Dojechaliśmy do domu. Ponownie wziąłem Ally
na ręce. Niall zaparkował samochód, a ja w tym czasie podszedłem do drzwi.
Blondyn mi je otworzył i weszliśmy do przedpokoju. Wszyscy nagle znaleźli się
przy nas. Louis odebrał mi Al z rąk i zaniósł ją na górę do jej pokoju. Wszyscy
stali nie odzywając się , pochłonięci we własnych rozmyśleniach.
-Jak to wyglądało?- zapytał
Harry. Jego oczy się świeciły. Przełknąłem ślinę.
-Niall, zadzwoń do lekarza, a
ja wszystko im opowiem.- przyznałam.
-Dobrze.- zgodził się blondyn.
Wszyscy oprócz niego znaleźliśmy się w pokoju Alis, którą położyliśmy na łóżku.
Chłopcy usiedli przy jej łóżku. Louis chwycił ją za rękę. Cierpiał… Zresztą
tak, jak inni.
-Przyjechaliśmy do domu Jack’a…
-To podła świnia!- krzyknął
Horan, który właśnie wszedł do pokoju.- Nie wyobrażam sobie, jak on mógł jej to
zrobić. To było straszne. Przywiązał ją do łóżka. Nie wiadomo, co jej zrobił…
-Co masz na myśli?- zapytałem.
-Czy nie zrobił jej czegoś, no
wiecie…- wszyscy przytaknęliśmy głowami. Wiedziałem, co ma na myśli, i to
jeszcze bardziej mnie zdołowało. Nawet o tym nie pomyślałem, ale chyba on nie
mógł być aż tak okrutny. Nie wierzę w to.
-Wycierpiała dużo?- zapytał
Lou z łamiącym się głosem.
-Tak.- nie stać było mnie na
więcej słów. To wszystko nie miało sensu.
-Jak myślicie, co Jack chciał
osiągnąć porywając Alis?- zapytał Zayn.
-Tego nie potrafimy ustalić.-
przyznałem.- Mam nadzieję, że Ally powie nam to, jak się obudzi.
-A właściwie, dlaczego ona
jest nieprzytomna?- zainteresował się Hazza. Wzruszyłem ramionami.
-Myślę, że to pomoże ustalić
nam lekarz.
-Właśnie, to kiedy on będzie?-
zwróciłem się do blondyna.
-Za chwilę powinien się
zjawić.- odpowiedział. – Przepraszam, ja nie mogę tutaj teraz być. Muszę ochłonąć.
Nie czekajcie na mnie, ponieważ nie wiem, kiedy wrócę.- powiedział Niall. Był
bardzo wstrząśnięty tą sytuacją. Nerwy wzięły górę. Wyszedł z pokoju.
-Harry, pójdź z nim. Boję się,
że może zrobić sobie coś głupiego.- poprosiłem.
-Dobrze.- zgodził się Harold i
wyszedł z pokoju. Usłyszałem, jak zbiega po schodach.
Perspektywa Niall’a:
Założyłem na siebie kurtkę, gdy usłyszałem
za sobą wołanie.
-Niall, poczekaj! Pójdę z
tobą!- to Harry. Nie miałem ochoty na żadne towarzystwo w tej chwili. Byłem świadomy,
że jednak muszę zgodzić się na obecność Harolda w tej chwili. Nie pozbędę się
go.
Stanąłem przy drzwiach i poczekałem, aż Hazza
się ubierze, po czym razem wyszliśmy na świeże powietrze.
Londyńskie ulice pustoszały. Było z
pewnością po północy. To była jedyna rzecz, której byłem pewien. Co jakiś czas
przebiegali obok nas przechodnie, jednak nie zwracali zbyt dużej uwagi na dwóch
idących w milczeniu chłopaków. Spojrzałem na otaczający mnie świat i
uświadomiłem sobie, że jestem nikim. Nie mogę nic zrobić, pomóc, aby to
wszystko się nie stało. Nie jestem lepszy niż inni. Uświadomiłem sobie, jaki
słaby jestem. Moja psychika powoli się wykańcza. Jestem wyczerpany tym
wszystkim, bezsilny. Na świecie szerzy się zło i ja w żaden sposób nie mogę
temu zapobiec. To mnie najbardziej dobija. Ludzie krzywdzą innych, nawet nie
mając świadomości, co robią.
-Niall, myślisz, że ona…-
zaczął Harry, ale był kompletnie zdezorientowany jak ma mnie o to zapytać. Od
razu domyśliłem się, o co chodzi, przez co jeszcze bardziej pogrążyłem się w
rozpaczy.
-Nie Harry. Ona nie umiera.-
zaprzeczyłem. Jak on mógł tak pomyśleć? Nie pomaga mi.
-Nie o to chodzi. Ja po prostu
boję się, że on mógł zrobić jej coś strasznego, rozumiesz?- wziął kilka
głębszych oddechów.- Boję się, że już może nie być tak, jak kiedyś.
-Co masz dokładniej na myśli?-
zapytałem. Pierwszy raz, odkąd wyszliśmy z mieszkania, spojrzałem na niego.
Szedł zamyślony, nie zważając na otoczenie. Wiedziałem, że zaraz wybuchnie
płaczem, a wtedy i ja nie będę mógł panować nad swoimi uczuciami.
-Że ona znów będzie taka jak w
pierwszy dzień, kiedy się u nas zjawiła. Będzie się przed nami chować, nie
odezwie się do nas.- zaczął wymieniać. Nie spuszczałem z niego wzroku. Głos
powoli mu się łamał.- Boję się tego, że ponownie straci do nas zaufanie.-
powiedział i wybuchł płaczem. Dałem upust swoim emocją. Płakaliśmy obaj. Nie
obchodziło mnie to, co pomyślą inni. Cieszyłem się, że w tej chwili nikt nie
robi nam zdjęć.
-Harry, to się nie stanie.-
zaprzeczyłem, chodź w to nie wierzyłem.
Przeczuwam, że tak właśnie będzie.
-Ale to jest całkiem
prawdopodobne.- zaczął.- Niall, przecież wiesz, jaka ona jest czuła. Jeżeli on
jej coś zrobił, to Al kompletnie się załamie.
-Wiem o tym!- podniosłem głos.
Nie chciałem już tego słyszeć! Tego było za wiele!
-Przepraszam.- wymamrotał
Styles i spuścił głowę. Uspokoiłem się trochę i zrozumiałem, co przed chwilą
zrobiłem. Nawrzeszczałem na niego, a przecież nie był niczego winien.
-To ja przepraszam.- odezwałem
się.- Nie powinienem tak na ciebie nakrzyczeć.
-Nic się nie stało. Rozumiem.
W końcu tobie jest najciężej. Byliście parą.
-Nie byliśmy, tylko nadal
jesteśmy.- poprawiłem go. Hazza chciał coś powiedzieć, ale szybko ugryzł się w
język.
Spacerowaliśmy jeszcze spory czas, nie
odzywając się do siebie. W ciszy było mi lepiej. Mogłem to wszystko przemyśleć,
na spokojnie, bez stresu.
Gdy upłynęło dość sporo czasu, postanowiliśmy
wrócić do domu. Martwiłem się o Ally. W końcu jest moją dziewczyną, przynajmniej
tak mi się wydaje. Muszę przyznać, że trochę zaniepokoiły mnie słowa Jack’a: Zrobiłem tak, że już zawsze będzie patrzeć
na ciebie przypominając sobie mnie. Już nigdy cię nie pokocha.Co on chciał
mi powiedzieć? Co on jej takiego zrobił?Tego najbardziej się obawiałem…
Zbliżaliśmy się do domu. Wyrzuciłem z siebie
wszystkie złe myśli i weszliśmy do mieszkania. Ściągnąłem z siebie ciepłą bluzę
i buty, po czym poszedłem do góry. Znalazłem się w pokoju Ally.
-Co powiedział lekarz?-
zapytałem.
-Nic takiego. Jest
nieprzytomna, ponieważ najwyraźniej ktoś ją ogłuszył, ale nic poważniejszego
się nie stało. Zbadał ją dokładnie i
doszedł do wniosku, że w najbliższym czasie powinna się obudzić. Razem z
chłopakami odkaziliśmy jej wszystkie rany i przebraliśmy ją. Mam nadzieję, że
nie masz nam tego za złe?- zapytał.
-Nie.- odpowiedziałem i
spojrzałem na moją ukochaną. Leżała na łóżku, taka bezbronna.- Śpimy dzisiaj
wszyscy razem… tutaj?
-Możemy.- przyznał Liam.
Zaczęliśmy znosić koce i śpiwory. Ułożyliśmy je obok łóżka. Dokładnie
sprawdziliśmy dom czy aby z pewnością jest zamknięty, pogasiliśmy wszystkie
światła i zasnęliśmy.
Perstektywa Liam’a:
Obudził mnie krzyk, i to dość głośny.
Wszyscy wybudzeni, podnieśliśmy się i zobaczyliśmy, że Ally się obudziła.
-Cześć.- odezwałem się.
Zwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie przerażona.
-Jak się czujesz?- zapytał
Louis z troską, podchodząc bliżej do łóżka. Z każdym jego krokiem, Alis coraz
bardziej się przesuwała, aby być jak najdalej.
-Louis, nie podchodź. Nie
widzisz, że jest przerażona.- poinformowałem go. Lou przyznał mi rację i
zwiększył odległość. Bliżej łóżka podszedł Niall. Alison na jego widok zaczęła
krzyczeć i płakać. O nie, coś było nie tak. Ona się nas boi, a szczególnie
blondyna. Co on jej zrobił?
-Niall, nie podchodź.-
ostrzegłem go. To może jedynie pogorszyć sytuację.
Wziąłem go pod ramię i wyprowadziłem z
pokoju. Za mną poszli Zayn i Louis. Zamknęliśmy za sobą drzwi. Wiedziałem, że
szykuje się kłótnia.
-Ona mnie nienawidzi!-
krzyknął żarłok.- Dlaczego tak na mnie reaguje?! Co ja jej takiego zrobiłem?!-
zaczął się miotać na wszystkie strony, próbując mnie uderzyć, chodź nie byłem
niczemu winny. Louis przewrócił go, tak, aby Niall usiadł. Chwycił jego ręce z
tyłu, aby już nie celował ze mnie. Zayn zajął się jego nogami, które próbowały
go kopnąć. Usiadłem przy blondynem.
-Niall, uspokój się.-
rozkazałem łagodnym tonem. Co w niego wstąpiło?
-Nie rozumiesz? Ona się mnie
boi. Nienawidzi mnie.- powiedział, jednak byłem mu wdzięczy za to, że przestał
krzyczeć. Rozpłakał się jak małe dziecko, a wręcz szlochał.
-No już, spokojnie.-
pogładziłem go po włosach. Żarłok uspokoił się. Chłopaki mogli go puścić.-
Wszystko będzie dobrze. Po prostu Ally musi się z tym wszystkim oswoić. Nie
możemy oczekiwać, że od razu wszystko wróci do normy. Potrzebny jest czas.
-Masz rację.- przyznał Horan.-
Przepraszam.
-Nic się nie stało.-
uśmiechnąłem się.- A teraz idź do swojego pokoju. Przyda ci się trochę snu.-
zauważyłem, a Niall posłusznie wykonał moje polecenia. Znikł w swoim pokoju.
Witajcie!
Obiecałam, że będzie dziś, a więc dotrzymuję słowa :D
Z pewnością dziwicie się, o co chodziło w poprzednim poście, który dodałam przed chwilą. Tak naprawdę powinien on pojawić się zanim jeszcze zaczęłam pisać tego bloga, ale muszę przyznać, że nie pomyślałam o tym wcześniej i dodaję go teraz. Może zauważyłyście, albo dopiero zauważycie, ale zmieniły się zakładki na blogi. Otóż przygotowuje się już do zaczęcia nowej opowieści. (oczywiście zacznę ją publikować dopiero, jak skończę tą.) Tylko mam pewien dylemat. Ponieważ 1,5 roku temu napisałam pewną opowieść. Była ona moją pierwszą i to dzięki niej zaczęłam pisać. Szczerze się przyznam, że miałam zacząć ją publikować zaraz po tym blogu. Jednak pojawiły się pewne trudności. Nie wiem czy myślimy tak samo, ale dokładnie chodzi mi o bloga małaW. Już wcześniej pisałam Ci, że mam pomysł na bloga o takim samym wątku jak Twój. Byłabyś na mnie zła, jeżeli zaczęłabym ją publikować? Chodzi mi po prostu o to, żebyś nie pomyślała, że ściągnęłam od Ciebie pomysł. Masz coś przeciwko temu?
Ok. A teraz trochę na temat rozdziału. Podoba się Wam?
Ok. A teraz trochę na temat rozdziału. Podoba się Wam?
Rozdział z dedykacją dla Paula Miley. Dziękuję za ten długi komentarz pod poprzednim rozdziałem :D
Mam tylko jedno pytanie, ale ono bardziej dotyczy zapowiedzi kolejnego rozdziału.
Czy Ally popełni samobójstwo?
Ok, to chyba ba tyle.
Do zobaczenia.
Cudny , ale po przeczytaniu notatki do następnego rozdziału troche sie boje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xoxo
jesteś okrutna, przerywając w takim momencie! jestem cholernie ciekawa co ten Jack jej zrobił, że boi się Niall'a...przez domysły nie będę mogła spac! ;p rozdział cudowny. Chłopcy - tacy kochani. Mam nadzieję, że Ali NIE POPEŁNI SAMOBÓJSTWA! nie może, nie pozwalam.
OdpowiedzUsuńa co do Twojego pytania - jestem bardzo ciekawa pomysłu. nie mam nic przeciwko, bo to wolny kraj. a, że wymyśliłaś to o wiele wcześniej, a nie publikowałaś - tym bardziej. ;) dziękuję jednak, że o mnie pomyślałaś. ;*
zapraszam na cant-remember ;)
buziaki! <3.
Boże, dziękuje dominiko za dedykację, a jeśli chodzi o to "boże" na początku to chodziło o to że teraz pisze to co myślę a właśnie przed chwilą przeczytałam zapowiedź do następnego rozdziały i byłam przerażona. Ona nie może się zabić przecież jest główną bohaterką, a Jack niech się smaży w piekle. Jak on mógł jej to zrobić, przecież Niall może się zabić jak ona się zabiję. To jest takie cudowne, ale jednocześnie straszne. Proszę dodawaj bardzo szybko następny, bo nie wytrzymam tego napięcia i będziesz miała jedną czytelniczkę mniej bo sie chyba zabiję. Proszę szybko następny. I zapraszam do siebie na www.amazing-xx.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrowienia od Pauli
mogę zapewnić, że Niall tylko rpzez chwilę bedzie sie nad sobą użalał u mnie :D
OdpowiedzUsuńa co do Twojej opowiesci - naprawdę nie mogę się doczekać co ciekawego wymyśliłaś. ale z drugiej strony masz pisać to po zakonczeniu tej opowiesci...taki dylemat, bo uwielbiam Ally i chlopakow tutaj, a jedncozesnie chce poznać kolejną historię! czuje, ze bede do tej jeszcze wracała :D
zapraszam na nowy - cant remember. i ostrzegam, ze zapewne jeszcze jeden spamik będzie Cię dzisiaj czekal ;p
kocham i buziaczki ;*
fajnie się czytało! <3
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie
http://jessica1209240.blogspot.com/
obserwacja za obserwacje? <3
O jeeeeeeeny! (tak często to powtarzam haha)
OdpowiedzUsuńBiedny Niall... Oby Ally znów mu zaufała.
Aż mi sie smutno zrobiło :(
Masakra.
Ale rozdział genialny, Trzyma w napięciu. :)
Pozdrawiam Bella♥
zapraszam:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/