sobota, 9 sierpnia 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 25

Perspektywa Louis’a.
   Kolejne dni mijały, a ja nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Miałem dylemat i nie wiedziałam czy tak naprawdę kocham Cassie. Czułem, że powinienem podjąć już decyzję, czy wolę ją czy Eleanor, ale kompletnie nie wiedziałem, co wybrać. Czym dłużej zwlekałem z decyzją, tym bardziej krzywdziłem osoby z mojego otoczenia. Z Cass coś się stało, ale jeszcze nie byłem pewny, co. Od kilku dni chodziła zamyślona i nieobecna. Coraz częściej wychodziła na papierosa z Zayn’em, a gdy ich podglądałem, to mogłem śmiało stwierdzić, że zachowywali się jak para. Zresztą według mnie oni po prostu nią byli. Cassie wyniosła się z mojego pokoju i zamieszkałą u Malik’a. To chyba najbardziej mnie zabolało. Ona kochała jego, a nie mnie. Jednak śmiało mogłem stwierdzić, że  coś ją dręczyło, ale nie wiedziałem, co. Może to z mojego albo Zayn’a  powodu? Sam już nie wiedziałem. Próbowałem dowiedzieć się, o co chodzi, ale nie chciała mi powiedzieć. Jednak chyba mogłem poznać prawdę. Wystarczyło, że dorwałem się do jej telefonu, co nie było łatwe. Od właśnie kilku dni prawie się z nim nie rozstaje i myślę, że coś w nim ukrywa.

   Gdy  pewnego dnia wyszła do sklepu, dorwałem się do jej komórki. Na szczęście zapomniała jej wziąć, co bardzo mnie ucieszyło. Jednak nie wiedziałem, czy na pewno chciałem poznać prawdę. Nie mogłem grzebać w jej telefonie bez pozwolenia, jednak moja ciekawość wygrała. Może nie będzie na mnie zła, gdy się o tym dowie? Była przecież moją przyjaciółką i po prostu martwiłem się o nią. Wolno mi było, prawda? Nie chciałem, aby stała się jej krzywda. Wiedziałem, że to trochę nie fair, bo przecież mogła mieć swoje sekrety, ale nie potrafiłem dłużej wytrzymać w tej niewiedzy. Chciałem jej pomóc. Nie mogłem patrzeć, jak się smuci. Przecież byliśmy przyjaciółmi i naszym obowiązkiem było nawzajem sobie pomagać. Nie mogłem tego tak zostawić.
   Zdecydowałem się, że jednak chcę poznać prawdę. Odblokowałem telefon. Jak dobrze, że znałem hasło. Chyba warto było ją obserwować. Na początek sprawdziłem jej SMS’y i znalazłem coś bardzo ciekawego. Przeczytałem jej rozmowę z pewnym chłopakiem.

- Michael, przecież mówiłam Ci, że między nami koniec.- pisała Cassie.
- Za mną się nie zrywa, nie rozumiesz?!
- Nie możesz dać mi spokoju?
- Nie. Chcę to usłyszeć prosto w twarz. Możemy się spotkać?
- Ok.- dalej był już tylko podany adres, dzień i godzina spotkania.

   Czyli tym się tak przejmowała? Chciała po prostu zerwać ze swoim chłopakiem, który nie dawał jej spokoju? Dlaczego nie mogła mi o tym powiedzieć? Przecież pomógłbym jej. I oczywiście jej pomogę. Ona nie musi o wszystkim wiedzieć. Chcę tylko, aby poznała, że jestem lepszy niż Zayn.
   Boję się o nią, że jej chłopak, może jej coś zrobić. Z tej rozmowy wynikało, że jest nieobliczalny. Nie mogłem zostawić jej z tym samej. Musiałem jej pomóc. Musiałem o nią zadbać. W końcu była moją przyjaciółką, którą chyba kocham. Tak, kocham ją! Nie mogłem pozwolić, aby coś jej się stało.
   Pomogę jej, ale o niczym jej nie powiem, bo wtedy może mi nie pozwolić, abym poszedł z nią. Znając życie chciała to wszystko załatwić sama. Musiała jednak wiedzieć, że to nie jest takie łatwe. Musiała mieć we mnie oparcie. Oczywiście będę się ukrywał. Jeżeli wydarzy się coś złego, to dopiero wtedy się ujawnię. Tak, to bardzo dobry plan.
   Szybko odłożyłem jej komórkę i usiadłem przed telewizorem. Jednak nie patrzyłem na żaden program, tylko intensywnie myślałem o całym moim planie. Czy to wszystko może się udać? A co będzie, jeżeli  się dowie? Wiem, że to tylko i wyłącznie jej sprawa, jednak czuję, że nie powinienem tego tak zostawić.
   W dzień, kiedy miało się to zdarzyć obserwowałem Cassie. Nie spuszczałem jej z oka nawet na chwilę bojąc się, że może wymknąć się z domu, a wtedy, jeżeli jej nie odnajdę, to nie będę mógł jej pomóc. Nie wiem, czy coś podejrzewała, czy nie. Nie obchodziło mnie to w tamtym momencie. Najważniejsze było jej bezpieczeństwo.
- Louis, muszę wyjść do sklepu.- powiedziała Cassie.
   Szybko spojrzałem na zegarek. To była ta godzina. Na pewno wychodziła na spotkanie z tym chłopakiem.
- Dobrze.- zgodziłem się.
   Gdy wyszła z domu odczekałem chwilę i poszedłem za nią. Utrzymywałem odpowiednią odległość, aby nie mogła mnie zauważyć. Starałem się nie stracić jej z oczu i nawet mi się to udawało, chodź muszę przyznać, że nie było to łatwe. Nie byłem w tym najlepszy, ale musiałem się postarać. Gdyby Cass wtedy mnie zauważyła mój plan ległby w gruzach. Mogłaby odesłać mnie z kwitkiem, a wtedy nie mógłbym zapewnić jej ochrony.

Perspektywa Cassie.
   Gdy zobaczyłam Michaela mimowolnie przyśpieszyłam kroku. Tak bardzo chciałam mieć to wszystko za sobą, jednak bałam się konsekwencji. Chłopak był nieobliczalny i być może będzie chciał się zemścić. Jednak jest ktoś, kto mnie obroni. Louis jest tak głupi, czy tylko mi się tak wydaje? Czy on wie o tym, że jestem świadoma tego, że idzie za mną? Jednak nie pokazuję tego. Mogłabym się odwrócić i powiedzieć, aby wracał do domu, ale nie mogę. Częścią mojego planu było to, aby za mną ruszył. Specjalnie przez ostatnie dni męczyłam się, udawałam, że coś mnie gnębi. Louis połknął haczyk. Wtedy specjalnie zostawiłam ten telefon i wiedziałam, że na pewno odczytał moją rozmowę z Michael’em.
   Taki był mój plan. Wszystko toczyło się tak, jak to sobie wymyśliłam. Teraz wystarczy, że zerwę z moim chłopakiem, on się wścieknie i będzie chciał mnie uderzyć, Lou to zauważy i przybędzie mi na ratunek. Dobrze to wymyśliłam, prawda? Musiałam wykorzystać Louia’a, bo inaczej nie mogłabym zerwać z Michaelem. Na pewno by mi coś zrobił, a tak przynajmniej wyrzyje się na Lou, a nie ma mnie.
   Po chwili znalazłam się przed Michael’em. Uśmiechnęłam się niewinnie i zaczęłam rozmowę.
- Cześć.
- Cześć.- odpowiedział mi.
- Musimy poważnie porozmawiać.- zaczęłam. To nie było dla mnie łatwe. I tak dziwiłam się, że Michael nie podbiegł do mnie i już nie zaczął mi grozić. Chyba musiał pomyśleć, że to wszystko to jeden wielki żart, ale tak nie było.
- Wiem o tym.
- Po pierwsze dziękuję ci, że zgodziłeś się przyjechać.- ponownie się uśmiechnęłam. Miałam wielkie szczęście, że udało mi się namówić Michael’a, aby się tu zjawił. W końcu jest to trochę daleko, a wiem, że on tak łatwo nie ulega.
- To co napisałaś jest prawdą?- zapytał.
- Tak. Chyba nie ma sensu, abyśmy byli razem.- zauważyłam i głośno przełknęłam ślinę. Teraz wszystko zależy od tego, co powie chłopak.  Jego twarz nagle zrobiła się czerwona. Było widać, że się zezłościł.
 - Zrywasz ze mną?!- zapytał ostro.
- Wybacz.- powiedziałam trochę ciszej i zrobiłam krok w tył.
- Wiesz, że ze mną się nie zrywa?!- krzyknął.  Podszedł do mnie i chwycił mnie mocno za ramię.
- Auć. Puść, to boli!- krzyknęłam.
   Louis, gdzie jesteś? Miałeś mnie obronić!
- Ty suko, pożałujesz tego!- syknął i uderzył mnie w twarz. Wolną ręką zaczęłam pocierać obolały policzek. Wtedy zjawił się Lou.
- Zostaw ją!
- A ty kto? Jej nowy chłopak?! Wybacz, jest zajęta!- zaśmiał się Michael.
- To moja przyjaciółka i nie masz prawa podnosić na nią ręki.- zauważył Louis i popchnął mojego byłego chłopaka.
   Zaczęła się bójka. Poszło, tak, jak myślałam. Oboje bili się. Sądziłam, że tak się stanie, ale nie myślałam, że będzie to aż tak zażarta walka. Chyba nie do końca oceniłam możliwości mojego przyjaciela.
   Widziałam, jak oboje się biją. Już powoli nie mogłam znieść tego widoku. Widziałam wszystko jakby przez mgłę. To było okrutne. Wszystko toczyło się tak jak chciałam, ale musiałam ich w końcu jakoś rozdzielić. Przecież któremuś z nich mogło się coś stać! A jeżeli ktoś z nich zginie… i to z mojej winy? Nigdy sobie tego nie wybaczę.
- Stop!- krzyknęłam i wkroczyłam między nich. Udało mi się ich na chwilę rozdzielić.
- To jeszcze nie koniec.- zagroził Michael. Na szczęście odniósł takie rany, że nie chciał dalej walczyć. Spojrzałam na Louis’a, który siedział na ziemi. Krew ciekła z jego nosa. Był poobijany i to ja do tego doprowadziłam.
- Lou…- wyszeptałam i szybko do niego podeszłam. Wyciągnęłam chusteczkę i zaczęłam ocierać mu krew, która kapała. Pomogłam mu wstać i szybko zniknęliśmy w jakiejś uliczce, alby nikt nie mógł nas zauważyć.
- To nic takiego.- odpowiedział mi.
- Tak bardzo przepraszam. Naprawdę nie chciałam, aby to wszystko się stało. Nie wiedziałam, że też tu jesteś.- zaczęłam grać. Jednak nie musiałam się do tego przykładać, ponieważ naprawdę byłam zrozpaczona.
- Dobrze, że byłem w pobliżu. Gdyby nie ja, to nie wiadomo co ten chłopak ci zrobił.
- Dziękuję. Nawet nie wiem, jak mam ci to wszystko wytłumaczyć.
- To był twój były chłopak?
- Tak. Chciałam z nim po prostu zerwać, ale nie sądziłam, że aż tak się wścieknie. Liczyłam, że dostanę w twarz, nic więcej. Wybacz. Nie wiedziałam, że jest aż tak bardzo nieobliczalny.
- Dobrze. Nie ma o czy mówić. Masz jeszcze chusteczkę?- zapytał i dopiero teraz spostrzegłam, że ta, którą mu wcześniej dałam jest nasączona krwią.
- Tak.- odpowiedziałam szybko i podałam mu kolejną. - Jak jeszcze mogę ci pomóc?
- Trzeba jak najszybciej stąd zniknąć. Nikt nie może zobaczyć mnie w takim stanie, bo jutro będę na pierwszych stronach gazet.
- Jaki masz pomysł?
- Zadzwoń po Harry’ego. Nich przyjedzie i to jak najszybciej.
- Dobrze.- zgodziłam się i wyciągnęłam komórkę. Jak najszybciej mogłam zatelefonowałam. Na szczęście Hazza zgodził się przyjechać.
   Po chwili Lou przestała lecieć krew z nosa. Na szczęście nie miał go złamanego, więc mi ulżyło. Jednak wiedziałam, że może się tak zdarzyć. Przeczuwałam to, że się pobiją, ale nie wiedziałam, że będą aż tak na siebie wściekli!
   Harry po chwili się zjawił i wszyscy wsiedliśmy do samochodu.  Styles był nieco zdziwiony na nasz widok. No tak, przecież nic mu nie wytłumaczyłam przez telefon. To bardzo dziwne widzieć swojego przyjaciele w nie najlepszym stanie.
- Co się stało?- zapytał.
   Zaczęłam mu wszystko wyjaśniać. Starałam się jakoś tę historię skrócić, ale wyszło na to, że opowiedziałam wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Oczywiście pominęłam to, że wszystko było celowe, że zaplanowałam sobie to. O tym chyba nie musieli wiedzieć.
   Jednak mimo wszystko nie zamierzałam zrezygnować z reszty planu.


Cześć! :)
Jak widzicie, Cassie jeszcze nie zrezygnowała ze swojego planu.
Robi się coraz ciekawiej.
Jak na razie wykorzystała tylko Lou, aby zerwać z Michael'em.
Nie ładnie tak kogoś wykorzystywać, prawda?
No cóż, nasza kochana bohaterka jest na tyle mądra, aby zorganizować to wszystko.
Tak, to Michael pobiłby Cass, a przynajmniej dzięki jej planowi, to Lou się oberwało ;p
Mądra jest, co nie?
Jestem ciekawa, kiedy przestaniecie ją lubić ;p
Mam nadzieję, że przekonałyście się już, że jest wredna haha.
Lubię ją :)
Nie no, żart.
Jak myślicie, czy jeszcze się zmieni?
Zayn jeszcze nie przekonał się, jaka jest naprawdę Cassie ;p
I może nigdy się nie przekona? Haha, nie wiem.
Muszę się jeszcze nad tym zastanowić.
Ewentualnie zmienię troszeczkę jej zachowanie.
Jeszcze zobaczycie, co wymyśliłam :)
Mam pytanie, czy zrozumiałyście cokolwiek z notatki powyżej, bo ja trochę nie ogarniam. 
Haha. Może jakoś udało mi się napisać to, co chciałam Wam przekazać, albo może i nie ;p
Tak w skrócie.
Cassie jest wredna i wykorzystała Lou.
ok, to chyba na tyle, jeżeli chodzi o główną bohaterkę.

I jeszcze raz to napiszę, aby wszyscy wiedzieli.
Otóż Paula pytała się mnie, jak nazywa się shipp Zayn'a i Cassie. Otóż jest to Zassie :)
A jeżeli chodzi o Lou i Cass, to Lassie
Pokręcone?
Dobra, kończę, bo trooooszeczkę się rozpisałam.

Kocham Was ♥

6 komentarzy:

  1. Fajny, tylko mam nadzieje, że Cassie sie troche zmieni, bo jest za wredna :/ Ale podoba mi sie opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne, ale szkoda, że Lou oberwał :// Chociaż lubię takie akcje xD

    #Czekam #Na #Kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny :)) No, no Cassie nie ładnie xd Nie mogę się doczekać nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cassie jest wredna, ja jestem wredna, więc ją lubię;)
    Jestem #ZassieShipper !!!
    Nie wiem czemu, ale cieszę się, że Tommo oberwał ;) należało mu się ;)

    Chyba ci odbija, bo notka prawie tak nieogarnięta jak moje ;)

    Kocham Cię ♥
    Harry ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdzial!! i tak masz racje Cassie jest jak dla mnie stanowczo zbyt wredna i powoli mnie wkurza.
    Mam nadzieje ze sie opamieta i przestanie sie w koncu mscic.
    Zal mi Lou ze ten Michael go pobil.
    Ja oczywiscie wytrwale shippuje Lassie :)
    Pozdrawiam i czekam na nn <3 Ania

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne !

    Zaczynam bloga z opowiadaniem:
    teenage-happiness.blogspot.com
    Wpadnij, mam nadzieję, że Ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń