Siedziałam w samochodzie myśląc o tym, co
może mnie jeszcze spotkać. Nie wiem, jak rodzicom udało się mnie namówić na tą
całą przeprowadzkę. Nowy pokój, okolica, otoczenie... Czuję, że mogę sobie z
tym wszystkim nie poradzić. Czy to nie jest dla mnie zbyt wiele? Jedyne, co
może być dobre w tej całej sytuacji to to, że w każdym momencie mogę wrócić do
Michael’a i jego paczki. Pozwolili mi na to. Sama się temu dziwię. Mój chłopak
powiedział mi, że będzie na mnie czekać. Chcę go jak najszybciej odwiedzić.
Może nie jesteśmy w jakimś wspaniałym związku, ale dobre i to. Już się do tego
przyzwyczaiłam. I znów się wszystko zmienia. To takie niesprawiedliwe! Dlaczego
nikt mnie nie posłuchał? Przecież powinni wiedzieć, co ja o tym myślę. Powinni
wiedzieć, że się z tym wszystkim nie zgadzam.
- Już
jesteśmy.- powiedziała mama. Spojrzałam za okno i zobaczyłam masywny dom. Ach,
czyli to tu będę mieszkać? Na to wszystko wskazuje. Szkoda tylko, że tak daleko
od moich starych znajomych. Będę
musiała nauczyć się żyć od nowa. Dam radę, albo polegnę. Teraz tylko one mnie zależy Muszę zdecydować którą drogę wybiorę. Poradzę sobie z tym? Podobno jestem silna. Coś chyba wymyślę. Tylko ile zajmie mi to czasu?
musiała nauczyć się żyć od nowa. Dam radę, albo polegnę. Teraz tylko one mnie zależy Muszę zdecydować którą drogę wybiorę. Poradzę sobie z tym? Podobno jestem silna. Coś chyba wymyślę. Tylko ile zajmie mi to czasu?
Wyszłam z samochodu i dokładniej przyjrzałam
się domowi. Był koloru białego i posiadał mały ogródek, na którym rosły
prześliczne kwiatki. Może jednak nie
jest tu aż tak źle? Wszystko było otoczone średniej wielkości, drewnianym
płotem.
Wzięłam swoją walizkę i ruszyłam za mamą.
Otworzyła ona furtkę i znaleźliśmy się na placu domu. Kamienną ścieżką
doszłyśmy do drzwi, które matka otworzyła. Weszłyśmy do środka. A więc witaj
nowe życie!
Przedpokój był w kolorze beżu. Na ziemi
poukładane były czarne kafelki, a ściany były puste. W moim starym domu było
inaczej. Wszędzie były porozwieszane fotografie, bądź jakieś obrazy, a tutaj?
Totalna pustka. To dla mnie bardzo dziwne. Wiem o tym, że to kwestia
przyzwyczajenia. Nie ma się co martwić. Będzie dobrze.
- Gdzie jest
mój pokój?- zapytałam gdy zdjęłam buty.
- Na górze,
drugie drzwi po lewo.- odpowiedziała mama, posyłając mi delikatny uśmiech. To
miała być zachęta? Niech sobie nie myśli, że tak łatwo mnie przekabaci. Ja
dalej jestem na nią zła, za to, że musieliśmy się przeprowadzić i tym samym
zostałam zmuszona do zakończenia moich znajomości. Oj, nie. Musi wiedzieć, że
ze mną nie będzie tak łatwo. Jestem bardzo uparta i ona z pewnością jest tego
świadoma.
Weszłam po dębowych, kręconych schodach na
górę, ciągnąc za sobą walizkę. Znalazłam się w białym holu, który też
wypełniała pustka. Będę musiała coś z tym zrobić.
Otworzyłam drugie drzwi, tak jak mówiła
matka i weszłam do pomieszczenia. Mój pokój był dość wielki. W kolorze fioletu,
tak jak sobie tego zażyczyłam. Pod masywnym oknem o białych ramach, stało moje
łóżko. Właśnie tak, jak to sobie wymarzyłam. Po prawo znajdowała się wielka szafa.
Dość jasna i… pusta. No tak, muszę ją wypełnić moimi ubraniami, ale to zrobię
za chwilę. Teraz nie mam na to ochoty. Po lewo znajdowało się biurko, a nad nim
wisiała korkowa tablica.
Postawiłam walizkę w rogu pokoju i usiadłam
na łóżko. Co ja miałam teraz robić? Czułam się, jakbym tutaj nie pasowała.
Znudzona tym wszystkim zaczęłam wkładać
swoje ubrania do szafy, aby później mieć z tym spokój. Gdy skończyłam pracę,
zeszłam na dół do salonu, wymalowanego na jasny brąz z białą sofą i dwoma
fotelami, również w tym kolorze. Między nimi stał mały, szklany stolik. Podłoga
była wyłożona jasnymi panelami. Na przeciw kompletu stała półeczka, na której
był ustawiony telewizor. Po przeciwnej stornie znajdowała się szafeczka z
książkami. Muszę przyznać, że nie byłam przyzwyczajona do takiego widoku. To
wszystko było dla mnie nowe i najprawdopodobniej będę musiała się do tego
przyzwyczaić, bo nie ma szans, abym namówiła rodziców, żebyśmy wrócili do
starego miejsca zamieszkania.
- Idę się
przejść.- przyznałam i bez usłyszenia zgody wyszłam na dwór. Nie obchodziło
mnie to, co moi rodzice sobie o mnie pomyślą. Miałam to gdzieś. Już i tak mają
o mnie złą opinią. Chyba już bardziej jej nie zniszczę.
Pogoda jak na Londyn była dość dobra. W
prawdzie nie było upału, ale słońce świeciło i nie padało. A to już była jakiś
plus.
- Cześć.-
usłyszałam czyiś głos. Rozejrzałam się i zobaczyłam dziewczynę, która stała za
płotem. Najwyraźniej była moją nową sąsiadką. Nic jej nie odpowiedziałam. Nie
szukam nowych znajomych.- Jesteście tutaj nowi?- zapytała, aby podtrzymać
rozmowę. Wyszłam na ulicę, a ona ruszyła za mną.- Jestem Ruby.- przedstawiła
się. Spojrzałam na nią. Była piękną blondynką o filigranowej figurze i
zielonych oczach.
- Cassie.-
przedstawiłam się. Nie miałam innego wyjścia. Chyba będę na nią skazana, bo tak
łatwo się ode mnie nie odczepi.
- Dzisiaj
się tutaj przeprowadziliście?- zapytała. Ruszyła obok mnie i razem szłyśmy,
zwiedzając okolicę. Mijałyśmy szeregi różnokolorowych domów, a czasem
przejechał obok nas samochód.
- Przed
chwilą.- przyznałam.
- Jesteś
mało rozmowna.- zauważyła.
- Taak.-
nawet się nie wysiliłam. Już wcześniej wspomniałam, że nie zależy mi na nowych
znajomych. Chcę wrócić do tych starych.
- Nie lubisz
mnie?- zapytała.
- Nie o to
chodzi. Po prostu tęsknię za starymi znajomymi.- przyznałam.
- Też tak
miałam. Wiem, co czujesz. Najchętniej sama wyrwałabym się stąd.
- To
dlaczego nadal tu jesteś?- zapytałam.
- Nie chcę
opuszczać rodziców.- zaśmiała się.
- Szczerze,
to mam tego wszystkiego dość. Z tego, co
zdążyłam zauważyć, jest to dość spokojna okolica.
- Tak. Z tym
się zgadzam. Jeżeli chcesz, możemy trzymać się razem.- zaproponowała. Długo
rozważałam moją decyzję. Zgodzić się czy nie?
W sumie, to nic nie mam do stracenia. To jedyna osoba, która chce się ze
mną zakolegować.
- No
dobrze.- zgodziłam się i z kieszeni spodni wyciągnęłam papierosa, po czym go
odpaliłam.
- Palisz?-
zapytała Ruby.
- Tak. Od półtorej
roku.- uśmiechnęłam się. Jakoś byłam szczęśliwa, że nie dałam się wciągnąć w
narkotyki, chodź muszę przyznać, że raz ich spróbowałam i było fantastycznie.
Chciałabym znów to przeżyć, ale boję się, że się uzależnię.
- Jak
zdobywasz papierosy?
- Szczerze,
to nie wiem, jak będzie teraz. Przedtem załatwiała mi je moja paczka, a teraz
będzie ciężko. Jestem niepełnoletnia i mi ich nie sprzedają.- zauważyłam.- A
ty, ile masz lat?
- 19.-
odpowiedziała i od razu zrobiło mi się lepiej. Już wiem, skąd będę brała
papierosy.
- Będziesz
mi kupować, prawda?- zapytałam.
- Niestety
nie mogę. Z tego co zauważyłam, nie jesteś pełnoletnia. Ja działam według
przepisów.- fajnie, panna porządna się znalazła. Dobrze, że wymyśliłam bardzo
sprytny plan.
- No dobrze,
więc będę musiała kraść.- przyznałam.
- Nie, nie
pozwolę ci na to!- krzyknęła i na chwilę się zamyśliła.- No dobrze, będę
kupować ci papierosy.
- Nie można
było tak od razu?- zaśmiałam się. Widzę, że coś jeszcze z tej dziewczyny będzie.
Och, do jakiegoś tygodnia nie będzie już taka grzeczna. To będzie moje zadanie.
Zdemoralizuję ją. Chyba łatwo mi pójdzie. Podobno jestem w tym dobra. Jednak nie będę się tu nudzić. Znalazłam już sobie zajęcie.
- Spotkamy się jutro?- zapytałam.
- Najprawdopodobniej tak.- przyznała i się uśmiechnęła.
Jeszcze nie wie, co ją czeka.
W wesołych nastrojach ruszyłyśmy do domu. Ruby
nie jest jednak taka zła. Da się z nią jakoś dogadać. Trzeba ją tylko lepiej
poznać. Mimo niewielkiej różnicy wieku, miałyśmy o czym gadać. Nie pasowało mi
tylko w niej, że jest taka miła i dobroduszna. Przynajmniej to wywnioskowałam z
rozmów z nią. Będę musiała się jakoś tym zająć.
- A tak w ogóle, to czym się interesujesz?- zapytałam.
- Głównie muzyką.- przyznała. Widziałam, jak jej oczy się
śmieją.
- Tak?-
zdziwiłam się. Z jej zachowania przypuszczałam, że interesują ją tylko książki
i nauka. Jednak się myliłam. Ruby coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Chyba
się dogadamy.- A co dokładnie?- ponownie zapytałam.
- Nie wiem,
jak to określić. Po prostu nie mogę wytrzymać ani jednego dnia bez muzyki. Żyję
nią.
- Czego
dokładniej słuchasz?
- Hmmm...
Muszę przyznać, że wolę nowsze zespoły. Ostatnio szaleję za One Direction.-
zaśmiała się, jakby była to najoczywistsza rzecz, jak mogła istnieć na świecie.
To było nienormalne!
- Co?!- myślałam, że zakrztuszę się własną śliną. Nie
spodziewałam się takiej odpowiedzi. Byłam w szoku.
- One Direction. Słyszałaś o nich?- zapytała.
- A więc spotkamy się jutro.- powiedziałam. Dochodziliśmy
już do domu, więc przyśpieszyłam kroku i szybko znalazłam się w mieszkaniu.
Zostawiłam Ruby bez pożegnania, ale w tamtej chwili nic mnie to nie obchodziło.
Kurwa, po co ja o to zapytałam! Wszystko mi się przypomniało. Wszystkie
chwile z Louis'em. Było to dwa lata temu. Myślałam, że o tym zapomniałam, że
mnie już to nie dotyczy, ale jednak się myliłam. Popełniłam tak wielki błąd.
- Cassie, już wróciłaś?- usłyszałam pytanie matki.
- Tak.- odpowiedziałam i szybko pobiegłam do swojego
pokoju. Rodzice nie mogli zobaczyć mnie w takim stanie.
Opadłam na łóżko i uroniłam parę łez. Nie
potrafiłam ich powstrzymać. To było zbyt silne. Chyba mnie poniosło.
Ok, Cass. Nie ma się czym martwić. Louis to
zakończony temat. Nie należy sobie o nim przypominać, bo od razu wariuję. Nie
należy wracać do przeszłości i się tym zadręczać.
Nie mogę być taka. Przez jedno głupie
wspomnienie od razu płaczę. Przecież jestem bezduszną osobą. Nie mogę tak robić!
To nie powinno mi się zdarzać. Chyba muszę jakoś nad tym zapanować. Najlepiej
będzie, jak przestanę o tym myśleć. Tak, tak zrobię!
Założyłam słuchawki na uszy i rozkoszowałam
się muzyką. Tylko tak mogłam o tym zapomnieć. Nie chciałam już myśleć. W tamtym
momencie byłam tylko ja i muzyka. Nie
obchodziło mnie nic innego. Matka mogła sobie mnie wołać. I tak tego nie
usłyszę. Nie widzę w tym żadnego problemu. Mnie to odpowiada. To moje życie i
mogę sobie robić z nim co chcę. Nawet mogę je sobie odebrać, lecz na to jak na
razie mnie mam odwagi. Chyba jestem zbyt słaba. Taka malutka…. Nie potrafię
tego zrobić. Ale może to i dobrze?
Witajcie!
Co tam ciekawego u Was?
Jak podoba Wam się rozdział?
Jest on chodź trochę fajny?
Ja sama nie wiem co mam o nim myśleć.
Cassie znalazła sobie nową przyjaciółkę. Myślicie że Ruby jakoś namiesza w tym opowiadaniu? Od razu muszę Wam przyznać, że odegra tutaj dość ważną rolę.
Następny rozdział pojawi się dopiero za półtorej tygodnia.
Jeszcze dzisiaj wyjeżdżam i nie miałabym kiedy dodać następnego.
Kocham Was!
Świetny rozdział zresztą jak każdy Twój :* Myśle, że Ruby odegra tutaj bardzo ważną role :)
OdpowiedzUsuńZapowiada sie naprawde ciekawie :D xoxoxo
Hej Hej <3
OdpowiedzUsuńRozdział boski, cudowny i ogólnie rewelacja :)
Ruby namiesza i to może nawet sporo :)
Czekam na nn ;)
Kocham <3
Twój,
Harry ♥
Cudo <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńoj coś czuję, że Ruby będzie miała spory wpływ na ponowne spotkanie Cass i Louisa :D rozdział świetny! bardzo mi się podobał. ;) pędzę do drugiego bloga, a Ciebie zapraszam na nowy rozdział na vertigo ;)
OdpowiedzUsuńbuziaczki!
To pewnie ona ich znowu spotka ^^ Boski *.* Czekam na nn :))
OdpowiedzUsuńDzisiaj skomentuje krótko:
OdpowiedzUsuńSuper :)
Rozdzial swietny zreszta jak zawsze. Mysle ze Cassie niedlugo juz spotka Louisa i ciekawe jak to bedzie. Mam tez nadzieje ze Ruby nie namiesza za duzo. To chyba tyle, pozdrawiam i czekam z niecierpliwoscia na nn <3 Ania
OdpowiedzUsuńten post jest jezszcze lepszy od poprzedniego, pisanie ich coraz lepiej ci idzie,
OdpowiedzUsuńdlatego z niecierpliwością czekam aż opublikujesz kolejny post
http://tiffani426.blogspot.com/
obejrzałabyś któryś z moich filmików (gram na keyboard'zie)
https://www.youtube.com/channel/UCeFS5QPTy9Mchl32Z_bjjZg
Oooo nowa znajoma ;D
OdpowiedzUsuńOby dała jej do myślenia. ;)
Jestem ciekawa co wymyśliłaś dalej :)
Pozdrawiam Bella♥
zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/