Rosalie.
Usiadłam na ławce obok Liam’a i
się do niego przytuliłam. Wiadomość, że ma raka mną wstrząsnęła. Nagle
uświadomiłam sobie, że mogłabym go stracić. Byłam zła na siebie, że nie wzięłam
sprawy w swoje ręce. Mogłam szybciej przyznać się, że o wszystkim wiedziałam.
Zostałoby nam więcej czas.
Oczywiście, że Liam mógł
wyzdrowieć. Były na to szanse, ale również mógł umrzeć. W tamtym momencie
wszystko mogło się zdarzyć.
Oparłam swoją głowę na jego
ramieniu i splotłam nasze palce razem. Siedzieliśmy w ciszy. Nikt z nas nie
potrafił się w tej sytuacji odezwać. Myślałam o naszych wspólnych szczęśliwych
chwilach. Teraz to wszystko było tak bardzo niepewne. Nie wiedziałam, co miałam
ze sobą zrobić.
Chciało mi się płakać. Byłam na
siebie zła. Kompletnie nie wiedziałam, co powiedzieć, aby jakoś pocieszyć
Liam'a, pokazać, że jestem z nim. Byłam bezradna.
- Miałem powiedzieć ci szybciej - stwierdził
nagle Liam. - Tylko się bałem.
- Czego się bałeś? - Zapytałam cicho.
- Że mnie zostawisz. Wiem, że było to głupie.
Przepraszam, że w ciebie zwątpiłem - powiedział i ucałował delikatnie czubek
mojej głowy.
- Nie gniewam się - westchnęłam. - Ja chyba
zrobiłabym to samo.
Przechyliłam głowę w bok i
pozwoliłam, aby mój chłopak pocałował moje usta.
- Posiedzimy tu jeszcze chwilkę, a później
wrócimy do domu, dobrze? - Zaproponował Liam.
- Oczywiście.
Przytuliłam się do niego jeszcze
mocniej. Niebo troszeczkę się zachmurzyło, ale jeszcze nie zaczęło padać, więc
nie musieliśmy uciekać.
Siedzieliśmy jakiś czas na ławce
przytuleni do siebie. Nic więcej nie potrzebowaliśmy.
Dziękowałam, że mogłam być z nim.
Teraz, gdy już cała choroba wyszła na jaw, musieliśmy przejść przez próbę.
Bałam się, że nie damy sobie z tym rady. Czy nasza miłość była aż taka wielka?
Mogliśmy zaryzykować? Wierzyłam, że tak. Skoro już tyle przeszliśmy, to nie
mogliśmy pozwolić, aby zwykła choroba nam to zniszczyła.
- Wracały już do domu? - Zapytałam.
- Możemy.
Wstaliśmy z ławki i nadal
przytuleni do siebie ruszyliśmy w stronę domu.
Panowała pomiędzy nami cisza,
którą musiałam przerwać. Miałam pytanie do Liam'a.
- Powiemy o tym reszcie?
- Sam nie wiem Rosalie - odpowiedział cicho. -
Mimo tego, że powiedziałem to już tobie, to będzie mi ciężko powiedzieć
chłopakom. Nie wiem czy jestem do tego zdolny.
- Jesteś - zapewniłam go.
- Chyba będę musiał im powiedzieć... I pójść na
leczenie.
- Nie masz innego wyboru. Nie chcę cię stracić.
Musisz podjąć się leczenia. Oni ci pomoże. I gdy już wyzdrowiejesz, wyjedziemy
gdzieś na wakacje i będziemy sami we dwoje. Razem szczęśliwi. Co ty na to? -
Zaproponowała.
- Brzmi bardzo kusząco - zaśmiał się mój
chłopak.
Wierzyłam, że to może się udać.
Liam musiał tylko wyzdrowieć. Przecież to nie mogło być takie trudne.
Po chwili znaleźliśmy się w domu.
Chłopaki jak zwykle robili coś w salonie kłócąc się o pilota. Nigdy nie
potrafili się dogadać. Nie wiem w ogóle, jak oni funkcjonowali jako zespół,
kiedy w domu stale się o coś kłócili.
Weszliśmy niepewnie do salonu i odchrząknęłam. Chłopcy natychmiast się
uciszyli.
- Jak tam po spacerze? - Zapytał Harry.
- Całkiem dobrze - odpowiedziałam uśmiechając
się.
Liam
usiadł na kanapie, a ja zaraz obok niego. Wtuliłam się w jego ciało. Miałam
nadzieję, że Payne odważy się wszystko powiedzieć.
- Co macie taki smutne miny? - Zapytał Niall.
Uścisnęłam jego rękę.
- Mamy wam coś do powiedzenia - odezwał się
Liam.
- Mówcie - nalegał Harry.
- Miałem wam to wcześniej powiedzieć, ale się
bałem. Boję się, że to zniszczy zespół. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi
tego za złe - zaczął się tłumaczyć mój chłopak.
- Liam, mów, o co chodzi - nalegał Zayn.
- Jestem chory. Mam raka - powiedział cicho
Payne.
Wszyscy na niego popatrzeli.
- Dlaczego nie powiedziałeś nam wcześniej? -
Zapytał równie cicho blondyn.
- Bałem się - przyznał mój chłopak.
Spuścił swoją głowę i zaczął bawić się palcami. Pocieszeniem było to, że
w końcu powiedział to przed wszystkimi.
Chłopaki mogli pomóc mi namówić go do jak najszybszego podjęcia
leczenia. Wiedziałam, że im również będzie na tym zależeć.
- A jest jakieś leczenie? Coś musi być -
powiedział Zayn.
- Jest leczenie - odpowiedziałam.
- No to, na co czekamy. Liam, musisz
wyzdrowieć.
Wszyscy byli z tym zgodni. Payne nie mógł umrzeć. Musiał zostać z nami.
Powinniśmy wszyscy być szczęśliwi.
Liam.
Siedzieliśmy pod salą. Czułem się, jakbym szedł na swój własny pogrzeb.
Byłem martwy. Przynajmniej tak mi się zdawało, bo w rzeczywistości żyłem i
miałem się nawet dobrze. Pomijają to, to szedłem na własną egzekucję.
Miałem
porozmawiać z moją doktorką i zgodzić się na leczenie, tylko, że to było dla
mnie bardzo trudne. Naprawdę nie wiedziałem, czy mam się z tym wszystkim
zgadzać. To nie dawało mi spokoju.
Bałem
się.
Uścisnąłem mocniej rękę Rosalie i westchnąłem. Musiałem to zrobić,
chociażby dla niej. Powinienem myśleć pozytywnie. Jak to wszystko się skończy,
to wyjedziemy na wakacje, tylko we dwoje (może ewentualnie zabierzemy ze sobą
chłopców) i będziemy się sobą cieszyć.
Jeżeli
wyzdrowieję, to będzie jakaś szansa na to, że spędzimy ze sobą resztę życia.
Tego tak bardzo chciałem. Nie mogłem się poddać. W końcu nazywałem się Liam
Payne - nieustraszony chłopak, który nie powinien bać się zwykłego leczenia.
Przecież one nie miało mi zaszkodzić, tylko pomóc.
Przynajmniej tak myślałem.
Musiałem wziąć pod uwagę to, jak bardzo innym zależy. Chciałbym spędzić z
nimi resztę życia. Nie mogłem ich opuszczać.
- Jak się czujesz? - Zapytała nagle Rosalie.
Odwróciłem głowę w jej stronę i uśmiechnąłem się.
- Nie jest źle - odpowiedziałem.
Spojrzała na mnie zmartwiona. Bardzo dobrze wiedziała, że planuję już,
jakbym mógł uciec. Wiedziała, że się bałem.
- Wszystko będzie dobrze - szepnęła do mojego
ucha.
- Mam nadzieję - odpowiedziałem również cicho.
Spojrzałem w jej oczy, ale zaraz chwilę po tym odwróciłem wzrok. Nie
mogłem jej zawieść. Musiałem być silny.
Nagle
drzwi do gabinetu się otworzyły i wyszedł z nich jakiś chłopak.
- Liam Payne! - Usłyszałem swoje nazwisko.
Momentalnie się spiąłem i przywarłem do krzesła. Nogi się pode mną
ugięły i nie potrafiłem wstać. W sumie to nawet nie próbowałem. Wolałem zostać
na swoim miejscu i czekać na… nawet nie wiem, na co. Przerażało mnie to.
Liam,
musisz się leczyć!
Nie mogłem się poddać. Rosalie.
Musiałem zostać przy niej i być szczęśliwym. Ona liczyła na mnie. Nie mogłem
jej zawieść. Nie chciałem, aby się na mnie zawiodła. Musiałem pokazać jej, że
nie jestem słaby. Chciałem udowodnić to nie tylko sobie, ale również innym.
Byłem silny!
No
dobra. Nie byłem silny. Gdyby nie mocna dłoń Niall’a na moim ranieniu z
pewnością bym się nie ruszył.
- Idziemy - powiedział stanowczo.
Wiedziałem, że mi nie odpuści.
Blondyn pewnym ruchem wepchnął mnie go gabinetu. Chwilę później pojawiła
się Rosalie. Wiedziałem, że chciała mnie wspierać. Nie mogłem jej wygonić.
Zresztą obiecałem sobie, że już nigdy nie będę miał przed nią tajemnic.
Musiałem dotrzymać słowa.
- Dzień dobry - powiedziałem niepewnie.
Już
chwilę później siedziałem na krześle naprzeciw pani doktor, która patrzyła na
mnie pytająco.
Musiałem to powiedzieć.
Dam
radę!
Poczułem, jak palce Rosalie splatają się z moimi. To dodało mi siły. Dla
niej, dla mnie, dla chłopaków. Musiałem być silny.
W
końcu jestem Liam Payne. Chciałem przecież o siebie zadbać!
- Co cię tu sprowadza? - Zapytała moja
doktorka.
- Chcę się podjąć leczenia - powiedziałem.
Cześć :)
Tak wiem, z pewnością chcecie mnie zabić.
Musicie wybaczyć mi moją zwłokę z dodawaniem rozdziału, ale w ostatnich tygodniach byłam... tak jakby bez życia. Wiadomość o Zaynie mną wstrząsnęła, do tego doszły jeszcze moje problemy.
Musicie mi wybaczyć.
Teraz jest już lepiej, jakoś dochodzę do siebie i już Was przez najbliższy czas nie zaniedbam :)
Mam nadzieję, że pojawi się więcej komentarzy niż ostatnio.
To dobrze, że Liam chce się podjąć leczenia :) Teraz wyzdrowieje i z Rose będą mogli planować przyszłość. Najważniejsze, że nie jest już z tym sam tylko ma Rose i chłopaków. To chyba najważniejsze :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
save-me-ff.blogspot.com
To dobrze, że Li chce się leczyć ^^ Mam nadzieję, że się uda i wyzdrowieje. Mają być szczęśliwi i mieć gromadkę dzieci! Z niecierpliwością czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny ��
OdpowiedzUsuń