Rosalie.
Chciałam, aby wszystko było dalej tak, jak wtedy. Niestety nie zbyt
długo mogłam cieszyć się swoim szczęściem. Musiałam być świadoma tego, że
kiedyś wszystko się zmieni. Nie mogłam całe życie być przy chłopakach i liczyć
na to, że będą mnie chronić. Nawet Liam’a może mi kiedyś zabraknąć. Przecież
wszystko jest możliwe. Muszę się na to przygotować.
Już od
dłuższego czasu zastanawiałam się nad tym, co mam zrobić z moim ojcem. Chłopcy coraz
częściej poruszali ten temat.
Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju. Zanim zdążyłam się odezwać,
wszedł Niall. Moje relacje z nim ostatnio bardzo się poprawiły. Tamta rozmowa
dobrze nam zrobiła. Ale blondyn nie był sam. Za nim wszedł Liam.
Oboje
usiedli na moim łóżku. Payne delikatnie uścisnął moją rękę i się do mnie
uśmiechnął.
- Rosalie, nie wiemy, jak na to zareagujesz,
ale chcemy porozmawiać z tobą o twoim ojcu - zaczął Niall.
- Dopóki on jest na wolności, nie jesteś
bezpieczna - powiedział Liam.
- Wszyscy nie jesteśmy bezpieczni - poprawił
mój kuzyn swojego przyjaciela.
Oni
mieli rację. Nikt z nas nie był bezpieczny. Mój tata z pewnością już pracował
nad planem, jak mnie zniszczyć, a ja siedziałam z założonymi rękami i nic nie
mogłam z tym zrobić. To było najgorsze. Przecież ja się nawet nie starałam. Już
dawno powinnam o tym pomyśleć.
- Macie rację - przyznałam.
Zauważyłam, jak oboje odetchnęli. Ścisnęłam mocniej rękę Liam’a.
- Ale co mi proponujecie?
Chłopaki spojrzeli po sobie. Planowali to już od dawna. Wiedziałam, że
chcieli mi pomóc i nie byłam za to na nich zła.
- Rozmawialiśmy już o tym jakiś czas temu i
pomyśleliśmy, że najlepiej byłoby, jeżeli złożyłabyś doniesienie na policję. Przecież,
jeżeli dowiedzą się, co on robi, to od razu go zamkną - powiedział Liam.
- A co będzie, jeżeli on się o tym dowie? -
Zapytałam.
Przecież istniała każda możliwość. Wszystko mogło się wydarzyć. Nic już
nie było takie proste.
- Powiemy dokładnie policji, o co chodzi.
Powinna to zrozumieć - odezwał się Niall.
- Będziesz bezpieczna. Przecież będziemy z tobą
cały czas - przyznał Liam.
Szybko wtuliłam się w ich ciała. Cieszyłam
się, że tak się o mnie martwią, ale naprawdę nie wiedziałam czy to jest
najlepsze rozwiązanie. Przecież zawsze mogło pójść coś nie tak. Nie wiedzieliśmy
dokładnie, co się stanie. Nie byliśmy w stanie tego przewidzieć.
Bałam
się, że mój ojciec mógłby się z tego jakoś wywinąć. A kiedyś, w przyszłości
odnajdzie mnie i się zemści.
To
była straszna wizja.
- Chyba nie mogę tego zrobić - przyznałam.
- Rose, to jedyne wyjście. Przecież nie
będziemy cię całe życie ochraniać - stwierdził Niall.
- Doskonale o tym wiem, tylko po prostu się
boję. Musicie to zrozumieć. Dajcie mi czas na zastanowienie się - poprosiłam.
- Dobrze - odpowiedzieli obaj.
Niall
spojrzał znacząco na mnie i Liam’a, po czym nie żegnając się wyszedł z pokoju.
- I zostaliśmy sami - przyznał Payne z
uśmiechem.
- Zauważyłam, to co chcesz robić? - Zapytałam.
Również się do niego uśmiechnęłam.
- Co powiesz na to, jak zaproszę cię na naszą
pierwszą z życiu randkę? - Odparł.
- To bardzo kusząca propozycja - przyznałam.
- Czy panna Rosalie zgodzi się na małe wyjście
do kina ze mną? - Zapytał bardzo oficjalnym tonem.
Jednak
długo nie utrzymał swojej powagi i po prostu zaczął się śmiać, a ja z nim.
Uwielbiałam właśnie tak spędzać z nim czas. To były niezapomniane chwile.
- Oczywiście, że zgodzę się na wyjście do kina
- powiedziałam.
Liam
złożył szybkiego buziaka na moim policzku i podniósł się z łóżka wyciągając do
mnie rękę. Pomógł mi się podnieść i oboje wyszliśmy z mojego pokoju. W salonie
jedynie powiedzieliśmy chłopakom, że wychodzimy.
- Tylko się zabezpieczcie dzieciaki! - Krzyknął
Harry.
Wyszliśmy z mieszkania i wybuchliśmy śmiechem.
- Ten tylko o jednym - zaśmiałam się.
- Znasz go. On po prostu nie potrafi inaczej.
- Tak. Harry już w życiu się nie zmieni.
Szliśmy chodnikiem. Nie bałam się niczego, ponieważ wiedziałam, że Liam
jest przy mnie. Woleliśmy wybrać dłuższą drogę, bocznymi uliczkami, aby nie
mogło zauważyć nas za dużo ludzi. Liam nie chciał spotkać po drodze żadnej z
fanek, których z dnia na dzień coraz więcej przybywało.
Payne
delikatnie i niepewnie chwycił mnie za rękę. Spletliśmy nasze palce razem.
Pierwszy raz chodziłam z nim za rączkę. Zrobiliśmy kolejny krok do przodu. To
było słodkie.
Liam.
Nie
wiedziałem czy mogłem to zrobić. Niby się pocałowaliśmy i byliśmy coraz bliżej,
ale wszystko było takie niepewne, że nawet nie wiedziałem czy naprawdę jesteśmy
razem. Niby nie zachowywaliśmy się jak para, ale przyjaciółmi również nie
byliśmy. Chyba musieliśmy się do tego wszystkiego przystosować. Potrzebowaliśmy
czasu.
Chciałem zobaczyć, jak zareaguje na to, że chwycę ją za rękę. Chyba była
szczęśliwa. Przynajmniej mnie się tak wydawało.
Cieszyłem się, gdy mogłem spędzić z nią chodź odrobinę swojego wolnego
czasu. Wiem, że ją okłamywałem, ale nic nie potrafiłem z tym zrobić. Nie
chciałem jej martwić. Najpierw sama musiała rozwiązać swoje sprawy, dopiero
później dorzucę jej moje zmartwienia. Teraz miałaby ich za dużo na głowie. Jak
rozwiąże swoją sprawę z ojcem, to jej to wszystko powiem. Musiałem coś
wymyślić. Niall powiedział, że wszystko załatwi, ale potrzebna była mu, chociaż
najmniejsza pomoc. Ktoś musiał to zrobić, ktoś musiał przekonać Rose, aby
poszła na policję.
Blondyn zaczynał troszczyć się o Rosalie. To dobrze wróżyło. Między nimi
było coraz lepiej. Wszyscy to zauważyliśmy. Cieszyłem się bardzo z tego, że się
pogodzili.
Wydawałoby się, że wszystko zmierza w jak najlepszym kierunku, ale
jednak tak nie było. Na jakiś czas zapomnieliśmy o kłopotach, ale w końcu
musieliśmy się z nimi zmierzyć.
Po
jakimś czasie weszliśmy do kina. Oczywiście nie wiedzieliśmy, jaki film mamy
wybrać.
- Na co masz ochotę Rosalie? - Zapytałem.
Objąłem ją delikatnie w tali od tyłu i ułożyłem swój podbródek na jej
ranieniu. Złożyłem pocałunek na jej szyi. Odpowiedział mi jedynie cichy śmiech.
- Sama nie wiem - przyznała.
- A może to? - Zaproponowałem pokazując palcem
na repertuar.
Ro
wczytała się w tytuł i z uznaniem przytaknęła głową.
- To będzie dobre - przyznała.
Weszliśmy do sali kinowej i
zajęliśmy swoje miejsca. Ludzi nie było zbyt wiele, co bardzo mnie ucieszyło.
Nie musieliśmy się przeciskać przez tłum. Rosalie przysunęła się do mnie na
swoim krześle i splotła nasze palce razem. Cieszyło mnie to, że ona to zrobiła.
Tak przynajmniej mogłem się domyślać, że jej zależy. Zależy na mnie.
To był taki mały gest, ale bardzo
mnie ucieszył. Byłem ciekawy, kiedy znów posuniemy się o krok dalej.
Po chwili film się zaczął.
Wybraliśmy jakąś komedię. Nawet nie wiem, dlaczego. Oboje stwierdziliśmy, że to
właśnie na coś takiego mamy ochotę. Chcieliśmy się rozerwać. Przydała nam się
taka rozrywka.
Nawet nie wiem, dlaczego wybrałem
kino. Sądziłem, że to odpowiedzieć miejsce na pierwszą randkę. Może
powinienem być bardziej oryginalny, ale nie chciałem przesadzać. Wolałem wybrać
coś, co nam obojgu by się spodobało. Kino było pierwszym, co wpadło mi do
głowy.
Tak dokładnie nie wiedziałem, co
takiego Rosalie lubi. Nie znałem jej tak dobrze, co mogło się wydawać dla niektórych
śmieszne. Ja poznawałem ją powoli. Co dnia dowiadywałem się czegoś nowego i zaskakującego.
Codziennie znajdowałem rzeczy, które nas łączą.
Miałem nadzieję, że co dzień będę
mógł być przy niej i wspólnie poznawać świat. Chciałem razem nią się śmiać,
płakać. Nie wiem, czy było to możliwe. To były tylko moje takie małe marzenia,
na które musiałem czekać jakiś czas, aby się spełniły.
Czas leciał bardzo szybko, a film
okazał się doskonałym wyborem. Wszystko wydawało się takie wspaniałe. Może
kiedyś razem z Ro będziemy szczęśliwi? Przecież tak dobrze do siebie
pasowaliśmy. Nie wiem, co stało nam na przeszkodzie. Chyba nasza nieśmiałość.
Musiałem wykonać kolejny krok, ale postanowiłem zrobić go za jakiś czas.
Mieliśmy już dzisiaj dość emocji jak na ten dzień. I tak zrobiliśmy dużo.
- Jak podobał ci się film? - Zapytałem łapiąc
Rosalie za rękę, gdy wychodziliśmy z kina.
- Był świetny - przyznała.
Na
chwilę zapadła między nami cisz.
- Liam? - Zaczęła Ro.
- Tak?
- Dziękuję - powiedziała.
Mocniej zacisnęła rękę na mojej.
- Za co? - Zdziwiłem się.
- To był świetny dzień. Nie sądziłam, że będzie
on aż taki cudowny. Jesteś wspaniały - wyszeptała.
- Dziękuję. To nic takiego. Po prostu chciałem zabrać
cię na randkę i tyle - uśmiechnąłem się.
- Mimo wszystko dziękuję i również przepraszam
- wzięła głęboki oddech. - Wiem, że między nami wszystko dzieje się bardzo
wolno, ale nigdy nie miałam chłopaka i nie wiem, jak mam się zachować w takiej
sytuacji.
- Mogę poczekać. Jeżeli coś będzie działo się
za szybko, to po prostu powiedz.
- Dobrze - zgodziłem się.
- A teraz nie miałabym nic przeciwko, jeżeli byś
mnie pocałował.
Zaśmiałem się i szybko złączyłem nasze wargi. Kolejny krok do przodu.
Pocałowaliśmy się publicznie. Czułem się coraz lepiej.
Tym co również zaczęły się ferie życzę, aby były udane. Tym, co od poniedziałku idą do szkoły, to życzę samych dobrych ocen, a tym co mają ferie za dwa tygodnie życzę wytrwałości :)
Do następnego ♥