Rosalie.
Nie mogłam
uwierzyć w to, że chłopaki przyjechali. Babcia miała rację. Zjawili się,
ponieważ mnie potrzebowali. Tęsknili za mną.
Wtedy
mogłam śmiało przyznać, że miałam najlepszych przyjaciół pod słońcem. Jak
mogłam kiedykolwiek z nich zwątpić? Znaleźli mnie! Zależało im na mnie! Czy
mogło zdarzyć się coś lepszego? Nadal nie mogłam w to uwierzyć!
Nie
wiedziałam, co miałam myśleć o słowach mojej babci. Powiedziała, że jeżeli Liam
mnie kocha, to mnie odnajdzie. Sama nie wiedziałam czy to jest prawdą, czy tylko
głupim żartem. Nawet nie wiedziałam, czy chciałabym, aby tak się stało. Payne
był dla mnie jak przyjaciel. Nie wiedziałem, czy czułam do niego coś więcej.
Musiałam się nad tym zastanowić, ale jakoś nigdy nie miałam na to odwagi. Bałam
się myśleć o tym, że mogę go kochać. Nigdy nie czułam czegoś do chłopaka. No
chyba, że do Niall’a, ale jego kochałam jak brata.
Nie
mogłam w tamtej chwili myśleć o tym, czy Liam mnie kocha, czy nie. To było nie
w porządku względem innych.
Musiałam wysłuchać tego, co mieli mi do powiedzenia. Czy to było coś
ważnego? Miałam nadzieję, że tak. Chciałam, aby mnie polubili, ale z drugiej
strony się tego bałam. Bo co by się stało, gdyby mój ojciec… nawet nie chciałam
o tym myśleć.
- Dlaczego przyjechaliście? - Zapytałam, gdy
już wszyscy usiedli w salonie.
Każdy
z nas miał kupek z ciepłą herbatą w ręce.
- Chcieliśmy cię przeprosić. Nie powinniśmy cię
tak potraktować. To było podłe z naszej strony. Naprawdę przepraszamy -
powiedział Zayn.
- Ja przede wszystkim powinienem cię
przeprosić. To ja naopowiadałem im tych głupot - przyznał Niall.
- Nie winię cię o to Niall - powiedziałam z
uśmiechem.
Mimo,
że było mi przykro z tego powodu, to nie mogłam po sobie tego pokazać.
- Powiedziałeś im to tylko dlatego, aby ich
chronić. Nie jestem za to na ciebie zła. W sumie, to wolałam, abyście myśleli,
że jestem… tym, kim mnie nazwaliśmy niż powiedzieć wam prawdę.
Spojrzałam
na wszystkich. Siedzieli zamyśleni, ale chyba mnie słuchali.
- Chciałam was chronić - szepnęłam.
- Już nie musisz tego robić - odezwał się nagle
Liam, który cały czas był jakby nieobecny. Pierwszy raz zabrał głos w rozmowie.
- Dlaczego? - Zadałam mu pytanie.
Posłał
mi delikatny uśmiech.
- My wszystko już wiemy.
Spojrzałam na Niall’a, który przytaknął głowa. Znali prawdę. Znali ją i
się ode mnie nie odsunęli. Bez żadnych kłamstw, wymówek.
- Czy chcecie się nadal ze mną przyjaźnić? -
Zapytałam cicho.
Nagle
moje palce i podłoga stały się tak bardzo interesujące.
Usłyszałam, jak ktoś przechodzi przez pokój, a po chwili przysiadł się
do mnie. Poczułam czyjąś wielką i ciepłą dłoń na swoim ramieniu.
- Oczywiście, że chcemy.
Podniosłam szybko głowę i się uśmiechnęłam.
- Na pewno? - Zapytałam, aby się upewnić.
- Tak.
- I mamy jeszcze jedną wiadomość.
- Jaką?
- Chcemy, abyś z nami zamieszkała - przyznał
Louis z uśmiechem.
- Serio? - Nie wierzyłam.
Jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa! To wszystko było takie
wspaniałe.
Jednak
mimo wszystkiego nie mogłam przyjąć ich propozycji. Czułabym się z tym źle. Nie
chciałam, aby się nade mną litowali. Nie potrzebowałam tego.
- Tak. Nie chcemy, abyś dalej mieszkała ze
swoim ojcem. Boimy się. Czulibyśmy się winni, gdyby coś ci się stało. Wiemy, że
możemy ci zaufać. W końcu jesteś kochaną kuzynką Niall’a, prawda Horan? - Uśmiechnął
się Zayn.
Blondyn mruknął coś niezrozumiałego w odpowiedzi. Nie chciał, abym
mieszkała z nimi. Miał rację. Nie powinnam ingerować tak bardzo w jego i reszty
życie. Zabronił mi tego. Nie chciałam sprawiać kłopotu.
- Nie mogę - westchnęłam. - To naprawdę świetna
propozycja, ale po prostu nie mogę jej przyjąć.
- Przestań Rosalie. Nie przyjmujemy twojej
odmowy. Wszystko zostało wcześniej uzgodnione. Nawet twoja mama stwierdziła, że
to będzie dla ciebie bezpieczniejsze.
- Nie - ponownie zaprzeczyłam.
- Nie odmawiaj. Nie masz już wyjścia -
uśmiechnął się Zayn.
- Niall, zgadzasz się na to? - Zapytałam
patrząc na blondyna.
Niepewnie
spojrzał w moje oczy.
- Nie mam innego wyjścia - westchnął i spuścił
głowę.
- No dobrze. Zgadzam się.
Musiał
ze mną wytrzymać. Chłopaki naprawdę chcieli, abym z nimi zamieszkała, a ja nie
potrafiłam odmówić.
Liam.
Cieszyłem się, że Rosalie zgodziła się, aby z nami zamieszkać. To było
jak spełnienie moim marzeń. Mogło nas jeszcze bardziej do siebie zbliżyć. Czy
mogłem prosić o coś lepszego?! Co z tego, że Niall’owi to przeszkadzało? Nie
wiem w ogóle, o co mu chodziło. Już dawno blondyn i Ro powinni się pogodzić.
Przecież dobrze wiedziałem, że Horan żałuje tego, co zrobił, ale dlaczego nie
chciał się do tego przyznać? No nic. Musiał się z tym pogodzić. Nie było już
odwrotu.
Dla
mnie bardziej liczyło się bezpieczeństwo Rosalie niż szczęście mojego
przyjaciela. Taka była prawda, a ja nie śmiałem jej zaprzeczyć. Niall musiał
wziąć do zrozumienia to, że wszyscy polubili jego kuzynkę. Wiem, że Horan
wcześniej się o nas martwił, ale nie potrzebnie. Przecież mieliśmy swoich
ochroniarzy. A tak w ogóle, to skąd jej tata mógł wiedzieć, że znajdzie ją
właśnie w naszym domu?
Może
dzięki tym mieszkaniu razem Niall i Ro w końcu się pogodzą? Tego chcieliśmy
chyba wszyscy.
Zależało nam na tym.
- Akurat upiekłam ciasto. Poczęstujcie się -
powiedziała babcia Rosalie wchodząc do salonu z talerzem ciastek.
Nikt
się nie krępował. Każdy wziął sobie kawałek.
- Czyli wszystko ustalone? - Uśmiechnął się
Zayn.
- Tak. Jeszcze dziś pojedziemy do twojego domu
Ro. Spakujesz się i wyprowadzisz do nas - przyznał Harry.
- Zrobię to, jeżeli nie będzie ojca w domu.
Wiecie, nie chcę się mu narażać - powiedziała dziewczyna.
- Nie masz się, co martwić. Rozmawialiśmy z
twoją mamą. Podobno wieczorem ma go nie być. Będziemy mieli dość czasu na
spakowanie cię.
- Dobrze.
Zamilkliśmy na chwilkę. Babcia Rosalie wyszła z salonu ponownie znikając
w kuchni.
- A tak z ciekawości - zaczęła Ro. - To od
mojej mamy wiecie, że tutaj jestem, prawda?
- Tak - przyznałem z uśmiechem.
- A to kłamczucha. Obiecała, że nikomu nie
powie - zaśmiała się Rosalie.
- A tak w ogóle, to, dlaczego uciekłaś? -
Zagadnąłem.
- Chciałam zniknąć z twojego… waszego życia.
Chyba mnie rozumiesz. Starałam się zapomnieć, ale jak mogłeś już zauważyć, to
nie jest takie łatwe - uśmiechnęła się.
- Przecież nie musiałaś znikać z naszego życia
- zauważyłem.
- Musiałam Liam. Sądziłam, ze tak będzie
lepiej. Chciałam zapewnić tobie i twoim przyjaciołom bezpieczeństwo. Byłam
nawet gotowa poświęcić się za to, abyście mogli normalnie żyć - westchnęła.- Na
początku chciałam o was zapomnieć, aby nie było mi tak bardzo przykro, ale po
jakimś czasie uświadomiłam sobie, że już nikogo takiego jak wy w życiu nie
znajdę. Najpierw pożałowałam swojej decyzji, ale cały czas wmawiałam sobie, że
tak będzie lepiej. I chyba właśnie dlatego postanowiłam tutaj zostać. Z dala od
tego wszystkiego. Z dala od was, od wspomnień, chodź niektóre nie były zbyt
miłe - zakończyła spoglądając raz na Lou, raz na Harry’ego a innym razem na
Zayn’a.
Wszyscy trzej się zarumienili i spuścili głowy.
- Teraz będziemy wiedzieć, że nie powinnyśmy
wierzyć we wszystko, co usłyszymy - powiedział cicho Harry.
- No mam taką nadzieję - zaśmiała się Rosalie.
- Oczywiście zgrywam się chłopaki. Nie jestem na was zła - dodała po chwili
widząc ich załamane miny.
- Nie o to chodzi. Po prostu głupio nam teraz -
przyznał Zayn.
- Niepotrzebnie.
Dalej
nie wiedziałem, o co chodzi. Jednak postanowiłem nie zmieniać swojego zdania.
Wolałem nie wiedzieć.
I
chyba to samo zrobiliby inni na moim miejscu.
Dokończyliśmy jeść ciasto, dopiliśmy herbatę i postanowiliśmy, że się
zbieramy. Pomogliśmy Rosalie spakować ponownie wszystkie ubrania i wszyscy, bez
wyjątku żegnając się z jej babcią wsiedliśmy do samochodu.
Dobrze, że byliśmy zaopatrzeni w takie auta, do których pomieściliśmy
się bez problemu.
Cieszyłem się, że siedziałem obok Ro. Może próbowała to ukrywać, ale
dobrze wiedziałem, że się uśmiechała. Była tak samo szczęśliwa jak wszyscy.
Nawet Niall’owi udzielił się dobry nastrój.
Próbował to ukryć, ale cieszył się, że znów jest między nami tak dobrze.
Chyba cały czas obwiniał siebie za coś, ale kompletnie nie wiedziałem, za co.
Chciałem mu pomóc. Jednak nie wiedziałem, jak.
To
wszystko wydawało mi się takie głupie. Nie chciałem się tym zadręczać, ale nie
potrafiłem o tym zapomnieć.
Musiałem ich pogodzić.
To
było moje zadanie.
Cześć moje drogie czytelniczki!
Miło mi jest znów do Was pisać :)
Jak możecie zauważyć, mam świetny humor ;p
Co do rozdziału, to może nie jestem z niego zadowolona, ale nie potrafiłam go napisać lepiej. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;p
Niedawno skończyłam oglądać film - Joe Black i nawet mi się podobał, ale zostałam z milionem pytań, na które nie poznam odpowiedzi. Ale mówi się trudno :)
Tak więc teraz zamierzam się trochę pouczyć, ale znając mnie, odechce mi się i postanowię, że jutro zajrzę do książek :) (tak jest prawie zawsze)
Mam nadzieję, że rozdział chodź trochę przypadł Wam do gustu ;p
Muszę się przyznać, że to opowiadanie nie miało być za długie ( ok, miało być najkrótsze ze wszystkich) ale chyba wyjdzie mi najdłuższe i nie zdziwię się, jeżeli będzie miało ponad 40 rozdziałów. Poszalałam, co nie? hahaha
No to co, do następnego?
No jasne!
Do kolejnego rozdziału ;p
Super *.*
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :) xx
OdpowiedzUsuńWierzę, że Liam'owi się uda w pogodzeniu ich. I w końcu weźmie się za Ro! Rozdział genialny, nie mogę się doczekać nn ;)
OdpowiedzUsuńGenialne <3
OdpowiedzUsuń