poniedziałek, 14 lipca 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 20

   Tak jak Harry powiedział, umówił mnie na wizytę z Lou. Nie mogłam jej uniknąć. Tym bardziej, że wcześniej się na nią zgodziłam.
   Wątpiłam w to, że mogłaby ona w jakiś sposób zmienić nasze relacje. Tego nie można było już zrobić. Byliśmy za bardzo uparci, a nasi przyjaciele nie mogli tego zrozumieć. Zresztą oni nie wiedzieli co tak naprawdę się stało. Niepotrzebnie się mieszali, no ale nie mogliśmy ich powstrzymać. Dla świętego spokoju zgodziłam się spotkać z Tomlinson’em. Nawet nie wiem po co się tak poświęcałam. Przecież to było jasne, że się nie pogodzimy. Już nigdy nie będziemy parą.
   Dlaczego nasi przyjaciele nie potrafili tego zrozumieć? Czy to było aż takie trudne? Przecież już dawno straciłam zaufanie do Lou. Nigdy nie mogłabym być z nim. No ale najwidoczniej moi przyjaciele byli bardziej uparci niż ja. W końcu musiałam dać za wygraną, żeby tylko się odczepili.  Miałabym wtedy chwilę spokoju. Ciekawe tylko na jak długo?           
   Weszłam do domu chłopaków, na umówioną rozmowę z Lou. Tak szczerze mówiąc, to Harry nam to wszystko załatwił. Nie musiałam się niczym martwić. Na całe szczęście. Bo gdybym to ja musiała to zrobić, to już dawno bym stchórzyła. Taka była prawda.
    Do dziś dziwię się, dlaczego dałam się na to namówić. Mimo tego, że wcale nie chciało mi się z nim rozmawiać, to nie zamierzam się z tego wycofać.  Chyba po prostu chciałam to jak najszybciej mieć z głowy i zakończyć już tą znajomość. Raz na zawsze.
- Cześć.- przywitał się ze mną Harry. Był uśmiechnięty i chociaż nie znałam go długo, to zauważyłam, że dziwnie się zachowywał. Ale może tak miało być? Może stresował się tym wszystkim bardziej niż ja?
- Witaj.- zaśmiałam się i przytuliłam go.
- Gotowa?- zapytał wprowadzając mnie do salonu. Zauważyłam, że reszty zespołu nie było, co wydało mi się dziwne. Przecież zawsze byli razem.
- A gdzie reszta zespołu?- odpowiedziałam pytaniem. Zrobiłam to dlatego, że nie chciałam odpowiadać na jego pytanie.
- Gdzieś poznikali. Nawet nie wiem, gdzie.- zaśmiał się Styles, a ja mu zawtórowałam. Atmosfera między nami trochę się rozluźniła, chodź i tak była napięta. Sama nie wiem, dlaczego.- Zjesz coś może?
- Nie dziękuję. Chciałabym już mieć tę rozmowę za sobą.- powiedziałam zgodnie z prawdą. Wiedziałam, że nie miałam szansy się już wycofać. A czym szybciej bym to zrobiła, tym szybciej miałabym to z głowy.
- Jasne. Chyba masz rację. Chodź, zaprowadzę cię.- przyznał Harry i pociągnął mnie za rękę na górę. Zauważyłam, że mu bardziej zależy, abym porozmawiałam z Lou niż mi. Dlaczego on za wszelką cenę chciał nas pogodzić?
   Gdy znaleźliśmy się pod drzwiami wzięłam głęboki oddech. Harry spojrzał na mnie, czy aby na pewno chcę przystąpić do tej rozmowy. Kiwnęłam głową, aby otworzył drzwi. Wolałam mieć już tą całą szopkę za sobą.
   Drzwi się otworzyły i powoli weszłam do środka. Louis siedział na łóżku i słuchał muzyki. Był jakby w transie i na początku mnie nie zauważył. Może to nawet lepiej? Niepewnym krokiem weszłam w głąb pokoju. Drzwi się za mną zamknęły i usłyszałam przekręcanie klucza. Natychmiast się odwróciłam i pociągnęłam za klamkę. Jednak to nie podziałało.
- Harry?!- zapytałam zdezorientowana. Wtedy usłyszałam, że muzyka ucichła i Louis podniósł się z łóżka.
- Co się stało?- zapytał stając obok mnie.
- Drzwi są zamknięte.- zauważyłam. Lou spróbował je otworzyć, ale nie ruszyły się.
- Harry!- teraz on krzyknął. Usłyszeliśmy śmiech.
- Wypuszczę was dopiero jutro, jak się pogodzicie!- odpowiedział Styles. Nie! On chyba zwariował. To nie mogła być prawda!
- No chyba sobie żartujesz!- krzyknęłam. To był zwykły żart, prawda?
- Nie!- odpowiedział. Nie no, zabiję go jak tylko wyjdę z tego zasranego pokoju! On to miał zaplanowane! Od początku tak to wykombinował, a ja głupia mu wierzyłam. Wierzyłam, że chodzi o zwykłą rozmowę. Nawet nie przejęło mnie jego dziwne zachowania. Naprawdę dałam się mu nabrać. Przechytrzył mnie.
- Louis, masz zapasowy klucz?- zapytałam z wielką nadzieją. Proszę, niech nas uratuje. Nie chcę siedzieć tu z nim do jutra.
- Nie mam. Jedyny był z drzwiach, ale Harry go wyciągnął. Och, że ja wcześniej nie zorientowałem się, że mu o to chodzi.
- To był jego plan. Od początku chciał nas pogodzić i wiedziałam, że nie cofnie się przed niczym.
- A to zasrany małolat.- zdenerwowany opadł na łóżko.
- Dziękuję. Zapomniałeś, że jestem od niego młodsza.- zauważyłam.
- Przepraszam. Moja obraza dotyczyła tylko jego.- uśmiechnął się do mnie szczerze i pierwszy raz, odkąd go zobaczyłam, nie bojąc się konsekwencji spojrzałam mu w oczy. Nic się nie zmieniły. Chyba jest racją to, że nasz wygląd pod  upływem czasu się zmienia, ale oczy nadal pozostają takie same. W jego przypadku nadal można było w nich utonąć, ale powstrzymałam się przed tym.
- Masz szczęście.- powiedziałam i usiadłam obok niego. Oboje zastanawialiśmy się, co możemy w tej sytuacji zrobić. Nic nie mogło wpaść mi do głowy. Znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia.
- A masz komórkę?- zapytał Louis z nadzieją.
- Zostawiłam ją w domu.- przyznałam i zrozumiałam, jak wielki błąd zrobiłam.- A twoja?
- Harry ją pożyczył. Pytałem o to, bo myślałem, że może moglibyśmy zadzwonić do kogoś, aby nas uratował.
-  Nie ma szans. Według mnie reszta zespołu jest w nim w zmowie.
- No to utknęliśmy tu do jutra.- przyznał udając zawiedzenie. Za dobrze go znałam i zobaczyłam, jak oczy mu się śmieją. Ja jednak nie byłam zadowolona z tej sytuacji. Utknęłam w pokoju z moim największym wrogiem.- Cassie?- zapytał w pewnym momencie Louis.
- Tak? - odpowiedziałam pytaniem nawet na niego nie spoglądając. Ta cała sytuacja bardzo mnie zdołowała.
- Czy wszystko mogłoby być tak, jak dawniej?- zapytał, a jak myślałam, że uduszę się śliną, którą właśnie połykałam. On nie mówił tego na poważnie, prawda? Zgrywał się tak jak  Harry. Powiedźcie, że mam rację!
- Nie.- zaprzeczyłam. Nie chciałam odbudowywać naszej przyjaźni. Nie chciałam robić sobie nadziei. Nie byłam mu w stanie zaufać.
- A mógłbym ci to jakoś wszystko wytłumaczyć?- zapytał. Wiedziałam, że chce dobrze, ale nie potrafiłam się przełamać.
- Louis, mi już na tym nie zależy. Nie jestem w stanie znów ci zaufać.- odwróciłam się w jego stronę, aby dokładniej przyjrzeć się jego twarzy, która w tym momencie nie wyrażała żadnych emocji. A szkoda. Myślałam, że będzie cierpieć.
- Cass. Wiem o tym, że już czasu nie cofnę, ale nie chcę znów cię stracić.- przyznał i posłał mi słaby uśmiech, którego nie odwzajemniłam. Nie miałam na to najmniejszej ochoty. Nadal był dla mnie moim wrogiem.
- Wiesz, jak ja cierpiałam, gdy odszedłeś?- zapytałam. Już nawet zapomniałam o tym, że go nienawidzę i nie powinnam się do niego odzywać. Z jakiejś przyczyny chciałam usłyszeć wyjaśnienia. W końcu kiedyś był moim przyjacielem. Chyba na tyle mogłam mu pozwolić. Może zrozumiałabym coś więcej?
- Wiem i za to bardzo cię przepraszam. Dasz mi wszystko wytłumaczyć?
- Dobrze. A więc słucham. Masz pięć minut.- powiedziałam. Postanowiłam dać mu szansę. W końcu chyba każdy na nią zasługuje, prawda?
- Dziękuję.- zamilkł i zaczął się zastanawiać, co takiego ma mi powiedzieć. Postanowiłam przejąć inicjatywę.
- Dlaczego tak się zachowałeś? Dlaczego zerwałeś za mną kontakt?- zadałam mu pytania. Miałam ich tak dużo, a jednak wiedziałam, że nie będę mogła mu ich wszystkich zadać. Niektóre potrzebowałyby wyjaśnienia z mojej strony, a jakoś nie chciałam o tym mówić.
-Sam nie wiem, jak mam ci to wszystko wytłumaczyć. Jestem człowiekiem, który nie wierzy w miłość na odległość. Bałem się, że zadzwonię, a ty powiesz mi, że o mnie zapomniałaś. Tak długo odwlekałem tą rozmowę, że później już się bałem zadzwonić. Po prostu stchórzyłem, czego bardzo żałuję.
- Dlaczego się bałeś?- zapytałam. Muszę przyznać, że to wszystko zaczynało mnie coraz bardziej ciekawić.
- Odwlekałem to wszystko. Minęło dość dużo czasu.
- Ale przecież dzwoniłam do ciebie. Jak mogłabym zapomnieć? Przecież dobrze wiedziałeś, że nie mogłabym tego zrobić.
- Jakoś nigdy nie miałem czasu odebrać, a później już po prostu nie miałem odwagi. Bałem się tego co mogę usłyszeć.
- Czyli tego, jak bardzo mnie zraniłeś?- zapytałam.
- Wiem, że cię zraniłem, dlatego cię przepraszam. Gdybym mógł cofnąć czas, na pewno bym tego nie zrobił. Nigdy nie popełniłbym tego samego błędu.
- Wiesz, co ja sobie wyobrażałam?
- Przypuszczam, że musiałaś się załamać. Gdy było już za późno uświadomiłem sobie, że cię zraniłem. Naprawdę tego nie chciałem. Trochę za późno zorientowałem się, że źle cię potraktowałem. Ale nie było już czasu, aby to naprawić.
- Nie jest mi łatwo wybaczyć.- zauważyłam.
- Wiem.- przyznał.- Też przez to wszystko cierpiałem. Przez te dwa lata codziennie myślałem o tobie. Nie potrafiłem zapomnieć. Wszystkie piosenki, które śpiewałem na koncertach były dla ciebie.- przerwał mi.
- Ale przecież w tych dwóch latach były inne. Przecież miałeś inne dziewczyny.
- Tak. To były nieudane związki.
- Louis, ja nie wiem, co powiedzieć. Ja nadal nie mogę ci uwierzyć.- powiedziałam.
- Dlatego chcę jakoś odzyskać twoje zaufanie.
- Jak to zrobisz?
- Tak.- powiedział i mnie przytulił. Może to głupie, ale już nie gniewałam się na niego aż tak bardzo. Chodź sama nie wiem, czy mu wybaczyłam.


Witajcie :)
Wow... Nie wierzę, że to jest już 20 rozdział. Ale ten czas leci. Niedawno jeszcze dodawałam 1, a tu już 20 :)
Tak, wiem, że jestem zła :) Jakby to powiedzieć te spotkanie przyniesie wiele kłopotów, ale nie zdradzę Wam jakich. 

Pozdrowienia dla Pauli, z którą właśnie rozmawiam :)


To chyba na tyle.
Do następnego.

6 komentarzy:

  1. Chyba jestem pierwsza ^^
    Rozdział jest cudowny i nie mogę doczekać się kolejnego, a Harry... jest mądrzejszy niż sądziłam xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Po 1. Aww milusio *.* Lubię sobie z tobą rozmawiać, a dziś nam odbija i to już tak totalnie xD Ale nie ważne :D
    Po 2. A ja wiem co się stanie ! A ja wiem co się stanie ! No tylko troszkę, ale wiem xD
    Po 3. Jeeeeeeeeeej Harry, ty wredna baletnico-wróżko ! To będzie twoja wina, te wszystkie kłopoty xD

    Kocham Cię LouLou ♥
    Twój,
    Harry ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. To nie fair, że moja imienniczka wie więcej. Foch :) haha. Nieobraź się ale czytałam Waszą rozmowę i szczerze stwierdzam, że jesteście pojebane Hazza jako baletnico-wróżka. To mi psyhikę zryło. Ale wracając do rozdziału. Przepiękny. Też chcę umieć tak pisać. :* Weny Kochana, weny. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Pff jaką łajza z tego loczka .cass nie wybaczaj mu tak łatwo .zayn ratuj ja

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej nawet nie wiesz jak sie ciesze!! :D juz nie jest taka zla na niego to zwiastuje ze bedzie coraz lepiej tak mysle ale za to Ty mowisz ze to przyniesie klopoty....szkoda a juz mialam nadzieje. Znaczy na pewno tez w to wszystko wkroczy Zayn ktory moze byc zazdrosny. No i ogolnie moim zdaniem Hazza zrobil dobrze bo to byl jedyny sposob. Pozdrawiam i czskam na nn <3 Ania

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahha POMYSŁ Harrego! Najlepszy! :)
    No i przynajmniej sobie wszystko wyjaśnią :p
    Mega :D
    Tak długo czekałam na ten moment, aż się pogodzą uff ;D
    Hahah aż mi się uśmieszek pojawił na ustach ;)
    Pozdrawiam Bella♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń