Rosalie.
Pierwszy raz, od dłuższego czasu tak świetnie
dogadywałam się z Niall’em. Kiedyś to było dla mnie normalnością, lecz po tym
jak poznałam Liam’a, zaczęłam go zaniedbywać. To nie tak, że nie lubiłam
spędzać czasu z moim kuzynem. O nie! To wcale tak nie było! Po prostu nie
chciałam, aby Liam robił się zazdrosny (chodź tak naprawdę nie miał, o co). W
końcu ja i Niall byliśmy tylko rodziną.
Mimo wszystko byłam
na siebie zła i zarazem ciekawa, czy mój kuzyn też zwrócił uwagę na to, jak
bardzo się od siebie oddaliliśmy. Musiał coś zauważyć. Nie był taki głupi.
Wiedziałam, że muszę mu to jakoś wynagrodzić. Obiecałam sobie, że na wakacjach
będę spędzała z nim więcej czasu.
Po chwili winda
zatrzymała się na najwyższym piętrze, skąd schodami weszliśmy na dach. Było to
miejsce, gdzie wiele osób spędzało czas, ponieważ była tam restauracja. Jednak teraz,
w nocy, świeciło tutaj pustkami. W sumie to nawet zdziwiłam się, że schody na
dach nie były zamknięte. Jednak postanowiłam się tym nie przejmować.
Podeszliśmy z
Niall’em do barierki. Od jakiegoś czasu nie zamieniliśmy ze sobą słowa. W końcu
blondyn przerwał tą krępującą ciszę.
- Stąd lepiej widać gwiazdy - zauważył.
- Tak, masz rację - przyznałam.
Już wiedziałam,
dlaczego chciał mnie tutaj zabrać. Rzeczywiście gwiazdy z tej odległości zdawały
się być jeszcze piękniejsze.
- Są piękne - szepnęłam.
Niall odwrócił się
z moją stronę. Zrobiłam to samo i przez chwilę nasze oczy się spotkały. Szybko
spuściłam głowę. Poczułam palce pod moim podbródkiem i po chwili moja głowa
została uniesiona.
- To ty jesteś piękna - usłyszałam szept mojego kuzyna.
Nie wiem czy to
była prawda, ale wydawało mi się, jakby blondyn miał zamiar przez chwilę mnie
pocałować, ale szybko odpuścił.
- Dziękuję - odpowiedziałam tylko.
To wszystko było dla mnie takie dziwne. Niall
tak bardzo się zmienił. Jak ja mogłam tego wcześniej nie zauważyć?
Niebo tej nocy było
bardzo spokojne. Na ciemno-granatowej przestrzeni rozlegały się maleńkie
gwiazdy, które aż prosiły się, aby się im przyglądać. Nastroju dodawał także
lekki wiaterek, który muskał moje odsłonięte obojczyki.
- Co tam u ciebie Niall? - Zapytałam nagle.
Cisza, która
pomiędzy nami nastała była dla mnie krępująca. Musiałam zrobić coś, aby ją
przerwać.
- Nic się nie zmieniło… to znaczy… yyyy wszystko jest po
staremu - zająknął się.
Skłamał.
- Na pewno? - Chciałam się upewnić.
Zdziwiło mnie to,
że Horan mnie okłamał. Nigdy tego nie robił. Nie wiem, czy o tym pamiętał, ale
ja zawsze świetnie umiałam poznać, gdy kłamię. Zresztą chyba i nawzajem, bo on
też wiedział o mnie wszystko.
- Taaak. A co u ciebie? Jak układa ci się z Liam’em? - Tym
razem on zapytał.
- Jest… dobrze.
Znów ogarnęła nas
niezręczna cisza. To wszystko wydawało mi się takie nowe. Jeszcze nigdy nie
zdarzyło się tak, że nie mieliśmy, o czym z Niall’em rozmawiać, a tu proszę. Zabrakło
nam tematów do rozmowy. Coś się między nami popsuło.
- Czy ja zrobiłam coś źle? - Zapytałam nagle.
Bałam się, że ta
cała sytuacja zdarzyła się przeze mnie. Nie chciałam, aby coś pomiędzy nami się
popsuło.
- Nie! - Zaprzeczył. - Oczywiście, że nie!
- To dlaczego już tak dobrze się nie dogadujemy?
- Myślę, że to czas nas zmienił. To przez niego - zasmucił
się.
Nie mogłam patrzeć
na smutnego Niall’a. Odeszłam od poręczy i przysunęłam się do mojego kuzyna.
Delikatnie wtuliłam się w niego. Zaciągnęłam się jego zapachem, który był przyjemny
i dokładnie taki, jak go zapamiętałam. Nic się nie zmieniło. Zaskoczony Niall
ułożył swoje ręce na moich plecach, które po chwili zaczął delikatnie głaskać.
Swoimi rękami oplotłam jego szyję.
- Teraz jest idealnie - szepnął do mojego ucha Horan.
Jeszcze bardziej
przytulił mnie, tak, że nasze ciała przylegały do siebie w silnym uścisku.
Ciężko było znaleźć jakąkolwiek przerwę, co poniekąd bardzo mi się podobało. Dziwne
było to, jak nasze ciała do siebie pasowały. Czasami bardzo mnie to
zastanawiało, ale myślałam, że tak ma każdy. W końcu w ramionach Liam’a czułam
się równie dobrze.
- Rose, obiecasz mi coś? - Zapytał nagle Horan.
- Co takiego? - Zapytałam.
- Obiecaj, że nigdy mnie nie opuścisz.
- Obiecuję.
Niall.
Mimo, że moje
stosunki z Rose się pogorszyły, to w końcu udało nam się spędzić świetnie czas.
Od niepamiętnych czasów normalnie rozmawialiśmy. Przyznam, że na początku było
trochę niezręcznie, ale w końcu rozmowa zaczęła się rozkręcać i było tak, jak
za dawnych czasów. Byłem tak bardzo zadowolony z tego powodu.
Po obietnicy Rose
jakby przełamaliśmy lody. Rozmowa sama zaczęła się kleić. Coraz to nowsze
tematy przychodziły nam do głowy.
Czas mijał jak
szalony. Ruch na ulicy z godziny na godzinę się zmniejszał. Gwiazd przybywało.
Mogłoby się wydawać, że już więcej ich nie pojawi się na niebie, a co chwilę
można było zobaczyć kolejną. Nie wiedziałem dokładnie ile czasu razem siedzieliśmy
i rozmawialiśmy. Nikt nie zwrócił nam na to uwagi. Nie przeszkadzało nam zimno,
wiatr. Nie zwracaliśmy uwagi nawet na to, że było to gdzieś w środku nocy. Nie
śpieszyliśmy się z powrotem do pokoi.
- Czy Liam nie będzie miał nic przeciwko, że opuściłaś go
tak w nocy? - Zapytałem nagle.
Nie wiem, jakim
cudem te zdanie przeszło mi przez gardło. Po prostu nie chciałem, aby Payne był
zły. Zresztą już chyba i tak coś podejrzewał. Był strasznie zazdrosny. Nie
chciałem, aby Rose musiała się tłumaczyć.
- Co, Liam? - Zdziwiła się. - O Boże, przecież masz rację -
jej kąciki ust opadły trochę na dół. - Ile godzin tutaj spędziliśmy?
Wyciągnąłem z
kieszeni komórkę i spojrzałem na wyświetlacz.
- Ponad 2 godziny - szepnąłem.
- O nie! Musimy wracać - wystraszyła się. - Jak mogliśmy tak
o tym zapomnieć? Jeżeli Liam się obudził, to na pewno już nas szuka. Jak ja
mogłam być taka nieodpowiedzialna? - Narzekała.
- Przepraszam. To moja wina - powiedziałem nagle.
- Nie. Nie wygłupiaj się. Mogłam pilnować czasu. Mam
nadzieję, że Liam się nie obudził i nawet nie zauważył, że zniknęłam, bo jeżeli
tak nie będzie, to mamy niezłe kłopoty.
- Miejmy nadzieję, że Liam sobie słodko śpi - szepnąłem sam
do siebie.
- Co? - Zapytała Rose, która musiała usłyszeć mój szept, ale
nie do końca go rozumieć.
- Nic, nic. Mówiłem sam do siebie - uśmiechnąłem się lekko.
Rosalie nic na to
nie odpowiedziała. Była zbyt przejęta Liam’em. A szkoda. Żałowałem, że
cokolwiek o nim wspomniałem. Gdybym nic nie mówił, nadal siedzielibyśmy na tarasie
i rozmawiali.
Zeszliśmy schodami,
a później wsiedliśmy do winy. Ro nacisnęła odpowiedni przycisk z naszym piętrem
i metalowe drzwi się zamknęły. Zaczęliśmy zjeżdżać na dół. Gdy byliśmy już dość
blisko naszego piętra nagle zaczęło dziać się coś niepokojącego. Winda
gwałtownie się zatrzymała, załączyły się światła awaryjne, a drzwi nie drgnęły.
Po prostu się nie otworzyły.
Winda się zepsuła.
- O nie - jęknąłem.
Byliśmy sami w
metalowej, ciasnej puszce, z której nie było wyjścia. Zostaliśmy uwięzieni. Tak
bardzo się bałem. Było tam tak mało miejsca. Zaczęło brakować mi oddechu.
Ściany coraz bardziej się przybliżały. Nie potrafiłem się uspokoić.
- Rosalie. Klaustrofobia - udało mi się jedynie wyszeptać.
Rose spojrzała na
mnie wystraszona i podbiegła. Osunąłem się po ścianie i już po chwili objąłem
swoje kolana. Oddychanie. Nie mogłem oddychać.
- Niall, spokojnie - usłyszałem zaraz obok głos Rose. -
Zaraz ktoś nas znajdzie. Oddychaj. Spójrz na mnie - delikatnie pochwyciła mój
podbródek, jednak moje oczy nadal rozglądały się po windzie. - Znajdą nas,
rozumiesz.
Gdy zobaczyła, że
jej słowa nic nie dają postanowiła rozegrać to trochę inaczej. Chwyciła moje
nadgarstki i zabrała je z kolan. Rozszerzyła delikatnie moje nogi i wślizgnęła
się między nie. Znajdowała się tak blisko…. Za blisko.
- Oddychaj, proszę - szepnęła. - Zrób to dla mnie.
Jednak ja nadal nic
nie potrafiłem zrobić.
- Niall. Wdech i wydech. Postaraj się nad tym zapanować -
znów szepnęła. - Zamknij oczy - rozkazała, a ja posłusznie wykonałem jej
polecenie. - Teraz skup się na moim głosie i rób to, co ci karzę.
Niepewnie skinąłem
głową.
- Niall, wdech - zrobiłem to, o co mnie prosiła. - Dobrze, a
teraz wydech - po raz kolejny to zrobiłem. - Świetnie. Wdech i wydech. Wdech i
wydech.
Mój oddech powoli
się uspokajał. Nagle przypomniało mi się, jak się oddycha, chociaż Rosalie
dalej musiała mi o mówić, co mam robić, bo bardzo szybko zaczynałem panikować.
Wsłuchiwałem się w
jej głos.
Dopiero po chwili
uświadomiłem sobie, że nadal jesteśmy zamknięci w windzie, ale miałem Rosalie i
nie mogłem o tym zapomnieć.
Po jakimś czasie
zmusiłem się do otwarcia oczy, trafiając idealnie w błękitne tęczówki Ro. Wtedy
uświadomiłem sobie, jak bardzo nasze usta były blisko siebie.
Hej! :)
To jak podoba Wam się rozdział?
Mogę Wam obiecać, że kolejne będą pojawiały się częściej, bo już na nic nie muszę się uczyć.
Wprawdzie kolejny tydzień mam zabiegany, ale coś wymyślę :)
Ostatecznie zadecydowałam, że idę do liceum na rozszerzoną matematykę, biologię i angielski :) Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzę ;p
No to do następnego.
Hej! :)
To jak podoba Wam się rozdział?
Mogę Wam obiecać, że kolejne będą pojawiały się częściej, bo już na nic nie muszę się uczyć.
Wprawdzie kolejny tydzień mam zabiegany, ale coś wymyślę :)
Ostatecznie zadecydowałam, że idę do liceum na rozszerzoną matematykę, biologię i angielski :) Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzę ;p
No to do następnego.
Wow, genialny <3 Jestem ciekawa czy Niall pocałuje Rose, jak ona i Liam na to zareagują ^^ Pisz szybciutko nn ;) PS u mnie dzisiaj wieczorem pojawi się next ;p
OdpowiedzUsuńJejciu kocham ten rozdział *-* Te opowiadanie mnie uzależnia <3 Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Robi sie ciekawie :D
OdpowiedzUsuń