Rosalie.
Cały
czas po głowie chodził mi pomysł chłopaków. Nie wiedziałam dokładnie, co mam
zrobić. Niall radził mi, abym zgłosiła swojego ojca na policję. Wiem, że miał
rację, ale po prostu ciężko było mi to zrobić. W końcu to był mój ojciec, z
którym spędziłam ostatnie lata życia. Nie mogłam tak po prostu wsadzić go do
więzienia. To była trudna dla mnie decyzja. Nic nie było takie proste, jakie
się wydawało.
Musieli dać mi czas, abym mogła to wszystko przemyśleć. Chciałam, aby
mój ojciec w końcu dostał nauczkę i zrezygnował z życia, które prowadzi. W
końcu przysporzył tym tyle kłopotów. To przez niego rodzina się od nas
odsunęła, to przez niego pokłóciłam się z Niall’em i musieliśmy zerwać kontakt.
Musiałam cały czas o tym myśleć. Skrzywdził wszystkich moich bliskich. A
szczególnie mnie i blondyna.
Gdyby
nie on, nie miałabym tyle kłopotów. Musiałam jakoś temu zaradzić. Może warto w
końcu zaryzykować? Muszę wyrazić się jasno. Powiem to!. Muszę to zrobić!
Dla siebie,
dla Niall’a, dla Liam’a i chłopaków. A przede wszystkim muszę zrobić to dla
bezpieczeństwa mamy. W końcu to na niej powinno mi najbardziej zależeć.
Chciałam się dowiedzieć, jak to jest żyć bez strachu. Przecież nie muszę
zrobić wiele.
Wystarczy, jeżeli pójdę na policję i powiem wszystko. Tak. To było
najlepsze rozwiązanie. Musiałam być świadoma, że z pewnością będzie mi ciężko,
ale w końcu będę miała chłopaków. Oni z pewnością mnie nie opuszczą i będą
wspierać mnie w tych ciężkich chwilach. Wiem, że mogę na nich liczyć.
- Rosalie, śniadanie! - Usłyszałam krzyk z
dołu.
To był
chyba Harry, ale co do tego nie byłam pewna.
- Liam, śniadanie! - Usłyszałam kolejny krzyk.
Czyli
mój chłopak również dzisiaj pospał sobie troszkę dłużej.
Tak, użyłam
określenia mój chłopak. Zrobiłam kolejny krok do przodu. W końcu taka była
prawda. Tak właśnie się zachowywaliśmy. Musiałam powiedzieć to kiedyś głośno.
Wyszłam z pokoju, aby chłopcy nie musieli dłużej na mnie czekać. Liam
jeszcze nie schodził, więc weszłam do jego pokoju. Był pod prysznicem, a na
łóżku miał przygotowane ubranie, które założy.
Podniosłam koszulkę i przybliżyłam ją do twarzy. Tak bardzo pachniała
nim. Zaciągnęłam się tym zapachem. Wykorzystując to, że Liam dalej siedział pod
prysznicem, szybko ściągnęłam swój t-shirt i założyłam jego. Od razu poczułam
się lepiej.
Zaczęłam grzebać w jego szafce, aby wyciągnąć mu kolejną koszulkę. Co z
tego, że grzebałam w jego rzeczach? Wiedziałam, że z pewnością nie będzie zły.
Zresztą nic przed sobą nie ukrywaliśmy. Może jedynie Liam chorobę, ale ubrania
nie były z tym związane.
Po
chwili mój chłopak wyszedł z łazienki w samych bokserkach. Mogłam się tego
spodziewać. W końcu na łóżku zostawił swoje ubrania.
- Cześć skarbie - przywitałam go.
Przyjrzałam się dokładniej jego torsowi. Był piękny. Chciałam zapamiętać
każdy szczególik, każdy pieprzyk, ale Liam mi na to nie pozwolił wybuchając
głośnym śmiechem.
- Aż tak zaparło ci dech w piersiach? - Zapytał
z uśmiechem.
- Moja wina, że jesteś taki piękny?
Podeszłam go niego i dotknęłam jego torsu. Payne objął mnie w pasie i
przyciągnął do siebie. Ucałował we włosy i ponownie się zaśmiał.
- Jestem piękny? - Zapytał.
Podniosłam głowę, aby spojrzeć w jego cudowne tęczówki. On swoją spuścił
i patrzeliśmy sobie w oczy przez jakiś czas. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.
Była taka cudowna.
- No oczywiście, że jesteś piękny - przyznałam.
Musiał
wiedzieć, że mówię prawdę.
- A jak podoba ci się moja koszulka? - Zapytał
delikatnie mnie odpychając i chwytając materiał.
- Jest świetna - zaśmiałam się. - Mogę ją sobie
od ciebie pożyczyć?
- No nie wiem - zaczął się namyślać.
Starał
się udawać poważnego, ale trochę mu to nie wychodziło, bo nie potrafił
powstrzymać uśmiechu.
- To moja ulubiona koszulka - dodał po chwili.
- Proszę - zrobiłam słodkie oczka.
Wiedziałam, że temu ulegnie. Każdy ulegał. Zawsze. A on tym bardziej nie
był wyjątkiem. W końcu był moim chłopakiem. Musiał mi pozwolić.
- No dobrze - zgodził się.
Klasnęłam w dłonie i zaśmiałam się.
- Wiedziałam, że to na ciebie podziała -
odparłam wyzywająco.
- Słuchajcie, wiem, że jesteście w sobie
zakochani, ale jest śniadanie i wypadałoby, abyście na niego zeszli! - Krzyknął
Harry z dołu.
- Lepiej go posłuchajmy, bo jeszcze tutaj
przyjdzie i na nas nakrzyczy - przyznał Liam.
- Dobrze. Tylko się ubierz, bo będę zazdrosna,
jak inni na ciebie będą patrzeć - zażartowałam.
Liam.
Powoli
schodziliśmy na dół. Chwyciłem rękę Rosalie splatając nasze palce. Ten poranek
był jednym z najlepszych w moim życiu. Widzieć taką słodką Ro. Jeszcze, gdy
była w mojej koszulce! Nawet nie wiecie, jak byłem podekscytowany. Nic nie
mogło wyrazić mojego szczęścia.
Gdy
znaleźliśmy się w salonie wszyscy na nas spojrzeli. Było to dość krępujące, ale
oczywiście im to nie przeszkadzało. Nie wiem, czy coś podejrzewali. W sumie to
nie mieli do tego podstaw. Przecież nawet nic nie robiliśmy. Zeszliśmy tylko
razem na śniadanie. Nic takiego się nie wydarzyło.
- I co, jak było? - Zapytał Harry. - Mogliście
powiedzieć, że nie zejdziecie na śniadanie, bo się nie wyspaliście po
wczorajszym wieczorze. Nie denerwowałbym się tak - przyznał.
- O czym ty mówisz? - Zapytałem.
- No o waszej pierwszej nocy. Chyba, że o
niczym nie wiem - zaśmiał się Styles.
Wszyscy spojrzeli na nas, jakby coś sugerując. Nawet Niall. A przecież
on mógłby nas najmniej o to podejrzewać! Wszyscy doskonale wiedzieli, jak Hazza
bardzo jest zboczony, a jakoś na mnie i Rosalie strasznie się uparł. Gdyby
mógł, to cały czas by nam dogadywał.
- O jakiej nocy ty mówisz? - Zapytała
zdezorientowana Ro.
- Zabezpieczyliście się chociaż? - Dopytywał
Harry.
- Głupek - zaśmiałem się. - Nic po między nami
nie było.
- Liam ma rację. Jakby coś pomiędzy nami było,
to bym usłyszał - powiedział Zayn. - Mam pokój pomiędzy nimi.
- Wszyscy jesteście jednymi wielkimi
zboczeńcami - zaśmiała się Rosalie.
- Mogliśmy sobie coś pomyśleć. W końcu nie
codziennie chodzisz w koszulkach Liam’a.
Już
woleliśmy się nie odzywać. Dobrze, że chłopaki zostawili dla nas parę tostów.
Co prawda zimnych, ale to zawsze było coś. Przynajmniej tyle dla nas zrobili.
Gdy
już zjedliśmy śniadanie, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę - przyznał Niall i szybko znikł w
holu.
To
wydawało mi się trochę dziwne i podejrzane.
Usłyszeliśmy
kobiecy głos, a po chwili w salonie pojawiła się mama Rosalie. Niezapowiedziana
wizyta.
- Cześć mamo - powiedziała zaskoczona Ro.
- Witajcie - odpowiedziała kobieta.
- Co tutaj robisz? - Zapytała od razu Rose.
- Chciałam z tobą porozmawiać córeczko. Niall
mnie tutaj zaprosił - wyjaśniła.
I
wszystko było jasne. Blondyn nakłonił swoją ciocię do zeznawania na policji, a
teraz ona chciała do tego namówić swoją córkę. Miałem rację, bo po chwili Horan
nam wszystko wytłumaczył.
Rosalie jeszcze bardziej wtuliła się we mnie. Wiedziała, że teraz już
nie ma wyjścia. Musiała to zrobić. Nie było od tego odwrotu. Chciałem ją jakoś
uratować, ale blondyn i jej mama mieli rację. Jej ojciec już dawno powinien
znaleźć się w więzieniu.
- Nie dajecie mi wyboru? - Zapytała moja
dziewczyna.
- Nie - odpowiedziała stanowczo jej matka. -
Jak najszybciej jedziemy na policję i wszystko mówimy. Musisz mi pomóc. Mam
dość takiego życia. Nie chcę już się ukrywać.
- Masz rację - przyznała Rosalie.
Spletliśmy nasze palce razem. Tak chciałem pokazać Ro, że jestem z nią.
Musiała mieć we mnie oparcie. Jako jej chłopak musiałem być z nią, a nie
widziałem lepszego sposobu, jak trzymanie ją za rękę.
- Kiedy chcesz jechać na komisariat? - Zapytała
Rosalie.
- W jak najbliższym czasie. Mam teraz wolne w
pracy. Chciałabym zrobić to już jutro - przyznała kobieta.
- Jutro?! - Zdziwiła się Ro.
- Tak.
Poczułem jak Rose mocniej zaciska
palce na mojej ręce. Musiało jej być ciężko, ale nie potrafiłem jej pomóc.
- Dobrze - zgodziła się w końcu Rosalie.
- Zrobię to. Pójdę z tobą na policję.
Byłem z niej bardzo dumny. W końcu
odważyła się to zrobić. Byłem szczęśliwy, że tak właśnie zadecydowała. To była
bardzo dobra decyzja. W końcu znalazł się jakiś sposób, aby ją do tego namówić.
Chciało mi się skakać, ale nie
mogłem tego w tamtym momencie zrobić. Byłem tak bardzo dumny. Niall miał
świetny pomysł. Doskonale to wymyślił. Nie sądziłem, że blondynowi tak bardzo
na tym wszystkim zależało. Chciał odzyskać zaufanie i dla mnie to wystarczyło,
abym znów zaczął go traktować tak, jak kiedyś. Postanowiłem zapomnieć o tym, jak
bardzo skrzywdził Ro. Należało mu się wybaczenie, a skoro Rose mu je dała, to i
ja powinienem w końcu dać sobie z tym spokój. Dla dobra wszystkich postanowiłem
odpuścić. Niall zdał swój egzamin. Wszystko powoli zaczynało wracać do normy.
Chciałem mu zacząć dziękować, ale postanowiłem, że zrobię to później,
- Dobrze postąpiłaś - szepnąłem mojej
dziewczynie na ucho.
Odpowiedziała mi jedynie
delikatnym uśmiechem.
- A czy ja dobrze widzę, że moja córeczka
ma chłopaka? - Zapytała mama Rosalie.
Oboje jęknęliśmy na to. Zaczęły
się pytania, a my oczywiście znów musieliśmy na wszystko odpowiadać i
zapewniać, że będziemy się zabezpieczać. Czy wszyscy myśleli tylko o jednym?
Świetny! :) xx
OdpowiedzUsuńTaki kochany ten rozdział <3 Mam nadzieję, że zrobią porządek z jej ojcem, a Liam w końcu wyjawi, że jest chory i coś z tym zrobi. Mi tam się rozdział podoba, a jeśli mi nie wierzysz: masz prawo się rozleniwić, w końcu ferie ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńLiam i Rose taaaaacyy słodcy <3. Uwielbiam ich :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ojciec Ro trafi wkrótce za kratki, a wtedy ona, chłopaki i jej mama odzyskają spokój.
Liam również powinien powiedzieć o swojej chorobie i leczyć się póki nie jest za późno. Rose na pewno go nie opuści i będzie przy nim.
Czekam na następny.
clarity-lpff.blogspot.com - zapraszam do mnie na 1 rozdział :).
Fajne opowiadanie, interesujące i naprawdę miło się czyta :) Super historia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://what-tomorrow-may-bring.blogspot.dk/