sobota, 13 września 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 31

Perspektywa Cassie.
   Przyjechaliśmy do domu. Do domu w którym mogłam być szczęśliwa. Do domu, który mogłam dzielić z najlepszymi przyjaciółmi. Nie żałowałam niczego. Czułam się spełniona i szczęśliwa. Nareszcie mogłam stwierdzić, że jest mi dobrze.
   Louis wniósł moje walizki do domu. Wszyscy ucieszyli się na mój widok. Usiadłam z nimi w salonie, ponieważ musiałam odpocząć. Malik dobrze się mną zajął i już po chwili mogłam siedzieć wtulona w niego opowiadając o wszystkim, co się wydarzyło. Miałam wyrzuty sumienia. I to ogromne. Chciałam powiedzieć Zayn’owi, że całowałam się z Lou, że też coś do niego czuję, ale nie mogłam tego zrobić. Nie chciałam go stracić. Udawałam myśląc, że kiedyś o tym zapomnę.
   Byłam pośród przyjaciół, którzy byli w stanie się mną zaopiekować i być ze mną w trudnych sytuacjach. Mogłam na nich liczyć.
   I tak cały dzień spędziliśmy na śmianiu się. Pod wieczór mogłam odpocząć i razem z Zayn’em leżeć na łóżku i cieszyć się z tego, że mamy siebie. W końcu mieliśmy trochę czasu dla siebie. Mogliśmy się zachwycać sobą, naszą miłością.
- Zayn, dziękuję, że jesteś.- szepnęłam mu do ucha.
- To ja dziękuję. W końcu przy kimś jestem naprawdę szczęśliwy.- powiedział.
   Jest szczęśliwy? Ze mną? A ja? Kocham go, ale chyba kocham również Lou. Czy to jest możliwe, że kocham dwóch chłopaków na raz? Może mi przejdzie.
- A co z Lou?- zapytał nagle Zayn.
- Sama nie wiem.- powiedziałam i posmutniałam. Zayn oczywiście musiał to zauważyć.
- Kochanie, co jest? Dlaczego jesteś smutna.- nie odpowiedziałam. Naprawdę nie chciałam go okłamywać.- Czy to ma cos wspólnego z Lou?
- Tak.- przyznałam.
- Cassie, co się stało?
- Ach, to nic ważnego. Po prostu jestem przemęczona. Uwierz mi.- wysiliłam się do tego, aby się uśmiechnąć.
   Musiałam przemyśleć pewne sprawy.
- No dobrze.- powiedział Zayn niepewnie. Znów się w niego wtuliłam.
   Zaczął równomiernie oddychać. Zasnął. Ja niestety miałam za dużo myśli na głowie, aby to zrobić.
   Niektórzy zakładali, że będę mogła być szczęśliwa z Lou. To prawda, że kiedyś się kochaliśmy, ale czas zmienia ludzi. Nasze charaktery kompletnie się zmieniły. Nie mogliśmy się już dogadać. Nie potrafiliśmy znaleźć wspólnego języka. Chyba nie potrafilibyśmy odbudować miłości, która była kiedyś pomiędzy nami. Nawet przyjaźń pomiędzy nami nie mogła przetrwać. Za wiele błędów popełniliśmy. Czasu nie mogliśmy już cofnąć. Chyba brakowało mi tego, co było kiedyś. Chciałam do tego powrócić. To były najlepsze czasy w moim życiu. Nie potrafiłam o nich tak po prostu zapomnieć. Co z tego, że cierpiałam. Może to był czas na to, aby dać nam jeszcze jedną szansę? Sama nie wiedziałam, co zrobić. Nie mogłam go już ranić.
   Zayn pomógł mi. Bardzo mi pomógł. To była osoba, która podniosła mnie z dołka, która pokazała mi jak kochać, jak żyć. Byłam mu bardzo wdzięczna. Kochałam go. Naprawdę go kochałam. Ale czy to powinno wystarczyć? Czy naprawdę chciałam spędzić z nim resztę życia?
   Chciałam. Ale również miałam nadzieję, że Louis będzie przy mnie. Nie! Przecież nie mogłam kochać ich dwóch na raz!
Musiałam któregoś wybrać. Musiałam. Chyba, że…. istniał jeszcze jeden wybór. Dość bolesny dla nas. Ale po co miałam żyć? W tamtym czasie nic już nie miało dla mnie sensu. Nie chciałam patrzeć na to, jak się o mnie kłócą. Nie chciałam zniszczyć ich przyjaźni. Nie mogłam na to pozwolić.
   To dziwne. Musiałam się zastanowić. Wiedziałam, że ludzie często nas zawodzą. Tak również było w moim przypadku. Najpierw byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, w których rodziło się wielkie uczucie. Darzyliśmy siebie zaufaniem. Kochaliśmy się, ale żadne z nas nie odważyło się powiedzieć tego na głos. Skrywaliśmy uczucie głęboko w sobie bojąc się odrzucenia.
    Mnie i Zayn’owi pomogła jedna rozmowa, która przyczyniła się do tego, że się przełamaliśmy i wyznaliśmy sobie miłość.
   Ja i Lou byliśmy stworzeni dla siebie. Co z tego, że jeden malutki błąd przekreślił naszą znajomość? Staliśmy się wrogami. Ja nienawidziła go, ponieważ mnie zostawił, a on bił się z myślami co robić. Sam chyba nawet nie wiedział kogo kocha.
   Mnie i Zayn’a od początku coś połączyło. Byliśmy przeznaczeni dla sobie. Od takiego przeznaczenia nie można uciec.  Chodźmy nie wiadomo jak było źle, jak bardzo starałbyś się, nigdy od tego nie uciekniesz.
   W tym przypadku miłość była czymś więcej niż tylko uczuciem. Była sposobem bycia. Dlaczego ludzie się kochają? Ponieważ chcą tak zaznać szczęścia. Czasem na ślepo szukają miłości i na siłę próbują jej zaznać. To tak nie działa. Miłość przychodzi niespodziewanie i właśnie tu jest jej magia. Tylko, dlaczego musiałam kochać dwóch chłopaków na raz?
   Starałam się poradzić sobie w życiu. Moi rodzice nie zrozumieli swojego błędu. Jednak nie obchodziło mnie to. Oni żyli swoim życiem, a ja swoim. Może jeszcze kiedyś sobie o mnie przypomną? Kto wie. Może zdają sobie sprawę, że mnie kochali, gdy zrobię to.

   W tej niebywałej historii prawie każdy był szczęśliwy. Dlaczego prawie każdy? Ponieważ była jedna skryta osoba, która cierpiała. Mianowicie byłam to ja. Czułam się rozdarta, ponieważ nie wiedziałam, kogo mam kochać. Zayn czy Louis? Dlaczego musiałam podjąć taki wybór? Nie chciałam tego robić. Nie chciałam wybierać między nimi, dlatego zdecydowałam zrobić się coś innego. Coś, przez co mogłam od nich odejść i pozwolić im żyć. Żyć beze mnie. I tak już dużo szkód wyrządziłam. Nie potrafiłam tak dłużej żyć. Nie mogłam. Oni przez mnie cierpieli, a ja nawet nie miałam pojęcia, jak mogę im pomóc. Oboje nie potrafili patrzeć, jak jestem szczęśliwa z tym drugim. To ich bolało. Nie potrafiłam tak żyć. Nie umiałam ułożyć sobie życia na nowo. Zrozumiałam, że musiałam coś z tym zrobić. Najlepiej byłoby, jeżeli zniknęłabym z ich życia. Raz, a dobrze. Chyba w końcu tego chciał los. Nie potrafiłam nic z tym zrobić.
   Chciałam być z nimi dwoma na raz, ale nie mogłam tego zrobić. To było nie do pomyślenia. Chciałam zapewnić im szczęśliwe życie, a zostając wszystko bym zniszczyła. W końcu byłam szczęśliwa z Zayn’em. Lou nie zamierzał stawać na drodze do mojego szczęścia, ale chciałam, aby był przy mnie.
   Moje myśli coraz częściej krążyły wokół wyboru. Nie mogłam tego zrobić. Nie potrafiłam zdecydować, którego z nich kocham bardziej, bo kochałam ich na równo.
   Na początku myślałam, że minie trochę czasu i znów wszystko wróci do normy. Jednak myliłam się. Louis i Zayn cierpieli. Domyślili się, że kocham ich obu. Chyba obaj nie byli pewni co chcą z tym zrobić. Oboje chcieli mieć mnie na wyłączność, ale to było niemożliwe.
   Zastanawiacie się, skąd wiem, jak oni się czują? Widzę to po ich smutnych oczach, jak patrzą na mnie, gdy przytulam się do drugiego. Potrafiłam zorientować się, jakie uczucia nimi wtedy targają, chodź nie wiedziałam tego, że oni przeżywają to bardziej ode mnie. Zawsze myślałam, że to ja jestem ta słabsza. Myliłam się.
   Nie chciałam ich już dłużej krzywdzić. Sama nie potrafiłam ze sobą żyć. Musiałam odejść i wybrałam już sposób, jak to mam zrobić.
   I Zayn’a i Louis’a zawołałam do salonu. Wybrałam taki moment, aby nikogo więcej nie było w mieszkaniu. Już wcześniej się na to przygotowałam.
- Na pewno nie wiecie, dlaczego was tu zawołałam.- zaczęłam. Oboje zgodnie pokiwali głowami.- Chcę wam teraz powiedzieć, że obu was kocham. Wiem, że powinnam wybrać między wami, ale nie potrafię. Kocham Was i dlatego podjęłam decyzję. Muszę odejść. Mam nadzieję, że nie będziecie mnie zatrzymywać. Nie chcę tego, abyście mnie zatrzymywali. Nie potrafię was dłużej krzywdzić, dlatego podjęłam decyzję o swoim odejściu.
- Musisz to robić?- zapytał Zayn.
- Tak. Muszę odejść. To będzie nasze ostatnie spotkanie.
- Nie możesz nam tego zrobić.- zaprzeczył Lou.
- Mogę.- odpowiedziałam spokojnie.- To jedyne rozwiązanie.
   Zatrzymałam się na chwilę i popatrzyłam na ich przygnębione twarze. Było mi tak głupio.
- Zanim odejdę chciałabym wam coś dać.- wzięłam dwie koperty, które wcześniej leżały na stole i podałam je chłopakom.- To są moje listy dla was. Obiecajcie, że przeczytacie je dopiero wieczorem. Proszę, zróbcie to dla mnie.
- Dobrze. - obaj się zgodzili.
   Podeszłam do Lou. Złożyłam na jego ustach krótki pocałunek, to samo zrobiłam z Zayn’em. Nawet nie patrząc na nich wyszłam z domu. Wiedziałam, że chcieli mnie zatrzymać, ale oboje wiedzieli, że nie przekonają mnie do tego, abym została. I mieli rację.
   I tak walczyłam już ze swoimi uczuciami. Po pewnym czasie sama doszłam do wniosku, że odejście będzie najlepszym sposobem, aby zapomnieć. Nie potrafiłam dusić już tego w sobie. Każdy po pewnym czasie się podda. Mój czas właśnie nadszedł.
   Miałam nadzieję, że chłopcy nie złamią swojej obietnicy i nie przeczytają listów pożegnalnych wcześniej, bo z pewnością chcieliby mnie zatrzymać. Oni nie wiedzieli, co ma się za chwilę zdarzyć. Nikt nie spodziewał się tego, co mogło nastąpić.
   Nie wiem, co dokładnie czułam. Nie mogę dokładnie tego opisać. Nigdy nie popełniałam samobójstwa. Nie wiem co się wtedy czuje.
   Chyba jest we mnie strach. Strach tak wielki. Tak, z pewnością boję się tego, co mam zrobić.
   Muszę przejść długą drogę. Rozważam, czy to, aby na pewno dobra decyzja, czy to zrobić czy nie?  Już dawno doszłam do wniosku, że to jedyne rozwiązanie. Nie mogę teraz zrezygnować. Tak! Muszę być zdecydowana w tym, co chcę zrobić.
   Wiem tylko to, że nie mogę dłużej zostać. Nie chcę, aby ktoś przeze mnie cierpiał. Może moja decyzja też jakoś na nich wpłynie? Na pewno mniej, niż kochanie ich obu. Po jakimś czasie może zapomną. Na pewno niczego się nie domyślają, bo kto by pomyślał, że taka osoba jak ja będzie w  stanie popełnić samobójstwo? Każdy mógł to zrobić, ale nie ja. Właśnie to świadczy o tym, jak bardzo pozory mylą.

   Doszłam tam, gdzie chciałam. Poczekałam chwilę, a gdy zobaczyłam nadjeżdżający pociąg rzuciłam się pod niego. Oczywiście nie było szans, że przeżyję.
   Nie myślałam już o niczym. Wiedziałam jedynie, że podjęłam słuszną decyzję.

No cześć :)
Proszę, nie zabijajcie mnie. 
Chyba już wszyscy wiecie o tym, że to jest ostatni rozdział. Został mi jeszcze tylko epilog.
Kurde, wszędzie dodaję ostatnie rozdziały :) 
Bo opowieść o Larry'm też już powoli kończę :)
Rozdział dodałabym wcześniej, ale dzisiaj pierwszy raz wyszłam gdzieś z domu ( oprócz szkoły oczywiście)
Już powoli się nie wyrabiam.
Dodałabym rozdział jakieś pół godziny wcześniej, ale musiałam spakować się na pielgrzymkę.
Dzisiaj cały ranek się uczyłam, bo jutro nie będzie mnie w domu przez cały dzień, a na poniedziałek muszę przygotować się z 4 przedmiotów. 
Taak, już to widzę.
Wy też macie tak zawalony plan?
Ja w poniedziałek mam do 16:30, jak nie lepiej, bo wszystkie 3 klasy muszą nadrabiać 4 godziny w-f'u. Tak, też sądzę, że to jest głupie.
Zresztą poniedziałek nie jest aż taki najgorszy. Wtorek jest jeszcze lepszy! (czujecie ten sarkazm, prawda?) Mam na 7:15 i idę na 9 lekcji i kończę o 15:15. jak przyjdę do domu, to będzie 16:00 i w sumie to z pewnością nie będę miała na nic siły.
Wykończą mnie.
Myślałam, że druga klasa gimnazjum jest najgorsza, ale zdecydowanie się myliłam :(

A tak w ogóle, to rozdział z dedykacją dla Nelly!

Chyba czytasz mi w myślach, albo ja już robię się taka przewidywalna? Po prostu przeczuwałaś, że taki będzie koniec tego opowiadania i miałaś rację :)

Dobra, więcej się już nie rozpisuję, bo padam z nóg. 
To do epilogu! 

6 komentarzy:

  1. Ojeju, dla mnie rozdział *__* Bardzo ci za to dziękuję, bo jeszcze nikt nigdy mi niczego nie zadedykował <3
    Rozdział jest cudowny i genialnie opisany. Byłam na 85% pewna, że Cassie umrze na koniec, ale nie wiedziałam jak. Czasami się zastanawiałam czy umrze, a może jednak sie mylę i tak w kółko xD
    Ogólnie historia była fajna i jestem ci bardzo wdzięczna, że zaczęłaś ją pisać. Jestem także wdzięczna sobie, że zachciało mi się to w ogóle czytać, bo jestem bardzo leniwa i niewiele mi się chce :D
    U mnie w szkole jest podobnie, ale przynajmniej zawsze zaczynam od 8:00 (ale autobus mam o 7:20, a powrót różnie, czasami nawet o 16:00). Za tydzień mam już sprawdzian z biologii i angielskiego ...
    Więc na koniec, Dzięki za wspaniałe opowiadanie, z niecierpliwością wyczekuję epilogu, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Trochę mi smutno, ale to chyba lepsze zakończenie niż wybranie któregoś z nich (choć i tak liczyłam na lou ;) ) Nie mogę się doczekać epilogu, rozdział boski <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero teraz trafiłam na tego bloga i wydaje się dość fajny, chociaż po tym rozdziale nie przepadam za główną bohaterką. Zraniła ich w najgorszy sposób jaki mogła... :/
    Co do szkoły to też jestem w 3 kl. i w 100% się z tobą zgadzam. Każdy mi mówił, że to 2 klasa jest najgorsza, ale teraz zaczynam w to wątpić. Codziennie mam po 7,8 lekcji, na każdej z nich praktycznie z wszystkich przedmiotów pytają albo robią kartkówki ;/ I jakby tego było mało z każdego przedmiotu muszą pozadawać po kilkanaście stron czy coś :c
    ___________________________
    http://przekleci-idealnoscia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I też wkurza mnie to, że nagle mam 5h wf i 2h jakiejś głupiej techniki, która do niczego nie jest potrzebna + zaj. artystyczne ;') Akurat w 3kl kiedy z wszystkiego dają zajęcia dodatkowe żeby niby lepiej przygotować do testu musieli to dołożyć :/

      Usuń
  4. O nie ona nie moze sie zabic :( juz myslalam ze wszystko bedzie dobrze.
    Moze w epilogu jeszcze cos zmienisz ale pewnie nie.
    Ogolnie to bylo swietne opowiadanie i tak bardzo mi smutno ze juz sie konczy.
    Oczywiscie bede czytala to nastepne :)
    Co do szkoly to witajcie w klubie tez jestem w 3 gim a co do lekcji i sprawdzianow to wogole brak komentarza, masakra jakas :/ Mialam juz co najmniej 5 testow a dzis jeszcze kolejny z fizyki.
    Dobra koncze te moje wywody, zycze Ci powodzenia w szkole :*
    Pozdrawiam i do epilogu :D Ania

    OdpowiedzUsuń