Rosalie:
Patrzyłam, jak Liam
wybiegał z kuchni. Wiedziałam, że nie wszystko było z nim w porządku. Oczywiście
on - jak to on - nie chciał się do niczego przyznać. Próbował udawać, że czuł
się świetnie, kiedy to po prostu było zwykłe kłamstwo. Oszukiwał i mnie i
siebie.
Zastanawiałam się,
czy wiedział, że okłamywanie mnie nie zrobi mu za dobrze. Rozumiałam, że nie
chciał łaski, ale potrzebował opieki. Chciałam mu ją zapewnić. W końcu go
kochałam. Nie mogłam go zostawić, jednak on sam wiedział lepiej. Nie chciał
mnie do siebie dopuścić.
A przecież chciałam
mu tylko pomóc.
Ruszyłam za moim
chłopakiem, który wbiegł do najbliższej łazienki. Zatrzymałam się pod drzwiami
i nasłuchiwałam. Wiedziałam, że naruszałam jego prywatność, ale jakoś się tym
nie przejmowałam. Mogłam usłyszeć, co takiego się działo. Tak jak
podejrzewałam. Nie czuł się najlepiej.
Chwilę stałam pod drzwiami, zanim usłyszałam
głośnie oddechy Liam’a. Zastanawiałam się, co mogłam w tej sytuacji zrobić. Odważyłam
się otworzyć drzwi i wejść do łazienki. Mimo wszystko potrzebował mojej pomocy
i opieki, a ja zamierzałam mu ją dać. Nie potrafiłam go zostawać. Zresztą nie
chciałam tego robić.
Liam siedział na
zimnych kafelkach próbując złapać oddech. Powoli zbliżyłam się do niego i
klękłam przy nim. Zobaczyłam pojedyncze łzy spływające po jego policzkach,
które w późniejszym czasie przemieniły się w szloch. Przytuliłam go delikatnie,
chcąc zapewnić mu, że go nie zostawię. Musiał wiedzieć, że był dla mnie
wszystkim. Mimo małych słabości, nie chciałam go zostawić.
- Przepraszam - wyszeptał.
Uśmiechnęłam się
delikatnie czując, jak po moich policzkach spływają zły. Na początku próbowałam
je powstrzymać, ale w końcu dałam upust swoim emocją.
Opuszkami palców
dotknęłam jego policzka. Chwytając go delikatnie za podbródek zmusiłam go, aby
popatrzył na mnie.
Jeszcze nigdy nie
widziałam, aby był tak załamany. Całe szczęście z jego oczu gdzieś zniknęło.
Nie było już nich tego błysku, co kiedyś. Uciekał od kontaktu wzrokowego ze
mną, jakby się czegoś obawiał.
- Kochanie -
szepnęłam. Nadal nie chciał na mnie spojrzeć. - Kochanie, proszę cię, spójrz na
mnie - poprosiłam.
Jego tęczówki
spotkały się z moimi i musiało minąć trochę czasu, abym znów zaczęła mówić.
- To nie twoja wina - przyznałam. - Musimy jeszcze chwilę
wytrzymać. Parę miesięcy i wszystko będzie dobrze, tak?
- Tak - szepnął cicho.
- Musisz uwierzyć w siebie - powiedziałam.
Przytaknął jedynie
głową, spuszczając ją.
- Lepiej się teraz czujesz? - Zapytałam.
- Tak. Ale chyba przez jakiś czas nie tknę jedzenia -
zaśmiał się delikatnie.
- Chodź, pójdziemy się położyć - zaproponowałam.
Chwyciłam mojego
chłopaka za rękę i pomogłam mu wstać. Poczekałam aż unormuje oddech i wyszliśmy
z łazienki.
Przeszliśmy przez
salon, gdzie chłopaki spojrzeli na nas współczująco. Domyślili się, co takiego
się stało. Już nawet nie namawiali mnie, abym upiekła ciasto.
Przeszliśmy do
naszego pokoju i poczekałam, aż Liam umyje zęby, aby pozbyć się nieprzyjemnego zapachu.
Po chwili położył się obok mnie na łóżku i przytulił się. Ucałowałam go w
czubek głowy, na co on mruknął z zadowolenia. Uśmiechnęłam się.
- Kocham cię - szepnął.
- Ja ciebie też - odpowiedziałam.
Pokój pogrążył się
z ciszy. Nie było słychać nic oprócz naszych wolnych oddechów. Nasze oczy
wpatrzone były w siebie z miłością.
- Opowiesz mi coś? - Zapytał nagle Liam.
- A mogę ci coś poczytać? - Odpowiedziałam pytaniem.
- Oczywiście.
Wstałam i podeszłam
do półki, z której wyciągnęłam książkę. Obojętnie jaką. Nie zważałam na tytuł.
Po prostu usiadłam przy łóżku mojego chłopaka i otwierając na pierwszej stronie
zaczęłam czytać.
Mój głos rozchodził
się po pokoju. Przestałam zwracać na cokolwiek uwagę. Po przeczytaniu paru
stron usłyszałam ciche chrapanie. Podniosłam oczy znad książki i spojrzałam na
Liam’a, który miał zamknięte oczy. Spał.
Odłożyłam lekturę
na półkę i delikatnie ucałowałam mojego chłopaka w czoło. Wzięłam kartkę do
ręki, ołówek i siadając przy łóżku zaczęłam rysować. Rysować jego.
W tamtej chwili
sprawiało mi to ogromną radość.
Liam.
Uchyliłem
delikatnie powieki. Moje oczy od razu rozpoznały postać siedzącą przy moim
łóżku. Rosalie rysowała coś zamyślona. Mógłbym na nią patrzeć przez resztę
życia. Była całkowicie skupiona na ruchach ołówka w swojej dłoni. Język
delikatnie wystawał spoza jej zaciśniętych warg. Delikatnie się uśmiechała,
przez co również i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Gdy jej twarz
nieznacznie uniosła się w górę szybko zamknąłem oczy chcąc nadal udawać, że
śpię i móc bezkarnie przyglądać się pracy mojej dziewczyny.
Delikatnie
uchyliłem powieki, aby móc sprawdzić czy moja dziewczyna już na mnie nie
patrzy. Ponownie błądziła wzrokiem po kartce. Mogłem domyślić się, że rysowała
mnie.
Gdy Rosalie
ponownie podniosła wzrok szybko zamknąłem oczy. Mogłem usłyszeć jej głośne
westchnienie.
- Liam, wiem, że już nie śpisz - szepnęła.
Otworzyłem oczy i trafiłem na jej rozbawioną
twarz.
- Rysowałaś mnie? - Zapytałem.
- Tak - odpowiedziała.
Posłała mi słodki
uśmiech, odłożyła ołówek i kartkę i ucałowała mnie w usta.
- Zjadłbyś coś? - Zapytała.
- Chyba nie - odpowiedziałem.
Spojrzała na mnie
zmartwiona, ale nic nie powiedziała.
Powoli podniosłem
się z łóżka i skierowałem się do drzwi. Rose ruszyła za mną. Od razu, gdy
wyszliśmy z pokoju mogliśmy usłyszeć głośne śmiechy dochodzące z salonu.
Gdy weszliśmy
troszeczkę się zdziwiłem. Bo oprócz moich przyjaciół w pomieszczeniu była jeszcze
mama Rose. Spojrzałem na Rosalie pytająco, a ona tylko wzruszyła ramionami. Tak
samo jak ja nie wiedziała, o co chodziło.
- Cześć - odezwała się kobieta.
Posłałem jej
jedynie słaby uśmiech i zająłem miejsce obok Zayn’a.
- Cześć mamo - powiedziała moja dziewczyna siadając obok
mnie. - Co tutaj robisz?
- Przyszłam odwiedzić moją córkę, której nawet nie chciało
się do mnie zadzwonić przez ostatnie parę dni - przyznała mama Rosalie.
Popatrzyłem na moją
dziewczynę. Ona jedynie opuściła głowę, chodź siedząc tak blisko niej mogłem
zauważyć jej czerwone policzki.
- Przepraszam - wyszeptała. - Zapomniałam o tym.
- No już nie przepraszaj. Nic się nie stało - zaśmiała się
pani Miles. - A tak w ogóle Liam, jak się czujesz? - Zmieniła temat.
- Dobrze - powiedziałem wymuszając lekki uśmiech.
Ona była jedną z
tym osób, które nie potrafiły wyczuć mojego kłamstwa, z czego bardzo się
cieszyłem. Mogłem obejść się bez kolejnych pytań, na które nie miałem ochoty odpowiadać.
Wszyscy - oprócz
mnie - wdali się w rozmowę. Nie miałem ochoty z nimi rozmawiać. W sumie to nie
miałem ochoty na nic.
Ponownie
zamarzyłem, aby wrócić do łóżka.
- Rosalie, a czy ty czasem nie miałaś piec ciasta? - Usłyszałem
głos Harry’ego.
Zainteresowałem się
ich rozmową.
- Miałam, ale powstały okoliczności, które na szczęście nie
pozwoliły mi tego zrobić - zaśmiała się moja dziewczyna.
- Teraz masz czas - zauważył Styles.
- No jasne. Jak jesteś taki mądry to sam upiec te ciasto.
Dobrze wiesz, że jesteś w tym lepszy.
- Mogę ci jedynie pomóc - zaproponował Harry.
- No dobrze - zgodziła się w końcu moja dziewczyna.
Pożegnała się z
mamą, która akurat wychodziła i poszła razem z Haroldem do kuchni. Postanowiłem
im towarzyszyć i również wszedłem do pomieszczenia, siadając przy wysepce.
Rosalie zaczęła
szukać odpowiedniego przepisu w książce, a po chwili podała ją mojemu
przyjacielowi.
- Może upieczemy to ciasto? - Zapytała.
Harry rzucił okiem
na przepis i uśmiechnął się.
- Dobrze.
- Wyciąg potrzebne składniki - powiedziała Ro.
Styles bez
marudzenia podawał jej to, o co prosiła. Moja dziewczyna zabrała się do
mieszania ze sobą pierwszych produktów.
Przyglądałem jej
się z uśmiechem.
- Nie patrz się tak na mnie. To rozprasza - przyznała nagle
Rosalie odwracając się w moją stronę.
Wstałem z krzesła i
podszedłem do niej. Objąłem ją w talii. Moja klatka piersiowa przyległa do jej
pleców. Zacząłem składać niewielkie pocałunki na jej szyi. Usłyszałem tylko
głośne westchnienie.
- Nawet nie wiesz jak przez to mam na ciebie ochotę -
zaśmiała się.
- Ja wciąż tutaj jestem - usłyszeliśmy zachrypnięty głos
Harry’ego.
Odsunąłem się od
mojej dziewczyny i całując ją przelotnie w usta wróciłem na swoje miejsce.
- Dziękuję - powiedział wdzięcznie Hazza.
Zaśmiałem się pod
nosem.
Wiem, że rozdział jakiś nudny, ale nie potrafiłam zrobić nic, aby był ciekawszy.
Ostatnio jakoś brak mi weny :(
i tak jest super <3 nie mogę doczekać się nn ;)
OdpowiedzUsuńSuper !
OdpowiedzUsuńLiam i Rose <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i czekam na kolejny.
Pozdrawiam, Cynical Caroline.
save-me-ff.blogspot.com