-Chłopaki, śpijcie dzisiaj w
swoich pokojach.- poprosiłam. Tak. Pierwszy raz od jakiegoś czasu odezwałam się
do nich. To wszystko dzięki Perrie. Chcę, aby wszystko wróciło do normy.
-To chyba nie najlepszy pomysł.-
zauważył Liam.
-Nie chcę, abyście męczyli się
z mojego powodu.
-Ale….
-Nie będę próbowała się
zabić.- powiedziałam.
-Dobrze.- zgodzili się. To
była oznaka, że mi ufają, dlatego ja też chcę im znów zacząć ufać. Tylko
potrzebuję na to trochę czasu.
Wyszli z pokoju gasząc przy okazji światło i
mówiąc mi dobranoc. Byłam z siebie dumna, że się przełamałam. Dałam radę.
Ułożyłam się wygodniej na łóżku i
spróbowałam zasnąć. Nie wiem ile się wierciłam, ale nie mogłam zmrużyć oka. Nie
chciało mi się spać. Miałam ochotę przytulić się do któregoś z chłopaków i
poczuć się bezpieczna.
Wyszłam z pokoju i nawet sama nie wiem,
dlaczego to robiłam, ale zaczęłam wchodzić do pokoi chłopaków i popatrzeć na
nich jak śpią. Zayn, Louis, Liam i Harry smacznie spali i nawet nie
zorientowali się, że na nich patrzę. Byli tacy słodcy. Przy pokoju Niall’a się
zatrzymałam i zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno wejść. Z nim będzie mi
się najciężej oswoić. Po tym co Jack mi zrobił, na widok żarłoka wszystko mi
się przypomina. Jestem ciekawa, czy uda mi się wyrzucić te myśli z głowy.
Chciałabym jak najszybciej przestać o tym myśleć.
Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Mogłam
tego nie robić. Zobaczyłam Niall’a, który siedział na parapecie okna i …
płakał? Tak, to łzy spływały po jego policzkach.
-Ally?- zdziwił się i szybko
otarł łzy. Zaświeciłam światło w pokoju i miałam zamiar się wycofać.
-Przepraszam.-powiedziałam.
-Nic się nie stało. Co tutaj
robisz?- zapytał. No tak, normalny człowiek nie przychodzi do drugiego w środku
nocy bez powodu.
-Chodziłam po pokojach i
patrzyłam jak śpicie. Czy aby wszystko jest w porządku?
-Tak. Po prostu nie mogłem
spać. Chyba tak samo, jak ty.- zaśmiał się. Przytaknęłam głową na zgodę i już
miałam wychodzić z pokoju, kiedy Niall mnie zatrzymał.-Chcę ci coś pokazać.-
przyznał. Spojrzałam na niego zdziwiona.
Podszedł do szafki i wyciągnął z niej
książkę. Podeszłam bliżej i zauważyłam, że to jednak nie jest żadna lektura do
czytania, tylko album. Nasz album… Ten ze szczęśliwymi wspomnieniami. Dotknęłam
okładki i się uśmiechnęłam.
-Pamiętasz te wszystkie
wspaniałe chwile?- zapytał.
-Tego nie da się zapomnieć.-
przyznałam.
Usiedliśmy razem na łóżko i zaczęliśmy
przeglądać. Na pierwszej stronie zobaczyłam mnie i Niall’a. Byliśmy wtedy w
zoo.
-Pamiętasz, jak uciekaliśmy w
zoo przed fanką?- zapytał blondyn.
-Tak.- przyznałam.-Nie wiem
jakim cudem, ale udało nam się uciec.- zaśmiałam się. W jego towarzystwie było mi tak dobrze.
Zapominałam o wszystkich problemach. Było mi cudownie i czułam się bezpiecznie.
Chyba o to chodziło, prawda? Jeszcze trochę czasu i wszystko się ułoży. Jack
siedzi w więzieniu i nie może mnie zaatakować. Jedyna sprawa, która mi
pozostała, to powiedzenie prawdy, ale bałam się to wyznać. Za bardzo się
wstydziłam. Ale nie myślmy teraz o tym. Rozkoszujmy się tą wspaniałą chwilą.
Zobaczyliśmy wszystkie zdjęcia, oczywiście
każde komentując. Otworzyłam się na Niall’a. Ale jak na razie jestem w stanie
zachowywać się w miarę normalnie tylko przy nim. Oczywiście Horan utrzymywał
między nami odległość i nie przytulał mnie, ani nie całował. Byłam mu za to
wdzięczna, bo gdyby to zrobił, to wszystko mogłoby się zepsuć i znowu byłabym
skrytą Ally, a tak wiem, że żyję!
Pożegnałam się z Niall’em mówiąc mu tylko
dobranoc. Na więcej nie było mnie stać. Wróciłam do swojego pokoju i wtedy
spokojnie zasnęłam.
Obudziło mnie pukanie do drzwi.
-Ally, jesteś tam?- usłyszałam
pytanie. Podniosłam głowę i popatrzyłam na postać. Nie mogłam jeszcze
racjonalnie myśleć, ponieważ nadal spałam.- Ally, ty śpiochu. Pobudka.-
usłyszałam śmiech. Zmusiłam się do tego, by wstać i dopiero teraz zauważyłam,
że stoi przede mną Perrie.-Przepraszam, że tak z rana, ale jeszcze dzisiaj
wyjeżdżam.- wytłumaczyła.
-Jasne.- zgodziłam się.
-Musimy to dzisiaj szybko
załatwić.- przyznała. Usiadłyśmy obie na moim łóżku i czekałam, aż powie co
dalej.- Chciałabym tak z tobą szczerze porozmawiać.
-Ok, ale o czym?- zapytałam.
-Wiem, że może nie masz ochoty
na taką rozmowę, ale nie możemy jej odłożyć na jutro. Musimy to zrobić dzisiaj,
więc mam nadzieję, że będziesz współpracować.- uśmiechnęła się.
-O czy chciałabyś porozmawiać?-
zadałam pytanie, na które znałam odpowiedź. To było jasne, że zapyta mnie o
porwanie. Po to tutaj jest.
-Co on ci zrobił?- zapytała.
Byłam przygotowana na to pytanie. Lecz postanowiłam nie odpowiadać. Nawet jej
nie byłam w stanie tego powiedzieć.-Słuchaj, myślę, że jesteśmy przyjaciółkami. - zaczęła. Spodobało mi się to słowo:
przyjaciółki. Perrie jest pierwszą moją tak dobrą przyjaciółką, ponieważ
wcześniej nie miałam ani jednej. Był tylko Liam. Teraz to grono się powiększa,
z czego jestem bardzo zadowolona.-Wyjaśnij mi to wszystko.- poprosiła. Nie
odpowiedziałam jej.- On cię zgwałcił, prawda?- zapytała. Zatkało mnie. Skąd ona
o tym wiedziała? Jak się dowiedziała? Przecież nikt o tym nie wiedział, tylko
ja… i Jack. To niemożliwe.
-Jest mi tak bardzo wstyd.-
rozpłakałam się. Blondynka przytuliła mnie. Wypłakałam się w jej ramię.- On nie
zrobił tego raz.- przyznałam. W tamtym momencie postanowiłam wyjawić jej
prawdę. W końcu i tak musiałabym powiedzieć to jej i reszcie. Nie mogłam dłużej
tego ukrywać.
-Naprawdę mi przykro.-
powiedziała Perrie.- Teraz w pełni rozumiem twoje zachowanie.- otarła moje łzy
i na chwilę nic nie mówiłyśmy. Dziewczyna czekała, aż się trochę uspokoję, żeby
znów powrócić do naszej rozmowy.- Mogłaś powiedzieć wcześniej. Wtedy byłoby
łatwiej.
-Wstydziłam się.- przyznałam.-
Co ja miałam powiedzieć chłopakom? Żeby traktowali mnie inaczej, bo przydarzyła
mi się wielka krzywda? Gdybym im to powiedziała, nie czułabym się dobrze w ich
towarzystwie. Byłabym wyrzutkiem.
-Wcale tak by nie było.-
zaprzeczyła Perrie. -Chłopcy na pewno zrozumieliby to wszystko.
-Myślisz?- zapytałam.
-Oni podejrzewali, że Jack cię
zgwałcił. - czyli oni wiedzieli, tylko czekali, aż sama im to powiem? Starali
się, aby wszystko wróciło do normy, a ja im to utrudniałam. Byłam na siebie
zła. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Próbowali dać mi do zrozumienia,
że jestem dla nich ważna, i powinnam im
zaufać, a ja ich olałam. Źle się z tym czułam.
-Są kochani.- przyznałam.
-Chcesz z nimi porozmawiać?
Czekają na ciebie.- powiedziała Per.
-Jestem na to gotowa?
-No jasne. Nie chcesz, żeby
wszystko wróciło do normy?-zapytała.
-Chcę.- odpowiedziałam. Taka
była prawda. Chcę, żeby było tak, jak dawniej.
-A więc chodźmy.- Perrie
wzięła mnie za rękę i wyprowadziła z pokoju. Zeszłyśmy po schodach. Wzięłam
parę głębszych oddechów i weszłam z nią do salonu. Poczułam na sobie wzrok
wszystkich. Spuściłam głowę.
-Chciałabym was przeprosić.-
powiedziałam. Wiedziałam, że chcieli wstać i mnie przytulić, ale zatrzymałam
ich ruchem ręki.
-Ally, co on ci zrobił?-
zapytał Louis. Nie byłam w stanie im tego powiedzieć.
-Perrie…- zaczęłam.
-Jasne.- uśmiechnęła się do
mnie i zwróciła się w stronę chłopaków.- Wasze podejrzenia się sprawdziły. On
jej to zrobił.- wtedy się rozpłakałam. Wszyscy do mnie podeszli i zrobiliśmy
grupowy uścisk.Pozwoliłam im na to.
-Tak bardzo mi przykro.-
szepnął mi do ucha Zayn.
Wszyscy wrócili na swoje miejsca. Tylko ja i
Perrie zostałyśmy na środku salonu.
-Ally, powiesz im resztę czy ja
mam kontynuować?- zapytała Per.
-Ja powiem.- przyznałam.
Poczułam, że dam radę. –On nie zrobił tego raz. Po pewnym czasie przestałam to
liczyć.To było dla mnie bardzo trudne. Dlatego chciałam się zabić. Ale teraz
żałuję, że próbowałam to zrobić i jestem wdzięczna, że Niall mnie powstrzymał.
Mam was i nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.- pierwszy raz podczas tej
rozmowy odważyłam się spojrzeć na chłopaków. Uśmiechali się. Nareszcie byli
szczęśliwi.-Jeszcze raz przepraszam.- dodałam.
-Nic się nie stało.
Najważniejsze jest, że wszystko jest już po staremu.- powiedział Liam. Posłałam
mu szeroki uśmiech.
-To co Zayn, zabierasz mnie na
tą randkę, czy nie?-zapytała Perrie swojego narzeczonego. Wszyscy wybuchnęliśmy
śmiechem.
-No jasne, że idziemy.- mulat
podniósł się z fotela i stanął obok swojej narzeczonej.
-Dziękuję Perrie. Jesteś
najlepszą przyjaciółką.- powiedziałam jej, gdy wychodziła.
-Ty też.- uśmiechnęła się do
mnie i zniknęła z Zayn’em w przedpokoju.
-To co, oglądamy jakiś film?-
zapytałam.
-No jasne!- odezwali się
chłopcy i zaczęli wybierać film. Usiadłam na kolanach Niall’a i się w niego
wtuliłam. Był lekko zaskoczony, ale nie obchodziło mnie w tamtej chwili. Najważniejsze
było to, że mam go przy sobie.
-Kocham Cię.- szepnęłam mu do
ucha.
-Wiem o tym skarbie.-
pocałował mnie w czółko.- Ja też cię kocham.
I pomyśleć, że taka Perrie ułożyła mi życie
na nowo. Mam u niej dług do końca życia. Jest moją bohaterką i przyjaciółką na
wieki. Dzięki niej zaczynam nowe, lepsze życie.
Witajcie.
Jak podoba Wam się rozdział?
Tylko proszę, nie martwcie się. To jeszcze nie koniec opowiadania. Pojawi się jeszcze epilog. Dodam go w tym tygodniu i oczywiście zacznę nowe opowiadanie - również w tym tygodniu. Także mam nadzieję, że będziecie czytać moją nową opowieść. Jeżeli nie macie nic przeciwko, to będę go zamieszczać tutaj. Także nie dziwcie się, jeżeli wygląd bloga się zmieni, albo coś się stanie, bo wszystko jest zaplanowane. Jestem ciekawa, czy Wam się spodoba :D
Ok, jeżeli ktoś zdążył już zauważyć, zniknęła zapowiedz. To dlatego, ponieważ nie chcę zdradzać Wam części epilogu. To będzie niespodzianka, ok?
Kocham Was.