruszyła ramionami. Tak samo jak ja nie wiedziała, o co chodziło.
- Cześć - odezwała się kobieta.
   Posłałem jej jedynie słaby uśmiech i zająłem miejsce obok Zayn’a.
- Cześć mamo - powiedziała moja dziewczyna siadając obok mnie. - Co tutaj robisz?
- Przyszłam odwiedzić moją córkę, której nawet nie chciało się do mnie zadzwonić przez ostatnie parę dni - przyznała mama Rosalie.
   Popatrzyłem na moją dziewczynę. Ona jedynie opuściła głowę, chodź siedząc tak blisko niej mogłem zauważyć jej czerwone policzki.
- Przepraszam - wyszeptała. - Zapomniałam o tym.
- No już nie przepraszaj. Nic się nie stało - zaśmiała się pani Miles. - A tak w ogóle Liam, jak się czujesz? - Zmieniła temat.
- Dobrze - powiedziałem wymuszając lekki uśmiech.
   Ona była jedną z tym osób, które nie potrafiły wyczuć mojego kłamstwa, z czego bardzo się cieszyłem. Mogłem obejść się bez kolejnych pytań, na które nie miałem ochoty odpowiadać.
   Wszyscy - oprócz mnie - wdali się w rozmowę. Nie miałem ochoty z nimi rozmawiać. W sumie to nie miałem ochoty na nic.
   Ponownie zamarzyłem, aby wrócić do łóżka.
- Rosalie, a czy ty czasem nie miałaś piec ciasta? - Usłyszałem głos Harry’ego.
   Zainteresowałem się ich rozmową.
- Miałam, ale powstały okoliczności, które na szczęście nie pozwoliły mi tego zrobić - zaśmiała się moja dziewczyna.
- Teraz masz czas - zauważył Styles.
- No jasne. Jak jesteś taki mądry to sam upiec te ciasto. Dobrze wiesz, że jesteś w tym lepszy.
- Mogę ci jedynie pomóc - zaproponował Harry.
- No dobrze - zgodziła się w końcu moja dziewczyna.
   Pożegnała się z mamą, która akurat wychodziła i poszła razem z Haroldem do kuchni. Postanowiłem im towarzyszyć i również wszedłem do pomieszczenia, siadając przy wysepce.
   Rosalie zaczęła szukać odpowiedniego przepisu w książce, a po chwili podała ją mojemu przyjacielowi.
- Może upieczemy to ciasto? - Zapytała.
   Harry rzucił okiem na przepis i uśmiechnął się.
- Dobrze.
- Wyciąg potrzebne składniki - powiedziała Ro.
   Styles bez marudzenia podawał jej to, o co prosiła. Moja dziewczyna zabrała się do mieszania ze sobą pierwszych produktów.
   Przyglądałem jej się z uśmiechem.
- Nie patrz się tak na mnie. To rozprasza - przyznała nagle Rosalie odwracając się w moją stronę.
   Wstałem z krzesła i podszedłem do niej. Objąłem ją w talii. Moja klatka piersiowa przyległa do jej pleców. Zacząłem składać niewielkie pocałunki na jej szyi. Usłyszałem tylko głośne westchnienie.
- Nawet nie wiesz jak przez to mam na ciebie ochotę - zaśmiała się.
- Ja wciąż tutaj jestem - usłyszeliśmy zachrypnięty głos Harry’ego.
   Odsunąłem się od mojej dziewczyny i całując ją przelotnie w usta wróciłem na swoje miejsce.
- Dziękuję - powiedział wdzięcznie Hazza.
   Zaśmiałem się pod nosem.



Dzień dobry :)
Wiem, że rozdział jakiś nudny, ale nie potrafiłam zrobić nic, aby był ciekawszy. 
Ostatnio jakoś brak mi weny :(

3 komentarze:

  1. i tak jest super <3 nie mogę doczekać się nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Liam i Rose <3
    Świetny rozdział i czekam na kolejny.
    Pozdrawiam, Cynical Caroline.
    save-me-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń