wtorek, 15 kwietnia 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 3

- Cześć, mogę się przysiąść?- zapytałam Louis’a, który siedział sam przy stoliku i bawił się swoim jedzeniem.
- Jasne. Ustalmy, że to będzie twoje miejsce do końca kolonii.- uśmiechnął się do mnie.
- Aż tak zależy ci na moim towarzystwie?- zapytałam zajmując miejsce obok niego na drewnianej ławie, która nie była zbyt wygodna, no ale nic nie poradzę.
- Jesteś jedyną osobą, której mogę zaufać.- posłał mi jeden z swoich najpiękniejszych uśmiechów.
- Skąd wiesz, że można mi ufać?- zdziwiła mnie jego odpowiedz. Raczej wszyscy sądzą, że nie jestem godna zaufania. Nawet nie wiedzą, jak bardzo się mylą.
- Hmmmmm...- zastanowił się. Mogłam przysięgnąć, że słyszałam, jak jego mózg pracował, aby mi odpowiedzieć.- Jesteś jedyną osobą, która wie, jaki jestem i nie jest ze mną dla innych względów.
- A są jakieś inne względy?- zaśmiałam się.- Jesteś jedyną osobą, która się do mnie odzywa, oczywiście nie liczą moich współlokatorek, które mnie nienawidzą. I jesteśmy nawet podobni.
- Może masz rację.- przyznał i po raz któryś z kolei posłał mi swój uśmiech. Lubię, gdy się uśmiecha, bo wtedy i ja mam na to ochotę.
- Cieszę się, że jesteś.- nie wiem, jakim cudem to powiedziałam. Nawet o tym nie myślałam. Tak samo jakoś wyszło.
- Ja też, a to znaczy, że możemy nazwać się przyjaciółmi?- zapytał. Zaskoczył mnie tym pytaniem. Nigdy nie spodziewałam się, że mogę się z kimś zaprzyjaźnić. To takie miłe uczucie.
- Chyba tak.- przyznałam.
   Całe śniadanie przegadaliśmy. Panowała między nami bardzo miła atmosfera, której nic nie mogło zaburzyć. Jeszcze nigdy z kimś mi się tak dobrze nie rozmawiało. Louis to świetny towarzysz i po raz któryś muszę powtórzyć, że jest to świetny i dobry chłopak.
   Po zjedzeniu śniadania poszłam się przebrać, ponieważ miałam za chwilę mieć zajęcia taneczne. Założyłam leginsy i luźną bluzkę. Wspominałam, że kocham tańczyć? Nie? To teraz już wiadomo.
   Podeszłam pod salę taneczną. Była to wielka scena, z małym płotkiem, aby nikt nie wypadł. Na czterech grubych, drewnianych kłodach umocowane było zadaszenie, aby deszcz nie pokrzyżował naszych planów. Aby wejść na salę, trzeba było pokonać cztery schodki, a jeżeli ludzie się nudzili mogli nas śmiało podglądać, ponieważ wszystko co robimy było widoczne. To chyba był jedyny minus tego.
   Zatrzymałam się przy schodkach, gdzie czekał już na mnie Lou.
- A może sobie to podarujemy?- zapytał. Widziałam strach w jego oczach.
- Dlaczego?- zapytałam śmiejąc się. Muszę przyznać, że widząc go przestraszonego,  miałam ochotę się roześmiać. Chłopak boi się tańczyć? Jeszcze się z tym nie spotkałam.
- Nie jestem zbyt dobrym tancerzem.- przyznał.
- Oj, po to są te zajęcia, aby nauczyć się tańczyć. No chodź.- wzięłam go za rękę i ruszyłam po schodach, aby wejść do sali. Lou zrobił jeden krok, a później się zatrzymał i spojrzał na mnie.
- Obiecaj, że nie będziesz się śmiać.- poprosił.
- No już dobrze, dobrze.- zaśmiałam się.- Przecież nie może być aż tak źle.- zauważyłam.
- Oj uwierz, że może.- posłał mi słaby uśmiech, który po chwili znikł z jego twarzy. Weszliśmy do środka sali.
- No dobrze, są już wszyscy. Możemy zaczynać.- przyznała nauczycielka tańca.- Z racji tego, że jakimś cudem jest równa ilość chłopaków i dziewczyn, postanowiłam to wykorzystać i chcę was nauczyć jakiegoś tańca towarzyskiego.
   Wszyscy byli zdziwieni.
- A jakiego dokładnie tańca będzie nas pani uczyć?- zapytałam. Chyba jedyna byłam aż tak odważna.
- Myślałam nad walcem angielskim.
- Zmywamy się stąd?- zapytał mnie Louis na ucho.
- Och, kochany, teraz już za późno. Nie martw się, to jest łatwe.- uśmiechnęłam się do niego.
- Na pewno?- zapytał.
- Tak, poradzisz sobie.- przyznałam.
- Mam nadzieję.- szepnął mi.
- A więc dobierzcie się w pary. Tak już zostaniecie do końca zajęć. Nikomu nie powinno zabraknąć partnera.
- Cassie, będziesz moją partnerką…. do tańca?- zapytał Louis zwracając się w moją stronę. Widziałam tą jego bezradność w oczach. Przeczesał sobie ręką włosy i czekał na moją odpowiedź.
- Oczywiście.- uśmiechnęłam się do niego. Chwyciliśmy się za rękę, bojąc się, że mogą nas rozdzielić.
   Gdy już wszyscy znaleźli swoją parę (oczywiście na każdy był z niej zadowolony) to ustawialiśmy się, tak jak zechciała instruktorka. Zaczęliśmy od najprostszych kroków.
   Louis miał rację, nie był dobrym tancerzem. Co chwilę myliły mu się kroki. Będziemy musieli nad tym popracować.

- To nie ma sensu.- przyznał, gdy razem ruszyliśmy w stronę stołówki, gdzie miał się za chwilę rozpocząć obiad.
- Louis, ja ci pomogę. Pokażę ci te kroki.- powiedziałam. Chciałam mu jakoś pomóc. On nie może się tak szybko poddać. Tak się nie robi! Jeżeli chce się nauczyć tańczyć, to musi się przełamać.
- Mówiłem już,  że jestem kiepskim tancerzem.
- Louis, spójrz na mnie.- zatrzymaliśmy się i wzięłam jego twarz w swoje dłonie, ponieważ cały czas uciekał wzrokiem.- Dasz radę. Ok? Ja ci pomogę.
- Nauczysz mnie tego?- zapytał, a jego oczy zabłysły szczęściem.
- Tak.- zaśmiałam się i opuściłam dłonie.
- Obiecujesz?- zadał mi kolejny pytanie.
- No jasne.- oboje wybuchliśmy śmiechem. Od razu mi lepiej, gdy widzę go szczęśliwego.
   Zasiedliśmy przy naszym stoliku i zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy.
- Jakie zajęcia mamy po obiedzie?- zapytałam.
- Plastyczne, a później od razu idziemy na wokalne.- odpowiedział. Zająknęłam. Jakim cudem ja dałam się namówić  na zajęcia wokalne? Ja nie potrafię śpiewać, a przynajmniej nigdy nie robiłam tego publicznie.- Coś nie tak?- zapytał Louis.
- Jakim cudem namówiłeś mnie na zajęcia wokalne? Chyba nie byłam świadoma tego, co mówię.- przyznałam i oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Skoro ja poszedłem na zajęcia taneczne, to ty nie masz wyboru i idziesz ze mną na wokalne.- pokazał mi swój język.
- Ale nie będziesz się śmiał?- zapytałam.
- Przecież obiecałem ci, że nie. Na ma się czym martwić.- poklepał mnie po plecach, aby dodać mi otuchy. Muszę przyznać, że trochę mi to pomogło.
    Zjedliśmy obiad i ruszyliśmy na zajęcia plastyczne. Odbywały się one w małym domku, podobnym do tego, w którym mieszkałam, tylko odrobinę większym i oczywiście z innym wystrojem. Na ścianach były powieszone pełno obrazów, a pod nimi stały szafki, półki z różnymi przyborami do malowania, klejenia itp. Nic wielkiego.
   Na pierwszych zajęciach nie robiliśmy nic nadzwyczajnego. Dowiedzieliśmy się, że jutro zajmiemy się orgiami, a za parę dni  będziemy malować farbami, także zapowiada się ciekawy tydzień, bo bardzo lubię takie rzeczy i widziałam, że Louis’owi też to odpowiada.
   Po skończonych zajęciach plastycznych, przyszedł czas na wokalne. Tym razem to Lou musiał mnie przekonywać, że będzie fajnie. Jakoś się przełamałam i weszłam do sali. Była całkiem podobna do tanecznej, tylko posiadała drewniane ściany i już nikt nie mógł się nam przyglądać, co bardzo mnie ucieszyło.
- Zajęcia wokalne opierają się na tym, że stworzymy zespół i będziemy przygotowywać się do występu, który będzie na ognisku pożegnalnym.- przyznała kobieta, która prowadziła zajęcia.- Są nam potrzebne osoby, które potrafią grać na jakimś instrumencie. Podnieście ręce, proszę.- odruchowo moja ręka uniosła się w górę. Nie potrafiłam tego powstrzymać. To był jeden z moich sekretów, o którym wiedzieli tylko rodzice.
- Cassie, nie będziesz śpiewać?- zapytał Louis.
- Lou, nie mam głosu, a poza tym przydają się osoby, które będą grać.- uśmiechnęłam się.
   Kobieta pytała wszystkich o instrumenty, na których grają.
- A ty?- zwróciła się do mnie.
- Gram na perkusji.- odpowiedziałam i nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu, który wkradł się na moje usta. Louis był bardzo zaskoczony tym, co powiedziałam.
- Czyli mamy już cały skład.- uśmiechnęła się blondynka, która prowadzi zajęcia wokalne.- Panie Louis, pan będzie głównym śpiewającym.- zwróciła się do mojego przyjaciela. Czyli Louis umie śpiewać? Nie mówił mi o tym wcześnie. W ogóle zbyt wiele o sobie nie opowiadał. Hmmmm? Dziwne, prawda?
- Dobrze.- zgodził się chłopak i posłał jej szeroki uśmiech.
- Ok. Reszta osób będzie tworzyła chórek. Także skoro ustaliliśmy już skład zespołu, to jutro zaczniemy robić coś z piosenką. Na dzisiaj to tyle- powiedziała prowadząca i wszyscy się rozeszli.
- Od kiedy śpiewasz?- zapytałam mojego przyjaciela.
- Hmmm, nawet sam nie wiem.- przyznał.- Zaczęło się to gdy byłem mały.
- Dobry jesteś?- zadałam mu kolejne pytanie.
- Chyba tak. W sumie to nie wiem.- zdawał mi się być jakiś spięty i panicznie poszukiwał innego tematu. Postanowiłam już o to nie pytać. Odpowiedzi na moje pytania sprawiają mu trudność, więc już go nie będę męczyć.- To gdzie mam cię nauczyć tych kroków tanecznych? Wpadniesz do mojego domku?- zapytałam, aby zmienić temat.
- Może lepiej będzie, jak zrobimy to u mnie.- odpowiedział i posłał mi uśmiech.
- A twoi koledzy z domku nas nie wygonią?- zapytałam. Miałam pewne obawy co do tego.
- Ja mam sam domek.- przyznał Louis. Zaskoczył mnie tym. Przecież powinien mieć współlokatora. To jest dziwne.
- Jak to?- zapytałam.
- Nie wiem, jak mam ci to wytłumaczyć. Po prostu mi zaufaj. Kiedyś ci to wszystko wyjaśnię. Jeszcze nie czas na to.- przyznał.
- No dobrze. Ufam ci.- przyznałam.
   Ruszyliśmy w stronę jego domku. Przynajmniej teraz już wiem, gdzie Lou mieszka i będę mogła go odwiedzać, jeżeli na to mi pozwoli.
   Całe popołudnie spędziliśmy na tym, że uczyłam go kroków tanecznych. Muszę przyznać, że było to trochę zabawne, ale przynajmniej fajnie spędziliśmy razem czas. Odpowiadało nam swoje własne towarzystwo. Żałowałam, że nie mieszkam w domku razem z Louis’em, tylko muszę użerać się z Sarą i Chloe. One są okropne!


Witajcie.
Mam nadzieję, że nie będziecie na mnie złe. Miałam ten rozdział dodać wczoraj, ale się nie wyrobiłam. Mam teraz tyle nauki, że nie wyrabiam. Na szczęście jutro ostatni dzień i przerwa! Oczywiście bardzo się z niej cieszę :D
A jak Wam mija tydzień?
Och, właśnie. Spodobał Wam się rozdział?

No dobrze, to chyba na tyle.
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem.
Kocham Was <333

11 komentarzy:

  1. Jej jestem pierwsza!!! Super rozdział i kiedy on jej wszystko w końcu wyjaśni?! Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu jaki boski *.* Zakochałam się w tym blogu <3 Czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze cudowny <3
    Lou nie umie tańczyć ;p Jakoś wcale mnie to nie zdziwiło xD
    A tak ogólnie, to...
    TOMLINSON ! Ja ci dobrze chłopie radzę, powiedz ty jej to zaraz, bo jak dowie się później, to będziesz miał zdrowo przekichane...
    LouLou <3 <3
    Też mam teraz sporo nauki, ale nawet nie wiesz jak się cieszę, że jeszcze tylko 1 dzień <3
    Też Cię Kocham <3

    Swoją drogą, to pisząc do Ciebie "LouLou" mam wrażenie, że sporo osób myśli, że chodzi o Tommo, a nie o Ciebie ;(

    Kocham <3
    Harry ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajne ^^ Jak to czytam to od razu kojarzy mi sie film Camp Rock ;3 Ogólnie bardzo ciekawe to opowiadanie i czekam na next :**

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział! akcja się rozkręca więc jest coraz lepiej. jednak wciąż jakby trochę tajemniczo. przynajmniej takie odnoszę wrażenie. :D
    czekam z niecierpliwoscia na kolejny.
    zapraszam na nowy rozdział na nanosekundach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja Ci powiem, że pisząc ten fragment o małym wciąż się śmiałam. chyba za bardzo to sobie wyobraziłam. xD mnie również strasznie szkoda Harry'ego. ciekawa jestem co z nim będzie, hahaha xD
    zapraszam Cię na http://vertigofanfiction.blogspot.com/ nie miałam pojęcia, że dzis jeszcze tak przyszaleję, dlatego przepraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne opowiadanie! Masz talent! Wpadniesz do mnie? http://blogkunegundy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Haahahah Lou i taniec? Faktycznie to musiało śmiesznie wyglądać ;D
    Jestem ciekawa kiedy Louis powie Cass o tym, że gra w słynnym zespole i jak ona na to zareaguje ;)
    Jak na razie zapowiada się interesująco.;p
    Fajny pomysł na opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń