Perspektywa Cassie.
Przyjechaliśmy do
domu. Do domu w którym mogłam być szczęśliwa. Do domu, który mogłam dzielić z
najlepszymi przyjaciółmi. Nie żałowałam niczego. Czułam się spełniona i
szczęśliwa. Nareszcie mogłam stwierdzić, że jest mi dobrze.
Louis wniósł moje
walizki do domu. Wszyscy ucieszyli się na mój widok. Usiadłam z nimi w salonie,
ponieważ musiałam odpocząć. Malik dobrze się mną zajął i już po chwili mogłam
siedzieć wtulona w niego opowiadając o wszystkim, co się wydarzyło. Miałam
wyrzuty sumienia. I to ogromne. Chciałam powiedzieć Zayn’owi, że całowałam się
z Lou, że też coś do niego czuję, ale nie mogłam tego zrobić. Nie chciałam go
stracić. Udawałam myśląc, że kiedyś o tym zapomnę.
Byłam pośród przyjaciół, którzy byli w stanie
się mną zaopiekować i być ze mną w trudnych sytuacjach. Mogłam na nich liczyć.
I tak cały dzień
spędziliśmy na śmianiu się. Pod wieczór mogłam odpocząć i razem z Zayn’em leżeć
na łóżku i cieszyć się z tego, że mamy siebie. W końcu mieliśmy trochę czasu
dla siebie. Mogliśmy się zachwycać sobą, naszą miłością.
- Zayn, dziękuję, że jesteś.- szepnęłam mu do ucha.
- To ja dziękuję. W końcu przy kimś jestem naprawdę szczęśliwy.-
powiedział.
Jest szczęśliwy?
Ze mną? A ja? Kocham go, ale chyba kocham również Lou. Czy to jest możliwe, że
kocham dwóch chłopaków na raz? Może mi przejdzie.
- A co z Lou?- zapytał nagle Zayn.
- Sama nie wiem.- powiedziałam i posmutniałam. Zayn oczywiście
musiał to zauważyć.
- Kochanie, co jest? Dlaczego jesteś smutna.- nie
odpowiedziałam. Naprawdę nie chciałam go okłamywać.- Czy to ma cos wspólnego z
Lou?
- Tak.- przyznałam.
- Cassie, co się stało?
- Ach, to nic ważnego. Po prostu jestem przemęczona. Uwierz
mi.- wysiliłam się do tego, aby się uśmiechnąć.
Musiałam
przemyśleć pewne sprawy.
- No dobrze.- powiedział Zayn niepewnie. Znów się w niego
wtuliłam.
Zaczął równomiernie
oddychać. Zasnął. Ja niestety miałam za dużo myśli na głowie, aby to zrobić.
Niektórzy zakładali,
że będę mogła być szczęśliwa z Lou. To prawda, że kiedyś się kochaliśmy, ale
czas zmienia ludzi. Nasze charaktery kompletnie się zmieniły. Nie mogliśmy się
już dogadać. Nie potrafiliśmy znaleźć wspólnego języka. Chyba nie potrafilibyśmy
odbudować miłości, która była kiedyś pomiędzy nami. Nawet przyjaźń pomiędzy
nami nie mogła przetrwać. Za wiele błędów popełniliśmy. Czasu nie mogliśmy już
cofnąć. Chyba brakowało mi tego, co było kiedyś. Chciałam do tego powrócić. To
były najlepsze czasy w moim życiu. Nie potrafiłam o nich tak po prostu zapomnieć.
Co z tego, że cierpiałam. Może to był czas na to, aby dać nam jeszcze jedną
szansę? Sama nie wiedziałam, co zrobić. Nie mogłam go już ranić.
Zayn pomógł mi.
Bardzo mi pomógł. To była osoba, która podniosła mnie z dołka, która pokazała
mi jak kochać, jak żyć. Byłam mu bardzo wdzięczna. Kochałam go. Naprawdę go
kochałam. Ale czy to powinno wystarczyć? Czy naprawdę chciałam spędzić z nim
resztę życia?
Chciałam. Ale
również miałam nadzieję, że Louis będzie przy mnie. Nie! Przecież nie mogłam
kochać ich dwóch na raz!
Musiałam któregoś wybrać. Musiałam. Chyba, że…. istniał
jeszcze jeden wybór. Dość bolesny dla nas. Ale po co miałam żyć? W tamtym
czasie nic już nie miało dla mnie sensu. Nie chciałam patrzeć na to, jak się o
mnie kłócą. Nie chciałam zniszczyć ich przyjaźni. Nie mogłam na to pozwolić.
To dziwne. Musiałam
się zastanowić. Wiedziałam, że ludzie często nas zawodzą. Tak również było w
moim przypadku. Najpierw byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, w których rodziło
się wielkie uczucie. Darzyliśmy siebie zaufaniem. Kochaliśmy się, ale żadne z nas
nie odważyło się powiedzieć tego na głos. Skrywaliśmy uczucie głęboko w sobie
bojąc się odrzucenia.
Mnie i Zayn’owi pomogła jedna rozmowa, która
przyczyniła się do tego, że się przełamaliśmy i wyznaliśmy sobie miłość.
Ja i Lou byliśmy
stworzeni dla siebie. Co z tego, że jeden malutki błąd przekreślił naszą
znajomość? Staliśmy się wrogami. Ja nienawidziła go, ponieważ mnie zostawił, a
on bił się z myślami co robić. Sam chyba nawet nie wiedział kogo kocha.
Mnie i Zayn’a od
początku coś połączyło. Byliśmy przeznaczeni dla sobie. Od takiego
przeznaczenia nie można uciec. Chodźmy
nie wiadomo jak było źle, jak bardzo starałbyś się, nigdy od tego nie uciekniesz.
W tym przypadku miłość
była czymś więcej niż tylko uczuciem. Była sposobem bycia. Dlaczego ludzie się
kochają? Ponieważ chcą tak zaznać szczęścia. Czasem na ślepo szukają miłości i
na siłę próbują jej zaznać. To tak nie działa. Miłość przychodzi
niespodziewanie i właśnie tu jest jej magia. Tylko, dlaczego musiałam kochać
dwóch chłopaków na raz?
Starałam się poradzić
sobie w życiu. Moi rodzice nie zrozumieli swojego błędu. Jednak nie obchodziło
mnie to. Oni żyli swoim życiem, a ja swoim. Może jeszcze kiedyś sobie o mnie
przypomną? Kto wie. Może zdają sobie sprawę, że mnie kochali, gdy zrobię to.
W tej niebywałej
historii prawie każdy był szczęśliwy. Dlaczego prawie każdy? Ponieważ była
jedna skryta osoba, która cierpiała. Mianowicie byłam to ja. Czułam się
rozdarta, ponieważ nie wiedziałam, kogo mam kochać. Zayn czy Louis? Dlaczego
musiałam podjąć taki wybór? Nie chciałam tego robić. Nie chciałam wybierać
między nimi, dlatego zdecydowałam zrobić się coś innego. Coś, przez co mogłam
od nich odejść i pozwolić im żyć. Żyć beze mnie. I tak już dużo szkód
wyrządziłam. Nie potrafiłam tak dłużej żyć. Nie mogłam. Oni przez mnie
cierpieli, a ja nawet nie miałam pojęcia, jak mogę im pomóc. Oboje nie potrafili
patrzeć, jak jestem szczęśliwa z tym drugim. To ich bolało. Nie potrafiłam tak
żyć. Nie umiałam ułożyć sobie życia na nowo. Zrozumiałam, że musiałam coś z tym
zrobić. Najlepiej byłoby, jeżeli zniknęłabym z ich życia. Raz, a dobrze. Chyba
w końcu tego chciał los. Nie potrafiłam nic z tym zrobić.
Chciałam być z
nimi dwoma na raz, ale nie mogłam tego zrobić. To było nie do pomyślenia.
Chciałam zapewnić im szczęśliwe życie, a zostając wszystko bym zniszczyła. W
końcu byłam szczęśliwa z Zayn’em. Lou nie zamierzał stawać na drodze do mojego
szczęścia, ale chciałam, aby był przy mnie.
Moje myśli coraz
częściej krążyły wokół wyboru. Nie mogłam tego zrobić. Nie potrafiłam
zdecydować, którego z nich kocham bardziej, bo kochałam ich na równo.
Na początku
myślałam, że minie trochę czasu i znów wszystko wróci do normy. Jednak myliłam
się. Louis i Zayn cierpieli. Domyślili się, że kocham ich obu. Chyba obaj nie
byli pewni co chcą z tym zrobić. Oboje chcieli mieć mnie na wyłączność, ale to
było niemożliwe.
Zastanawiacie się,
skąd wiem, jak oni się czują? Widzę to po ich smutnych oczach, jak patrzą na
mnie, gdy przytulam się do drugiego. Potrafiłam zorientować się, jakie uczucia
nimi wtedy targają, chodź nie wiedziałam tego, że oni przeżywają to bardziej
ode mnie. Zawsze myślałam, że to ja jestem ta słabsza. Myliłam się.
Nie chciałam ich
już dłużej krzywdzić. Sama nie potrafiłam ze sobą żyć. Musiałam odejść i
wybrałam już sposób, jak to mam zrobić.
I Zayn’a i Louis’a
zawołałam do salonu. Wybrałam taki moment, aby nikogo więcej nie było w
mieszkaniu. Już wcześniej się na to przygotowałam.
- Na pewno nie wiecie, dlaczego was tu zawołałam.-
zaczęłam. Oboje zgodnie pokiwali głowami.- Chcę wam teraz powiedzieć, że obu
was kocham. Wiem, że powinnam wybrać między wami, ale nie potrafię. Kocham Was
i dlatego podjęłam decyzję. Muszę odejść. Mam nadzieję, że nie będziecie mnie
zatrzymywać. Nie chcę tego, abyście mnie zatrzymywali. Nie potrafię was dłużej
krzywdzić, dlatego podjęłam decyzję o swoim odejściu.
- Musisz to robić?- zapytał Zayn.
- Tak. Muszę odejść. To będzie nasze ostatnie spotkanie.
- Nie możesz nam tego zrobić.- zaprzeczył Lou.
- Mogę.- odpowiedziałam spokojnie.- To jedyne rozwiązanie.
Zatrzymałam się na
chwilę i popatrzyłam na ich przygnębione twarze. Było mi tak głupio.
- Zanim odejdę chciałabym wam coś dać.- wzięłam dwie
koperty, które wcześniej leżały na stole i podałam je chłopakom.- To są moje
listy dla was. Obiecajcie, że przeczytacie je dopiero wieczorem. Proszę,
zróbcie to dla mnie.
- Dobrze. - obaj się zgodzili.
Podeszłam do Lou.
Złożyłam na jego ustach krótki pocałunek, to samo zrobiłam z Zayn’em. Nawet nie
patrząc na nich wyszłam z domu. Wiedziałam, że chcieli mnie zatrzymać, ale
oboje wiedzieli, że nie przekonają mnie do tego, abym została. I mieli rację.
I tak walczyłam
już ze swoimi uczuciami. Po pewnym czasie sama doszłam do wniosku, że odejście
będzie najlepszym sposobem, aby zapomnieć. Nie potrafiłam dusić już tego w
sobie. Każdy po pewnym czasie się podda. Mój czas właśnie nadszedł.
Miałam nadzieję,
że chłopcy nie złamią swojej obietnicy i nie przeczytają listów pożegnalnych
wcześniej, bo z pewnością chcieliby mnie zatrzymać. Oni nie wiedzieli, co ma się
za chwilę zdarzyć. Nikt nie spodziewał się tego, co mogło nastąpić.
Nie wiem, co
dokładnie czułam. Nie mogę dokładnie tego opisać. Nigdy nie popełniałam
samobójstwa. Nie wiem co się wtedy czuje.
Chyba jest we mnie
strach. Strach tak wielki. Tak, z pewnością boję się tego, co mam zrobić.
Muszę przejść długą
drogę. Rozważam, czy to, aby na pewno dobra decyzja, czy to zrobić czy nie? Już dawno doszłam do wniosku, że to jedyne
rozwiązanie. Nie mogę teraz zrezygnować. Tak! Muszę być zdecydowana w tym, co
chcę zrobić.
Wiem tylko to, że
nie mogę dłużej zostać. Nie chcę, aby ktoś przeze mnie cierpiał. Może moja decyzja
też jakoś na nich wpłynie? Na pewno mniej, niż kochanie ich obu. Po jakimś
czasie może zapomną. Na pewno niczego się nie domyślają, bo kto by pomyślał, że
taka osoba jak ja będzie w stanie
popełnić samobójstwo? Każdy mógł to zrobić, ale nie ja. Właśnie to świadczy o
tym, jak bardzo pozory mylą.
Doszłam tam, gdzie
chciałam. Poczekałam chwilę, a gdy zobaczyłam nadjeżdżający pociąg rzuciłam się
pod niego. Oczywiście nie było szans, że przeżyję.
Nie myślałam już o
niczym. Wiedziałam jedynie, że podjęłam słuszną decyzję.
No cześć :)
Proszę, nie zabijajcie mnie.
Chyba już wszyscy wiecie o tym, że to jest ostatni rozdział. Został mi jeszcze tylko epilog.
Kurde, wszędzie dodaję ostatnie rozdziały :)
Bo opowieść o Larry'm też już powoli kończę :)
Rozdział dodałabym wcześniej, ale dzisiaj pierwszy raz wyszłam gdzieś z domu ( oprócz szkoły oczywiście)
Już powoli się nie wyrabiam.
Dodałabym rozdział jakieś pół godziny wcześniej, ale musiałam spakować się na pielgrzymkę.
Dzisiaj cały ranek się uczyłam, bo jutro nie będzie mnie w domu przez cały dzień, a na poniedziałek muszę przygotować się z 4 przedmiotów.
Taak, już to widzę.
Wy też macie tak zawalony plan?
Ja w poniedziałek mam do 16:30, jak nie lepiej, bo wszystkie 3 klasy muszą nadrabiać 4 godziny w-f'u. Tak, też sądzę, że to jest głupie.
Zresztą poniedziałek nie jest aż taki najgorszy. Wtorek jest jeszcze lepszy! (czujecie ten sarkazm, prawda?) Mam na 7:15 i idę na 9 lekcji i kończę o 15:15. jak przyjdę do domu, to będzie 16:00 i w sumie to z pewnością nie będę miała na nic siły.
Wykończą mnie.
Myślałam, że druga klasa gimnazjum jest najgorsza, ale zdecydowanie się myliłam :(
A tak w ogóle, to rozdział z dedykacją dla Nelly!
Chyba czytasz mi w myślach, albo ja już robię się taka przewidywalna? Po prostu przeczuwałaś, że taki będzie koniec tego opowiadania i miałaś rację :)
Dobra, więcej się już nie rozpisuję, bo padam z nóg.
To do epilogu!
Ojeju, dla mnie rozdział *__* Bardzo ci za to dziękuję, bo jeszcze nikt nigdy mi niczego nie zadedykował <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny i genialnie opisany. Byłam na 85% pewna, że Cassie umrze na koniec, ale nie wiedziałam jak. Czasami się zastanawiałam czy umrze, a może jednak sie mylę i tak w kółko xD
Ogólnie historia była fajna i jestem ci bardzo wdzięczna, że zaczęłaś ją pisać. Jestem także wdzięczna sobie, że zachciało mi się to w ogóle czytać, bo jestem bardzo leniwa i niewiele mi się chce :D
U mnie w szkole jest podobnie, ale przynajmniej zawsze zaczynam od 8:00 (ale autobus mam o 7:20, a powrót różnie, czasami nawet o 16:00). Za tydzień mam już sprawdzian z biologii i angielskiego ...
Więc na koniec, Dzięki za wspaniałe opowiadanie, z niecierpliwością wyczekuję epilogu, pozdrawiam :*
Super *.*
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się takiego zakończenia. Trochę mi smutno, ale to chyba lepsze zakończenie niż wybranie któregoś z nich (choć i tak liczyłam na lou ;) ) Nie mogę się doczekać epilogu, rozdział boski <3
OdpowiedzUsuńDopiero teraz trafiłam na tego bloga i wydaje się dość fajny, chociaż po tym rozdziale nie przepadam za główną bohaterką. Zraniła ich w najgorszy sposób jaki mogła... :/
OdpowiedzUsuńCo do szkoły to też jestem w 3 kl. i w 100% się z tobą zgadzam. Każdy mi mówił, że to 2 klasa jest najgorsza, ale teraz zaczynam w to wątpić. Codziennie mam po 7,8 lekcji, na każdej z nich praktycznie z wszystkich przedmiotów pytają albo robią kartkówki ;/ I jakby tego było mało z każdego przedmiotu muszą pozadawać po kilkanaście stron czy coś :c
___________________________
http://przekleci-idealnoscia.blogspot.com/
I też wkurza mnie to, że nagle mam 5h wf i 2h jakiejś głupiej techniki, która do niczego nie jest potrzebna + zaj. artystyczne ;') Akurat w 3kl kiedy z wszystkiego dają zajęcia dodatkowe żeby niby lepiej przygotować do testu musieli to dołożyć :/
UsuńO nie ona nie moze sie zabic :( juz myslalam ze wszystko bedzie dobrze.
OdpowiedzUsuńMoze w epilogu jeszcze cos zmienisz ale pewnie nie.
Ogolnie to bylo swietne opowiadanie i tak bardzo mi smutno ze juz sie konczy.
Oczywiscie bede czytala to nastepne :)
Co do szkoly to witajcie w klubie tez jestem w 3 gim a co do lekcji i sprawdzianow to wogole brak komentarza, masakra jakas :/ Mialam juz co najmniej 5 testow a dzis jeszcze kolejny z fizyki.
Dobra koncze te moje wywody, zycze Ci powodzenia w szkole :*
Pozdrawiam i do epilogu :D Ania