środa, 27 sierpnia 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 28

   Pamiętam naszą wspólną noc gdy to wszystko się stało. Nie pamiętam dokładnie co wtedy sobie wyobrażałam. Po prostu pragnienie wygrało nad nienawiścią. Tak bardzo chciałam go zobaczyć w całości, że zatraciłam się w nim. Oboje nie panowaliśmy nad tym. Po prostu razem poszliśmy do łóżka. Żadne z nas nie miało na to wpływu. Nie wiem, jaki był powód. Chyba zbyt długo przebywaliśmy w swoim towarzystwie i pomyśleliśmy, że mogłoby być tak, jak dawniej. Tak bardzo w tamtym momencie siebie oszukaliśmy.  Tak wielki błąd zrobiliśmy. Jednak nic już tego nie cofnie.
   Spieprzyłam. Spieprzyłam wszystko. Życie swojej rodziny, która o niczym jeszcze nie wie. Swoje życie, życie Lou, oczywiście, jeżeli się o tym wszystkim dowie. Skrzywdziłam Zayn’a.
   Jak ja mogłam do tego dopuścić? To było takie nieodpowiedzialne.
   A przede wszystkim skrzywdziłam to malutkie dziecko, które jest we mnie. Jak wyjdzie na świat, dowie się, jaką ma nieodpowiedzialną matkę.
   Gdybym wiedziała, że będą z tego takie kłopoty, próbowałabym się jakoś powstrzymać. Przecież nie poszłabym wtedy z nim do łóżka.
  Jeszcze do tego pozwoliłam Tomlinson’owi odejść. Puściłam go, nic mu nie mówiąc. Chyba tak będzie lepiej. Musiałam powiedzieć mu, aby odszedł z mojego życia, bo z pewnością nie dałby mi spokoju. Jedyną pamiątką, jaka została mi po Lou było nasze dziecko i ten ostatni pocałunek…

- Jesteś gotowa do wyprowadzki?- zapytała mama.
- Tak.- przyznałam niechętnie. To wszystko było dla mnie idiotyczne.
   Podeszłam do mojej przyjaciółki i mocno ją przytuliłam.
- Proszę, nie mów im o niczym.- szepnęłam jej na ucho. Wiedziałam, że mi obiecała, ale chciałam jej jeszcze o tym przypomnieć. Po prostu nie chcę, aby Tommo czy Zayn o tym wiedzieli.
- Przecież obiecałam, że nie powiem.- zauważyła. Ucałowałam ją w policzek i podeszłam do Harry’ego, który również się zjawił, aby mnie pożegnać.
   Louis’a nie widziałam. Myślę, że wczoraj przyszedł mnie pożegnać. Ten pocałunek, to wszystko…  A ja? Przecież miałam zapomnieć.
- Cześć mała.- powiedział na głos Hazza i pocałował mnie w czoło.
- Dbaj o nią.- szepnęłam mu na ucho i się uśmiechnęłam.
- No jasne.- odpowiedział.
   Na końcu został Zayn.
- To niesprawiedliwe, że musisz odchodzić.- powiedział.
- Nie mam jeszcze 18 lat. Gdy je ukończę od razu przyjadę tutaj i będziemy mogli być razem.- przyznałam.
- Wierzę ci kochanie.- odpowiedział.
- Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnisz.
- Nie mógłbym. Zobaczymy się jeszcze. Pamiętaj, że cię kocham.
- Taż cię kocham.- powiedziałam i ucałowałam go delikatnie w usta. Miał to być nasz ostatni pocałunek. Szkoda tylko, że nie był on taki jak inne. Cały czas czułam smak ust Lou. Tak bardzo żałowałam, że dałam mu się pocałować. Miałam teraz wyrzuty.
   Odeszłam od nich. Wsiadłam do samochodu i już nie popatrzyłam w ich stronę. Nie mogłam.
   Nie wiem, co w tamtej chwili czułam. Strach? Zawód? A może szczęście? W końcu nie będę musiała starać się unikać Louis’a, ponieważ będę mieszkała daleko stąd. Zayn o wszystkim się nie dowie i będzie szczęśliwy. Może kiedyś mi to wszystko wybaczy.
   Jestem tylko ciekawa czy Ruby dochowa tajemnicy.

Perspektywa Ruby.
   Patrzyłam jak moja przyjaciółka odjeżdża. Nadal nie mogłam pogodzić się z tym, że mnie opuszcza. Przecież była dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Teraz mi ją tak po prostu odbierają. Nie rozumieją tego, że jesteśmy sobie tak bardzo bliskie. Ona odjechała, a ja czułam się taka jakby pusta. Część mojej duszy odjechała daleko stąd. Czy jeszcze ją zobaczę?
   Czułam, jak coś mokrego spływa po moim policzku. Nawet nie wiedziałam o tym, że płaczę. Poczułam, jak w pasie obejmują mnie mocne ręce mojego chłopaka.
- Będzie dobrze.- szepnął mi na ucho.
- Ona jest moją przyjaciółką i tak po prostu mnie zostawiła.- przyznałam.
- Musiała wyjechać. Przecież jeszcze wszystko się ułoży.- zauważył.
- A co, jeżeli już nigdy jej nie zobaczę?- zapytałam zdruzgotana.
- Zobaczysz. No już, nie trzeba się tym przejmować.- powiedział Harry i otarł kolejną łzę, która sunęła po moim czerwonym policzku.
- Może masz rację. Przecież to nie koniec świata.- zauważyłam i lekko się uśmiechnęłam.
- Tak.- odwzajemnił mój uśmiech i odgarnął moje włosy, które wpadały mi do oczu, po czym mnie pocałował.
- Przepraszam was. Muszę już iść.- powiedział całkowicie załamany Zayn. Nie próbowaliśmy go zatrzymać. Wiedzieliśmy, że teraz potrzebuje samotności.
- Co zamierzasz zrobić z tym całym sekretem?- zapytał po chwili Harry. Spojrzałam na niego i zaczęłam się zastanawiać.
- Według mnie przynajmniej Louis powinien wiedzieć, że Cassie jest w ciąży.- odpowiedziałam.- Zayn’owi sama powie, jeżeli będzie na to gotowa.
   Od samego początku postanowiłam nie dochować jej tajemnicy. To nie mogło tak zostać. Co Cass sobie wyobraża? Jak sobie poradzi? Czy ona nie może zrozumieć, że Tommo nie jest taki głupi i mógłby się domyśleć. Albo dobra. W tym się mylę. Nie wiadomo, czy Lou w ogóle się z nią jeszcze zobaczy. Nie mam możliwości tego podejrzewać. Przecież on nigdy nie dowie się, że Cas jest w ciąży, chyba że mu o tym powiem.
   Zdradziłam tajemnicę mojej przyjaciółki tylko Harry’emu. Jednak teraz miało się o tym dowiedzieć jeszcze Tommo. Nie mogłam patrzeć jak Cassie cierpi. Wiem, że mogę zniszczyć tym miłość Zayn’a i mojej przyjaciółki, ale nie potrafiłam siedzieć bezczynnie i na to patrzeć.
- Idziemy mu powiedzieć?- zapytał Harry. Zrozumiałam, że chce mi przekazać, że mnie popiera. Nawet nie wiedziałam, jak mogę mu dziękować.
- Tak.- odpowiedziałam.- Czym szybciej to zrobimy, tym lepiej.
   Nie wiedziałam, jak zareaguje na to Cassie. Wiem, że z pewnością będzie na mnie zła, jednak nic na to nie potrafiłam poradzić. Louis musiał o tym wiedzieć. Cass była po prostu głupia, że chciała to ukrywać. Nie wiem, czy myślała logiczne. Przecież potrzebowała pomocy. Potrzebowała kogoś, kto będzie przy niej. Może Lou nie był odpowiednią osobą, ale myślałam, że on coś postanowi. Może powie o tym Zayn’owi? Kto wie?
- Jak myślisz, będzie wściekła, że zdradziliśmy jej tajemnicę?- zapytał mój chłopak. Wzięłam go pod rękę i lekko się do niego przytuliłam.
- Tak. Będzie nieźle wkurzona, ale musi zrozumieć, że robimy to dla jej dobra.
   Przez całą drogę męczyły mnie małe wyrzuty sumienia, ale gdy uświadomiłam sobie, że robię to w słusznej sprawie nagle odeszły.
   Dotarliśmy do domu chłopaków. Harry otworzył mi drzwi i przepuścił mnie w nich. Nie zatrzymując się od razu ruszyłam do salonu. Zauważyłam Tomlinson’a i resztę One Direction.
- Louis, możemy porozmawiać?- zapytałam. Mój głos był niespokojny i chyba szatyn to zauważył. Czułam się jak zdrajca, ale przecież musiałam to zrobić. Nie mogłam sobie pozwolić, aby cała ta pokręcona historia się tak skończyła.
- Coś się stało?- zapytał.
- Tak. Mamy mały problem.
- O co chodzi?
- Mogliśmy porozmawiać na osobności?- zapytałam. Myślałam, że Louis nie chciałby, aby reszta wiedziała. Zresztą to była jego prywatna sprawa i byłabym świnią, jeżeli powiedziałabym to przy wszystkich.
   Tommo wstał i poprowadził mnie do kuchni. Harry został z chłopakami. Zapewne chciał dopilnować, aby nikt nas nie podsłuchiwał.
   Usiadłam przy stole naprzeciw Louis’a i spojrzałam w jego oczy, które ukazywały strach.
- Co takiego chcesz mi powiedzieć?- zapytał.
- Chodzi mi o Cassie…- zaczęłam. Oczy Lou natychmiast się zmieniły i teraz zauważyłam smutek.
- Nie chcę o tym rozmawiać. Cass to skończony rozdział.- przyznał i chciał wstać, jednak go zatrzymałam.
- To coś bardzo ważnego. Proszę. Tylko mnie wysłuchaj.- poprosiłam. Tomlinson spojrzał na mnie niepewnie, jakby szukając jakiegoś podstępu, jednak niczego się nie doszukał. Zrezygnowany ponownie usiadł na krześle.- Wiem, że ci na niej zależy, dlatego mnie wysłuchaj.
- No dobrze. O czym chciałaś mi powiedzieć? - zapytał.
- Cassie z pewnością będzie zła, że ci to powiedziałam, ale nie mogę patrzeć jak męczą ją wyrzuty sumienia. Nie wiem, dlaczego ona to robi. Powinna ci sama o tym powiedzieć, ale nie chce. Dlatego to ja przekażę ci tę wiadomość.
- Powiedz mi proszę. Chciałbym jak najszybciej zapomnieć o tym, co się stało. Zresztą, dlaczego Cass nie może mi tego sama przekazać?- zauważył Louis.
- Ponieważ chce twojego dobra, tylko ukrywanie tego może jeszcze pogorszyć sytuację.- westchnęłam.
- Słucham? Co proszę?- zdziwił się Louis.- Jakiego dobra? O co w tym wszystkim chodzi?- zapytał mnie. Spojrzałam w jego oczy i teraz dostrzegłam w nich złość wymieszaną z ogromnym bólem i żalem. On tak bardzo musiał cierpieć, a teraz jeszcze bardziej go zdołuję. Jednak nie mogłam się wycofać. Przecież Tommo powinien wiedzieć.
- Nawet nie wiesz o tym, że ona też przez to cierpi.- przyznałam. Powiedziałam to jak najciszej mogłam, jednak Lou to usłyszał.
- Ona cierpi?! Proszę cię, nie bądź śmieszna. To ona mnie zostawiła! Chciała, abym odszedł.- poderwał się z krzesła zdenerwowany.- Koniec tej rozmowy. Nie chcę już nic więcej o niej słyszeć. Widzę, że jesteś po jej stronie.- powiedział i chciał odejść, jednak złapałam go za rękę.
- Jestem po waszej stronie. Nie rozumiesz, że chcę tylko waszego dobra?- zapytałam. Byłam trochę zła, ale nie mogłam dziwić się Louis’owi. W końcu to on był tutaj poszkodowanym. To on z naszej dwójki cierpiał.
- Jakiego dobra? Po co mi o niej przypominasz. Tak bardzo chcę zapomnieć.- powiedział.
- Lou…
- Nawet nie wiesz, jak jest mi ciężko. Przecież ją kocham… A ona kocha Zayn’a.
- Mógłbyś się postarać.- zauważyłam.
- Czy to coś zmieni?- zapytał. W jego oczach dostrzegłam łzy, które chciały wypłynąć, ale Louis najwyraźniej powstrzymywał się przed płaczem.
- Louis, ona wyjechała…- przyznałam. Spojrzał na mnie jak na wariatkę.
- I co z tego?
- Ona wyjechała…- chciałam dokończyć, ale Lou ponownie mi przerwał.
- I co z tego?!- powtórzył.
- Że wyjechała z dzieckiem!- krzyknęłam, ale na tyle cicho, aby reszta nie mogła tego usłyszeć.
- Z jakim kurwa dzieckiem? Co ty pieprzysz?
- Lou, ona jest z tobą w ciąży.- powiedziałam.
   Źrenice jego oczy natychmiast się powiększyły. Nastało między nami milczenie, co nie wróżyło nic dobrego.
- Gówno prawda.
- Louis, to jest prawda.- powiedziałam, a wtedy on bez słowa wyszedł.
   Cierpiał. Jeszcze bardziej niż przedtem. Ale przynajmniej dowiedział się prawdy. Prawdy bolesnej, ale prawdziwej.


Taa dam :)
Cześć.
Co tam u Was?
Za niedługo do szkoły. Cieszycie się? Raczej nie. Nie martwcie się. To tak, jak ja.
Osobiście rozdział nawet mi się podoba. Zaczyna robić się coraz ciekawiej :)
Jak myślicie, czy Lou uwierzy w słowa Ruby i zawalczy o Cassie czy może się podda?
Z chęcią by, wam napisała, ale zdradziłabym ciąg dalszy xD
Także nic nie zdradzę.
I jeszcze jedno pytanie.
Czy Zayn się o wszystkim dowie?

A tak w ogóle, to rozdział z dedykacją dla Pauli!

Haha, To takie moje małe pocieszenie. Nie mogę Ci pomóc, ale jakieś miłe słowa mogę napisać :)
Mam nadzieję, że wiesz, o czym tutaj piszę.
Właśnie, jak tam po wczorajszym? Baletnico-wróżkofobia się nasila? Bo u mnie na razie jest względnie normalnie haha.

W sumie to chyba na tyle.
Kocham Was ♥

piątek, 22 sierpnia 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 27

   Ja i on. To dwie odmienne osoby. Niby do siebie nie pasujemy, a coś nas do siebie ciągnie. Ja- dziewczyna, która nie potrafi odnaleźć się w prawdziwym świecie. Jestem osobą, która miesza się w swoich uczuciach i oszukuje siebie. Tyle ludzi wokoło zawiodłam. Już sama nie wiem, jak mogę siebie określić. Z jednej strony jestem bardzo buntownicza, mam wszystkich w dupie, a z drugiej mam wyrzuty, że ranię innych.
   A on? Chłopak bardzo czuły, który teraz płaci za swoje winy. W życiu popełnił parę błędów, a ja cały czas mu je wytykam. Wcześniej nie zauważyłam, jak bardzo się starał, jak bardzo mu zależało. Widziałam w nim tylko to, co złe. A dlaczego? Ponieważ go nienawidziłam. A teraz? Teraz uświadomiłam sobie, że żałuję, że tak go zraniłam. On zawsze był moim przyjacielem, chciał dla mnie jak najlepiej, tylko ja byłam zaślepiona pożądaniem zemsty.
   Czasem zdarza się, że zapominasz o tym, co najlepsze. Tak było w moim przypadku. Zapomniałam, że ludzi powinno się wysłuchać, a przede wszystkim powinno się wybaczać. Każdy popełnia błędy. Szkoda tylko, że dopiero teraz to zrozumiałam.
   Ja i on. Dwoje przyjaciół, którzy utrudniają sobie swoją znajomość.  Ja - dziewczyna, która chce zniszczyć mu życie. Myśli tylko o zemście. Nie patrzy na konsekwencje. Najważniejsze, aby zniszczyć mu życie, aby cierpiał. Robi to tylko dlatego, że chłopak w przeszłości popełnił jeden mały błąd. Nic jednak nie mogło jej powstrzymać.
   On- chłopak, który jest na zabój zakochany we mnie. W dziewczynie, która jest bezczelna, głupia, chamska i bezmyślna. Do teraz nie wiem, co on we mnie widzi. Przecież ja chcę go tylko zranić, a on? On stara się, aby wszystko było jak najlepiej. Czy ktoś potrafi go zrozumieć?
   Ja i on. On jest światową gwiazdą, która może mieć wszystko. Każdą dziewczynę, o której marzy, a tymczasem kocha mnie. Jestem ciekawa czy wie, jak błąd popełnia, jak bardzo siebie naraża. A ja? Ja jestem nikim.
   Niby próbujemy o siebie zawalczyć. Tylko czy przyjaźń może być silniejsza od nienawiści?
   Popełniłam błędy, ale nie pomyślałam o tym. Tak naprawdę nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Z jednej strony kochałam Zayn’a, a z drugiej był Louis. Który z nich bardziej zasługiwał na moje zaufanie?

Październik, 2013 r.
   Zapowiadał się normalny dzień. A jednak był on inny niż wszystkie. Jeszcze rano byłam szczęśliwa, póki nie zaczęłam cierpieć. Najpierw myślałam, że się czymś zatrułam. Chciałabym, aby tak było. Dopiero później poznałam prawdę. Prawdę, która zniszczyła moje życie. Prawdę, która przekreśliła wszystko.
   Nie dość, że miałam już swoje kłopoty, to jeszcze rodzice powiadomili mnie, że znów się wyprowadzam. To było dla mnie za dużo. Znów zmiana otoczenia, poznawanie nowych przyjaciół. Chyba się do tego nie nadaję. Nie nadaję się do życia.
   Próbowałam przebłagać rodziców, abyśmy się nie przeprowadzali, ale kompletnie nie chcieli mnie słuchać. Nie wiedzieli jak ta sprawa jest ważna. Zresztą nie powiedziałam im całej prawdy.
   Nie miałam oparcia. Kompletnie nie wiedziałam, co mogę zrobić. Może najlepiej byłoby, jeżeli zabiłabym się? Nie, przecież zamordowałabym człowieka.
   Była jedna osoba, która mogła mi pomóc. Jedyna osoba, której mogłam powiedzieć całą prawdę. Ruby. Tak, to było moje najlepsze rozwiązanie, zresztą jedyne.
   Spotkałam się z nią i powiedziałam jej prawdę.
- Przecież musisz mu powiedzieć.- przyznała  moja przyjaciółka. - I Louis’owi i Zayn’owi.
- Nie!- zaprzeczyłam.- Zayn nie może się o tym dowiedzieć. Przecież go kocham. Zranię go tym. Lou też nie powinien wiedzieć. To zniszczy mu życie.- zauważyłam.
- Ale oni obaj powinni mieć prawo aby wiedzieć.
- Nie. Ruby, obiecaj, że im nie powiesz.- zaczęłam nalegać. Przecież jeżeli Lou dowiedziałby się o tym mogłabym mieć niezłe kłopoty. A on? Jeszcze większe. A Zayn? Przecież on znienawidziłby mnie.
- Cassie, nie mogę ci tego obiecać. Obaj muszą  się dowiedzieć.
- Słuchaj!- zaczęłam ostro.- Jesteś moją przyjaciółką. Zrób to dla mnie.- poprosiłam.
- No dobrze. Nie powiem im.- obiecała, a mnie dodała tym otuchy.- Tylko kiedyś będziesz musiała im powiedzieć.
- Taak.- skłamałam. Obiecałam sobie, że nigdy im nie powiem…

   Jeszcze tego samego dnia miałam niezapowiedzianego gościa. Lou przyszedł do mnie do domu zaraz po tym, jak wyprowadziłam się od nich. Moi rodzice wrócili i znów musiałam wrócić do miejsca mojego dawnego zamieszkania.
   Louis nadal nie potrafił zapomnieć, chodź minął już miesiąc od naszego przykrego rozstania. Cieszyłam się, że rodziców nie ma w tym momencie w domu, ponieważ mogliśmy na spokojnie porozmawiać. Według mnie i tak moi rodzice od początku go nie lubili. Przecież moja mama widziała jak przez niego płakałam, jak cierpiałam gdy o mnie zapomniał. Tak, ona z pewnością nienawidziła go tak samo jak ja.
- Nie rozumiesz, że ci nie wierzę.- upierał się Louis. Tomlinson nie chciał dać mi spokoju. Nie chciał pozwolić mi pogodzić się z tą sytuacją. A przecież dałam  mu jasno do zrozumienia, że go nienawidzę. Czy potrzebuje jeszcze więcej dowodów? Nie może mi po prostu uwierzyć? Czy ja wyrażam się aż tak niejasno, że nie może zrozumieć, że nic dla mnie nie znaczy?
- To uwierz! Nasza przyjaźń nie ma przyszłości. Lou, daj mi w końcu spokój. Przecież wiesz, że cię nienawidzę!- krzyczałam. Nie mogłam już tego wytrzymać! To wszystko mnie przerastało.
- Cassie, nie wierzę ci.
- Louis, co mam zrobić, abyś w końcu odszedł?
- Odpowiedz mi na parę pytań. Tu i teraz powiedz mi prosto w oczy, że mnie nie kochasz.- zażądał.
- Louis, ja już cię nie kocham.- przyznałam.
- Jak to?- zapytał. Był pewny, że odpowiem, że go kocham.
- Kiedyś cię kochałam. Zraniłeś mnie i od tamtego momentu nie potrafię się pozbierać.  Nie potrafię ci tego wybaczyć. - powiedziałam. To wszystko było prawdą. Nadal cierpiałam po naszej rozłące. Wiem, że minęły już ponad dwa lata, ale ja nie potrafiłam zapomnieć. A dlaczego?  Sama nie wiem. Nasz związek był dla mnie bardzo ważny. Tylko, że co z tego, skoro nie chciałam do niego powrócić. Nie potrafiłam kochać już Louis’a.
- Cassie, a przyjaźń?
- Nie.- zaprzeczyłam.
- Ale? Słuchaj… - westchnął. - Wiem, że nie potrafisz określić tego, co do mnie czujesz, ponieważ twoje uczucia zaślepia nienawiść do mnie. Tylko, że ona nie jest prawdziwa. Wiem, że próbujesz wmówić sobie, że jestem dla ciebie nikim, a zajrzyj w głąb twojego serca. Co ono ci mówi?
- Że ciężko jest mi bez ciebie żyć.- powiedziałam cicho. Myślałam, że Lou tego nie usłyszy, ale się myliłam. Co mogłam za to, że taka była prawda?
- No właśnie.- zauważył Louis. Skąd on to wszystko wie? Miał już zaplanowane, co powie czy może robi wszystko spontanicznie? Nie, z pewnością to wszystko przemyślał.
- Co chcesz przez to powiedzieć?- zapytałam.
- Że jesteś zaślepiona. Próbujesz sobie zmówić, że mnie nienawidzisz, a nie patrzysz na uczucia swojego serca. Odpowiedz na moje kolejne pytanie. Czy potrafiłabyś mnie zranić?
- Tak.- przyznałam.
- A dlaczego?- zapytał.
- Ja…- zacięłam się. No właśnie, dlaczego miałabym go ranić?
- Widzisz. A kim dla ciebie jestem?
- Sama nie wiem. Kimś, kto mnie zranił.- odpowiedziałam.
- Ach…. - powiedział tylko i posmutniał.- Kochasz go, prawda?- zapytał.
- Zayn’a?- upewniłam się. Ten pokiwał tylko głową.- Kocham go.- przyznałam pewna swoich uczuć.
- To dobrze. Chyba nie potrafię stanąć wam na drodze do szczęścia.
- To tego nie rób.- powiedziałam.
- I nie zrobię.- przyznał.- Życzę wam szczęścia. Mam nadzieję, że będziesz w stanie kochać go bardzo mocno. Przeżyj z nim takie piękne chwile jak ze mną. Mam nadzieję, że pozostanę dla ciebie chociaż przyjacielem. W tym momencie niczego innego nie pragnę. A więc żegnaj Cassie.- ucałował mnie delikatnie w policzek.- Zawsze będę cię chronił i kochał. Mam nadzieję, że jesteś w stanie uwierzyć w moją obietnicę, bo tak jest, prawda? - zapytał Louis. Popatrzyłam mu prosto w oczy i zastanawiałam się… Zastanawiałam się ile ta obietnica może dla niego znaczyć. Czy znów mnie zawiedzie?
- Lou ja…- zacięłam się.
- Obiecuję, że już nigdy nikt cię nie zrani. Nie pozwolę na to. Kocham cię…
- Louis odejdź z mojego życia…- poprosiłam. Dla mnie ta rozmowa nie miała sensu. Nic już nie miało sensu. On powinien o mnie zapomnieć! A ja o nim! Nie powinien mi tutaj wyznawać miłości!
- Dobrze, ale odpowiedz mi na ostatnie pytanie. Chcę wiedzieć jeszcze jedną rzecz. Tylko odpowiedz na nie szczerze. Zastanów się nad tym. Weź pod uwagę to, co dzisiaj się dowiedziałaś.
- Dobrze.- zgodziłam się. Chciałam wiedzieć na czym stoję. Postanowiłam odpowiedzieć mu zgodnie z prawdą. Chodź tyle mu się należy. Chodź tyle jestem mu winna.
- Kochasz mnie?- zapytał. Chyba był świadom, że już wcześniej powiedziałam mu, że nie. Chyba po prostu chciał się upewnić.
- Ja…- zająknęłam się.
- Tak myślałem.- odpowiedział cicho z uśmiechem na twarzy.
   Chwycił moją twarz w dłonie i na moich ustach złożył stęskniony, ale zarazem krótki pocałunek.
- Odejdź, proszę.- powiedziałam cicho.
   Wtedy ostatni raz spojrzał w moje oczy i odszedł. Zostawił mnie samą. Zostawił mnie i nasze dziecko, o którym mu nie powiedziałam…


Witajcie!
Nie zabijajcie mnie od razu.
Wiem, że rozdział miał się pojawić wcześniej, ale kompletnie nie miałam czasu, aby go dodać. 
Przepraszam.
Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe. 
Osobiście jakoś nie jestem zadowolona z tego rozdziału.
Poprawiałam go chyba z 3, albo 4 razy i nic innego nie potrafiłam wymyślić.
Naprawdę nie jestem z niego zadowolona.
Jedynie rozmowa pomiędzy Cassie i Lou mi się podoba, bo nad nią najdłużej pracowałam.

Wiecie, ostatnio mam straszny mętlik w głowie. 
Oczywiście chodzi mi tutaj o zakończenie tego bloga.
Mam coraz większe wątpliwości, czy wybrałam dobrze.
Nie chcę nikogo zawieść. 
Staram się, aby zakończenie było dość sprawiedliwe.
Mam nadzieję, że nie będziecie po mnie krzyczeć, jeżeli Cass nie wybierze tego, co chcecie.
A może akurat koniec Was zaskoczy?
No, muszę przyznać, że takiego raczej się nie spodziewacie.
Jestem zła?
Chyba nie.
Mam nadzieję, że chodź trochę Was zaciekawiłam.

Chciałam jeszcze coś napisać, ale ja, jak to ja oczywiście zapomniałam.
Chyba już sobie nie przypomnę.
Najwyżej napiszę to pod następnym rozdziałem, jeżeli będę pamiętać ;p

Do następnego.
Wow, ale się rozpisałam.
To wszystko przez baletnico-wróżkę (czyt. Harry'ego)
Przepraszam, odbija mi dzisiaj.
Nic nowego.

Kocham Was ♥

środa, 20 sierpnia 2014

Liebster Blog Award

Bardzo dziękuję za nominację Paula.
Bardzo wiele to dla mnie znaczy.
Kocham Cię ♥
Miło wiedzieć, że ktoś docenia moje starania.

Odpowiedzi na pytania:
1. Od kiedy blogujesz?
Od marca 2013 roku :)
2. Ulubiona piosenka?
Mam ich bardzo dużo.
Na pewno:
One Direction - What Makes You Beautiful
One Direction - Little Things
One Direction - Kiss You
One Direction - Diana
Harry Styles - Don't Let Me Go
Ed Sheeran - Sing
Ed Sheeran - I'm a Mess
Ed Sheeran - Don't
3. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Uwielbiam pisać, czytać i słuchać muzyki :)
4. Wymarzone miejsce na wakacje?
Nie wiem. Na pewno jakieś miejsce nad morzem :)
5. Jak zaczęła się Twoja przygoda z blogowaniem?
Pewnego dnia natknęłam się na bloga o 1D. Zaczęłam czytać ich coraz więcej i więcej. Pewnego dnia nawet pomyślałam, że ja również mogłabym zacząć pisać. Dalej samo jakoś poszło :)
6. Czy jest coś, co przysięgłaś sobie zrobić przed śmiercią? Jeżeli tak, to co to jest?
Obiecałam sobie zwiedzić Londyn. Ale to już zrobiłam. Teraz marzę o tym, aby pojechać do Irlandii i USA ;)
7. Ulubione zwierzątko?
Żółw *.*
8. Jak widzisz siebie za 20 lat?
Kompletnie nie wiem, jak to będzie :D
9. Czy zmieniłabyś coś w swoim życiu?
Tak.
10. Ulubiona bajka z dzieciństwa?
Tabaluga :)
11. Lubisz dostawać te nominacje?
Tak, bo wiem, że ktoś docenia to, co piszę  ;)

Moje pytania:
1. Czy warto marzyć?
2. Dlaczego zdecydowała się założyć bloga?
3. Co skłoniło Cię, do napisania właśnie takiej historii?
4. Czy jest jakieś miejsce na ziemi, do którego chciałabyś powrócić?
5. Kim chcesz zostać w przyszłości?
6. Gdybyś miała wybrać, to wolałabyś cofnąć się do przeszłości i naprawić jakieś błędy, czy zobaczyć, co czeka Cię w przyszłości?
7. Twoje motto życiowe?
8. Co wywołuje uśmiech na Twojej twarzy?
9. Jest jakieś miejsce, które chciałabyś w przyszłości zwiedzić?
10. Jaki jest Twój najlepszy sposób na wypoczynek?
11. Co lubisz robić w wolnym czasie?

Nominuję:
breathe-me-please.blogspot.com
or-ever-will-be-fine.blogspot.com

Przepraszam, że nominuję tylko 2 blogi, ale na moim drugim blogu również dostałam nominację i nie chcę nominować tych samych blogów :)

sobota, 16 sierpnia 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 26

   Gdy zjawiliśmy się w domu, odetchnęłam z ulgą.
- Boże… Louis co ci się stało?- zapytała zdezorientowana Ruby, gdy tylko nas zobaczyła.
- Tak samo zareagowałem.- zaśmiał się Harry.
- Z kim się biłeś?- zadała kolejne pytanie moja przyjaciółka.
- Z moim byłym chłopakiem.- przyznałam i westchnęłam.
- No to nieźle.- zauważyła blondynka.
- Dobra, koniec tego. Chodź Louis, odkażę ci rany.- zaproponowałam. Chłopak bez najmniejszego protestu ruszył za mną do kuchni. Posadziłam go na krześle i zaczęłam szukać apteczki. Jednak nie mogłam jej znaleźć. Nie znałam się jeszcze zbyt dobrze w tym domu i ciężko było mi się odnaleźć.- Gdzie macie apteczkę?- zapytałam.
- Tutaj.- odpowiedział mi Zayn, który tak nagle znalazł się przy nas. Podszedł do półki i wyciągnął z niej pudełko.- Co się właściwie stało?- zapytał.
- Dziękuję.- powiedziałam mu z lekkim uśmiechem.- Harry i Ruby ci opowiedzą.- powiedziałam i zabrałam się do pomagania Lou.
   Gdy odkażałam jego rany co chwilę słyszałam jęki z powodu bólu, ale pomijają to, to w ogóle się nie odezwał. Bałam się, że może być za to wszystko na mnie zły. Nie powiedział tego na głos, więc mogłam się tylko domyślać.
   Jednak co się stanie, jeżeli moje podejrzenia okażą się prawdą? Mógłbym mnie znienawidzić za to, że został pobity z mojego powodu? Nie, to nie może być prawdą. Przecież sam mówił, że to nic takiego. Sam wziął udział w tej bójce. Nie musiał mi pomagać. O nic nie prosiłam! Miałam jedynie nadzieję, że to zrobi. Wszystko doskonale przygotowałam. Nie wzięłam jednak po uwagę tego, że może mnie za to znienawidzić. Nie! To nie w jego stylu! Louis taki nie był. Przecież mnie kochał! Nie mógłby być na mnie zły. To nie wchodzi w grę.
   Nagle Lou wstał bez słowa i skierował się do pokoju. Nie mając innego wyjścia, ruszyłam za nim. Przecież nie mogłam dopuścić do tego, aby się na mnie złościł.
   Weszliśmy do pokoju i Louis usiadł na łóżku.
- Potrzebujesz czegoś?- zapytałam.
- Nie.- odpowiedział krótko.
- Lou ja jeszcze raz cię przepraszam. Nie wiedziałam, że tak się stanie. Nie mogłam nic z tym zrobić.
- Przecież to nie twoja wina. Nie mogłaś tego przewidzieć. Przecież nawet nie wiedziałaś, że tam jestem. Sam chciałem ci pomóc. To była tylko i wyłącznie moja decyzja. Przecież o niczym nie wiedziałaś.- wiedziałam, przyznałam w myślach.- Proszę, nie obwiniaj siebie za to.
- Czyli nie jesteś na mnie zły?- zapytałam z nadzieją w głosie.
- Dlaczego miałbym być na ciebie zły?- zaśmiał się. Pierwszy raz dzisiaj ujrzałam jego uśmiech. Aż sama się uśmiechnęłam.
- Po prostu się bałam.- przyznałam zmieszana. Okazałam swoją słabość do niego, ale przecież o to chodziło.
- Nie masz się czego bać. Nie byłbym w stanie cię opuścić.- powiedział. Chciałam go przytulić, ale niefortunnie upadłam na niego. Nasze twarze dzieliły milimetry. Bałam się, że się pocałujemy. Szybko się odsunęłam. Jednak nie miałam zbyt dobrego refleksu. Nasze usta delikatnie się dotknęły. Czy to możliwe, że smakowały jak maliny?
   Dlaczego on musiał być takim pieprzonym ideałem? Dlaczego on i Zayn byli tacy idealni? Nie, nie kochałam Lou. Zayn był moim ukochanym i to on był dla mnie najważniejszy. Ja po prostu chciałam, aby Tomlinson się we mnie zakochał i chyba mi się to udało.
- Cassie…- zaczął Louis.
- Louis ja….- również nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Chciałbym być kimś więcej.- przyznał.
- Lou, chyba nie jestem na to gotowa. Może w przyszłości.- powiedziałam. Wiem o tym, że dałam mu nadzieję. Kompletnie nie wiedziałam, co mam robić. To jest takie trudne. Co ja miałam mu powiedzieć? Przecież chciałam go zniszczyć! Musiałam trzymać się swojego planu.
- Jasne.- przyznał i trochę posmutniał.
- Lou, ja naprawdę nie wiem, co czuję. Nie wiem, czy to miłość, ale wiedz, że jesteś dla mnie bardzo ważny.- skłamałam. Tak naprawdę nic do niego nie czułam.
- Zrobię wszystko, aby cię przekonać do siebie.- powiedział i nagle wstał z łóżka. Zdziwiłam się, że nie zabolał go ten gwałtowny ruch.-Pokażę ci, że jestem lepszy niż Zayn.
   Te słowa mnie zabolały. On chciał o mnie rywalizować. Nie był świadomy tego, że to mogło zniszczyć ich przyjaźń? Przecież to jasne, że kochałam tylko i wyłącznie Zayn’a. Co on sobie wyobrażał?! Przecież nie byłam nagrodą! A on najwyraźniej mnie tak traktował.
   Dzięki temu jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że zemsta jak najbardziej mu się należała. Nie mogłam znieść tego, że traktował mnie jak trofeum. Przecież to było głupie? No ale czy on potrafił to zrozumieć. On nigdy nie zdobędzie mojego serca. O nie! Na to się nie zgodzę. Na pewno. Nie będzie mnie tak traktował! Nie ma szans. Nie pozwolę mu na to! Nie będę dla niego nagrodą! Przecież jestem dziewczyną Zayn’a. No ale jeśli mój plan miał wypalić, to on nie mógł się o tym dowiedzieć.
   I została jeszcze jedna kwestia. Teraz musiałam wszystko wytłumaczyć Zayn’owi. W końcu on nie wiedział, że miałam chłopaka. To wszystko mogło skomplikować.
   Na szczęście Zayn nie był taki głupi i mi wybaczył. Wszystko zrozumiał. To jasne, że gniewał się na mnie, że nie powiedziałam mu prawdy, bo wtedy poszedłby ze mną i nie musiałabym ryzykować, ale na szczęście po jakimś czasie do udobruchałam i wszystko po między nami znów zaczęło się układać. No prawie.

Wrzesień, 2013 r.
   To było trochę dziwne, że Louis zaprosił mnie do restauracji. Nigdy nie spodziewałam się, że może zrobić takie coś. Bardzo mnie tym zaskoczył.
   Jeżeli chodzi o moje uczucia do niego, to w ogóle się nie zmieniły. Byłam szczęśliwa, że mogłam się na nim zemścić. Powoli znów zaczęłam go nienawidzić, gdy zaczął robić wszystko, aby okazać się lepszym niż Malik. Przecież to było nienormalne! Musiał wiedzieć, że to Malik był dla mnie ważniejszy, że to jego kocham! Cała ta sytuacja znacznie się utrudniła. Powiedziałam Zayn’owi, że Louis z nim chce rywalizować. Wolałam go ostrzec. Jednak mój chłopak był na tyle mądry, że w ogóle się tym nie przejął. Wiedział, że kocham tylko jego. Louis powoli stał się taki, za jakiego go wcześniej uważałam. Był bezduszny i bezczelny. Myślał, że tak łatwo się mu oprę. Szkoda tylko, że nie wiedział co to jest prawdziwa miłość. Wiedziałam, że jak najszybciej trzeba się na nim zemścić.
   Podobno mnie kocha. I tak w to nie wieżę. Przecież wtedy na koloniach też mówił, że mnie kocha, a co się okazało? Zostawił się i nie obchodziłam go. Nie jest wart niczego! Niczego! Z pewnością nie mojej miłości. Tylko Zayn sobie na to zasłużył.
   Zgodziłam się na wyjście z Lou. A dlaczego? Ponieważ wykorzystam to jako część planu. Sam chciał ze mną spędzić niezapomnianą kolację, więc pokażę mu na co mnie stać.
   Może jestem wredna w stosunku do niego, ale myślę, że jak najbardziej należy mu się to. Nie żałuję niczego, co zrobiłam już przeciwko niemu.

   Ubrałam się bardzo ładnie. Chciałam dobrze wyglądać podczas jego zagłady. Niech wie, że go przechytrzyłam. Uważa mnie za głupią, ale wcale tak nie jest. W końcu kto wymyślił taki plan? Oczywiście, że ja!
   O ustalonej godzinie wyszliśmy do restauracji. Postanowiliśmy iść pieszo, dzięki czemu miałam jeszcze więcej czasu na przemyślenie tego, co może się za chwilę wydarzyć. Cieszyłam się, że reszty chłopaków nie było wtedy w domu. Nikt nie zauważył naszego zniknięcia. Nie musiałam niczego tłumaczyć Zayn’owi, chodź z pewnością by zrozumiał.
   Szliśmy w milczeniu, więc to jeszcze bardziej ułatwiło mi sprawę. Lou wydawał się na zamyślonego. Intensywnie myślał, ale nie mogłam rozszyfrować o czym. Wygląda na to, że coś go dręczyło i nie wiedział, co zrobić, albo po prostu był zdezorientowany. Naprawdę nie wiem.
   W milczeniu weszliśmy do restauracji. Ściany były tutaj jasno czerwone, podłoga była w kolorze kremowym, całkowicie gładka. Można było się w niej przejrzeć. Na wprost wejścia, na podium znajdowała się lada, za którą stały kelnerki, które miały przyjąć nasze zamówienia. Na środku stały mosiężne stoły oraz krzesła. Nie wiem dlaczego, ale nie spodobało mi się to miejsce. Może dlatego, że nigdy w takich nie bywałam?
   Louis zaprowadził nas do naszego stolika. Znajdował się on w rogu sali, ale to chyba dlatego, że Lou nie chciał się rzucać w oczy.
   Kelnerka podała nam menu i zaczęliśmy wybierać dania. Podczas tego wszystkiego ani razu nie odezwaliśmy się do siebie. Ta cisza zaczęłam mnie już trochę męczyć, ale nie miałam odwagi jej przerwać. Nie wiedziałam, co w tamtym momencie mogłabym mówić. Zabrakło mi tematów do rozmów.
   Złożyliśmy nasze zamówienia i nadal siedzieliśmy nie odzywając się do siebie. Jednak tym razem była to bardzo niezręczna cisza i denerwowało mnie to. Kurwa, zaprosił mnie, a nawet nie miał ochoty rozmawiać!
   Po chwili dostarczono nam nasze dania i zaczęliśmy je konsumować. Dopiero gdy je zjedliśmy, nawiązała się rozmowa między nami.
- To dlaczego mnie tutaj zaprosiłeś?- zapytałam.
- Chciałem ci coś ważnego powiedzieć.- zaczął Louis niepewnie. Uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Co takiego?
- Słuchaj, wiem, że jesteśmy przyjaciółmi, ale chciałbym to zmienić.
- Co masz na myśli?- zapytałam, chodź domyślałam się już o co chodzi.
- Zakochałem się w tobie. Chciałbym być kimś więcej.- przyznał, a ja wybuchłam śmiechem. Tego właśnie chciałam. Stało się coś, do czego dążyłam.
- Och Louis.- nie potrafiłam wytrzymać już ze śmiechu. On jest taki naiwny, taki głupi.
- Co cię tak śmieszy?- zapytał zdezorientowany.
- To, że tak łatwo dałeś się nabrać. Coś ty myślał? Że ja mam cię niby kochać?! Proszę cię, nie bądź śmieszny.- nabijałam się.
- Co?
- Jeszcze nie rozumiesz? Nie kocham cię! Wiesz dlaczego? Ponieważ jesteś dla mnie nikim. Nienawidzę cię!
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Że chciałam tylko zemsty. To wszystko było zaplanowane. Chciałam cię zniszczyć. Zrobić coś, żebyś cierpiał, tak, jak ja dwa lata temu. I wiesz co? Udało mi się. Teraz poczujesz się tak samo zraniony jak ja.
- Ale…?- zapytał. Nie wiedział, co ma zrobić. Patrzyłam na jego bezradność i byłam z tego bardzo zadowolona.
- Nie ma żadnego ale. Teraz cię zostawiam. Życzę ci, abyś jeszcze bardziej cierpiał.- zaśmiałam się i szybkim krokiem wyszłam z restauracji zostawiając go samego. Teraz poczuje, jak to jest zostać zranionym przez osobą, którą się kocha.


Cześć :)
Z góry przepraszam, że rozdział nie pojawi się wcześniej, ale nie miałam na to czasu.
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.
Za to myślę, że jakoś się zrekompensowałam tym rozdziałem, bo muszę przyznać, że dużo się dzieje ;)
Komu podoba się taki obrót sprawy?
Ja niestety nie mogę wyrazić swojej opinii, bo od razu domyślicie się, za kim jestem ;p
Dobra, to chyba na tyle.

Kocham Was ♥♥♥

sobota, 9 sierpnia 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 25

Perspektywa Louis’a.
   Kolejne dni mijały, a ja nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Miałem dylemat i nie wiedziałam czy tak naprawdę kocham Cassie. Czułem, że powinienem podjąć już decyzję, czy wolę ją czy Eleanor, ale kompletnie nie wiedziałem, co wybrać. Czym dłużej zwlekałem z decyzją, tym bardziej krzywdziłem osoby z mojego otoczenia. Z Cass coś się stało, ale jeszcze nie byłem pewny, co. Od kilku dni chodziła zamyślona i nieobecna. Coraz częściej wychodziła na papierosa z Zayn’em, a gdy ich podglądałem, to mogłem śmiało stwierdzić, że zachowywali się jak para. Zresztą według mnie oni po prostu nią byli. Cassie wyniosła się z mojego pokoju i zamieszkałą u Malik’a. To chyba najbardziej mnie zabolało. Ona kochała jego, a nie mnie. Jednak śmiało mogłem stwierdzić, że  coś ją dręczyło, ale nie wiedziałem, co. Może to z mojego albo Zayn’a  powodu? Sam już nie wiedziałem. Próbowałem dowiedzieć się, o co chodzi, ale nie chciała mi powiedzieć. Jednak chyba mogłem poznać prawdę. Wystarczyło, że dorwałem się do jej telefonu, co nie było łatwe. Od właśnie kilku dni prawie się z nim nie rozstaje i myślę, że coś w nim ukrywa.

   Gdy  pewnego dnia wyszła do sklepu, dorwałem się do jej komórki. Na szczęście zapomniała jej wziąć, co bardzo mnie ucieszyło. Jednak nie wiedziałem, czy na pewno chciałem poznać prawdę. Nie mogłem grzebać w jej telefonie bez pozwolenia, jednak moja ciekawość wygrała. Może nie będzie na mnie zła, gdy się o tym dowie? Była przecież moją przyjaciółką i po prostu martwiłem się o nią. Wolno mi było, prawda? Nie chciałem, aby stała się jej krzywda. Wiedziałem, że to trochę nie fair, bo przecież mogła mieć swoje sekrety, ale nie potrafiłem dłużej wytrzymać w tej niewiedzy. Chciałem jej pomóc. Nie mogłem patrzeć, jak się smuci. Przecież byliśmy przyjaciółmi i naszym obowiązkiem było nawzajem sobie pomagać. Nie mogłem tego tak zostawić.
   Zdecydowałem się, że jednak chcę poznać prawdę. Odblokowałem telefon. Jak dobrze, że znałem hasło. Chyba warto było ją obserwować. Na początek sprawdziłem jej SMS’y i znalazłem coś bardzo ciekawego. Przeczytałem jej rozmowę z pewnym chłopakiem.

- Michael, przecież mówiłam Ci, że między nami koniec.- pisała Cassie.
- Za mną się nie zrywa, nie rozumiesz?!
- Nie możesz dać mi spokoju?
- Nie. Chcę to usłyszeć prosto w twarz. Możemy się spotkać?
- Ok.- dalej był już tylko podany adres, dzień i godzina spotkania.

   Czyli tym się tak przejmowała? Chciała po prostu zerwać ze swoim chłopakiem, który nie dawał jej spokoju? Dlaczego nie mogła mi o tym powiedzieć? Przecież pomógłbym jej. I oczywiście jej pomogę. Ona nie musi o wszystkim wiedzieć. Chcę tylko, aby poznała, że jestem lepszy niż Zayn.
   Boję się o nią, że jej chłopak, może jej coś zrobić. Z tej rozmowy wynikało, że jest nieobliczalny. Nie mogłem zostawić jej z tym samej. Musiałem jej pomóc. Musiałem o nią zadbać. W końcu była moją przyjaciółką, którą chyba kocham. Tak, kocham ją! Nie mogłem pozwolić, aby coś jej się stało.
   Pomogę jej, ale o niczym jej nie powiem, bo wtedy może mi nie pozwolić, abym poszedł z nią. Znając życie chciała to wszystko załatwić sama. Musiała jednak wiedzieć, że to nie jest takie łatwe. Musiała mieć we mnie oparcie. Oczywiście będę się ukrywał. Jeżeli wydarzy się coś złego, to dopiero wtedy się ujawnię. Tak, to bardzo dobry plan.
   Szybko odłożyłem jej komórkę i usiadłem przed telewizorem. Jednak nie patrzyłem na żaden program, tylko intensywnie myślałem o całym moim planie. Czy to wszystko może się udać? A co będzie, jeżeli  się dowie? Wiem, że to tylko i wyłącznie jej sprawa, jednak czuję, że nie powinienem tego tak zostawić.
   W dzień, kiedy miało się to zdarzyć obserwowałem Cassie. Nie spuszczałem jej z oka nawet na chwilę bojąc się, że może wymknąć się z domu, a wtedy, jeżeli jej nie odnajdę, to nie będę mógł jej pomóc. Nie wiem, czy coś podejrzewała, czy nie. Nie obchodziło mnie to w tamtym momencie. Najważniejsze było jej bezpieczeństwo.
- Louis, muszę wyjść do sklepu.- powiedziała Cassie.
   Szybko spojrzałem na zegarek. To była ta godzina. Na pewno wychodziła na spotkanie z tym chłopakiem.
- Dobrze.- zgodziłem się.
   Gdy wyszła z domu odczekałem chwilę i poszedłem za nią. Utrzymywałem odpowiednią odległość, aby nie mogła mnie zauważyć. Starałem się nie stracić jej z oczu i nawet mi się to udawało, chodź muszę przyznać, że nie było to łatwe. Nie byłem w tym najlepszy, ale musiałem się postarać. Gdyby Cass wtedy mnie zauważyła mój plan ległby w gruzach. Mogłaby odesłać mnie z kwitkiem, a wtedy nie mógłbym zapewnić jej ochrony.

Perspektywa Cassie.
   Gdy zobaczyłam Michaela mimowolnie przyśpieszyłam kroku. Tak bardzo chciałam mieć to wszystko za sobą, jednak bałam się konsekwencji. Chłopak był nieobliczalny i być może będzie chciał się zemścić. Jednak jest ktoś, kto mnie obroni. Louis jest tak głupi, czy tylko mi się tak wydaje? Czy on wie o tym, że jestem świadoma tego, że idzie za mną? Jednak nie pokazuję tego. Mogłabym się odwrócić i powiedzieć, aby wracał do domu, ale nie mogę. Częścią mojego planu było to, aby za mną ruszył. Specjalnie przez ostatnie dni męczyłam się, udawałam, że coś mnie gnębi. Louis połknął haczyk. Wtedy specjalnie zostawiłam ten telefon i wiedziałam, że na pewno odczytał moją rozmowę z Michael’em.
   Taki był mój plan. Wszystko toczyło się tak, jak to sobie wymyśliłam. Teraz wystarczy, że zerwę z moim chłopakiem, on się wścieknie i będzie chciał mnie uderzyć, Lou to zauważy i przybędzie mi na ratunek. Dobrze to wymyśliłam, prawda? Musiałam wykorzystać Louia’a, bo inaczej nie mogłabym zerwać z Michaelem. Na pewno by mi coś zrobił, a tak przynajmniej wyrzyje się na Lou, a nie ma mnie.
   Po chwili znalazłam się przed Michael’em. Uśmiechnęłam się niewinnie i zaczęłam rozmowę.
- Cześć.
- Cześć.- odpowiedział mi.
- Musimy poważnie porozmawiać.- zaczęłam. To nie było dla mnie łatwe. I tak dziwiłam się, że Michael nie podbiegł do mnie i już nie zaczął mi grozić. Chyba musiał pomyśleć, że to wszystko to jeden wielki żart, ale tak nie było.
- Wiem o tym.
- Po pierwsze dziękuję ci, że zgodziłeś się przyjechać.- ponownie się uśmiechnęłam. Miałam wielkie szczęście, że udało mi się namówić Michael’a, aby się tu zjawił. W końcu jest to trochę daleko, a wiem, że on tak łatwo nie ulega.
- To co napisałaś jest prawdą?- zapytał.
- Tak. Chyba nie ma sensu, abyśmy byli razem.- zauważyłam i głośno przełknęłam ślinę. Teraz wszystko zależy od tego, co powie chłopak.  Jego twarz nagle zrobiła się czerwona. Było widać, że się zezłościł.
 - Zrywasz ze mną?!- zapytał ostro.
- Wybacz.- powiedziałam trochę ciszej i zrobiłam krok w tył.
- Wiesz, że ze mną się nie zrywa?!- krzyknął.  Podszedł do mnie i chwycił mnie mocno za ramię.
- Auć. Puść, to boli!- krzyknęłam.
   Louis, gdzie jesteś? Miałeś mnie obronić!
- Ty suko, pożałujesz tego!- syknął i uderzył mnie w twarz. Wolną ręką zaczęłam pocierać obolały policzek. Wtedy zjawił się Lou.
- Zostaw ją!
- A ty kto? Jej nowy chłopak?! Wybacz, jest zajęta!- zaśmiał się Michael.
- To moja przyjaciółka i nie masz prawa podnosić na nią ręki.- zauważył Louis i popchnął mojego byłego chłopaka.
   Zaczęła się bójka. Poszło, tak, jak myślałam. Oboje bili się. Sądziłam, że tak się stanie, ale nie myślałam, że będzie to aż tak zażarta walka. Chyba nie do końca oceniłam możliwości mojego przyjaciela.
   Widziałam, jak oboje się biją. Już powoli nie mogłam znieść tego widoku. Widziałam wszystko jakby przez mgłę. To było okrutne. Wszystko toczyło się tak jak chciałam, ale musiałam ich w końcu jakoś rozdzielić. Przecież któremuś z nich mogło się coś stać! A jeżeli ktoś z nich zginie… i to z mojej winy? Nigdy sobie tego nie wybaczę.
- Stop!- krzyknęłam i wkroczyłam między nich. Udało mi się ich na chwilę rozdzielić.
- To jeszcze nie koniec.- zagroził Michael. Na szczęście odniósł takie rany, że nie chciał dalej walczyć. Spojrzałam na Louis’a, który siedział na ziemi. Krew ciekła z jego nosa. Był poobijany i to ja do tego doprowadziłam.
- Lou…- wyszeptałam i szybko do niego podeszłam. Wyciągnęłam chusteczkę i zaczęłam ocierać mu krew, która kapała. Pomogłam mu wstać i szybko zniknęliśmy w jakiejś uliczce, alby nikt nie mógł nas zauważyć.
- To nic takiego.- odpowiedział mi.
- Tak bardzo przepraszam. Naprawdę nie chciałam, aby to wszystko się stało. Nie wiedziałam, że też tu jesteś.- zaczęłam grać. Jednak nie musiałam się do tego przykładać, ponieważ naprawdę byłam zrozpaczona.
- Dobrze, że byłem w pobliżu. Gdyby nie ja, to nie wiadomo co ten chłopak ci zrobił.
- Dziękuję. Nawet nie wiem, jak mam ci to wszystko wytłumaczyć.
- To był twój były chłopak?
- Tak. Chciałam z nim po prostu zerwać, ale nie sądziłam, że aż tak się wścieknie. Liczyłam, że dostanę w twarz, nic więcej. Wybacz. Nie wiedziałam, że jest aż tak bardzo nieobliczalny.
- Dobrze. Nie ma o czy mówić. Masz jeszcze chusteczkę?- zapytał i dopiero teraz spostrzegłam, że ta, którą mu wcześniej dałam jest nasączona krwią.
- Tak.- odpowiedziałam szybko i podałam mu kolejną. - Jak jeszcze mogę ci pomóc?
- Trzeba jak najszybciej stąd zniknąć. Nikt nie może zobaczyć mnie w takim stanie, bo jutro będę na pierwszych stronach gazet.
- Jaki masz pomysł?
- Zadzwoń po Harry’ego. Nich przyjedzie i to jak najszybciej.
- Dobrze.- zgodziłam się i wyciągnęłam komórkę. Jak najszybciej mogłam zatelefonowałam. Na szczęście Hazza zgodził się przyjechać.
   Po chwili Lou przestała lecieć krew z nosa. Na szczęście nie miał go złamanego, więc mi ulżyło. Jednak wiedziałam, że może się tak zdarzyć. Przeczuwałam to, że się pobiją, ale nie wiedziałam, że będą aż tak na siebie wściekli!
   Harry po chwili się zjawił i wszyscy wsiedliśmy do samochodu.  Styles był nieco zdziwiony na nasz widok. No tak, przecież nic mu nie wytłumaczyłam przez telefon. To bardzo dziwne widzieć swojego przyjaciele w nie najlepszym stanie.
- Co się stało?- zapytał.
   Zaczęłam mu wszystko wyjaśniać. Starałam się jakoś tę historię skrócić, ale wyszło na to, że opowiedziałam wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Oczywiście pominęłam to, że wszystko było celowe, że zaplanowałam sobie to. O tym chyba nie musieli wiedzieć.
   Jednak mimo wszystko nie zamierzałam zrezygnować z reszty planu.


Cześć! :)
Jak widzicie, Cassie jeszcze nie zrezygnowała ze swojego planu.
Robi się coraz ciekawiej.
Jak na razie wykorzystała tylko Lou, aby zerwać z Michael'em.
Nie ładnie tak kogoś wykorzystywać, prawda?
No cóż, nasza kochana bohaterka jest na tyle mądra, aby zorganizować to wszystko.
Tak, to Michael pobiłby Cass, a przynajmniej dzięki jej planowi, to Lou się oberwało ;p
Mądra jest, co nie?
Jestem ciekawa, kiedy przestaniecie ją lubić ;p
Mam nadzieję, że przekonałyście się już, że jest wredna haha.
Lubię ją :)
Nie no, żart.
Jak myślicie, czy jeszcze się zmieni?
Zayn jeszcze nie przekonał się, jaka jest naprawdę Cassie ;p
I może nigdy się nie przekona? Haha, nie wiem.
Muszę się jeszcze nad tym zastanowić.
Ewentualnie zmienię troszeczkę jej zachowanie.
Jeszcze zobaczycie, co wymyśliłam :)
Mam pytanie, czy zrozumiałyście cokolwiek z notatki powyżej, bo ja trochę nie ogarniam. 
Haha. Może jakoś udało mi się napisać to, co chciałam Wam przekazać, albo może i nie ;p
Tak w skrócie.
Cassie jest wredna i wykorzystała Lou.
ok, to chyba na tyle, jeżeli chodzi o główną bohaterkę.

I jeszcze raz to napiszę, aby wszyscy wiedzieli.
Otóż Paula pytała się mnie, jak nazywa się shipp Zayn'a i Cassie. Otóż jest to Zassie :)
A jeżeli chodzi o Lou i Cass, to Lassie
Pokręcone?
Dobra, kończę, bo trooooszeczkę się rozpisałam.

Kocham Was ♥

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 24

   Rozsiedliśmy się na schodach werandy i patrzyliśmy na gwiazdy. Odpaliliśmy i pogrążyliśmy się w ciszy. Tylko nie była ona krępująca. Ja bardzo dobrze czułam się z myślą, że siedzę obok Zayn’a. Nie potrzebne były nam słowa, a już obojgu nam poprawiły się humory. Tylko i wyłącznie dlatego, że byliśmy razem. To było wspaniałe!
- Przepraszam.- znów szepnęłam.
   Mimo zmroku widziałam, jak się uśmiecha.
- Wybaczyłem ci już.- przyznał.
- Dziękuję. Czułam się z tym strasznie podle.- powiedziałam.
- Mnie wydawało się, że po prostu zapomniałaś. Ostatnio rozmawialiśmy jakieś półtora miesiąca temu. Co tak bardzo się zmieniło, że się nie odezwałaś, że mnie unikałaś?
- Przez miesiąc nie odzywałam się do nikogo. W moim życiu wiele się zmieniło. A później miałam wyrzuty sumienia, że tak ciebie zaniedbałam. Odkładałam nasze spotkanie. A w końcu nie miałam nawet odwagi, aby spojrzeć ci w oczy.
- Dobrze, że chociaż teraz odważyłaś się odezwać. Naprawdę było mi smutno bez ciebie. - przyznał.
- Jeszcze raz przepraszam. Już nigdy tak nie zrobię.- szepnęłam. Jednak nie uzyskałam odpowiedzi.
   Przy Zayn’ie czułam się inaczej. Było mi świetnie w jego towarzystwie. Wydawało mi się, że byłam bezpieczna. Nasze rozmowy zawsze były krótkie, ale wiele z nich wynikało. Kochałam to jak się uśmiecha, jak jego oczy błyszczą gdy coś między nami się stanie. Jak dostaje gęsiej skórki gdy całuje go w policzek. Mimo, że troszeczkę siebie unikaliśmy, jakby nie chcąc się przyznać, że bardzo się lubimy, to między nami coś było. I to wcale nie była nić przyjaźni. Czułam, że to było coś więcej. Coś, co miało zmienić nasze życie.

   Siedzieliśmy razem w ciszy. Dopaliliśmy do końca papierosa, ale żadne z nas nie chciało się rozejść do pokoju.  Czuliśmy się tak dobrze w swoim towarzystwie, że nie chcieliśmy przerywać tej pięknej chwili. Wtuliłam się w Zayn’a. Ten splótł nasze palce razem. Zrobił to tak bardzo niepewnie, że aż uśmiechnąłem się sama do siebie. Nie przeszkadzało mi to, że wyglądaliśmy jak para. Chciałam być teraz z nim.
- Wiem, że nie znamy się długo, ale muszę przyznać, że przy tobie czuję się inaczej niż przy innych dziewczynach.- powiedział Malik.
- Ja czuję się tak samo.- przyznałam.
   Wiem, że zaniedbałam ostatnio tego cudownego chłopaka, ale i tak nie mogłam zapomnieć, że od jakiegoś czasu był on moim obiektem westchnień. Myślałam o nim bardzo dużo. Ostatnio po głowie chodziły mi trzy imiona: Michael, Louis i Zayn. Miałam totalny mętlik w głowie, ale to było uzasadnione. Byłam na sto procent pewna, że Malik nie jest mi obojętny. Od zawsze mnie do niego ciągnęło, a tego wieczoru jeszcze bardziej to sobie uświadomiłam. O Lou myślałam tylko dlatego, ponieważ chciałam się zemścić. A jeżeli chodzi o Michael’a, to po prostu chciałam, żebyśmy zakończyli nasz ‘’związek’’.
   Dawno nie zaznałam czegoś takiego jak miłość. Dokładnie wiedziałam co to jest, tylko nie byłam pewna, czy naprawdę mogłabym teraz kogoś pokochać. Dawno nie czułam się tak dobrze. Ostatnimi laty była we mnie tylko nienawiść i cierpienie. Chłopcy, a przede wszystkim Zayn pomogli mi o tym zapomnieć. Byłam im wszystkim wdzięczna za to co robią, ale nie wiedziałam, jak mogłabym im za to podziękować. Po prostu postanowiłam przemilczeć tę sprawę.
- Cassie?- zapytał nagle Zayn.
- Tak?
- Mogłabyś mi odpowiedzieć na jedno pytanie?- zapytał niepewnie. Uśmiechnęłam się do niego.
- Jasne.- powiedziałam.
- Czy czujesz coś do Louis’a?
   Muszę przyznać, że mnie zatkało. Kompletnie nie spodziewałam się tego, że Malik zapyta mnie właśnie o to. Myślałam, że zada mi pytanie, czy czuję coś do niego, ale nie do Lou.
- Sama nie wiem co mam o tym myśleć.- przyznałam. - Byliśmy kiedyś przyjaciółmi, ale między nami się popieprzyło i to nieźle.- zaśmiałam się.- Teraz tylko się kolegujemy. Chyba nie potrafiłabym wrócić do związku z nim.- przyznałam. Po części była to prawda, ale jednak skłamałam. Tak naprawdę musiałam być z Lou. Tego wymagał mój plan. Musiałam podbić jego serce.- A dlaczego pytasz?
- Tak tylko chciałem wiedzieć, czy mogłabyś mnie pokochać.- powiedział i spuścił głowę.
   Nagle zrozumiałam wszystko. Zayn się we mnie zakochał. On bał się, że czuję coś do Tomlinson’a. Jakie to było słodkie.
- Zayn, ja nie wiem, czy potrafię kochać.- przyznałam. -Boję się tego po tym, jak przeżywałam moje rozstanie z Lou.
- A pozwoliłabyś mi, abym nauczył cię czuć do kogoś miłość?- zapytał.
- Chciałabym, abyś nauczył mnie kochać ciebie.- przyznałam.
   Powiedziałam to, co chciałam. Wiem, że nie do końca byłam pewna w swoich uczuciach. Nie wiedziałam czy to, co czuję do Malik’a to miłość, czy jakaś przyjaźń, ale nie mogłam tego tak zostawić. Czułam, że potrzebuję jego bliskości. Nie wybaczyłabym sobie tego, jeżeli miałabym go teraz zranić.
- Czy to oznacza, że czujesz coś do mnie?- zapytał mulat.
- Sama nie jestem pewna swoich uczuć.- przyznałam i spuściłam głowę.
   Zayn podniósł mój podbródek jednym palcem i sprawił tym samym, że spojrzałam w jego oczy, a później mój wzrok powędrował na jego usta, które uśmiechnęły się do mnie.
- Miałabyś coś przeciwko, jeżeli pocałowałbym cię teraz?- zapytał Malik.
- O niczym innym teraz nie marzę.- zaśmiałam się.
   Po chwili poczułam jego usta na swoich. Byłam szczęśliwa tym, co działo się między nami. Zwinnym ruchem usiadłam na kolana Zayn’a, a ten objął mnie w pasie. Jego usta smakowały lepiej niż Tomlinson’a i to aż o 100 razy! To było coś całkiem innego. Mulat zawsze wydawał mi się, że jest pewnym siebie i stanowczym człowiekiem, a jeżeli chodziło o wyrażanie swoich uczuć, to był totalnym przeciwieństwem. To chyba najbardziej mnie w nim pociągało. Jego usta były nie do określenia. Czułam się, jakby były stworzone właśnie dla mnie. Zrozumiałam, że naprawdę muszę coś do niego czuć. Tego nie można było wytłumaczyć innymi słowami. Chyba go kochałam. Tak, kochałam Zayn’a Malik’a i miałam ochotę wykrzyczeć to całemu światu! Byłam taka szczęśliwa! Co ten chłopak ze mną zrobił?
   Niechętnie się od siebie oderwaliśmy. To było coś niezwykłego.
- Zayn, jesteś wspaniały.- powiedziałam kładąc swoją rękę na jego policzku.
- Ty również.- uśmiechnął się do mnie.
   Nasze usta po raz któryś połączyły się w pocałunku, który był coraz bardziej pewny i zdecydowany.
   Wkrótce zaczęło robić się zimno. Postanowiliśmy iść do domu. Razem uzgodniliśmy, że tę noc spędzę w pokoju Malik’a. Zapomniałam nawet o moim planie. W tamtym momencie liczyło się dla mnie to, że byłam blisko tego wspaniałego chłopaka.
   Rozstaliśmy się przy schodach. Ja musiałam iść do pokoju Lou po swoje rzeczy. W końcu to tam spędziłam swoją ostatnią noc.
   Gdy weszłam do królestwa Lou zauważyłam, że ten właśnie bierze prysznic w łazience. Znów myśli zaczęły krążyć wokół mojego planu, więc postanowiłam wykorzystać chwilową nieobecność Tomlinson’a i zaczęłam swoje poszukiwania. Od jakiegoś czasu próbowałam coś zauważyć, ale nie udało mi się. Louis dziwnie zachowywał się w stosunku do mnie i musiałam poszukać czegoś, co potwierdziłoby moje przypuszczenia.
   Zaczęłam przeszukiwać szafeczki w poszukiwaniu pamiętnika Lou. Wiedziałam, że go prowadzi, bo dwa razy już go na tym przyłapałam. Gdy sprawdziłam już wszystkie półki, gdzie mógł znajdować się pamiętnik, zaczęłam grzebać pomiędzy książkami i dopiero wtedy go znalazłam.
   Upewniłam się, że Louis nadal jest pod prysznicem i zaczęłam czytać jego ostatnie wpisy. Udało mi się trafić na odpowiedni. Co lepsze, był napisany wczoraj.

12. 08. 2013 r.
Nie wiem, czy dobrze robię zapisując to tutaj, ale nie mam osoby, której mógłbym się wyżalić. To wszystko zaczyna mnie przerastać. To jest zbyt trudne i sobie z tym nie radzę. Wpadłem w wielkie kłopoty. Zrobiłem coś, czego nie powinienem. Jestem jakby na rozdrożu dróg. Z jednej strony czuję coś do Eleanor, ale coraz bardziej się od niej oddalam. Z drugie strony zaczynam czuć coś do Cassie. Przecież kiedyś byliśmy razem i było tak wspaniale. Chyba nie zapomniałem, że ją kocham. Nie wiem, co zrobić z Eleanor. Nie jesteśmy już razem, ale nadal mam ciche nadzieje, że może się między nami ułożyć. Przecież zerwaliśmy tylko dlatego, że nie wierzymy w związek na odległość. Jednak wszystko da się naprawić. Jest jeszcze cień nadziei, że się ułoży. Nie mogę jej tak skreślić.
Jednak co mogę zrobić w tej sytuacji? Nie jestem mistrzem w podejmowaniu dobrych wyborów i boję się, że mój wybór może być niewłaściwy. Co mam robić? Zadaję sobie te pytanie w prawie każdej minucie życia.
Gdy patrzę na Cass, przypominają mi się wszystkie wspólnie spędzone z nią chwile. Byliśmy szczęśliwi. Wprawdzie teraz jesteśmy przyjaciółmi, ale może wyniknąć z tego coś więcej. A co będzie, jeżeli powie mi, że mnie kocha? Co ja jej wtedy odpowiem? Już sam nie wiem… Jestem w kropce.
Jednak gdy patrzę na Eleanor chcę jak najszybciej do niej wrócić. Kocham ją i chyba zawsze będę. Nie mogę tak po prostu zapomnieć o naszych wspólnie spędzonych chwilach. Gdybym zapomniał, znienawidziłbym siebie. Nie mogę tak po prostu wykreślić jej z mojego życia.
Już naprawdę nie wiem, co mam robić. To wszystko jest dla mnie zbyt trudne. Wpadłem w dołek i nie mogę z niego wyjść. Tylko jakaś nadprzyrodzona siła może mnie uratować. Przecież muszę zdecydować, którą wybieram. Nie mogę tego tak dalej ciągnąć.
Gdyby tylko ktoś zechciał mi pomóc. Nie! Nie mogę oczekiwać czyjejś pomocy. Tę sytuację muszę rozwiązać sam. Jeszcze nie wiem, jak to zrobię, ale muszę coś wymyślić. Nie ma sensu, abym dalej to ciągnął.

   Gdy przeczytałam tę notatkę uśmiech sam pojawił się na moich ustach. Świetnie się składało, że Lou coś do mnie czuł. Teraz jedynie wystarczy mu pokazać, że może ja też coś do niego czuję. To nie jest chyba takie trudne, prawda? Tylko jest jeden, a nawet dwa problemy. A co, jeżeli Louis wybierze Eleanor? Przecież ją również kocha. Muszę mu uświadomić, że jestem lepsza. Tak, to jest bardzo dobry pomysł. Tylko jak to zrobić? Chyba muszę postępować według planu. Tak, to może się udać. Ale został jeszcze Zayn. Przecież go kocham. Będę musiała wybrać, co jest dla mnie ważniejsze. Miłość czy zemsta? Nawet nie ma się co zastanawiać. To jasne, że wybieram miłość. A może uda mi się jakoś pogodzić te dwie rzeczy? Zobaczymy co z tego wyjdzie.
   Wiem, że byłam wredna, ale sądziłam, że zemsta jak najbardziej mu się należała. Bez słowa zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z pokoju. Nie obchodziło mnie to, że Lou mógł się o mnie martwić. Miałam to gdzieś. Postanowiłam zrobić tak, aby poczuł się trochę zazdrosny.


Cześć!
Komu podoba się taki zwrot akcji?
Ja osobiście nie zdradzę Wam, co o tym myślę, ponieważ nie chcę, abyście się domyśliły, jak dokończę bloga heh.
Jestem bardzo zła?
A tak szczerze. Po przeczytaniu wszystkich rozdziałów. Wolelibyście, aby Cassie była z Zayn'em czy z Lou?
Chciałabym poznać co o tym myślicie.
Aha. I jeszcze może zastanawiałyście się, jak zakończę bloga? Macie jakieś teorie?
Z chęcią poczytam co o tym myślicie.

Aha. Bo tak w sumie to nie wiem, czy udało mi się tak do końca wyjaśnić dlaczego Cass knuje zemstę na Lou. Otóż nasza bohaterka po prostu jest zła za to, że Louis potraktował ją najpierw jak wakacyjną przygodę, a później jak dziwkę. Zrozumiałyście to, prawda? Udało mi się to jakoś wyjaśnić w rozdziałach? Po prostu nie chcę, aby ktoś uznał, że wymyśliłam sobie tę zemstę od tak sobie. Cassie ma do tego powody ;)

Rozdział z dedykacją dla Pauli. 

Na pewno cieszysz się z takiego obrotu akcji ;)
Jeżeli będziesz miała czas, to odezwij się.
Szkoda, że nie udało nam się pogadać w niedzielę na Skype.
Mam nadzieję, że jeszcze w tym tygodniu porozmawiamy :)
Stęskniłam się ♥


Kocham Was ♥