piątek, 30 stycznia 2015

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 17

Rosalie.
   Chciałam, aby wszystko było dalej tak, jak wtedy. Niestety nie zbyt długo mogłam cieszyć się swoim szczęściem. Musiałam być świadoma tego, że kiedyś wszystko się zmieni. Nie mogłam całe życie być przy chłopakach i liczyć na to, że będą mnie chronić. Nawet Liam’a może mi kiedyś zabraknąć. Przecież wszystko jest możliwe. Muszę się na to przygotować.
   Już od dłuższego czasu zastanawiałam się nad tym, co mam zrobić z moim ojcem. Chłopcy coraz częściej poruszali ten temat.
   Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju. Zanim zdążyłam się odezwać, wszedł Niall. Moje relacje z nim ostatnio bardzo się poprawiły. Tamta rozmowa dobrze nam zrobiła. Ale blondyn nie był sam. Za nim wszedł Liam.
   Oboje usiedli na moim łóżku. Payne delikatnie uścisnął moją rękę i się do mnie uśmiechnął.
- Rosalie, nie wiemy, jak na to zareagujesz, ale chcemy porozmawiać z tobą o twoim ojcu - zaczął Niall.
- Dopóki on jest na wolności, nie jesteś bezpieczna - powiedział Liam.
- Wszyscy nie jesteśmy bezpieczni - poprawił mój kuzyn swojego przyjaciela.
   Oni mieli rację. Nikt z nas nie był bezpieczny. Mój tata z pewnością już pracował nad planem, jak mnie zniszczyć, a ja siedziałam z założonymi rękami i nic nie mogłam z tym zrobić. To było najgorsze. Przecież ja się nawet nie starałam. Już dawno powinnam o tym pomyśleć.
- Macie rację - przyznałam.
   Zauważyłam, jak oboje odetchnęli. Ścisnęłam mocniej rękę Liam’a.
- Ale co mi proponujecie?
   Chłopaki spojrzeli po sobie. Planowali to już od dawna. Wiedziałam, że chcieli mi pomóc i nie byłam za to na nich zła.
- Rozmawialiśmy już o tym jakiś czas temu i pomyśleliśmy, że najlepiej byłoby, jeżeli złożyłabyś doniesienie na policję. Przecież, jeżeli dowiedzą się, co on robi, to od razu go zamkną - powiedział Liam.
- A co będzie, jeżeli on się o tym dowie? - Zapytałam.
   Przecież istniała każda możliwość. Wszystko mogło się wydarzyć. Nic już nie było takie proste.
- Powiemy dokładnie policji, o co chodzi. Powinna to zrozumieć - odezwał się Niall.
- Będziesz bezpieczna. Przecież będziemy z tobą cały czas - przyznał Liam.
   Szybko wtuliłam się w ich ciała. Cieszyłam się, że tak się o mnie martwią, ale naprawdę nie wiedziałam czy to jest najlepsze rozwiązanie. Przecież zawsze mogło pójść coś nie tak. Nie wiedzieliśmy dokładnie, co się stanie. Nie byliśmy w stanie tego przewidzieć.
   Bałam się, że mój ojciec mógłby się z tego jakoś wywinąć. A kiedyś, w przyszłości odnajdzie mnie i się zemści.
   To była straszna wizja.
- Chyba nie mogę tego zrobić - przyznałam.
- Rose, to jedyne wyjście. Przecież nie będziemy cię całe życie ochraniać - stwierdził Niall.
- Doskonale o tym wiem, tylko po prostu się boję. Musicie to zrozumieć. Dajcie mi czas na zastanowienie się - poprosiłam.
- Dobrze - odpowiedzieli obaj.
   Niall spojrzał znacząco na mnie i Liam’a, po czym nie żegnając się wyszedł z pokoju.
- I zostaliśmy sami - przyznał Payne z uśmiechem.
- Zauważyłam, to co chcesz robić? - Zapytałam.
   Również się do niego uśmiechnęłam.
- Co powiesz na to, jak zaproszę cię na naszą pierwszą z życiu randkę? - Odparł.
- To bardzo kusząca propozycja - przyznałam.
- Czy panna Rosalie zgodzi się na małe wyjście do kina ze mną? - Zapytał bardzo oficjalnym tonem.
   Jednak długo nie utrzymał swojej powagi i po prostu zaczął się śmiać, a ja z nim. Uwielbiałam właśnie tak spędzać z nim czas. To były niezapomniane chwile.
- Oczywiście, że zgodzę się na wyjście do kina - powiedziałam.
   Liam złożył szybkiego buziaka na moim policzku i podniósł się z łóżka wyciągając do mnie rękę. Pomógł mi się podnieść i oboje wyszliśmy z mojego pokoju. W salonie jedynie powiedzieliśmy chłopakom, że wychodzimy.
- Tylko się zabezpieczcie dzieciaki! - Krzyknął Harry.
   Wyszliśmy z mieszkania i wybuchliśmy śmiechem.
- Ten tylko o jednym - zaśmiałam się.
- Znasz go. On po prostu nie potrafi inaczej.
- Tak. Harry już w życiu się nie zmieni.
   Szliśmy chodnikiem. Nie bałam się niczego, ponieważ wiedziałam, że Liam jest przy mnie. Woleliśmy wybrać dłuższą drogę, bocznymi uliczkami, aby nie mogło zauważyć nas za dużo ludzi. Liam nie chciał spotkać po drodze żadnej z fanek, których z dnia na dzień coraz więcej przybywało.
   Payne delikatnie i niepewnie chwycił mnie za rękę. Spletliśmy nasze palce razem. Pierwszy raz chodziłam z nim za rączkę. Zrobiliśmy kolejny krok do przodu. To było słodkie.

Liam.
   Nie wiedziałem czy mogłem to zrobić. Niby się pocałowaliśmy i byliśmy coraz bliżej, ale wszystko było takie niepewne, że nawet nie wiedziałem czy naprawdę jesteśmy razem. Niby nie zachowywaliśmy się jak para, ale przyjaciółmi również nie byliśmy. Chyba musieliśmy się do tego wszystkiego przystosować. Potrzebowaliśmy czasu.
   Chciałem zobaczyć, jak zareaguje na to, że chwycę ją za rękę. Chyba była szczęśliwa. Przynajmniej mnie się tak wydawało.
   Cieszyłem się, gdy mogłem spędzić z nią chodź odrobinę swojego wolnego czasu. Wiem, że ją okłamywałem, ale nic nie potrafiłem z tym zrobić. Nie chciałem jej martwić. Najpierw sama musiała rozwiązać swoje sprawy, dopiero później dorzucę jej moje zmartwienia. Teraz miałaby ich za dużo na głowie. Jak rozwiąże swoją sprawę z ojcem, to jej to wszystko powiem. Musiałem coś wymyślić. Niall powiedział, że wszystko załatwi, ale potrzebna była mu, chociaż najmniejsza pomoc. Ktoś musiał to zrobić, ktoś musiał przekonać Rose, aby poszła na policję.
   Blondyn zaczynał troszczyć się o Rosalie. To dobrze wróżyło. Między nimi było coraz lepiej. Wszyscy to zauważyliśmy. Cieszyłem się bardzo z tego, że się pogodzili.
  Wydawałoby się, że wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku, ale jednak tak nie było. Na jakiś czas zapomnieliśmy o kłopotach, ale w końcu musieliśmy się z nimi zmierzyć.
   Po jakimś czasie weszliśmy do kina. Oczywiście nie wiedzieliśmy, jaki film mamy wybrać.
- Na co masz ochotę Rosalie? - Zapytałem.
   Objąłem ją delikatnie w tali od tyłu i ułożyłem swój podbródek na jej ranieniu. Złożyłem pocałunek na jej szyi. Odpowiedział mi jedynie cichy śmiech.
- Sama nie wiem - przyznała.
- A może to? - Zaproponowałem pokazując palcem na repertuar.
   Ro wczytała się w tytuł i z uznaniem przytaknęła głową.
- To będzie dobre - przyznała.
   Weszliśmy do sali kinowej i zajęliśmy swoje miejsca. Ludzi nie było zbyt wiele, co bardzo mnie ucieszyło. Nie musieliśmy się przeciskać przez tłum. Rosalie przysunęła się do mnie na swoim krześle i splotła nasze palce razem. Cieszyło mnie to, że ona to zrobiła. Tak przynajmniej mogłem się domyślać, że jej zależy. Zależy na mnie.
   To był taki mały gest, ale bardzo mnie ucieszył. Byłem ciekawy, kiedy znów posuniemy się o krok dalej.
   Po chwili film się zaczął. Wybraliśmy jakąś komedię. Nawet nie wiem, dlaczego. Oboje stwierdziliśmy, że to właśnie na coś takiego mamy ochotę. Chcieliśmy się rozerwać. Przydała nam się taka rozrywka.
   Nawet nie wiem, dlaczego wybrałem kino. Sądziłem,  że to odpowiedzieć miejsce na pierwszą randkę. Może powinienem być bardziej oryginalny, ale nie chciałem przesadzać. Wolałem wybrać coś, co nam obojgu by się spodobało. Kino było pierwszym, co wpadło mi do głowy.
   Tak dokładnie nie wiedziałem, co takiego Rosalie lubi. Nie znałem jej tak dobrze, co mogło się wydawać dla niektórych śmieszne. Ja poznawałem ją powoli. Co dnia dowiadywałem się czegoś nowego i zaskakującego. Codziennie znajdowałem rzeczy, które nas łączą.
   Miałem nadzieję, że co dzień będę mógł być przy niej i wspólnie poznawać świat. Chciałem razem nią się śmiać, płakać. Nie wiem, czy było to możliwe. To były tylko moje takie małe marzenia, na które musiałem czekać jakiś czas, aby się spełniły.
   Czas leciał bardzo szybko, a film okazał się doskonałym wyborem. Wszystko wydawało się takie wspaniałe. Może kiedyś razem z Ro będziemy szczęśliwi? Przecież tak dobrze do siebie pasowaliśmy. Nie wiem, co stało nam na przeszkodzie. Chyba nasza nieśmiałość. Musiałem wykonać kolejny krok, ale postanowiłem zrobić go za jakiś czas. Mieliśmy już dzisiaj dość emocji jak na ten dzień. I tak zrobiliśmy dużo.
- Jak podobał ci się film? - Zapytałem łapiąc Rosalie za rękę, gdy wychodziliśmy z kina.
- Był świetny - przyznała.
   Na chwilę zapadła między nami cisz.
- Liam? - Zaczęła Ro.
- Tak?
- Dziękuję - powiedziała.
   Mocniej zacisnęła rękę na mojej.
- Za co? - Zdziwiłem się.
- To był świetny dzień. Nie sądziłam, że będzie on aż taki cudowny. Jesteś wspaniały - wyszeptała.
- Dziękuję. To nic takiego. Po prostu chciałem zabrać cię na randkę i tyle - uśmiechnąłem się.
- Mimo wszystko dziękuję i również przepraszam - wzięła głęboki oddech. - Wiem, że między nami wszystko dzieje się bardzo wolno, ale nigdy nie miałam chłopaka i nie wiem, jak mam się zachować w takiej sytuacji.
- Mogę poczekać. Jeżeli coś będzie działo się za szybko, to po prostu powiedz.
- Dobrze - zgodziłem się.
- A teraz nie miałabym nic przeciwko, jeżeli byś mnie pocałował.
   Zaśmiałem się i szybko złączyłem nasze wargi. Kolejny krok do przodu. Pocałowaliśmy się publicznie. Czułem się coraz lepiej.



Cześć!
Co tam u Was?
U mnie w końcu zaczynają się ferie. Tak bardzo się cieszę :) 
Co do rozdziału, to szczerze uważam, że jest jednym z najgorszych. Nie wiem dlaczego, ale jakoś mi się nie podoba. I musiałam go strasznie poprawiać. Nie wiem co sobie myślałam pisząc ten rozdział xd Ale skoro już go napisałam, to postanowiłam go dodać.
 Tym co również zaczęły się ferie życzę, aby były udane. Tym, co od poniedziałku idą do szkoły, to życzę samych dobrych ocen, a tym co mają ferie za dwa tygodnie życzę wytrwałości :)
Do następnego ♥

4 komentarze:

  1. Co ty opowiadasz? Rozdział jest super! Mam nadzieję, że przymkną ojca Ro ,a Liam się zacznie leczyć (dziwnie to zabrzmiało xd) U mnie się właśnie zaczęły, życzę żeby twoje były udane ;) + u mnie nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, taki romantyczny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Liam i Rose są tacy słodcy <3
    Mam nadzieję, że Ro jednak pójdzie na policję i doniesie na swojego ojca, a wtedy go złapią i wszyscy będą bezpieczni.
    Czekam na kolejny rozdzial :)
    [clarity-lpff]

    OdpowiedzUsuń