piątek, 24 października 2014

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 5

Rosalie:
   Chciałam mu pomóc. Naprawdę chciałam mu pomóc. On był inny. On znał jego. Nie mogłam. Po prostu nie mogłam ryzykować w tej sytuacji. Liam był jednym z nich. To oni mi go zabrali. To przez nich on odszedł, zostawił mnie.
   Nie mogłam spotykać się z Liam’em. To było zbyt ryzykowne. Oni obaj się znali. Byli najlepszymi przyjaciółmi.
   Żałowałam, że nie mogłam pomóc Liam’owi, ale po prostu czułam, że nie dam rady. To nie było zadanie dla mnie. Nie nadawałam się do tego. Byłam za słaba. Nie potrafiłam się pozbierać po jego stracie.
  Wiem, że teraz mogłam mieć jedyną szansę, aby znów go zobaczyć, ale nie chciałam, aby uznał, że znów wchodzę w jego życie, gdzie dał mi do zrozumienia, że nie chce mnie znać; gdzie zadawanie ze mną było wstydem.
   Aż za dobrze pamiętam ten dzień.
   Uśmiechnęłam się do mojego kuzyna, który od razu po przekroczeniu drzwi uśmiechnął się do mnie. Jednak to nie było to, czego oczekiwałam. Zawsze, ale to zawsze całował mnie w policzek. Dlaczego wtedy tego nie zrobił? Jego uśmiech nie był prawdziwy. Wydawał mi się smutny. On był smutny!
- Czy coś się stało?- Zapytałam.
   Spojrzałam w jego oczy, które były tak bardzo podobne do moich. Mieliśmy identyczne tęczówki. Zawsze się z tego powodu cieszyłam. Byliśmy do siebie tacy podobni.
- Nie… to znaczy tak - przyznał.
- O co chodzi?- Zapytałam podejrzliwie.
- Rose - uśmiechnęłam się na sam ten dźwięk. Tylko on tak do mnie mówił. Tylko jemu pozwalałam. A on doskonale o tym wiedział. W końcu mówiliśmy sobie wszystko. Byliśmy jak rodzeństwo.- Muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego.
- Śmiało, mów. Słucham - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Nie możemy już się widywać. Twój ojciec ostatnio szaleje, a ja chcę rozpocząć karierę. Nie chcę, aby prasa o mnie źle pisała - powiedział.
- Co?- Zapytałam zdezorientowana.
- Nie chcę, aby wszyscy dowiedzieli się, że mam taką rodzinę - przyznaje.
- Czyli jaką?
   Byłam zła. Potwornie zła. On był moim kuzynem? Powierzałam mu wszystkie swoje sekrety, a on tym razem stał się taki bezduszny. Wolał zerwać naszą przyjaźń, to, co nas łączyło tylko dlatego, że nie chciał mieć złej opinii?
- Dobrze wiesz, kim twój ojciec jest. Wszyscy wiemy, czym się zajmuję. Jak myślisz, jak będę wyglądać, gdy świat się o tym dowie?
- Nie wierzę ci, że jesteś moim kuzynem, że ci ufałam. Jak mogłeś? Nienawidzę cię - przyznałam. Zaczynałam czuć przypływające łzy.
- Proszę, nie pisz do mnie, nie dzwoń, nie kontaktuj się ze mną. Zapomnijmy o tym, że się kiedyś znaliśmy.
   Właśnie wtedy go znienawidziłam.
   Kochałam go i nienawidziłam jednocześnie. Nawet nie wiedziałam, czy to było możliwe.
   A myślałam, że był moim kochanym kuzynem.
   Gdy sobie przypomnę te wszystkie chwile, to mam dość. To tak wiele mnie kosztowało. Dlatego nie mogłam pomóc Liam’owi. Oni się znali. Miałam zakaz kontaktowania się z moim kuzynem, a jeżeli zaczęłaby pomagać Liam’owi, to wszystko bym zniszczyła. Nie mogłam. To nie było takie proste. Mój kuzyn nie chciał mnie już znać, więc musiałam zrobić coś, aby o mnie zapomniał. Tylko czasem zastanawiałam się, czy myśli o mnie. Czy chodź raz, od naszego rozstania pomyślał o mnie, chociaż na sekundę? Chciałam wiedzieć, czy jestem dla niego ważna. Nie wiem, czy mogłabym mu kiedyś to wybaczyć. Tego do końca nie byłam pewna. Wiedziałam jedynie, że chciałabym cofnąć czas i nie pozwolić mu na to, aby odszedł. O niczym więcej nie marzyłam. Chciałam znów go odzyskać, ale wiedziałam, że to nie możliwe. Przecież byłam dla niego nikim. Dlaczego miałby o mnie pamiętać?
   Nie mogłam się dłużej martwić. Musiałam zrobić coś pożytecznego, aby zapomnieć.
   Wyszłam po cichu z pokoju. Zeszłam ostrożnie po schodach. Zatrzymałam się dopiero przy salonie, aby zobaczyć czy mój tata śpi. Miałam wielką nadzieję, że tak jest. Na szczęście wybrałam odpowiednią porę. Udało mi się!
   Moja mama była w pracy, więc nie miałam żadnego problemu. Nie musiałam nikogo informować, gdzie idę.
   Dobrze wiedziałam, że Liam w tym czasie może być w szpitalu, ale mało mnie to obchodziło. Musiałam iść zobaczyć się z dziećmi, tym bardziej, że ostatnio je zaniedbałam.
   Ruszyłam w stronę szpitala.

Liam.
   Nie wiedziałem, co się z nią działo. Odkąd wybiegła z kawiarni nie miałem z nią kontaktu, co bardzo mnie martwiło. A co, jeżeli coś jej się stało?
   Nie. To niemożliwe. Przecież tak dobrze nam się rozmawiało. Naprawdę, miałem wrażenie, że zależy jej na tym, aby mnie poznać. Mnie też zależało. Co takiego się stało? Czy coś źle powiedziałem? Jakoś ją do siebie zraziłem? Nie! Nie zrobiłem nic takiego. Po prostu wybiegła z kawiarni, gdy… gdy powiedziałem jej, że śpiewam w One Direction. Ale dlaczego to zrobiła? Może nas nienawidziła?
   Nie. To musiało być coś innego, a ja zamierzałem się dowiedzieć. Nie mogłem tego tak zostawić.
   Wiedziałem, gdzie mogłaby być. Szpital. To było jedyne miejsce. Musiałem ją tam znaleźć. Dlatego to właśnie tam się udałem.

   Zaraz po wizycie u lekarza poszedłem do odpowiedniego miejsca. Spojrzałem przez okno na świetlicę. Siedziała tam. Uśmiechała się. Była piękna. Tak, jak zawsze.
   Chciałem stchórzyć. Bałem się tego, co mógłbym usłyszeć, ale musiałem zaryzykować, bo mógłbym ją stracić. Nie mogłem do tego dopuścić.
- Liam, weź się w garść - powiedziałem sam do siebie.
   Delikatnie popchnąłem drzwi.
   Wszystkie spojrzenia zwróciły się w moją stronę. Nawet ona na mnie spojrzała. Myślałem, że w jej oczach zobaczę zdenerwowanie, nienawiść, ale wydawały mi się być smutne. Zraniłem ją?
- Cześć - powiedziałem i się uśmiechnąłem.
  Odwzajemniła uśmiech. Było dobrze.
- Ro, czy to nie jest ten chłopak, którego kiedyś narysowałaś? - Zapytała jakaś dziewczynka zeskakując z kolan Rosalie.
- Tak, to on - dziewczyna zarumieniła się.
   Rysowała kiedyś mnie. Rysowała.
   Czyli że ona też mnie wcześniej zauważyła? Może przeżywała dokładnie tę samą sytuację, co ja? Czy było z nami podobnie?
- Rosalie, możemy porozmawiać? - Zapytałem.
- Później, dobrze? Teraz jestem zajęta - powiedziała.
- Jasne - przyznałem.
- Teraz musisz się z nami pobawić - zaśmiała się mała dziewczynka.
   Pociągnęła mnie za rękę i usadziła na krześle, obok Rosalie.
   Posłała mi delikatny uśmiech i uścisnęła moja rękę.
- Teraz musisz tu zostać. Nie masz wyboru - zaśmiała się.
- Zostanę.
   Tak jak obiecałem, tak zrobiłem. Nie mogłem zawieść jej i dzieci. Już wiem, dlaczego tak bardzo lubiła tutaj przychodzić. Naprawdę dobrze się bawiłem. To była świetna zabawa! Te dzieciaki było słodkie. Razem zadecydowaliśmy, że wszyscy coś narysujemy.
   Gdy już kartki i kredki były rozdane, i każdy znalazł sobie miejsce przy stoliku Rosalie usiadła obok mnie.
- Mogłabym cię narysować?- Zapytała cicho.
- Jasne - odpowiedziałem.
   Cieszyłem się, że chciała właśnie mnie narysować. Wiem, że robiła to wcześniej, ale teraz ja również przy tym byłem. Mogłem zobaczyć jej dzieło. A tak naprawdę to chciałem zobaczyć jak pięknie rysuje.
   Może to głupie, ale po prostu chciałem wiedzieć, jak mnie widzi, jak dla niej wyglądam, co jest dla niej ważne. Chciałem poznać jej zdanie.
   Ja też postanowiłem coś narysować. Na początku nie wiedziałem co, ale po chwili się zdecydowałem.
   Zacząłem rysować łąkę, a na niej kwiaty. Nie wiem, dlaczego to wybrałem. Po prostu czułem, że to mógł być mój najlepszy wybór. Nie chciałem się zbłaźnić, bo szczerze się przyznam, nie potrafiłem rysować. Może nie powinienem się tym przejmować?
   Zerknąłem na rysunek Ro, ale ta szybko go zakryła.
- Nie podglądaj - powiedziała.
   Uśmiechnąłem się do niej.
- Dobrze. Nie będę - obiecałem i odwróciłem wzrok.
- Chciałabym, aby to była niespodzianka dla ciebie.
   Nic na to nie odpowiedziałem.
   Była wyjątkowa. To musiałem przyznać.

   Gdy już wszyscy skończyli Rosalie zwróciła się do mnie.
- Przepraszam, że nie wyszło to aż tak ładnie, ale nie miałam tyle czasu - powiedziała i podała mi kartkę.
   Przyjrzałem się dokładnie obrazkowi.
- Jest świetny - powiedziałem prawdę.- Dziękuję.
- Cieszę się, że ci się podoba. Może kiedyś będę miałam wystarczająco dużo czasu, aby cię namalować.
- Mam taką nadzieję. A teraz, jeżeli pozwolisz, zapraszam cię na spacer. Chciałbym z tobą porozmawiać.
- No dobrze - uśmiechnęła się niepewnie.


Cześć ;)
Tak szczerze to rozdział miałam dodać parę godzin wcześniej, ale się zaczytałam i nawet nie zauważyłam, kiedy ten czas zleciał haha
Dochodzi coraz więcej tajemnic.... a będzie ich jeszcze więcej ;p
Jak myślicie, dlaczego Rosalie pod koniec rozdziału zmieniła zdanie i zdecydowała się na rozmowę z Liam'em? 
Nie zdradzę Wam co będzie w kolejnym rozdziale, ale musicie wiedzieć, że zrobi się bardzo interesująco ;)
Do następnego!

Kocham Was ♥

5 komentarzy:

  1. Nie trzymaj mnie tak w niepewności ;/ Pisz kolejny rozdział i szybko go dodawaj! A ten rozdział jest cudowny <3 + w niedziele zaglądnij na LoD , bo pojawi się pewien post ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo coraz bardziej ciekawy. Czekam na nastepny z niecierpliwoscia <3 Ania

    OdpowiedzUsuń