piątek, 16 maja 2014

Don't Let Me Go - ROZDZIAŁ 10

   Siedziałam w samochodzie myśląc o tym, co może mnie jeszcze spotkać. Nie wiem, jak rodzicom udało się mnie namówić na tą całą przeprowadzkę. Nowy pokój, okolica, otoczenie... Czuję, że mogę sobie z tym wszystkim nie poradzić. Czy to nie jest dla mnie zbyt wiele? Jedyne, co może być dobre w tej całej sytuacji to to, że w każdym momencie mogę wrócić do Michael’a i jego paczki. Pozwolili mi na to. Sama się temu dziwię. Mój chłopak powiedział mi, że będzie na mnie czekać. Chcę go jak najszybciej odwiedzić. Może nie jesteśmy w jakimś wspaniałym związku, ale dobre i to. Już się do tego przyzwyczaiłam. I znów się wszystko zmienia. To takie niesprawiedliwe! Dlaczego nikt mnie nie posłuchał? Przecież powinni wiedzieć, co ja o tym myślę. Powinni wiedzieć, że się z tym wszystkim nie zgadzam.
- Już jesteśmy.- powiedziała mama. Spojrzałam za okno i zobaczyłam masywny dom. Ach, czyli to tu będę mieszkać? Na to wszystko wskazuje. Szkoda tylko, że tak daleko od moich starych znajomych. Będę
musiała nauczyć się żyć od nowa. Dam radę, albo polegnę. Teraz tylko one mnie zależy Muszę zdecydować  którą drogę wybiorę. Poradzę sobie z tym? Podobno jestem silna. Coś chyba wymyślę. Tylko ile zajmie mi to czasu?
   Wyszłam z samochodu i dokładniej przyjrzałam się domowi. Był koloru białego i posiadał mały ogródek, na którym rosły prześliczne kwiatki.  Może jednak nie jest tu aż tak źle? Wszystko było otoczone średniej wielkości, drewnianym płotem.
   Wzięłam swoją walizkę i ruszyłam za mamą. Otworzyła ona furtkę i znaleźliśmy się na placu domu. Kamienną ścieżką doszłyśmy do drzwi, które matka otworzyła. Weszłyśmy do środka. A więc witaj nowe życie!
   Przedpokój był w kolorze beżu. Na ziemi poukładane były czarne kafelki, a ściany były puste. W moim starym domu było inaczej. Wszędzie były porozwieszane fotografie, bądź jakieś obrazy, a tutaj? Totalna pustka. To dla mnie bardzo dziwne. Wiem o tym, że to kwestia przyzwyczajenia. Nie ma się co martwić. Będzie dobrze.
- Gdzie jest mój pokój?- zapytałam gdy zdjęłam buty.
- Na górze, drugie drzwi po lewo.- odpowiedziała mama, posyłając mi delikatny uśmiech. To miała być zachęta? Niech sobie nie myśli, że tak łatwo mnie przekabaci. Ja dalej jestem na nią zła, za to, że musieliśmy się przeprowadzić i tym samym zostałam zmuszona do zakończenia moich znajomości. Oj, nie. Musi wiedzieć, że ze mną nie będzie tak łatwo. Jestem bardzo uparta i ona z pewnością jest tego świadoma.
   Weszłam po dębowych, kręconych schodach na górę, ciągnąc za sobą walizkę. Znalazłam się w białym holu, który też wypełniała pustka. Będę musiała coś z tym zrobić.
   Otworzyłam drugie drzwi, tak jak mówiła matka i weszłam do pomieszczenia. Mój pokój był dość wielki. W kolorze fioletu, tak jak sobie tego zażyczyłam. Pod masywnym oknem o białych ramach, stało moje łóżko. Właśnie tak, jak to sobie wymarzyłam. Po prawo znajdowała się wielka szafa. Dość jasna i… pusta. No tak, muszę ją wypełnić moimi ubraniami, ale to zrobię za chwilę. Teraz nie mam na to ochoty. Po lewo znajdowało się biurko, a nad nim wisiała korkowa tablica.
   Postawiłam walizkę w rogu pokoju i usiadłam na łóżko. Co ja miałam teraz robić? Czułam się, jakbym tutaj nie pasowała.
   Znudzona tym wszystkim zaczęłam wkładać swoje ubrania do szafy, aby później mieć z tym spokój. Gdy skończyłam pracę, zeszłam na dół do salonu, wymalowanego na jasny brąz z białą sofą i dwoma fotelami, również w tym kolorze. Między nimi stał mały, szklany stolik. Podłoga była wyłożona jasnymi panelami. Na przeciw kompletu stała półeczka, na której był ustawiony telewizor. Po przeciwnej stornie znajdowała się szafeczka z książkami. Muszę przyznać, że nie byłam przyzwyczajona do takiego widoku. To wszystko było dla mnie nowe i najprawdopodobniej będę musiała się do tego przyzwyczaić, bo nie ma szans, abym namówiła rodziców, żebyśmy wrócili do starego miejsca zamieszkania.
- Idę się przejść.- przyznałam i bez usłyszenia zgody wyszłam na dwór. Nie obchodziło mnie to, co moi rodzice sobie o mnie pomyślą. Miałam to gdzieś. Już i tak mają o mnie złą opinią. Chyba już bardziej jej nie zniszczę.
    Pogoda jak na Londyn była dość dobra. W prawdzie nie było upału, ale słońce świeciło i nie padało. A to już była jakiś plus.
- Cześć.- usłyszałam czyiś głos. Rozejrzałam się i zobaczyłam dziewczynę, która stała za płotem. Najwyraźniej była moją nową sąsiadką. Nic jej nie odpowiedziałam. Nie szukam nowych znajomych.- Jesteście tutaj nowi?- zapytała, aby podtrzymać rozmowę. Wyszłam na ulicę, a ona ruszyła za mną.- Jestem Ruby.- przedstawiła się. Spojrzałam na nią. Była piękną blondynką o filigranowej figurze i zielonych oczach.
- Cassie.- przedstawiłam się. Nie miałam innego wyjścia. Chyba będę na nią skazana, bo tak łatwo się ode mnie nie odczepi.
- Dzisiaj się tutaj przeprowadziliście?- zapytała. Ruszyła obok mnie i razem szłyśmy, zwiedzając okolicę. Mijałyśmy szeregi różnokolorowych domów, a czasem przejechał obok nas samochód.
- Przed chwilą.- przyznałam.
- Jesteś mało rozmowna.- zauważyła.
- Taak.- nawet się nie wysiliłam. Już wcześniej wspomniałam, że nie zależy mi na nowych znajomych. Chcę wrócić do tych starych.
- Nie lubisz mnie?- zapytała.
- Nie o to chodzi. Po prostu tęsknię za starymi znajomymi.- przyznałam.
- Też tak miałam. Wiem, co czujesz. Najchętniej sama wyrwałabym się stąd.
- To dlaczego nadal tu jesteś?- zapytałam.
- Nie chcę opuszczać rodziców.- zaśmiała się.
- Szczerze, to mam tego wszystkiego dość.  Z tego, co zdążyłam zauważyć, jest to dość spokojna okolica.
- Tak. Z tym się zgadzam. Jeżeli chcesz, możemy trzymać się razem.- zaproponowała. Długo rozważałam moją decyzję. Zgodzić się czy nie?  W sumie, to nic nie mam do stracenia. To jedyna osoba, która chce się ze mną zakolegować.
- No dobrze.- zgodziłam się i z kieszeni spodni wyciągnęłam papierosa, po czym go odpaliłam.
- Palisz?- zapytała Ruby.
- Tak. Od półtorej roku.- uśmiechnęłam się. Jakoś byłam szczęśliwa, że nie dałam się wciągnąć w narkotyki, chodź muszę przyznać, że raz ich spróbowałam i było fantastycznie. Chciałabym znów to przeżyć, ale boję się, że się uzależnię.
- Jak zdobywasz papierosy?
- Szczerze, to nie wiem, jak będzie teraz. Przedtem załatwiała mi je moja paczka, a teraz będzie ciężko. Jestem niepełnoletnia i mi ich nie sprzedają.- zauważyłam.- A ty, ile masz lat?
- 19.- odpowiedziała i od razu zrobiło mi się lepiej. Już wiem, skąd będę brała papierosy.
- Będziesz mi kupować, prawda?- zapytałam.
- Niestety nie mogę. Z tego co zauważyłam, nie jesteś pełnoletnia. Ja działam według przepisów.- fajnie, panna porządna się znalazła. Dobrze, że wymyśliłam bardzo sprytny plan.
- No dobrze, więc będę musiała kraść.- przyznałam.
- Nie, nie pozwolę ci na to!- krzyknęła i na chwilę się zamyśliła.- No dobrze, będę kupować ci papierosy.
- Nie można było tak od razu?- zaśmiałam się. Widzę, że coś jeszcze z tej dziewczyny będzie. Och, do jakiegoś tygodnia nie będzie już taka grzeczna. To będzie moje zadanie. Zdemoralizuję ją. Chyba łatwo mi pójdzie.  Podobno jestem w tym dobra. Jednak nie będę się tu nudzić. Znalazłam już sobie zajęcie. - Spotkamy się jutro?- zapytałam.
- Najprawdopodobniej tak.- przyznała i się uśmiechnęła. Jeszcze nie wie, co ją czeka.
   W wesołych nastrojach ruszyłyśmy do domu. Ruby nie jest jednak taka zła. Da się z nią jakoś dogadać. Trzeba ją tylko lepiej poznać. Mimo niewielkiej różnicy wieku, miałyśmy o czym gadać. Nie pasowało mi tylko w niej, że jest taka miła i dobroduszna. Przynajmniej to wywnioskowałam z rozmów z nią. Będę musiała się jakoś tym zająć. 
- A tak w ogóle, to czym się interesujesz?- zapytałam.
- Głównie muzyką.- przyznała. Widziałam, jak jej oczy się śmieją.
- Tak?- zdziwiłam się. Z jej zachowania przypuszczałam, że interesują ją tylko książki i nauka. Jednak się myliłam. Ruby coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Chyba się dogadamy.- A co dokładnie?- ponownie zapytałam.
- Nie wiem, jak to określić. Po prostu nie mogę wytrzymać ani jednego dnia bez muzyki. Żyję nią. 
- Czego dokładniej słuchasz?
- Hmmm... Muszę przyznać, że wolę nowsze zespoły. Ostatnio szaleję za One Direction.- zaśmiała się, jakby była to najoczywistsza rzecz, jak mogła istnieć na świecie. To było nienormalne!
- Co?!- myślałam, że zakrztuszę się własną śliną. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Byłam w szoku.
- One Direction. Słyszałaś o nich?- zapytała.
- A więc spotkamy się jutro.- powiedziałam. Dochodziliśmy już do domu, więc przyśpieszyłam kroku i szybko znalazłam się w mieszkaniu. Zostawiłam Ruby bez pożegnania, ale w tamtej chwili nic mnie to nie obchodziło. Kurwa, po co ja o to zapytałam!  Wszystko mi się przypomniało. Wszystkie chwile z Louis'em. Było to dwa lata temu. Myślałam, że o tym zapomniałam, że mnie już to nie dotyczy, ale jednak się myliłam. Popełniłam tak wielki błąd.
- Cassie, już wróciłaś?- usłyszałam pytanie matki. 
- Tak.- odpowiedziałam i szybko pobiegłam do swojego pokoju. Rodzice nie mogli zobaczyć mnie w takim stanie.
   Opadłam na łóżko i uroniłam parę łez. Nie potrafiłam ich powstrzymać. To było zbyt silne. Chyba mnie poniosło.
   Ok, Cass. Nie ma się czym martwić. Louis to zakończony temat. Nie należy sobie o nim przypominać, bo od razu wariuję. Nie należy wracać do przeszłości i się tym zadręczać.
   Nie mogę być taka. Przez jedno głupie wspomnienie od razu płaczę. Przecież jestem bezduszną osobą. Nie mogę tak robić! To nie powinno mi się zdarzać. Chyba muszę jakoś nad tym zapanować. Najlepiej będzie, jak przestanę o tym myśleć. Tak, tak zrobię!
   Założyłam słuchawki na uszy i rozkoszowałam się muzyką. Tylko tak mogłam o tym zapomnieć. Nie chciałam już myśleć. W tamtym momencie byłam tylko ja i muzyka.  Nie obchodziło mnie nic innego. Matka mogła sobie mnie wołać. I tak tego nie usłyszę. Nie widzę w tym żadnego problemu. Mnie to odpowiada. To moje życie i mogę sobie robić z nim co chcę. Nawet mogę je sobie odebrać, lecz na to jak na razie mnie mam odwagi. Chyba jestem zbyt słaba. Taka malutka…. Nie potrafię tego zrobić. Ale może to i dobrze?

Witajcie!
Co tam ciekawego u Was?
Jak podoba Wam się rozdział?
Jest on chodź trochę fajny?
Ja sama nie wiem co mam o nim myśleć.
Cassie znalazła sobie nową przyjaciółkę. Myślicie że Ruby jakoś namiesza w tym opowiadaniu? Od razu muszę Wam przyznać, że odegra tutaj dość ważną rolę.
Następny rozdział pojawi się dopiero za półtorej tygodnia.
Jeszcze dzisiaj wyjeżdżam i nie miałabym kiedy dodać następnego.

Kocham Was!

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział zresztą jak każdy Twój :* Myśle, że Ruby odegra tutaj bardzo ważną role :)
    Zapowiada sie naprawde ciekawie :D xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Hej <3
    Rozdział boski, cudowny i ogólnie rewelacja :)
    Ruby namiesza i to może nawet sporo :)
    Czekam na nn ;)

    Kocham <3
    Twój,
    Harry ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. oj coś czuję, że Ruby będzie miała spory wpływ na ponowne spotkanie Cass i Louisa :D rozdział świetny! bardzo mi się podobał. ;) pędzę do drugiego bloga, a Ciebie zapraszam na nowy rozdział na vertigo ;)
    buziaczki!

    OdpowiedzUsuń
  4. To pewnie ona ich znowu spotka ^^ Boski *.* Czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzisiaj skomentuje krótko:
    Super :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdzial swietny zreszta jak zawsze. Mysle ze Cassie niedlugo juz spotka Louisa i ciekawe jak to bedzie. Mam tez nadzieje ze Ruby nie namiesza za duzo. To chyba tyle, pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia na nn <3 Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. ten post jest jezszcze lepszy od poprzedniego, pisanie ich coraz lepiej ci idzie,
    dlatego z niecierpliwością czekam aż opublikujesz kolejny post
    http://tiffani426.blogspot.com/

    obejrzałabyś któryś z moich filmików (gram na keyboard'zie)
    https://www.youtube.com/channel/UCeFS5QPTy9Mchl32Z_bjjZg

    OdpowiedzUsuń
  8. Oooo nowa znajoma ;D
    Oby dała jej do myślenia. ;)
    Jestem ciekawa co wymyśliłaś dalej :)
    Pozdrawiam Bella♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń