Rosalie.
W domu panował istny chaos. Budzik nie
zadzwonił mi rano, a miałam obudzić wszystkich. Jeżeli nie wyrobimy się w godzinę,
nie zdążymy na samolot i nic nie będziemy mieli z wakacji.
Wszyscy biegali z jednego pomieszczenia do
drugiego. Tak naprawdę to tylko pilnowałam czy wszystko jest dopięte na ostatni
guzik. Wszyscy byli już ubrani, walizki zapakowane i zaniesione do samochodu.
Niektórzy z nas jedli szybkie śniadanie, inni pakowali ostatnie rzeczy. Na
szczęście sprężyliśmy się i zdążyliśmy.
W samochodzie jeszcze raz wyliczałam, czy
aby na pewno wszystko wzięliśmy. Na lotnisku byliśmy z małym wyprzedzeniem,
dzięki czemu mogliśmy na chwilę odetchnąć. Na szczęście zdążyliśmy na samolot i
mogliśmy lecieć na nasze upragnione wakacje.
W samolocie wszyscy się uspokoiliśmy. Udało
mi się usiąść obok Niall’a. Niestety Liam siedział dwa miejsca dalej, a mój
kuzyn nie chciał się z nim zamienić. Kompletnie ich nie rozumiałam.
Gdy samolot wystartował chwyciłam mocno rękę
blondyna. Pierwszy raz w życiu leciałam samolotem i trochę się bałam. To
wszystko było dla mnie nowe.
Niall spojrzał na mnie zdziwiony. Gdy
zobaczył moje przerażenie uśmiechnął się do mnie i przyciągnął mnie do siebie.
Wtuliłam się w niego. Wolałam nawet nie spoglądać na mojego chłopaka, który z
pewnością siedział obrażony i zazdrosny.
Przez to mały uśmiech wkradł się na moją
twarz.
Niall puścił mnie dopiero wtedy, gdy samolot
uniósł się w powietrze. Mimo wszystko moją dłoń nadal trzymał w swoich.
- Wszystko
dobrze? - Zapytał.
- Tak -
odpowiedziałam niepewnie.
- Nie masz
się o co martwić. Pierwszy lot zawsze jest stresujący. Później nie będziesz już
się bać.
- Mam
nadzieję - przyznałam.
Rozsiadłam się wygodniej w fotelu i
zamknęłam oczy. Poczułam, że Horan bawi się moimi palcami w ręce. Otworzyłam
oczy i uśmiechnęłam się na jego widok. Wyglądał tak słodko i niewinnie.
- Masz
zimne dłonie - wyznał.
Zaśmiałam się delikatnie. Mój kuzyn chwycił
moją drugą dłoń i zaczął mi je ogrzewać. Wtedy dyskretnie zerknęłam na Liam’a,
który przyglądał się Niall’owi z zainteresowaniem. Obserwował go, tak jakby
chciał się czegoś dowieść. Nie do końca wiedziałam, o co mu chodziło i chyba
nawet nie chciałam wiedzieć.
Po prostu był zazdrosny. Ale nawet się z
tego powodu cieszyłam. Przynajmniej wiedziałam, że mu na mnie zależy.
Lot samolotem był dla mnie taki ekscytujących. Na początku tak bardzo się
tego bałam. Na szczęście niepotrzebnie. W lataniu nie było nic strasznego. To
wszystko było dla mnie takie nowe, a zarazem ekscytujące. Czułam się jak ptak,
mogąc patrzeć przez szybę na chmury. Unosiłam się w przestworzach pośród chmur.
Przyglądanie się temu wszystkiego sprawiało mi radość. Nie do końca wierzyłam w
to, że moje życie tak się potoczyło. Nigdy nie przypuszczałam, że to wszystko
się tak skończy, że będę siedziała w jednym samolocie z moim kuzynem i
chłopakiem oraz przyjaciółmi i wyruszę na wakacje. Gdy byłam mała myślałam
tylko o tym, aby nadal żyć, dla mojej mamy. Niczego więcej od życia nie
chciałam. Nigdy nie marzyłam o przyjaciołach, a tym bardziej o chłopaku.
Wszystko kończyło się na 4 ścianach szpitalnych, łóżku i mojej mamie, która
była ze mną, gdy tylko mogła. I oczywiście moim kuzynie, który często mnie
odwiedzał. Patrzyłam jak razem z innymi dzieciakami robią kawały innym. Ja
niestety nie mogłam zbytnio się przemęczać.
Gdy jednak znalazł się dawca byłam przeszczęśliwa. Zrozumiałam, że
dostałam szansę od losu, aby móc dalej żyć. Następne swoje lata przeżyłam
zmieniając się: raz szpital, raz dom. Jednak miałam w tym, chociaż trochę
rozrywki. Miałam Niall’a. Gdy on
odszedł w moim sercu coś pękło. Zrozumiałam, że tak naprawdę nie miałam nikogo.
Zostałam sama. Nie miałam już osoby, do której mogłabym się uśmiechać ani żyć.
Nie chciałam się zabić. O nie! Nie chciałam zmarnować szansy, którą dostałam.
Wiedziałam, że jeszcze do czegoś się przydam. I właśnie wtedy na mojej drodze
pojawił się Liam’a. Wniósł trochę kolorów do mojego szarego życia. Doszło do
tego, że byłam szczęśliwa. Tak naprawdę.
- O czym
myślisz? - Usłyszałam cichy szept tuż przy swoim uchu.
Odwróciłam głowę i natrafiłam na błękitne
tęczówki mojego kuzyna. Dokładnie takie same, jak moje.
- O życiu -
odpowiedziałam.
Posłał mi delikatny uśmiech.
- Cieszysz
się, że tu jesteś?
-
Oczywiście.
Odwróciłam od niego wzrok i znów zapatrzyłam
się w widok za oknem.
Zaczęłam się robić śpiąca. Oczy same mi się
zamykały. Po chwili poczułam, jak ktoś przyciąga mnie do siebie. Oczywiście był
to Niall. Nawet nie protestowałam. Nie wzięłam sobie poduszki, a mój kuzyn
doskonale mi ją zastępowałam. Ostatnie, co pamiętam przed zamknięciem oczu, to
wściekły wzrok Liam’a, którym jakoś się nie przejęłam.
Liam.
Podróż samolotem mogłaby się wydawać fajna.
Jednak nie dla mnie. Nie mogłem siedzieć obok mojej dziewczyny, ponieważ
nieugięty Niall nie chciał się ze mną zamienić. Jaką różnicę robiło mu, czy
będzie siedzieć obok Rosalie, albo kogoś innego? No właśnie, żadnej. Więc
dlaczego nie chciał się ze mną zamienić? Do tego ostatnio zaczynał mnie coraz
bardziej denerwować. Rozumiałem to, że Niall był kuzynem Ro, ale musiał ją tak
często przytulać, albo zwyczajnie spędzać z nią tak dużo czasu?
To zaczynało się robić męczące.
Nie wiem, do czego zmierzał, ale wcale mi
się to nie podobało. Gdyby nie był jej kuzynem, to mógłbym pomyśleć, że nawet
ją podrywa. Na szczęście wcale tak nie było. Bogu dzięki.
Niall nie mógł się w niej zakochać ani nic
takiego. W końcu byli rodziną. To oczywiste, że reszta chłopaków również robiła
wszystko, abym był zazdrosny o Rose, ale na szczęście nie wkurzali mnie aż tak
bardzo. Przecież wiedziałem, że nie mogli się w niej zakochać. W końcu była
moją dziewczyną.
Popatrzyłem na śpiącą Rosalie. Zachwyciłbym
się tym widokiem, gdyby nie to, że spała w objęciach Niall’a. Miała ułożoną
swoją głowę na jego ramieniu, a blondyn również zasnął z głową delikatnie
ułożoną na jej włosach. To wszystko było dla mnie tak bardzo denerwujące.
Oczywiście pozwalałem im na to. Przecież mogli
się do siebie przytulać. Tylko, dlaczego musieli robić to przy mnie? Nie
chciałem na to patrzeć. Nie potrafiłem poradzić sobie z moją zazdrością.
Sam miałem ochotę zasnąć, ale to wszystko
nie dawało mi spokoju. Po chwili zauważyłem, że Louis zerka na Niall’a i Rose.
Byłem ciekaw, co on o tym myśli. Później zwrócił swój wzrok na mnie. Musiałem
mieść złość wymalowaną na twarzy, ponieważ się do mnie uśmiechnął i lekko
nachylił ze swojego miejsca tuż przede mną.
- Nie bądź
zazdrosny. Przecież to kuzyni. Mają do tego prawo - szepnął wpatrując się w
Haran’a i Rosalie.
- Może masz
rację. To wszystko po prostu mnie denerwuje - przyznałem. Nagle poczułem
potrzebę wyżalenia się.
- To przez
to, że ją kochasz. Nie musisz się bać. Ona również cię kocha. To po prostu
widać.
Byłem zaskoczony. Po raz pierwszy w życiu
Louis powiedział coś mądrego.
- Tak -
westchnąłem cicho.
Najbardziej, czego się obawiałem to to, że
ktoś kiedyś odbierze mi Rosalie. Nie wyobrażałem sobie życia bez niej, dlatego
tak bardzo mi na niej zależało. Nie chciałem, aby ktoś się do niej zbliżał,
ponieważ wyobrażałem sobie, że ktoś takim sposobem zabierze mi ją i już nigdy
nie odda.
Starałem się zasnąć, ale naprawdę tego nie
potrafiłem. Nie potrafiłem przestać myśleć. Pozostało mi jedynie czekać, aż
wylądujemy.
Po raz kolejny zamknąłem oczy łudząc się, że
w końcu zasnę.
Poczułem, jak ktoś wierci się obok mnie. Otworzyłem
niechętnie oczy napotykając niebieskie tęczówki, które wpatrywały się we mnie.
Opuściłem delikatnie wzrok natrafiając na różowe usta, które aż prosiły się o
pocałunek. Nigdy nie mógłbym ich pomylić z innymi.
Rose nachylała się przy mojej twarzy i jakby
czekała na coś. Patrzyłem w jej piękne oczy, dzięki czemu na mojej twarzy
pojawił się uśmiech. Rozejrzałem się dookoła i zauważyłem, że Niall'a nie było
w pobliżu. To wyjaśniało, dlaczego Rosalie była na miejscu obok mnie.
- Wyspałeś
się ? - Zapytała.
- Powiedzmy
- zaśmiałem się.
Przecież nie mogłem powiedzieć jej, że mnie
obudziła. W sumie to nawet się z tego cieszyłem. Nie byłem na nią zły, tylko
szczęśliwy, że to właśnie zrobiła.
- Niall
poszedł do łazienki? - Zapytałem.
- Tak -
odpowiedziała moja dziewczyna.
Mogliśmy przez chwilę siedzieć przy sobie i
patrzeć sobie w oczy. Tak po prostu. Nikt nam w tym nie przeszkadzał. Mieliśmy
czas, aby przez chwilę się całować, aż usłyszeliśmy sprzeciwów chłopaków, że
nie chcą tego oglądać. Przez nich musieliśmy się powstrzymać, jednak nie miałem
im tego za złe. Jeżeli któryś z nich zrobiłby to samo, co ja w tamtej chwili,
też bym też zareagował.
Miałem taką ochotę na Rosalie. Marzyłem
tylko, abyśmy znaleźli się w pokoju hotelowym, który wynajęliśmy. Oczywiście po
jakimś czasie przyszedł blondyn i Rose musiała wrócić na swoje miejsce.
Ponownie się troszeczkę zasmuciłem, ale nic nie mogłem z tym zrobić. Musiałem
myśleć o tym, że wieczorem będziemy mieć dużo czasu dla siebie. Do tego miałem
pewne plany, ale nie na najbliższy wieczór. Postanowiłem troszeczkę odczekać.
Chciałem pokazać Rosalie, jak bardzo mi na
niej zależy, jak bardzo ją kocham. Dla mnie była tą jedyną. Byłem pewien, że
chcę z nią spędzić resztę życia i to właśnie zamierzałem wykonać. I nikt, ani
nic nie mogło mnie od tego powstrzymać. Może jedynie zagrozić mogła mi śmierć…
Jak spędzacie czas?
3 klasy gimnazjum mają już wybrane szkoły?
Ja się szczerze przyznam, że zastanawiam się jeszcze nad wyborem klasy. Na 100 % idę do liceum tylko teraz dylemat: rozszerzona matematyka i biologia czy wos i geografia? Obie klasy bardzo mi się podobają i nie wiem, jak zadecyduję :) Wy też się boicie, że popełnicie błąd w wyborze klasy? A wy gdzie idziecie: liceum, technikum, a może zawodówka? Jestem bardzo ciekawa :)
No to do następnego ;p
Cudowny <3 Mam nadzieję, że wakacje spędzą bardzo miło :) Ja do liceum, już złożyłam papiery, postawiłam głównie na filmówkę i prawno-administracyjne. Ja bym wybrała wos i geo, ale oczywiście tylko ty możesz zdecydować co dalej ;)
OdpowiedzUsuńUroczy ��
OdpowiedzUsuń