Rosalie.
Aby
odciąć się od całego świata, postanowiłem wyjechać. Znałam tylko jedne miejsce,
do którego mogłam się udać. Myślałam, że
moja babcia przyjmie mnie z otwartymi ramionami i wcale się nie pomyliłam.
Oczywiście odsunęła się od mojej rodziny, ze swoim synem (czyli moim ojcem) w
ogóle nie utrzymywała kontaktu, ale mnie wprost uwielbiała i była szczęśliwa,
gdy zawitałam u niej w progu.
Nie
zadawała mi żadnych pytań, chodź wiedziałam, że powoli nie potrafi się od tego
powstrzymać. Zawsze była ciekawa… a ja chyba chciałam jej wszystko powiedzieć.
Może jedynie nie zdradziłabym jej tego, jak Niall mnie potraktował. Nie
chciałam, aby do znienawidziła. Tym bardziej, że tak bardzo go lubiła.
Zaniosłam małą walizkę, którą ze sobą wzięłam do pokoju. Na chwilę
usiadłam na łóżku zasłaniając swoją twarz rękami.
Podjęłam dobrą decyzję.
Nie
mogłam się tak łatwo poddać. Musiałam zapomnieć. To było jedyne wyjście. Liam
nie zasługiwał na to, aby ze mną żyć. Byłam mu zbędna. Mógł mieć przeze mnie
kłopoty. Niall miał rację. Musiałam odciąć się od nich, zrobić coś, aby
zapomnieli.
Postanowiłam, że nie będę rozpaczać. Sama musiałam pogodzić się z moim
życiem, z moim zajebistym tatą i resztą. Musiałam o nim zapomnieć. Tylko,
dlaczego to było takie trudne?
Gdyby
nie mój ojciec… Zachciało mu się kurwa podbijać świat. Tylko, dlaczego wybrał
do tego tak bardzo nieodpowiednie wyjście?
To
prawda, ludzie byli zdani tylko na niego. Chyba cieszył się tym, że ma ich
życie w garści. Był jednym z większych handlarzy narkotyków w okolicy. Miał
swoich ‘’pracowników’’, którzy byli oddani mu, jak nikt inny. Za odpowiednią
sumę pieniędzy, albo działkę mogli zrobić wszystko. Nawet zabić.
Mój
ojciec nie kochał mnie, ani mamy. Byłyśmy tylko dobrą przykrywką na jego
biznes. Kochający ojciec… ta, też mi coś. Jednak wszyscy sąsiedzi tak o nim
myśleli. Nie żyliśmy w luksusach. Ojciec nie dawał nam żadnych pieniędzy. Przeznaczał
je głównie na ćpanie, alkohol albo inne atrakcje. Myślę też, że część pieniędzy
miał na swoim koncie. Musiał być bogatym człowiekiem.
Utrzymywałyśmy
się z mamą tylko i wyłącznie z jej pensji. Ojciec nic nam nie dawał, jedynie
czasem opłacił jakieś rachunki, ale to nie zdarzało się często. Ja oraz mama
trochę się go baliśmy. Nie dlatego, że nas bił. O nie! Nigdy nie podniósł ręki
na mnie, ani na mamę. Baliśmy się go dlatego, że był zdolny, aby nas zabić. A
raczej zlecić to swoim pracownikom
Muszę
jednak przyznać. Nigdy nie lubił, gdy ktoś nieznajomy wchodził do domu. A
jeżeli już chodzi o chłopaka dla mnie, to usiłował zmusić mnie do tego, abym
pokochała jakiegoś jego kolegę. Po prostu nie chciał, aby jego sekret się
wydał, a czy więcej nieznajomych ludzi było w domu, tym większe zagrożenie oni
stwarzali.
Na
każdego, kto do mnie się zbliżał, mój ojciec patrzył jak zwyczajny kłopot i
albo musiałam zerwać z tą osobą kontakt, albo mogło się jej coś stać.
Tolerował tylko Niall’a. W końcu był z naszej rodziny. Mój ojciec
wiedział, że blondyn nie piśnie ani słówka policji. Wszyscy, którzy wiedzieli,
kim jest bali się go.
Dlatego to wszystko się stało. Mój kuzyn bał się o swoich przyjaciół, bo
gdyby zaprzyjaźnili się ze mną, coś mogłoby im grozić. Nie chciał ich stracić
tak jak mnie. Teraz, gdy musiał uważać na kontakty ze mną, postanowił trzymać
się z daleka.
Dlatego nigdy nie miałam nikogo przy sobie. Bałam się z kimkolwiek
zaprzyjaźnić. Nie miałam nawet najmniejszych szans na to, dlatego tak bardzo
się załamałam po tym, jak Niall ode mnie odszedł.
Otarłam pojedyncze łzy, które tak niespodziewanie znalazły się na moich
policzkach.
Miałaś
zapomnieć!
Wstałam i obiecałam sobie, że już nie będę o tym myśleć. Zeszłam do
kuchni, gdzie znalazłam moją babcię.
- Napijesz się ze mną herbaty? - Zapytała.
- Chętnie - wymusiłam uśmiech.
Babcia
nalała wodę do czajnika i załączyła go. Wyciągnęła dwie filiżanki i wrzuciła do
nich woreczki z herbatą. W milczeniu czekałyśmy, aż woda się zagotuje.
Gdy
już herbata była gotowa, obie usiadłyśmy naprzeciw siebie przy stole i
popijałyśmy.
- A teraz wyznaj powód, dlaczego tutaj
przyjechałaś - zaczęła rozmowę babcia.
- Chciałam cię odwiedzić - przyznałam.
- Rosalie. Dobrze cię znam. Wiesz, że przede
mną nic się nie ukryje - zaśmiała się. - Co takiego się stało?
Zaczęłam powoli opowiadać jej moją historię. To, jak mijaliśmy się z
Liam’em w szpitalu. Opowiedziałam
wszystko do dnia, w którym zaprosił mnie do swoich przyjaciół.
- I co takiego się stało? - Zapytała babcia.
- Niby świetnie spędzaliśmy ze sobą czas, ale
sama wiesz babciu, jak jest mój ojciec. Bałam się o niego.
- Rosalie, nie możesz całe życie patrzeć na
swojego ojca. To oczywiste, że temu całemu Liam’owi grozi niebezpieczeństwo,
ale ten chłopak sam powinien zdecydować się, czy warto dla ciebie ryzykować.
Nie możesz podejmować za niego decyzji.
- Więc co mi radzisz? - Zapytałam.
- Poczekaj. Zobacz, czy mu na ciebie zależy.
Jeżeli cię odnajdzie, to powiesz mu prawdę i dasz mu czas do namysłu.
- A jeżeli nie będzie mu zależało?
- Zapomnij o nim - powiedziała chłodno moja
babcia.
Liam.
Chłopaki siedzieli przede mną ze spuszczonymi głowami. Zastanawiali się,
jak niby mają przekazać mi te złe
wiadomości. Wiedziałem już, że mają coś wspólnego z tym, że Rosalie się do
mnie nie odzywa. Tylko tyle mi powiedzieli. Teraz wspólnie milczą. Mają
nadzieję, że dam im spokój i dalej zgodzę się na okłamywanie mnie. O nie! Nie
pozwolę im na to.
Nie
teraz.
Nie
teraz, gdy wszystko zaczęło się układać, a oni tak po prostu to zniszczyli.
- Wytłumaczcie mi wszystko - poprosiłem.
Niall
spojrzał na mnie błagalnie. Obwiniał siebie za to wszystko. Miał rację.
Wydawało mi się, że to była jego wina.
- Martwię się o nią - przyznałem. - A co,
jeżeli coś sobie zrobiła?
- Nie! - Zaprzeczył od razu Horan. - Ona nie
jest taka.
- Nie znasz jej! - Krzyknąłem. - Nie wiesz, czy
się nie zmieniła! Kiedy ostatni raz się z nią spotkałeś?!
- Jakieś pół roku temu, a może i więcej -
powiedział szeptem Niall.
- No właśnie! - Znów krzyknąłem. - Według mnie
byłaby zdolna, aby sobie coś zrobić. Nawet nie wiesz, jak się załamała, po tym
jak od niej odszedłeś!
Byłem
wkurzony. Wszyscy patrzyli na mnie z lękiem. Takiego Liam’a, jak teraz jeszcze
nie widzieli. Nie zbyt często krzyczałem. To przeważnie ja byłem tym
opanowanym.
- Załamała się? - ponownie szepnął Horan.
- No jasne, że tak! - Zauważyłem.- Liczyła na
ciebie, a tym czasem ty tak ją potraktowałeś!
- Nie wiedziałem…
- Bo kurwa się nią nie przejmowałeś!
Zapomniałeś o niej! Nawet nie wiem, jak mogłeś to zrobić.
- Nie było mi łatwo! - Krzyknął farbowany
blondyn w swojej obronie.
- Nie wierzę ci!
- To sobie nie wierz! Nigdy nie widziałeś mnie,
jak w nocy płakałem, jak próbowałem zapomnieć. Kochałem ją! Była dla mnie ważna,
ale musiałem coś zrobić, aby was chronić! Nie mogłem ryzykować, że stracę
przyjaciół!
- Jak to nas chronić? - Zapytał zdezorientowany
Harry.
- Nie wiecie o wszystkim! - Krzyknął Niall.
Był
bezradny. Tak jak my wszyscy.
Schował twarz w dłoniach i wybuchł głośnym płaczem. Wcześniej tego nie
rozumiałem, ale jemu naprawdę musiało być ciężko. To prawda. Nigdy nie
wiedziałem, jak płakał, ale mogłem zwrócić uwagę na jego zachowanie. Kochał ją.
Była dla niego jak siostra. Musiał z
wszystkiego zrezygnować, ponieważ nie chciał stracić nas. Cały czas bił się z
myślami, czy wybrał dobrze, a my w ogóle mu w tym nie pomagaliśmy.
- Wytłumacz nam to wszystko - poprosiłem.
- Nie mogę. Nie mogę was narażać.
- Na co narażać? - Zapytał Louis. - Niall, albo
mówisz nam teraz, o co chodzi, albo jedziemy do jej domu i czekamy, aż sama nam
to wyjaśni.
- Nie możemy jechać do jej domu! - Zaprzeczył
od razu. - To jest zbyt niebezpieczne.
- Niall!
- Dobrze, powiem wam - powiedział i spojrzał na
nas wszystkich. - Ale nie możecie temu nikomu powtórzyć, ani w ogóle przyznawać
się do tego, że wiecie. Nie możecie się w to mieszać, ponieważ grozi wam
ogromne niebezpieczeństwo - przyznał.
- Dobrze - zgodziliśmy się wszyscy.
Horan
powoli zaczął nam wszystko opowiadać. Dowiedzieliśmy się, kim jest jej ojciec.
Nagle zrozumiałem to, dlaczego tak bardzo się go bała. Tutaj chodziło o życie
nas wszystkich. Nie rozumiałem, dlaczego nie powiedziała mi wcześniej, przecież
bym jej pomógł.
To
wszystko było takie irracjonalne, ale z jakiegoś powodu wierzyłem Niall’owi.
Nie mógł się mylić. Pierwszy raz powiedział przed nami całą prawdę.
- Czyli
ona tak naprawdę nie jest dziwką - przyznał po cichu Harry, gdy blondyn
przestał snuć swoją opowieść.
- Jaką znowu dziwką? - Zapytałem.
Czy
oni mieli przede mną jakieś sekrety?
- Długa historia - zaśmiał się Zayn. - Nawet
nie wiem, jak mogłem w to uwierzyć. Przecież ona nie wyglądała, ani nie
zachowywała się tak… no wiecie jak.
- Źle ją potraktowaliśmy - przyznał Louis.-
Musimy ją przeprosić.
Kompletnie nie wiedziałem, o co chodziło, ale z jakiegoś względu wolałem
nie pytać. Niech lepiej zostawią to dla siebie.
I
nikomu więcej tego nie powtarzają.
- To, co teraz robimy? - Zapytał Harry.
- No jak to co? - Zdziwiłem się. - Musimy
wyciągnąć ją z tego całego gówna.
- Jak chcesz to zrobić?
- Chyba mam plan - przyznał blondyn.
Był naszą jedyną nadzieją. Mimo, że spędziłem dużo czasu z Rosalie, to i tak Horan wiedział o niej więcej. Musieliśmy mu zaufać.
Był naszą jedyną nadzieją. Mimo, że spędziłem dużo czasu z Rosalie, to i tak Horan wiedział o niej więcej. Musieliśmy mu zaufać.
Cześć! :)
Przepraszam, że tak późno dodaję rozdział, ale wcześniej nie miałam na to czasu. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe xd
A więc tak. Muszę przyznać, że to jest jeden z moich ulubionych rozdziałów. Sama nie wiem, dlaczego. Po prostu bardzo mi się podoba.
Mam nadzieję, że Wam też :)
Z racji tego, że w środę mamy Wigilię, chciałabym Wam życzyć Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku :)
Wiem, że powinnam się tutaj jakoś rozpisać, ale nie jestem mistrzem w składaniu życzeń, więc mam nadzieję, że nie będziecie urażone, jeżeli się nie rozpiszę :)
To do następnego :)
Rozdział jest świetny :)) Nie mogę się doczekać nn ;) + Też ci życzę wszystkiego najlepszego ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńSuper. Zapraszam do mnie i czekam na nn
OdpowiedzUsuń