piątek, 2 stycznia 2015

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 13

Rosalie.
   Nie mogłam uwierzyć w to, że chłopaki przyjechali. Babcia miała rację. Zjawili się, ponieważ mnie potrzebowali. Tęsknili za mną.
   Wtedy mogłam śmiało przyznać, że miałam najlepszych przyjaciół pod słońcem. Jak mogłam kiedykolwiek z nich zwątpić? Znaleźli mnie! Zależało im na mnie! Czy mogło zdarzyć się coś lepszego? Nadal nie mogłam w to uwierzyć!
   Nie wiedziałam, co miałam myśleć o słowach mojej babci. Powiedziała, że jeżeli Liam mnie kocha, to mnie odnajdzie. Sama nie wiedziałam czy to jest prawdą, czy tylko głupim żartem. Nawet nie wiedziałam, czy chciałabym, aby tak się stało. Payne był dla mnie jak przyjaciel. Nie wiedziałem, czy czułam do niego coś więcej. Musiałam się nad tym zastanowić, ale jakoś nigdy nie miałam na to odwagi. Bałam się myśleć o tym, że mogę go kochać. Nigdy nie czułam czegoś do chłopaka. No chyba, że do Niall’a, ale jego kochałam jak brata.
   Nie mogłam w tamtej chwili myśleć o tym, czy Liam mnie kocha, czy nie. To było nie w porządku względem innych.
   Musiałam wysłuchać tego, co mieli mi do powiedzenia. Czy to było coś ważnego? Miałam nadzieję, że tak. Chciałam, aby mnie polubili, ale z drugiej strony się tego bałam. Bo co by się stało, gdyby mój ojciec… nawet nie chciałam o tym myśleć.
- Dlaczego przyjechaliście? - Zapytałam, gdy już wszyscy usiedli w salonie.
   Każdy z nas miał kupek z ciepłą herbatą w ręce.
- Chcieliśmy cię przeprosić. Nie powinniśmy cię tak potraktować. To było podłe z naszej strony. Naprawdę przepraszamy - powiedział Zayn.
- Ja przede wszystkim powinienem cię przeprosić. To ja naopowiadałem im tych głupot - przyznał Niall.
- Nie winię cię o to Niall - powiedziałam z uśmiechem.
   Mimo, że było mi przykro z tego powodu, to nie mogłam po sobie tego pokazać.
- Powiedziałeś im to tylko dlatego, aby ich chronić. Nie jestem za to na ciebie zła. W sumie, to wolałam, abyście myśleli, że jestem… tym, kim mnie nazwaliśmy niż powiedzieć wam prawdę.
   Spojrzałam na wszystkich. Siedzieli zamyśleni, ale chyba mnie słuchali.
- Chciałam was chronić - szepnęłam.
- Już nie musisz tego robić - odezwał się nagle Liam, który cały czas był jakby nieobecny. Pierwszy raz zabrał głos w rozmowie.
- Dlaczego? - Zadałam mu pytanie.
   Posłał mi delikatny uśmiech.
- My wszystko już wiemy.
   Spojrzałam na Niall’a, który przytaknął głowa. Znali prawdę. Znali ją i się ode mnie nie odsunęli. Bez żadnych kłamstw, wymówek.
- Czy chcecie się nadal ze mną przyjaźnić? - Zapytałam cicho.
   Nagle moje palce i podłoga stały się tak bardzo interesujące.
   Usłyszałam, jak ktoś przechodzi przez pokój, a po chwili przysiadł się do mnie. Poczułam czyjąś wielką i ciepłą dłoń na swoim ramieniu.
- Oczywiście, że chcemy.
   Podniosłam szybko głowę i się uśmiechnęłam.
- Na pewno? - Zapytałam, aby się upewnić.
- Tak.
- I mamy jeszcze jedną wiadomość.
- Jaką?
- Chcemy, abyś z nami zamieszkała - przyznał Louis z uśmiechem.
- Serio? - Nie wierzyłam.
   Jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa! To wszystko było takie wspaniałe.
   Jednak mimo wszystkiego nie mogłam przyjąć ich propozycji. Czułabym się z tym źle. Nie chciałam, aby się nade mną litowali. Nie potrzebowałam tego.
- Tak. Nie chcemy, abyś dalej mieszkała ze swoim ojcem. Boimy się. Czulibyśmy się winni, gdyby coś ci się stało. Wiemy, że możemy ci zaufać. W końcu jesteś kochaną kuzynką Niall’a, prawda Horan? - Uśmiechnął się Zayn.
   Blondyn mruknął coś niezrozumiałego w odpowiedzi. Nie chciał, abym mieszkała z nimi. Miał rację. Nie powinnam ingerować tak bardzo w jego i reszty życie. Zabronił mi tego. Nie chciałam sprawiać kłopotu.
- Nie mogę - westchnęłam. - To naprawdę świetna propozycja, ale po prostu nie mogę jej przyjąć.
- Przestań Rosalie. Nie przyjmujemy twojej odmowy. Wszystko zostało wcześniej uzgodnione. Nawet twoja mama stwierdziła, że to będzie dla ciebie bezpieczniejsze.
- Nie - ponownie zaprzeczyłam.
- Nie odmawiaj. Nie masz już wyjścia - uśmiechnął się Zayn.
- Niall, zgadzasz się na to? - Zapytałam patrząc na blondyna.
   Niepewnie spojrzał w moje oczy.
- Nie mam innego wyjścia - westchnął i spuścił głowę.
- No dobrze. Zgadzam się.
   Musiał ze mną wytrzymać. Chłopaki naprawdę chcieli, abym z nimi zamieszkała, a ja nie potrafiłam odmówić.

Liam.
   Cieszyłem się, że Rosalie zgodziła się, aby z nami zamieszkać. To było jak spełnienie moim marzeń. Mogło nas jeszcze bardziej do siebie zbliżyć. Czy mogłem prosić o coś lepszego?! Co z tego, że Niall’owi to przeszkadzało? Nie wiem w ogóle, o co mu chodziło. Już dawno blondyn i Ro powinni się pogodzić. Przecież dobrze wiedziałem, że Horan żałuje tego, co zrobił, ale dlaczego nie chciał się do tego przyznać? No nic. Musiał się z tym pogodzić. Nie było już odwrotu.
   Dla mnie bardziej liczyło się bezpieczeństwo Rosalie niż szczęście mojego przyjaciela. Taka była prawda, a ja nie śmiałem jej zaprzeczyć. Niall musiał wziąć do zrozumienia to, że wszyscy polubili jego kuzynkę. Wiem, że Horan wcześniej się o nas martwił, ale nie potrzebnie. Przecież mieliśmy swoich ochroniarzy. A tak w ogóle, to skąd jej tata mógł wiedzieć, że znajdzie ją właśnie w naszym domu?
   Może dzięki tym mieszkaniu razem Niall i Ro w końcu się pogodzą? Tego chcieliśmy chyba wszyscy.
   Zależało nam na tym.
- Akurat upiekłam ciasto. Poczęstujcie się - powiedziała babcia Rosalie wchodząc do salonu z talerzem ciastek.
   Nikt się nie krępował. Każdy wziął sobie kawałek.
- Czyli wszystko ustalone? - Uśmiechnął się Zayn.
- Tak. Jeszcze dziś pojedziemy do twojego domu Ro. Spakujesz się i wyprowadzisz do nas - przyznał Harry.
- Zrobię to, jeżeli nie będzie ojca w domu. Wiecie, nie chcę się mu narażać - powiedziała dziewczyna.
- Nie masz się, co martwić. Rozmawialiśmy z twoją mamą. Podobno wieczorem ma go nie być. Będziemy mieli dość czasu na spakowanie cię.
- Dobrze.
   Zamilkliśmy na chwilkę. Babcia Rosalie wyszła z salonu ponownie znikając w kuchni.
- A tak z ciekawości - zaczęła Ro. - To od mojej mamy wiecie, że tutaj jestem, prawda?
- Tak - przyznałem z uśmiechem.
- A to kłamczucha. Obiecała, że nikomu nie powie - zaśmiała się Rosalie.
- A tak w ogóle, to, dlaczego uciekłaś? - Zagadnąłem.
- Chciałam zniknąć z twojego… waszego życia. Chyba mnie rozumiesz. Starałam się zapomnieć, ale jak mogłeś już zauważyć, to nie jest takie łatwe - uśmiechnęła się.
- Przecież nie musiałaś znikać z naszego życia - zauważyłem.
- Musiałam Liam. Sądziłam, ze tak będzie lepiej. Chciałam zapewnić tobie i twoim przyjaciołom bezpieczeństwo. Byłam nawet gotowa poświęcić się za to, abyście mogli normalnie żyć - westchnęła.- Na początku chciałam o was zapomnieć, aby nie było mi tak bardzo przykro, ale po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że już nikogo takiego jak wy w życiu nie znajdę. Najpierw pożałowałam swojej decyzji, ale cały czas wmawiałam sobie, że tak będzie lepiej. I chyba właśnie dlatego postanowiłam tutaj zostać. Z dala od tego wszystkiego. Z dala od was, od wspomnień, chodź niektóre nie były zbyt miłe - zakończyła spoglądając raz na Lou, raz na Harry’ego a innym razem na Zayn’a.
   Wszyscy trzej się zarumienili i spuścili głowy.
- Teraz będziemy wiedzieć, że nie powinnyśmy wierzyć we wszystko, co usłyszymy - powiedział cicho Harry.
- No mam taką nadzieję - zaśmiała się Rosalie. - Oczywiście zgrywam się chłopaki. Nie jestem na was zła - dodała po chwili widząc ich załamane miny.
- Nie o to chodzi. Po prostu głupio nam teraz - przyznał Zayn.
- Niepotrzebnie.
   Dalej nie wiedziałem, o co chodzi. Jednak postanowiłem nie zmieniać swojego zdania. Wolałem nie wiedzieć.
   I chyba to samo zrobiliby inni na moim miejscu.
   Dokończyliśmy jeść ciasto, dopiliśmy herbatę i postanowiliśmy, że się zbieramy. Pomogliśmy Rosalie spakować ponownie wszystkie ubrania i wszyscy, bez wyjątku żegnając się z jej babcią wsiedliśmy do samochodu.
   Dobrze, że byliśmy zaopatrzeni w takie auta, do których pomieściliśmy się bez problemu.
   Cieszyłem się, że siedziałem obok Ro. Może próbowała to ukrywać, ale dobrze wiedziałem, że się uśmiechała. Była tak samo szczęśliwa jak wszyscy. Nawet Niall’owi udzielił się dobry nastrój.
   Próbował to ukryć, ale cieszył się, że znów jest między nami tak dobrze. Chyba cały czas obwiniał siebie za coś, ale kompletnie nie wiedziałem, za co.
   Chciałem mu pomóc. Jednak nie wiedziałem, jak.
   To wszystko wydawało mi się takie głupie. Nie chciałem się tym zadręczać, ale nie potrafiłem o tym zapomnieć.
   Musiałem ich pogodzić.
   To było moje zadanie.


Cześć moje drogie czytelniczki!
Miło mi jest znów do Was pisać :)
Jak możecie zauważyć, mam świetny humor ;p
Co do rozdziału, to może nie jestem z niego zadowolona, ale nie potrafiłam go napisać lepiej. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;p
Niedawno skończyłam oglądać film - Joe Black i nawet mi się podobał, ale zostałam z milionem pytań, na które nie poznam odpowiedzi. Ale mówi się trudno :)
Tak więc teraz zamierzam się trochę pouczyć, ale znając mnie, odechce mi się i postanowię, że jutro zajrzę do książek :) (tak jest prawie zawsze)
Mam nadzieję, że rozdział chodź trochę przypadł Wam do gustu ;p
Muszę się przyznać, że to opowiadanie nie miało być za długie ( ok, miało być najkrótsze ze wszystkich) ale chyba wyjdzie mi najdłuższe i nie zdziwię się, jeżeli będzie miało ponad 40 rozdziałów. Poszalałam, co nie? hahaha
No to co, do następnego?
No jasne!
Do kolejnego rozdziału ;p

4 komentarze: