sobota, 7 marca 2015

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 22

Rosalie.
   Chcieliśmy to jakoś wszystko uczcić. Sądziłam, że to dobry pomysł. Byłam strasznie szczęśliwa z tego powodu. Mój ojciec został skazany, a ja nie musiałam się już martwić. Wszyscy byliśmy w końcu bezpieczni. To najbardziej się liczyło.
   Cała moja rodzina była szczęśliwa z takiego obrotu sprawy. Mogliśmy wszyscy odbudować nasze więzi, aby było dobrze. Cieszyłam się z tego powodu.
   Gdy zajechaliśmy pod dom chłopaków wysiadłam szybko z samochodu i jak najszybciej mogłam, popędziłam do swojego pokoju. Chciałam się jak najszybciej przygotować. Dopiero, gdy zajrzałam do szafy uświadomiłam sobie fakt, że nie mam niczego, co by się nadawało. Przecież nigdy nie wychodziłam na imprezy. Nie wiedziałam, jak dokładnie mam się ubrać.
   Była jedna osoba, która mogła mi pomóc. Mianowicie był to Niall. Szybko wybiegłam ze swojego pokoju i weszłam do jego.
- Niall… - zaczęłam.
- Załóż tą czarną spódnicę w białe kwiaty i do tego bokserkę czarną. Wzięłaś to ze sobą, bo sam pakowałem ci to do walizki - odpowiedział blondyn.
   Nawet na mnie nie spojrzał, nie odwrócił się, ani nie zapytał. Stał tyłem do mnie grzebiąc w swojej szafie.
   Wiedział o mnie wszystko.
- Dziękuję - wyszeptałam i wróciłam do swojego pokoju.
   W łazience wzięłam dość szybką kąpiel i przebierając się do ubrań, które polecił mi Niall myślałam nad makijażem. Nie chciałam szaleć, ale miałam nadzieję, że pokażę się chłopakom z całkowicie innej strony.
   Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Założyłam czarne baleriny i byłam gotowa do wyjścia. Gdy zeszłam na dół zauważyłam, że brakuje jeszcze Zayn’a. Zdążyłam już się domyślić, że bardzo dbał o swój wygląd, więc to na niego musieliśmy czekać najdłużej.
   Spojrzałam na Niall’a i posłałam mu wdzięczny uśmiech. On jedynie uniósł kciuk do góry.  Mój wzrok przeniósł się na Liam’a, który już podążał w moją stronę. Gdy podszedł do mnie najpierw pocałował mnie delikatnie w usta, a później nachylił się nad moim uchem.
- Jesteś piękna - szepnął.
   Czułam, jak się rumienię.
- Dziękuję - powiedziałam.
- Będziecie mieli później czas dla siebie. Teraz idziemy do dyskoteki - powiedział Zayn, który nawet nie wiem, kiedy znalazł się na dole.
   Wyszliśmy z domu, wcześniej go zamykając i wsiedliśmy do samochodu. Louis zgłosił się jako kierowca. Oczywiście później ten obowiązek będzie musiał przejąć Liam, który nie pił alkoholu tak, jak ja.
   Dojechaliśmy na miejsce. Lou zaparkował i ruszyliśmy w stronę głośniej muzyki.
   Weszliśmy do budynku i od razu uderzyła w nas mocna woń alkoholu wymieszana z dymem papierosowym. Nieprzyjemny zapach, ale nic nie mogłam na to poradzić.
   Weszliśmy w tłum tańczących ludzi i zaczęliśmy szukać wolnego stolika. Po chwili znaleźliśmy taki i usiedliśmy.
   Rozejrzałam się po pomieszczeniu i stwierdziłam, że jeżeli się wyluzuję, to będzie to mógł być dość dobry wieczór. Wystarczyło, że dobrze się będę bawić.
- Rosalie, masz ochotę na drinka? - Zapytał Niall próbują przekrzyczeć głośną muzykę.
- Nie! Przecież dobrze wiesz, że nie piję alkoholu - zauważyłam.
- Nie daj się namawiać. Na pewno nie pożałujesz - zapewnił Harry, który musiał usłyszeć naszą rozmowę.
- Tylko jeden drink. Na więcej nie będziemy cię namawiać - powiedział Louis.
   Spojrzałam na Liam’a, który tylko się do mnie uśmiechnął.
- No dobrze - zgodziłam się.
   Miałam nadzieję, że nie będę tego później żałować.
   Przysunęłam się bardziej do Liam’a, a on objął mnie ramieniem. Posłałam mu uśmiech i położyłam swoją rękę na jego udzie. Poczułam, jak się spina. W sumie to o to mi chodziło. Chciałam go tego wieczoru podenerwować i zobaczyć, co z tego wyniknie. Tak. Robiłam to specjalnie. Chciałam przekonać go, że nie jestem taką grzeczną dziewczynką. Miałam po prostu ochotę poszaleć.
   Po chwili Niall przyniósł alkohol. Mnie podał drinka. Przez chwilę trzymałam go dość niepewnie bojąc się go wybić, ale w końcu się do tego zmusiłam i wypiłam wszystko na raz. Przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele, ale mimo tego nie chciałam już więcej pić. Musiałam zachować zdrowy rozsądek.
   Chłopcy proponowali mi jeszcze wiele razy, abym napiła się z nimi, ale grzecznie odmówiłam. Nie chciałam jutro chorować. Nie mogli zobaczyć mnie w takim stanie. Chodź mogłam się założyć, że oni jutro będą cierpieć. Byłam tego pewna!

Liam.
   Wyjście z domu okazało się być świetnym pomysłem. W tańcu mogliśmy odreagować cały stres, chodź szczerze się przyznam, że nie zatańczyłem jeszcze do żadnej z piosenek. Rosalie została porwana już przez Niall’a i to z nim tańczyła, a ja siedząc przy stoliku się z nich śmiałem. Blondyn był już dość wstawiony, a Ro wypiła zaledwie jednego drinka. Nic nie było po niej poznać. Ich ruchy były całkowicie odmienne. Nie pasowały do siebie.
   Louis, Zayn i Harry zniknęli podrywać jakieś dziewczyny. Nie zwróciłem na to większej uwagi. Nie obchodzili mnie zbytnio w tamtym momencie.
   Po chwili Niall i Rosalie ponownie wrócili do stolika. Blondyn podał mi rękę Ro i ponaglił nas, abyśmy poszli zatańczyć.
   Nie miałem żadnego sprzeciwu. Nawet spodobał mi się ten pomysł.
   Rose zaprowadziła mnie na parkiet i zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Najpierw tańczyliśmy obok siebie. Troszeczkę oddaleni, ale z tańca na taniec przysuwaliśmy się coraz bardziej. Nie wiem, po której piosence odkryłem to, że nasze ciała się stykają. W ogóle mi to nie przeszkadzało, dopóki ona nie zaczęła ocierać się o moje krocze. To przerosło wszelkie moje oczekiwania.
   Nie wiedziałem, że była taka niegrzeczna. Nigdy tego nie zauważałem. Nawet podobała mi się ta jej druga strona.
   Rosalie delikatnie zbliżyła się do mojego uch.
- Musimy dopilnować chłopaków, aby dużo wypili - przyznała.
- Dlaczego?
- Szybko zasną i nie będą nic słyszeć - przyznała zadziornie.
   Spojrzałem na nią zszokowany, a ona jedynie się uśmiechnęła. Właśnie powiedziała mi, co zamierza ze mną robić wieczorem. Nagle zachciało mi się szybko wrócić do domu. Nie chciałem już tutaj zostać.
   Nie mogłem odmówić takiej propozycji. Nawet nie przyszłoby mi do głowy to, aby jej na to nie pozwolić. Wiedziałem, że tego chce. Ja też tego pragnąłem. I to jak najszybciej.
   Zatańczyliśmy jeszcze parę utworów, po czym zdyszani wróciliśmy do stolika, przy którym siedział Niall z Zayn’em i razem sobie popijali. Oboje byli już nieźle wstawieni. Ich mieliśmy z głowy. Na pewno rano nie będą niczego pamiętać. Od razu jak przyjedziemy do domu to zasną. A przynajmniej taką miałem nadzieję.
- Nie wiesz może, gdzie jest Lou i Harry?! - Zapytałem moją dziewczynę.
- Nie! Już jakąś godzinę temu straciłam ich z oczu - przyznała.
- Pójdę ich poszukać, a ty popilnuj tych dwóch tutaj - powiedziałem pokazując na dwójkę moich przyjaciół, którzy ledwo trzymali się na nogach.
- Dobrze - zgodziła się Rosalie.
   Zostawiłem ją samą i poszedłem rozejrzeć się po pomieszczeniu. Szczerze przyznam, że nie zajęło mi dużo czasu znalezienie Harry’ego i Lou. Oboje siedzieli przy barze i podrywali jakieś dziewczyny.
   Nawet trzymali się na nogach. Mogli zapamiętać. Jednak miałem nadzieję, że po prostu się myliłem.
   Podszedłem do nich i przerwałem im miłe rozmawianie z dziewczynami. Popatrzyli na mnie gniewnie, ale bez większej awantury wrócili do naszego stolika. Przeprosiłem obie dziewczyny, której najwidoczniej były na mnie złe i sam dołączyłem do moich przyjaciół. Dopili do końca alkohol i stwierdzili, że mogą już wracać do domu, że nie mają już, co robić.
   Nie mogłem im odmówić.
   Z pomocą Rosalie wepchnąłem chłopaków do samochodu i ruszyliśmy do domu. Harry i Louis jednak okazali się nie być aż tacy mocni i dorównali Niall’owi i Zayn’owi. Również byli mocno wstawieni, a całą drogę narzekali, że nie zdążyli potańczyć. Chciałem im już coś powiedzieć, ale byli pijani. I tak by nie zrozumieli, a ja niepotrzebnie chciałem im wszystko tłumaczyć.
   Byłem pewny, że nic nie zapamiętają z tego wieczoru. Przynajmniej na to się zapowiadało, co bardzo mnie cieszyło.
   Byłem mocno podekscytowany, gdy dojechałem pod garaż. Zaparkowałem samochód i znowu z pomocą Ro odstawiliśmy chłopaków do domu.
   Nie wiem, jak to zrobili, ale jakoś sami trafili do swoich pokoi. Pomagali sobie nawzajem i jakoś im się udało. Musiałbym ich kiedyś o to zapytać.
   Spojrzałem na Ro, która stała niedaleko mnie i z uśmiechem podziwiała wyczyny chłopaków, którzy zniknęli w swoich pokojach.
   Rozbawili ją tak samo jak mnie.
   Po chwili odwróciła się w moją stronę.
- No to, na czym my skończyliśmy? - Zaśmiała się Rosalie powoli się zbliżając.
- No nie wiem - uśmiechnąłem się.
   Gdy już znalazłem się dość blisko niej zacząłem ściągać z niej bokserkę i rzuciłem ją gdzieś na ziemię. Składałem mokre pocałunki prawie na całym jej ciele. Wiedziałem, że to uwielbia. Zdążyłem ją już na tyle poznać, aby to wiedzieć. Zaczynało mnie to powoli przerażać. Przecież ja zawsze obserwowałem każdy jej ruch, ale jej najwidoczniej to nie przeszkadzało. Według mnie ona robiła tak samo.
   Wkrótce i ja sam zostałem bez koszulki.
   Chwyciłem nasze ubrania, wziąłem Rosalie na ręce i zaniosłem ją do swojego pokoju. 



Cześć!
Z pewnością znów macie ochotę mnie zabić, bo po raz drugi spóźniłam się z rozdziałem.
Musicie mi wybaczyć, ale wczoraj nie byłam zdolna do niczego.
Już od razu mogę Was ostrzec, że kolejne rozdziału do radosnych nie będą należeć.
Powoli zacznie się wszystko komplikować :)
Jeszcze raz Was przepraszam.

2 komentarze:

  1. Już sie boje... ale mam nadzieje, że ostatecznie wszystko skończy sie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, nie :/ Nienawidzę komplikacji (chociaż sama ich pełno stwarzam) xd Rozdział bardzo mi się podoba :) Kiedy był moment , że nie mogli znaleźć Hazzy i Lou myślałam, że ich przyłapie na gorącym pocałunku ^^ Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń