niedziela, 7 września 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 30

Perspektywa Cassie.
   Nie potrafię określić jak bardzo byłam wtedy zdruzgotana, jak bardzo cierpiałam, ile łez wylałam. Wszystko straciło sens. Rodzice mnie nie cierpieli. Sądzili, że jestem nic nie wartą córką. Wprawdzie nie powiedzieli mi tego wprost, ale domyśliłam się tego po tym, jak na mnie patrzyli. Sądzili, że jestem zwykłą dziwką. Kurwa, ja sama siebie za taką uważam. Jestem nikim.
   A Louis? Zawiódł mnie. Dlaczego nie przyjechał? Napisał mi, że tutaj jedzie, poprosiłam, aby moi rodzice napisali mu gdzie jestem. Po to dałam im moją komórkę, a on co? Olał mnie. Chciałam, aby tutaj był. Przecież obiecał… Po prostu ma w dupie mnie i dziecko. Zresztą, co mi tam po dziecku, skoro jego już nie ma.
   Nie ma to jak znaleźć się w szpitalu! Moja ciąża była zagrożona. Straciłam dziecko. A teraz musiałam  zostałam na obserwacji. Super! Chciałabym, aby Lou był teraz przy mnie i próbował mnie pocieszyć, a on  mnie zawiódł. Przecież mogłam się tego spodziewać. W ogóle, to co ja sobie wyobrażałam? Byłam na tyle głupia, że uwierzyłam mu. Uwierzyłam cholernemu zdrajcy! Myślałam, że przyjedzie, a ja będę mogła się wtulić w jego ramiona i wypłakać, że będę mogła się jemu wyżalić, że spróbujemy jakoś znaleźć wyjście z tej przeklętej sytuacji. Gówno prawda! Tak bardzo chciałabym go teraz zobaczyć, chwycić za rękę i powiedzieć mu, że jest dla mnie ważny. Przecież tego nie zrobię!
   Może gdyby Zayn tutaj był. Odkąd go poznałam, moje życie się zmieniło. I to na lepsze. Gdybym była jeszcze w moim starym mieście z Michael’em nie wiem, czy czasem nie leżałabym już w trumnie, bo z pewnością zaćpałabym się na śmierć. Do tego na pewno by doszło. Prędzej czy później. Przecież taka właśnie jestem. Ulegam presji otoczenia, ponieważ chcę być taka, jak oni. Właśnie tego moi rodzice chcieli uniknąć. Chcieli, abym jeszcze żyła. Nie wiem, czy mogę im za to dziękować. Teraz chyba żałują swojej decyzji.
   Starałam się opanować wspomnienia, które nasuwały mi się na myśl, ale to było zbyt trudne. Żałowałam kilku gestów, kilkunastu słów a co najważniejsze żałowałam jednego wydarzenia- tego, że nie powiedziałam osobiście Zayn’owi, że jestem w ciąży z Lou. Gdyby dowiedział się tego ode mnie może wszystko inaczej by się potoczyło? Już sama nie wiedziałam.

Perspektywa Louis’a.
   Nie poddałem się. Następnego dnia wsiadłem w samochód i zaparkowałem go blisko domu Cass. Postanowiłem czekać i obserwować wszystko. Może nie powinienem, ale chciałem się dowiedzieć, co się dzieje. Przecież tutaj chodziło o najbliższe mi osoby. Osoby, które kocham.
   Po godzinie jej rodzice, ( jeżeli oczywiście to byli jej rodzice ) pojechali gdzieś. Postanowiłem nie być taki wścibski i nie śledziłem ich. Czekałem aż przyjadą znów. Nie wiem, co mnie do tego skłoniło, ale coś w środku podpowiadało mi, abym nie wracał do domu, tylko czekał. Także nie mogłem dać sobie z tym spokoju, nie mogłem zrezygnować.
   Po jakimś czasie rodzice Cass wrócili. Pomagali wysiąść jakiejś dziewczynie z samochodu. Od razu rozpoznałem, że to Cassie. Wyglądała na osłabioną i zmarnowaną. Coś było nie tak. Szybko wyszedłem z samochodu, ale Cass mnie nie zauważyła. Zniknęła za drzwiami domu. Widział mnie jedynie jej ojciec.
- Okłamał mnie pan.- zauważyłem podbiegając do niego.
- Nie twoja sprawa gówniarzu. Odczep się od naszej córki. - powiedział.
- Przecież jestem jej przyjacielem. Mam prawo się z nią spotkać!- krzyknąłem. Wiedziałam, że mnie nienawidzi. Nie znosi mnie. Można było poznać to po tym, jak się odnosił, jak na mnie patrzył. Zrobiłby wszystko, abym nie mógł się zobaczyć z Cassie. Tylko nie wie, że ja się nie poddam. Z pewnością nie zostawię tak tej sprawy.
- Nie masz prawa do niczego.
- Jeszcze się przekonamy.- powiedziałem i odszedłem.
   Ponownie wsiadłem do samochodu i czekałem. Zastanawiałem się, jak ona może żyć z takimi rodzicami?! Przecież ja sam nie wytrzymałbym z nimi ani chwili. Zabraniają mi się z nią spotkać. Przecież to niedorzeczne! Tak nie może być. Co oni sobie wyobrażają?!
   Nie uda im się. Nie uda im się nas rozłączyć. Chcę się zając tym dzieckiem i nic mnie nie powstrzyma. Jestem za bardzo uparty.
   Po chwili zobaczyłem, że jej rodzice wychodzą z domu i wsiadają do samochodu. Odjechali… Teraz mogłem porozmawiać z Cassie.
   Gdy jej rodzice oddalili się na bezpieczną odległość, tak, że nie mogli mnie zauważyć, ruszyłem do drzwi państwa Rive. Zapukałem i chwilę musiałem czekać, aż ktoś mi otworzy. W progu zobaczyłem Cassie.
- Louis?- zapytała zdezorientowana.
- Cześć Cass.- odpowiedziałem z uśmiechem.
- Masz czelność tutaj przychodzić? Po tym wszystkim?- zapytała. W jej oczach widziałem złość. Złość, która była spowodowana przeze mnie.
- Co się stało?- zapytałem.
- Miałeś przyjechać. Moi rodzice wysłali ci SMS’a, że jestem w szpitalu.- przyznała, a mnie zatkało.
- W szpitalu? W jakim szpitalu?
- O niczym nie wiesz?- zapytała łagodniej. Spojrzała na mnie zdziwiona. To wszystko było sprawką jej rodziców, a ona o niczym nie wiedziała.
- Nie. Nikt nie napisał mi żadnego SMS’a.- przyznałem patrząc jej w oczy. Chciałem, aby wiedziała, że nie kłamię. I chyba mi uwierzyła.
- To niemożliwe. Moi rodzice obiecali, że do ciebie napiszą.- powiedziała zdezorientowała.
- Z tego co zauważyłem, robią wszystko, abyśmy nie byli razem. Oni mnie nienawidzą.
- Wejdź.- poprosiła i otworzyła drzwi do szeroka. Weszliśmy do mieszkania i Cassie opadła na sofę. Usiadłem obok niej i chwyciłem ją za rękę.
- Dlaczego byłaś w szpitalu?- zapytałem. Tak bardzo się o nią bałem. Nie chciałem, aby cierpiała, aby działa się jej krzywda.
- Ciąża była zagrożona. Dziecka już nie ma- powiedziała cicho, że ledwo ją usłyszałem. Pozwoliłem się jej do mnie przytulić. Poczułem przyjemne ciepło i motylki w brzuchu. Naprawdę ją kochałem. I tak jak jej było mi przykro z powodu dziecka. W końcu byłem jego ojcem.
- Jak to?- zapytałem.
- Nie wiem. Nie wiem, jak do tego doszło.
- Cassie. Nie wiem, jak na to zareagujesz, ale chciałbym być przy tobie w tych chwilach. Chciałbym cię wspierać. Pozwolisz mi na to?- zapytałem.
- Naprawdę tego chcesz?
- Tak. Kocham cię.- powiedziałem.
- Lou. Tak za tobą tęskniłam. Przepraszam za wszystko.- powiedziała i mocno się do mnie przytuliła.
   Trwaliśmy w swoich ramionach. Nareszcie byłem szczęśliwy. Miałem ją. Ważne, że była przy mnie.
- Cassie. Twoi rodzice nie zgodzą się, abyśmy byli teraz razem. Wygonią mnie z domu.- zauważyłem.
- Wiem o tym. Musimy coś zrobić.- zaczęła.
- Co masz na myśli?
- Uciekniemy?- zaproponowała, a ja spojrzałem na nią zdziwiony.
- Chcesz to zrobić?- zapytałem.
- Tak. Zresztą moi rodzice nawet nie zauważą, że mnie nie ma. Nienawidzą mnie.
- Tak samo jest ze mną.- zaśmiałem się.
- To co, jesteś gotowy?- zapytała.
- Ale już?
- Tak. Jestem spakowana. Nie ruszałam niczego z torby, odkąd się tutaj przeprowadziłam. Możemy ruszać. Nie chcę zostać dłużej w tym domu.- uśmiechnęła się do mnie. Przerwałem nasze przytulanie. Położyłem dłonie na jej ramiona i spojrzałem jej w oczy.
- Jesteś tego pewna?- zapytałem.
- Na 100%.
- A więc jedźmy.- rzuciłem.
- Musisz wziąć walizki, ponieważ ja nie mogę nic nosić.- poinformowała mnie.
   Razem weszliśmy do jej pokoju i posprawdzaliśmy czy aby wszystko jest spakowane. Dopakowaliśmy parę rzeczy. Później Cassie napisała karteczkę do swoich rodziców.

Wyjechałam tam, gdzie będę szczęśliwa. Jeżeli kiedyś przypomnicie sobie o mnie, to możecie zadzwonić.
~ Cassie.

   I razem wyszliśmy z tego mieszkania. Na twarzy Cass malowała się ulga. Była szczęśliwa, że jest ze mną, a nie z rodzicami. W ogóle nie żałowała swojej decyzji. Powiedziała, że mnie kocha i nie wyobraża sobie życia beze mnie. Tylko dlaczego wtedy dostrzegłem smutek w jej oczach? Tego nie wiedziałem.  A gdy zapytałem ją czy jest zdecydowana opuścić swoich rodziców odpowiedziała mi:
- Chcieli rozłączyć mnie i ciebie. Chcieli odseparować od siebie miłość. Wybrałam osobą, która jest dla mnie ważniejsza. Powinni to zrozumieć. A jeżeli nie, to znaczy, że nigdy mnie nie kochali.
   I tak właśnie przyznała się po raz kolejny, że mnie kocha.


Hej hej!
No więc osobiście przyznam, że jakoś nie lubię tego rozdziału, ale nie mogłam go pominąć :(
Muszę przyznać, że powoli zbliżamy się do końca :)
Ale nie martwcie się. Na pewno się w Wami nie rozstanę.
Nie odpuszczę tak łatwo :)
Wrócę tutaj z nową historią :)
I jak myślicie, który z chłopaków będzie w niej uczestniczył w roli głównej?
Tego Wam nie zdradzę, chodź jak za jakiś czas zacznę zmieniać wygląd bloga, to się przekonacie :)

Aha i następny rozdział pojawi się najprawdopodobniej w następny weekend, ale jeszcze nie jestem pewna. 
Mam dużo nauki, a wy?
Miałabym się fajnie, jakby mi nie dowalili dodatkowych 4 lekcji w tygodniu xD
A jutro mam sprawdzian z polskiego... ratujcie :c
Wy też tak macie?

No to chyba na tyle.

Kocham Was ♥

7 komentarzy:

  1. Fajny rozdział *-*
    Ja jutro mam akurat wolne od szkoły xd ale już za tydzień zaczynają się sprawdziany i karykówki -,- ogólnie mam w cholere lekcji i późno autobus :/
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jaki cudowny!! Tak bardzo chciałam żeby była z Lou :)) Tylko... co z Zaynem?? Czekam niecierpliwie na następny! <3 Ola xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Mowilam Ci juz ze Cie kocham jesli nie to mowie to teraz <3 zajebisty rozdzial no i sie doczekalam!! :) Bylam cierpliwa i w koncu Lou i Cassie sa razem a ja skacze ze szczescia. Szkoda ze to juz koniec przywiazalam sie bardzo do tej historii bo bylam od samego poczatku :( Fajnie by bylo gdyby kolejne opowiadanie bylo o Harrym no zobaczymy :)
    O szkole wole nawet nie wspominac mamy codziennie po 8 lekcji + jeszcze zajecia dodatkowe ehh masakra i juz zdazylismy miec w szkole kartkowke z angielskiego wiec na serio nie marnujemy czasu.
    Zycze Ci samych sukcesow i swietnych ocen, pozdrawiam i czekam na nn <3 Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. hej :)
    Nominowałam Cię do VBA!! :D
    Więcej informacji u mnie :)
    live-in-your-dream.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mów mi nic o szkole.... Rozdział wspaniały *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Trafiłam tu przypadkiem, aczkolwiek tego nie żałuje!
    Fenomenalny blog! Oryginalna fabuła ;) Czego chcieć więcej :D?
    No tak następnego rozdziału który jak mam nadzieję pojawi się już niebawem!
    Szkoła.. Echh szkoda nawet gadać!
    Czekam na nn ;)
    Pozdrawiam i życzę weny kochana ;)

    http://effective-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń