Rosalie.
Chcieliśmy to jakoś wszystko uczcić. Sądziłam, że to dobry pomysł. Byłam
strasznie szczęśliwa z tego powodu. Mój ojciec został skazany, a ja nie
musiałam się już martwić. Wszyscy byliśmy w końcu bezpieczni. To najbardziej
się liczyło.
Cała moja rodzina była szczęśliwa z takiego
obrotu sprawy. Mogliśmy wszyscy odbudować nasze więzi, aby było dobrze.
Cieszyłam się z tego powodu.
Gdy
zajechaliśmy pod dom chłopaków wysiadłam szybko z samochodu i jak najszybciej
mogłam, popędziłam do swojego pokoju. Chciałam się jak najszybciej przygotować.
Dopiero, gdy zajrzałam do szafy uświadomiłam sobie fakt, że nie mam niczego, co
by się nadawało. Przecież nigdy nie wychodziłam na imprezy. Nie wiedziałam, jak
dokładnie mam się ubrać.
Była
jedna osoba, która mogła mi pomóc. Mianowicie był to Niall. Szybko wybiegłam ze
swojego pokoju i weszłam do jego.
- Niall… - zaczęłam.
- Załóż tą czarną spódnicę w białe kwiaty i do tego
bokserkę czarną. Wzięłaś to ze sobą, bo sam pakowałem ci to do walizki -
odpowiedział blondyn.
Nawet
na mnie nie spojrzał, nie odwrócił się, ani nie zapytał. Stał tyłem do mnie
grzebiąc w swojej szafie.
Wiedział o mnie wszystko.
- Dziękuję - wyszeptałam i wróciłam do swojego
pokoju.
W
łazience wzięłam dość szybką kąpiel i przebierając się do ubrań, które polecił
mi Niall myślałam nad makijażem. Nie chciałam szaleć, ale miałam nadzieję, że
pokażę się chłopakom z całkowicie innej strony.
Zrobiłam
delikatny makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Założyłam czarne baleriny i
byłam gotowa do wyjścia. Gdy zeszłam na dół zauważyłam, że brakuje jeszcze
Zayn’a. Zdążyłam już się domyślić, że bardzo dbał o swój wygląd, więc to na
niego musieliśmy czekać najdłużej.
Spojrzałam na Niall’a i posłałam mu wdzięczny uśmiech. On jedynie uniósł
kciuk do góry. Mój wzrok przeniósł się
na Liam’a, który już podążał w moją stronę. Gdy podszedł do mnie najpierw
pocałował mnie delikatnie w usta, a później nachylił się nad moim uchem.
- Jesteś piękna - szepnął.
Czułam, jak się rumienię.
- Dziękuję - powiedziałam.
- Będziecie mieli później czas dla siebie.
Teraz idziemy do dyskoteki - powiedział Zayn, który nawet nie wiem, kiedy
znalazł się na dole.
Wyszliśmy z domu, wcześniej go zamykając i wsiedliśmy do samochodu.
Louis zgłosił się jako kierowca. Oczywiście później ten obowiązek będzie musiał
przejąć Liam, który nie pił alkoholu tak, jak ja.
Dojechaliśmy na miejsce. Lou zaparkował i ruszyliśmy w stronę głośniej
muzyki.
Weszliśmy do budynku i od razu uderzyła w nas mocna woń alkoholu wymieszana
z dymem papierosowym. Nieprzyjemny zapach, ale nic nie mogłam na to poradzić.
Weszliśmy w tłum tańczących ludzi i zaczęliśmy szukać wolnego stolika.
Po chwili znaleźliśmy taki i usiedliśmy.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu i stwierdziłam, że jeżeli się wyluzuję,
to będzie to mógł być dość dobry wieczór. Wystarczyło, że dobrze się będę
bawić.
- Rosalie, masz ochotę na drinka? - Zapytał
Niall próbują przekrzyczeć głośną muzykę.
- Nie! Przecież dobrze wiesz, że nie piję
alkoholu - zauważyłam.
- Nie daj się namawiać. Na pewno nie pożałujesz
- zapewnił Harry, który musiał usłyszeć naszą rozmowę.
- Tylko jeden drink. Na więcej nie będziemy cię
namawiać - powiedział Louis.
Spojrzałam na Liam’a, który tylko się do mnie uśmiechnął.
- No dobrze - zgodziłam się.
Miałam
nadzieję, że nie będę tego później żałować.
Przysunęłam się bardziej do Liam’a, a on objął mnie ramieniem. Posłałam
mu uśmiech i położyłam swoją rękę na jego udzie. Poczułam, jak się spina. W
sumie to o to mi chodziło. Chciałam go tego wieczoru podenerwować i zobaczyć,
co z tego wyniknie. Tak. Robiłam to specjalnie. Chciałam przekonać go, że nie
jestem taką grzeczną dziewczynką. Miałam po prostu ochotę poszaleć.
Po
chwili Niall przyniósł alkohol. Mnie podał drinka. Przez chwilę trzymałam go
dość niepewnie bojąc się go wybić, ale w końcu się do tego zmusiłam i wypiłam
wszystko na raz. Przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele, ale mimo tego nie
chciałam już więcej pić. Musiałam zachować zdrowy rozsądek.
Chłopcy proponowali mi jeszcze wiele razy, abym napiła się z nimi, ale
grzecznie odmówiłam. Nie chciałam jutro chorować. Nie mogli zobaczyć mnie w
takim stanie. Chodź mogłam się założyć, że oni jutro będą cierpieć. Byłam tego pewna!
Liam.
Wyjście
z domu okazało się być świetnym pomysłem. W tańcu mogliśmy odreagować cały
stres, chodź szczerze się przyznam, że nie zatańczyłem jeszcze do żadnej z
piosenek. Rosalie została porwana już przez Niall’a i to z nim tańczyła, a ja
siedząc przy stoliku się z nich śmiałem. Blondyn był już dość wstawiony, a Ro
wypiła zaledwie jednego drinka. Nic nie było po niej poznać. Ich ruchy były
całkowicie odmienne. Nie pasowały do siebie.
Louis,
Zayn i Harry zniknęli podrywać jakieś dziewczyny. Nie zwróciłem na to większej
uwagi. Nie obchodzili mnie zbytnio w tamtym momencie.
Po
chwili Niall i Rosalie ponownie wrócili do stolika. Blondyn podał mi rękę Ro i
ponaglił nas, abyśmy poszli zatańczyć.
Nie
miałem żadnego sprzeciwu. Nawet spodobał mi się ten pomysł.
Rose
zaprowadziła mnie na parkiet i zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Najpierw
tańczyliśmy obok siebie. Troszeczkę oddaleni, ale z tańca na taniec
przysuwaliśmy się coraz bardziej. Nie wiem, po której piosence odkryłem to, że
nasze ciała się stykają. W ogóle mi to nie przeszkadzało, dopóki ona nie
zaczęła ocierać się o moje krocze. To przerosło wszelkie moje oczekiwania.
Nie
wiedziałem, że była taka niegrzeczna. Nigdy tego nie zauważałem. Nawet podobała
mi się ta jej druga strona.
Rosalie delikatnie zbliżyła się do mojego uch.
- Musimy dopilnować chłopaków, aby dużo wypili
- przyznała.
- Dlaczego?
- Szybko zasną i nie będą nic słyszeć -
przyznała zadziornie.
Spojrzałem na nią zszokowany, a ona jedynie się uśmiechnęła. Właśnie
powiedziała mi, co zamierza ze mną robić wieczorem. Nagle zachciało mi się
szybko wrócić do domu. Nie chciałem już tutaj zostać.
Nie
mogłem odmówić takiej propozycji. Nawet nie przyszłoby mi do głowy to, aby jej
na to nie pozwolić. Wiedziałem, że tego chce. Ja też tego pragnąłem. I to jak
najszybciej.
Zatańczyliśmy jeszcze parę utworów, po czym zdyszani wróciliśmy do
stolika, przy którym siedział Niall z Zayn’em i razem sobie popijali. Oboje
byli już nieźle wstawieni. Ich mieliśmy z głowy. Na pewno rano nie będą niczego
pamiętać. Od razu jak przyjedziemy do domu to zasną. A przynajmniej taką miałem
nadzieję.
- Nie wiesz może, gdzie jest Lou i Harry?! -
Zapytałem moją dziewczynę.
- Nie! Już jakąś godzinę temu straciłam ich z
oczu - przyznała.
- Pójdę ich poszukać, a ty popilnuj tych dwóch
tutaj - powiedziałem pokazując na dwójkę moich przyjaciół, którzy ledwo
trzymali się na nogach.
- Dobrze - zgodziła się Rosalie.
Zostawiłem ją samą i poszedłem rozejrzeć się po pomieszczeniu. Szczerze
przyznam, że nie zajęło mi dużo czasu znalezienie Harry’ego i Lou. Oboje
siedzieli przy barze i podrywali jakieś dziewczyny.
Nawet
trzymali się na nogach. Mogli zapamiętać. Jednak miałem nadzieję, że po prostu
się myliłem.
Podszedłem
do nich i przerwałem im miłe rozmawianie z dziewczynami. Popatrzyli na mnie
gniewnie, ale bez większej awantury wrócili do naszego stolika. Przeprosiłem
obie dziewczyny, której najwidoczniej były na mnie złe i sam dołączyłem do
moich przyjaciół. Dopili do końca alkohol i stwierdzili, że mogą już wracać do
domu, że nie mają już, co robić.
Nie
mogłem im odmówić.
Z
pomocą Rosalie wepchnąłem chłopaków do samochodu i ruszyliśmy do domu. Harry i
Louis jednak okazali się nie być aż tacy mocni i dorównali Niall’owi i Zayn’owi.
Również byli mocno wstawieni, a całą drogę narzekali, że nie zdążyli potańczyć.
Chciałem im już coś powiedzieć, ale byli pijani. I tak by nie zrozumieli, a ja
niepotrzebnie chciałem im wszystko tłumaczyć.
Byłem
pewny, że nic nie zapamiętają z tego wieczoru. Przynajmniej na to się
zapowiadało, co bardzo mnie cieszyło.
Byłem
mocno podekscytowany, gdy dojechałem pod garaż. Zaparkowałem samochód i znowu z
pomocą Ro odstawiliśmy chłopaków do domu.
Nie
wiem, jak to zrobili, ale jakoś sami trafili do swoich pokoi. Pomagali sobie
nawzajem i jakoś im się udało. Musiałbym ich kiedyś o to zapytać.
Spojrzałem na Ro, która stała niedaleko mnie i z uśmiechem podziwiała
wyczyny chłopaków, którzy zniknęli w swoich pokojach.
Rozbawili ją tak samo jak mnie.
Po
chwili odwróciła się w moją stronę.
- No to, na czym my skończyliśmy? - Zaśmiała
się Rosalie powoli się zbliżając.
- No nie wiem - uśmiechnąłem się.
Gdy
już znalazłem się dość blisko niej zacząłem ściągać z niej bokserkę i rzuciłem
ją gdzieś na ziemię. Składałem mokre pocałunki prawie na całym jej ciele.
Wiedziałem, że to uwielbia. Zdążyłem ją już na tyle poznać, aby to wiedzieć.
Zaczynało mnie to powoli przerażać. Przecież ja zawsze obserwowałem każdy jej
ruch, ale jej najwidoczniej to nie przeszkadzało. Według mnie ona robiła tak
samo.
Wkrótce
i ja sam zostałem bez koszulki.
Chwyciłem
nasze ubrania, wziąłem Rosalie na ręce i zaniosłem ją do swojego pokoju.
Cześć!
Z pewnością znów macie ochotę mnie zabić, bo po raz drugi spóźniłam się z rozdziałem.
Musicie mi wybaczyć, ale wczoraj nie byłam zdolna do niczego.
Już od razu mogę Was ostrzec, że kolejne rozdziału do radosnych nie będą należeć.
Powoli zacznie się wszystko komplikować :)
Jeszcze raz Was przepraszam.
Już od razu mogę Was ostrzec, że kolejne rozdziału do radosnych nie będą należeć.
Powoli zacznie się wszystko komplikować :)
Jeszcze raz Was przepraszam.
Już sie boje... ale mam nadzieje, że ostatecznie wszystko skończy sie dobrze :)
OdpowiedzUsuńNo, nie :/ Nienawidzę komplikacji (chociaż sama ich pełno stwarzam) xd Rozdział bardzo mi się podoba :) Kiedy był moment , że nie mogli znaleźć Hazzy i Lou myślałam, że ich przyłapie na gorącym pocałunku ^^ Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuń