poniedziałek, 24 lutego 2014

When I Close My Eyes I Think Of You - ROZDZIAŁ 25

-Od jak dawna tutaj mieszkasz?- zapytałam gdy usiedliśmy przy ognisku obok siebie. Odwróciłam się w jego stronę, aby dokładniej widzieć jego twarz.
-Tutaj się urodziłem.- przyznał.
-I to wszystko wytrzymujesz?- zapytałam. Jestem tutaj zaledwie 2 dni, a ten spokój mnie dobija.
-Jesteś z miasta?- zadał mi pytanie.
-Tak.- odpowiedziałam.
-To nie ma się czemu dziwić. Jesteś przyzwyczajona do tłoku i zamieszania.  Ja nie.- uśmiechnął się do mnie.
-Jesteśmy z dwóch różnych światów.- zauważyłam.
-Masz rację.- przyznał i zapadła między nami cisza.
   Rozgrzałam swoje ręce przy ognisku. Zaczynało robić się już zimno, ale nie chciałam jeszcze wracać do domu. Nadal lało, więc miałam świetny pretekst,aby zostać tu dłużej.
-Opowiesz mi jeszcze coś o chłopakach, z którymi mieszkasz?- zapytał Jack.
-A co chciałbyś wiedzieć?
-Jak się z nimi mieszka, jacy są?- wytłumaczył. Cieszyłam się, że poruszył ten temat.
-Są wspaniali.- przyznałam.- Jest ich piątka: Zayn, Harry, Liam, Louis i Niall.
-Z którym z nich się najbardziej zaprzyjaźniłaś?- zapytał.
-Liam był moim przyjacielem od maleńkości.- zaczęłam.- Zamieszkanie z nimi było trochę dziwne. Kiedyś byłam bardzo nieśmiała. Wiesz, jak pierwszy raz weszłam do ich domu odebrało mi mowę. Przez długi czas nie odzywałam się do nich, tylko do Liam’a. Wiem, że było to trochę głupie działanie z mojej strony, ale nie potrafiłam inaczej. Moja nieśmiałość mnie zżerała. Żeby się do nich odezwać, najpierw musiałam im w pełni zaufać.
-I zaufałaś?- zapytał.
-Tak.- uśmiechnęłam się.- Chociaż muszę przyznać, że trochę to trwało. Na początku odezwałam się do Louis’a. Nie wiem dlatego wybrałam jego. Jest najstarszy z zespołu, ale według mnie najbardziej dziecinny. Od razu mu zaufałam. Było coś w nim takiego, czego nie umiałam pojąć.
-Zakochałaś się w nim?- zapytał Jack.
-Nie.- zaprzeczyłam.- Nie do końca, chodź przyznaję, że na początku mi imponował, ale moje serce od poznania chłopaków należało do kogoś innego. Może gdyby jego nie było, to poczułabym coś więcej do Lou? Nie wiem.- zatrzymałam się na chwilę.
-Opowiadaj dalej.- zachęcił mnie chłopak. Zaciekawiłam go moją opowieścią.
-Później odezwałam się do kolejnego chłopaka - Niall’a. Nim byłam naprawdę zauroczona. Później nasz niefortunny pocałunek. Wszystko ułożyło się do tego, żebyśmy byli razem.
-Czyli masz chłopaka?- zapytał.
-Tak.- uśmiechnęłam się.- Jest nawet trochę podobny do ciebie. Taki sam szczery uśmiech, słodkie zakłopotanie. Jest tylko minimalnie niższy od ciebie. O, i obaj macie piękne niebieskie oczy i  farbowane na blond włosy.- zauważyłam.
-Skąd wiesz, że mam farbowane?
-Odrosty.- przyznałam.  On się zaśmiał.
-Musisz go bardzo kochać.- przyznał. Czułam w jego głosie zazdrość.
-Tak. A on kocha mnie.- dodałam.
-To już koniec twojej historii?- zapytał. Wiedziałam, że zrobił to celowo. Chciał zmienić temat.
-Jeszcze tylko muszę dodać, że później odezwałam się do reszty. I to chyba na tyle.- przyznałam.
-Jesteś trochę pokręcona.- zauważył chłopak.
-Oto właśnie ja.- zaśmiałam się.- A ty masz dziewczynę? Albo też przeżyłeś taką historię?
-Ja niestety nie przeżyłem takiej historii. Jestem zwykłym chłopakiem. Nie mam przyjaciół, bo o nich tutaj trudno. Dziewczyny też brak. Mieszkam sam. Rodzice są niedaleko. Radzę sobie jakoś. W końcu twój ojciec dużo mi płaci za pomoc, więc ujdzie.
-Aha.- zastanowiłam się. Byliśmy inni. Musiałam to przyznać.
   Rozejrzałam się, ponieważ skończyły mi się tematy. Zauważyłam, że przestało padać. Jack również spojrzał w tę stronę, co ja.
-Wracamy już?- zapytał odwracając się w moją stronę.
-Możemy.- przyznałam.
   Zagasiliśmy ognisko. Jack wziął konia za lejce. Zaczęliśmy iść obok siebie. Nie wsiedliśmy na konia z tego powodu, że było błoto. Nie warto było ryzykować, że się przewrócimy.
   Po 30 minutach maszerowania i rozmawiania o wszystkim, i w sumie o niczym, dotarliśmy do mojego, a raczej mojego ojca domu.
   Zaprowadziliśmy konia do stajni. Ja grzecznie podziękowałam Jack’owi za dobrze spędzony dzień i za to co dla mnie zrobił. Pożegnaliśmy się i weszłam do domu. Zrobiłam sobie szybką kolację - kanapki. Tęskniłam za tymi, które robili chłopacy. One były naprawdę dobre!  Dopiero teraz zorientowałam się, jak bardzo za tym wszystkim tęsknię. Za naszymi wspólnymi wygłupami, bezsensownymi rozmowami, wybrykami. Za tym, że byli blisko mnie… Brakuje mi tego.
   Perspektywa wytrzymania bez tego jeszcze 9 miesięcy mnie dobijała. To było straszne.
   Ally, weź się w garść!
   Uspokoiłam się trochę i dokończyłam jeść kanapkę. Wzięłam długą i relaksującą  kąpiel. Położyłam się do łóżka. Wzięłam swoją komórkę do ręki. Żadnych wiadomości. Zła na cały świat uderzyłam ręką w poduszkę. Czy to wszystko musi być takie trudne? Nie ma szans, żebym wytrzymała tutaj 9 miesięcy.
   Zdołowana, zaczęłam cicho płakać. Nie wiem, co się wtedy działo. Byłam strasznie smutna. Od razu zachciało mi się spać, więc szybko odpłynęłam do krainy Morfeusza.
  
   Kolejny miesiąc ciągnął się w nieskończoność. Każdy dzień spędzałam poza domem, w obecności Jack’a. Jedynej osoby, która starała się, abym się tutaj nie nudziła i została jak najdłużej. Byłam świadoma tego, że w każdej chwili mogłam zadzwonić do chłopaków i powiedzieć im, że nie chcę tutaj być, ale nie chciałam pokazywać, jaka jestem słaba. Gdy dziennie dzwonili, ja zawsze odpowiadałam, że jest tu fajnie i że wszystko ok. Kłamałam. Każdej nocy płakałam. Nie wiedziałam, czy zwariowałam czy nie. Po prostu robiłam to z tęsknoty. Zaczęłam powoli nienawidzić tego miejsca. Nie pasowałam tutaj i nigdy nie będę pasować. Na szczęście miałam jeszcze Jack’a, który spędzał ze mną każdy dzień, od rana - do wieczora. Dziękowałam za to, że go mam, bo bez niego już dawno bym się poddała.
-Ally, dzisiaj w miasteczku jest tak zwana potańcówka. Poszłabyś ze mną?- zapytał któregoś dnia Jack. Spojrzałam na niego zdziwiona. Ja i taniec?
   O dziwo, się zgodziłam.

   Zaczęłam szykować się do wyjścia. Ubrałam na siebie jeansy i luźniejszą bluzkę. Nie wybrałam żadnej kreacji, ponieważ jakoś nie miałam ochoty się stroić. Nie miałam dla kogo. Zrobiłam jedynie lekki makijaż i usłyszałam pukanie do drzwi. Zabrałam komórkę i wyszłam z domu. Nie powiedziałam ojcu, gdzie idę, bo on i tak się tym nie interesował. Nie zwracał uwagi na mnie. Gdybym wyjechała, to nawet by się nie zorientował.
   Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy. Spojrzałam na Jack’a. On podobnie do mnie, również miał jeansy. Do tego założył koszulę. Mogłam jednak ubrać jakąś ładniejszą sukienkę. Już za późno. A zresztą, co mi szkodzi? I tak nikt mnie tu nie zna.
   Po jakiś 10 minutach drogi zatrzymaliśmy się na jednym z parkingów. Wysiedliśmy z samochodu. Rozejrzałam się dookoła. Takie małe, skromne miasteczko.
   Jack zaczął nas prowadzić. Już z daleka słychać było dźwięki muzyki i krzyki ludzi.  Jednak jakoś nie zraziło mnie to. Wręcz przeciwnie. Spodobało mi się to, że ludzie tak dobrze się bawią.  Skręciliśmy w jakąś dróżkę i zobaczyłam parkiet, a na nim tańczących ludzi. Z tego, co zauważyłam, ja i Jack byliśmy najmłodsi. Zapowiada się niezły wieczór! ( mam nadzieję, że wykryliście mój sarkazm )
   Cały parkiet był zadaszony. Potańcówka nie odbywała się w żadnym budynku, tylko na świeżym powietrzu, co trochę mnie zachęciło.
   Usiedliśmy do baru. Przysłuchiwałam się muzyce. Nie grali nowych kawałków, tylko starsze.
-Mogę prosić panią do tańca?- wyszczerzył się Jack. Zaśmiałam się i zgodziłam. Chłopak wziął mnie za rękę i zaprowadził na środek parkietu. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Żałowałam, że nie ma przy mnie Niall’a, ale trudno. Nie mogę o tym myśleć. Nie chcę zepsuć sobie wieczoru. Inne pary tak pięknie tańczyły, szeptali sobie czułe słówka, skradali pocałunki podczas tańca. Ja nie mogłam tego zrobić. Nie miałam z kim…
   Tak naprawdę, to nie wiem, ile piosenek przetańczyłam. Jack totalnie mnie wymęczył, ale nadal nie schodziliśmy z parkietu. Chłopak z tańca na taniec był coraz bliżej mnie. Trochę mnie to przerażało. Cały czas patrzył mi w oczy. Czego on ode mnie chce? Zbliżył się… W końcu zrobił to, co chciał. Pocałował mnie. Nie wytrzymałam ze złości i uderzyłam go w twarz. Co on sobie wyobrażał?! Ja mam chłopaka, i on dobrze o tym wie!
   Wybiegłam. Zaczęłam uciekać. Byłam wkurzona. Uważałam go za przyjaciela, a on zrobił mi coś takiego!
-Ally!- usłyszałam za sobą wołanie. Zwolniłam. Zdałam sobie sprawę, że Jack jest mi jeszcze potrzebny. Nie wrócę sama do domu.
-Zawieź mnie do domu.- poprosiłam. Nie patrząc na niego, wyminęłam go i podeszłam do samochodu. On nic nie mówiąc, zajął miejsce kierowcy. Ruszyliśmy…
   Cała droga minęła nam w ciszy. Dobrze. Nie chciałam rozmawiać z tym palantem!
   Jednak samochód blondyna nie zatrzymał się pod moim domem. Jechaliśmy dalej.
-Co ty robisz?! Zatrzymaj się!- krzyczałam. Nie mogłam potworzyć teraz drzwi i uciec. Zabiłabym się. Jechał z niewiarygodną prędkością. Jack się nie zatrzymał. Uśmiech zawitał na jego twarzy, a oczy kpiły ze złości. Co on chciał ze mną zrobić?- Jack zatrzymaj się!- byłam zrozpaczona.
   Zatrzymał się. Jakieś 10 minut od mojego domu. Jak najszybciej wysiadłam z samochodu. Chciałam uciec temu świrowi. On zwariował!
   Dogonił mnie i popchnął na ziemię. Pamiętam tylko tyle, że uderzyłam o coś głową. Straciłam przytomność…


Cześć!
Jak tam?
Ok, zanim rozpiszę się na temat rozdziału, chciałabym złożyć pewnej osobie życzenia z okazji urodzin :D
Droga Paulo. Chciałam być bardziej oryginalna. (nie wiem, czy mi to wyszło)
A więc tak, w dniu Twoich urodzin chciałabym życzyć Ci spełnienia marzeń, chciałabym, abyś była szczęśliwa, i aby uśmiech codziennie gościł na Twojej twarzy. Życzę Ci, abyś w przyszłości spotkała swoich idoli.
Muszę przyznać, że nie potrafię składać życzeń, ale chciałabym, aby płynęły one od serca.
Byłaś, a tak szczerze, to nadal jesteś moją pierwszą czytelniczką, za co bardzo Ci dziękuję.
Nie wiem, co zrobiłabym bez Ciebie.
Nie raz ratowałaś mojego bloga i mówiłaś, że wszystko będzie dobrze.
Pamiętam Twoje zwariowane komentarze, za które bardzo Ci dziękuję. Są one najlepsze!
A nasze rozmowy? Założę się, że ten, kto je czyta bierze nas za wariatki, ale za to bardzo Ci dziękuję. W końcu my nie jesteśmy normalne! hahaha
Niech ten dzień będzie dla Ciebie szczęśliwy.
W końcu tylko raz ma się 17 lat :D
Jeszcze raz chcę życzyć Ci spełnienia marzeń, bo według mnie to jest najważniejsze.
Nie wiem, czy te życzenia są chodź trochę normalne, ale wiedz, że bardzo się staram.
Kocham Cię, wiesz o tym?
Mam nadzieję, że zawszę będę Twoim LouLou, a ty moim Harry'm.


Ok, a teraz wródźmy do rozdziału.
Co o nim myślicie?
A więc tak, jak to mówiłam będzie się działo.
Pytanka:
1 Jak myślicie, co stanie się z Ally?
2. Czy Jack jej coś zrobi?
To chyba na tyle.
Do następnego.
Kocham Was!

10 komentarzy:

  1. świetny rozdział! no i oczywiście coś się zadziało :D biedna Ally! mam nadzieję, że nic złego jej nie zrobi ten palant! wiedziałam od początku, że prędzej czy później on cos wykombinuje! nie mogę się doczekać kolejnego ;*
    zapraszam na nowy na nanosekundach no i do zapoznania się z moim nowym :D http://cant-remember-to-forget.blogspot.com/
    buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeej *.*
    Dooomiś <3
    To cudowne <3
    Wiesz, że Cię Kocham ? :*
    To niesamowicie orginalne i niesamowicie miłe <3
    Zawsze, ale to zawsze będę Twoim Harry'm. ZAWSZE <3
    Życzenia cudowne <3
    Dziękuję <3333


    A co do rozdziału to genialny.
    JACK !!!!
    No co za idiota !
    Zabiję !!!
    Ugh !!!!
    Mam nadzieję, że z Ally będzie dobrze <3
    1. Oby nie ;(
    2. Jak jej cokolwiek zrobi to go wykastruję i potem rozczłonkuję i zakopię w ogródku !!!!

    Kocham Cię LouLou <3

    Mwahh <3

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDOWNY *o*
    1. Mam nadzieję,że nie.
    2.Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee,proszę nie.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. nominowałam Cie do Liebster! zapraszam po pytania ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. matko ja już chce następny ;)
    1. nwm
    2. mam nadzieje że nic

    OdpowiedzUsuń
  6. PS.: nie mogę się doczekać aż ukazesz swoją nowa historię! jestem mega ciekawa :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezus maria nie mogę doczekać się następnego on ją chyba porwie albo ona straci pamięć rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  8. jasne, że tak ;) masz jakies szczegolne wymagania? czy zdajesz sie na moja wyobraznie? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. 1 O matko! ;o Nie mam pojęcia.
    2. Ktoś chyba w porę ją ratuje co? ;o

    kurde... Ale mnie zszokowałaś tym rozdziałem. Jack wwrr...! ;/
    Oby jej się nic nie stało! ;c
    Pozdrawiam Bella♥

    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń