piątek, 19 grudnia 2014

All You Need Is Love - ROZDZIAŁ 11

Rosalie.
   Aby odciąć się od całego świata, postanowiłem wyjechać. Znałam tylko jedne miejsce, do którego mogłam się udać.  Myślałam, że moja babcia przyjmie mnie z otwartymi ramionami i wcale się nie pomyliłam. Oczywiście odsunęła się od mojej rodziny, ze swoim synem (czyli moim ojcem) w ogóle nie utrzymywała kontaktu, ale mnie wprost uwielbiała i była szczęśliwa, gdy zawitałam u niej w progu.
   Nie zadawała mi żadnych pytań, chodź wiedziałam, że powoli nie potrafi się od tego powstrzymać. Zawsze była ciekawa… a ja chyba chciałam jej wszystko powiedzieć. Może jedynie nie zdradziłabym jej tego, jak Niall mnie potraktował. Nie chciałam, aby do znienawidziła. Tym bardziej, że tak bardzo go lubiła.
   Zaniosłam małą walizkę, którą ze sobą wzięłam do pokoju. Na chwilę usiadłam na łóżku zasłaniając swoją twarz rękami.
   Podjęłam dobrą decyzję.
   Nie mogłam się tak łatwo poddać. Musiałam zapomnieć. To było jedyne wyjście. Liam nie zasługiwał na to, aby ze mną żyć. Byłam mu zbędna. Mógł mieć przeze mnie kłopoty. Niall miał rację. Musiałam odciąć się od nich, zrobić coś, aby zapomnieli.
   Postanowiłam, że nie będę rozpaczać. Sama musiałam pogodzić się z moim życiem, z moim zajebistym tatą i resztą. Musiałam o nim zapomnieć. Tylko, dlaczego to było takie trudne?
   Gdyby nie mój ojciec… Zachciało mu się kurwa podbijać świat. Tylko, dlaczego wybrał do tego tak bardzo nieodpowiednie wyjście?
   To prawda, ludzie byli zdani tylko na niego. Chyba cieszył się tym, że ma ich życie w garści. Był jednym z większych handlarzy narkotyków w okolicy. Miał swoich ‘’pracowników’’, którzy byli oddani mu, jak nikt inny. Za odpowiednią sumę pieniędzy, albo działkę mogli zrobić wszystko. Nawet zabić.
   Mój ojciec nie kochał mnie, ani mamy. Byłyśmy tylko dobrą przykrywką na jego biznes. Kochający ojciec… ta, też mi coś. Jednak wszyscy sąsiedzi tak o nim myśleli. Nie żyliśmy w luksusach. Ojciec nie dawał nam żadnych pieniędzy. Przeznaczał je głównie na ćpanie, alkohol albo inne atrakcje. Myślę też, że część pieniędzy miał na swoim koncie. Musiał być bogatym człowiekiem.
  Utrzymywałyśmy się z mamą tylko i wyłącznie z jej pensji. Ojciec nic nam nie dawał, jedynie czasem opłacił jakieś rachunki, ale to nie zdarzało się często. Ja oraz mama trochę się go baliśmy. Nie dlatego, że nas bił. O nie! Nigdy nie podniósł ręki na mnie, ani na mamę. Baliśmy się go dlatego, że był zdolny, aby nas zabić. A raczej zlecić to swoim pracownikom
   Muszę jednak przyznać. Nigdy nie lubił, gdy ktoś nieznajomy wchodził do domu. A jeżeli już chodzi o chłopaka dla mnie, to usiłował zmusić mnie do tego, abym pokochała jakiegoś jego kolegę. Po prostu nie chciał, aby jego sekret się wydał, a czy więcej nieznajomych ludzi było w domu, tym większe zagrożenie oni stwarzali.
   Na każdego, kto do mnie się zbliżał, mój ojciec patrzył jak zwyczajny kłopot i albo musiałam zerwać z tą osobą kontakt, albo mogło się jej coś stać.
   Tolerował tylko Niall’a. W końcu był z naszej rodziny. Mój ojciec wiedział, że blondyn nie piśnie ani słówka policji. Wszyscy, którzy wiedzieli, kim jest bali się go.
   Dlatego to wszystko się stało. Mój kuzyn bał się o swoich przyjaciół, bo gdyby zaprzyjaźnili się ze mną, coś mogłoby im grozić. Nie chciał ich stracić tak jak mnie. Teraz, gdy musiał uważać na kontakty ze mną, postanowił trzymać się z daleka.
   Dlatego nigdy nie miałam nikogo przy sobie. Bałam się z kimkolwiek zaprzyjaźnić. Nie miałam nawet najmniejszych szans na to, dlatego tak bardzo się załamałam po tym, jak Niall ode mnie odszedł.
   Otarłam pojedyncze łzy, które tak niespodziewanie znalazły się na moich policzkach.
   Miałaś zapomnieć!
   Wstałam i obiecałam sobie, że już nie będę o tym myśleć. Zeszłam do kuchni, gdzie znalazłam moją babcię.
- Napijesz się ze mną herbaty? - Zapytała.
- Chętnie - wymusiłam uśmiech.
   Babcia nalała wodę do czajnika i załączyła go. Wyciągnęła dwie filiżanki i wrzuciła do nich woreczki z herbatą. W milczeniu czekałyśmy, aż woda się zagotuje.
   Gdy już herbata była gotowa, obie usiadłyśmy naprzeciw siebie przy stole i popijałyśmy.
- A teraz wyznaj powód, dlaczego tutaj przyjechałaś - zaczęła rozmowę babcia.
- Chciałam cię odwiedzić - przyznałam.
- Rosalie. Dobrze cię znam. Wiesz, że przede mną nic się nie ukryje - zaśmiała się. - Co takiego się stało?
   Zaczęłam powoli opowiadać jej moją historię. To, jak mijaliśmy się z Liam’em  w szpitalu. Opowiedziałam wszystko do dnia, w którym zaprosił mnie do swoich przyjaciół.
- I co takiego się stało? - Zapytała babcia.
- Niby świetnie spędzaliśmy ze sobą czas, ale sama wiesz babciu, jak jest mój ojciec. Bałam się o niego.
- Rosalie, nie możesz całe życie patrzeć na swojego ojca. To oczywiste, że temu całemu Liam’owi grozi niebezpieczeństwo, ale ten chłopak sam powinien zdecydować się, czy warto dla ciebie ryzykować. Nie możesz podejmować za niego decyzji.
- Więc co mi radzisz? - Zapytałam.
- Poczekaj. Zobacz, czy mu na ciebie zależy. Jeżeli cię odnajdzie, to powiesz mu prawdę i dasz mu czas do namysłu.
- A jeżeli nie będzie mu zależało?
- Zapomnij o nim - powiedziała chłodno moja babcia.

Liam.
   Chłopaki siedzieli przede mną ze spuszczonymi głowami. Zastanawiali się, jak niby mają przekazać mi te złe wiadomości. Wiedziałem już, że mają coś wspólnego z tym, że Rosalie się do mnie nie odzywa. Tylko tyle mi powiedzieli. Teraz wspólnie milczą. Mają nadzieję, że dam im spokój i dalej zgodzę się na okłamywanie mnie. O nie! Nie pozwolę im na to.
   Nie teraz.
   Nie teraz, gdy wszystko zaczęło się układać, a oni tak po prostu to zniszczyli.
- Wytłumaczcie mi wszystko - poprosiłem.
   Niall spojrzał na mnie błagalnie. Obwiniał siebie za to wszystko. Miał rację. Wydawało mi się, że to była jego wina.
- Martwię się o nią - przyznałem. - A co, jeżeli coś sobie zrobiła?
- Nie! - Zaprzeczył od razu Horan. - Ona nie jest taka.
- Nie znasz jej! - Krzyknąłem. - Nie wiesz, czy się nie zmieniła! Kiedy ostatni raz się z nią spotkałeś?!
- Jakieś pół roku temu, a może i więcej - powiedział szeptem Niall.
- No właśnie! - Znów krzyknąłem. - Według mnie byłaby zdolna, aby sobie coś zrobić. Nawet nie wiesz, jak się załamała, po tym jak od niej odszedłeś!
   Byłem wkurzony. Wszyscy patrzyli na mnie z lękiem. Takiego Liam’a, jak teraz jeszcze nie widzieli. Nie zbyt często krzyczałem. To przeważnie ja byłem tym opanowanym.
- Załamała się? - ponownie szepnął Horan.
- No jasne, że tak! - Zauważyłem.- Liczyła na ciebie, a tym czasem ty tak ją potraktowałeś!
- Nie wiedziałem…
- Bo kurwa się nią nie przejmowałeś! Zapomniałeś o niej! Nawet nie wiem, jak mogłeś to zrobić.
- Nie było mi łatwo! - Krzyknął farbowany blondyn w swojej obronie.
- Nie wierzę ci!
- To sobie nie wierz! Nigdy nie widziałeś mnie, jak w nocy płakałem, jak próbowałem zapomnieć. Kochałem ją! Była dla mnie ważna, ale musiałem coś zrobić, aby was chronić! Nie mogłem ryzykować, że stracę przyjaciół!
- Jak to nas chronić? - Zapytał zdezorientowany Harry.
- Nie wiecie o wszystkim! - Krzyknął Niall.
   Był bezradny. Tak jak my wszyscy.
   Schował twarz w dłoniach i wybuchł głośnym płaczem. Wcześniej tego nie rozumiałem, ale jemu naprawdę musiało być ciężko. To prawda. Nigdy nie wiedziałem, jak płakał, ale mogłem zwrócić uwagę na jego zachowanie. Kochał ją. Była dla niego jak siostra.  Musiał z wszystkiego zrezygnować, ponieważ nie chciał stracić nas. Cały czas bił się z myślami, czy wybrał dobrze, a my w ogóle mu w tym nie pomagaliśmy.
- Wytłumacz nam to wszystko - poprosiłem.
- Nie mogę. Nie mogę was narażać.
- Na co narażać? - Zapytał Louis. - Niall, albo mówisz nam teraz, o co chodzi, albo jedziemy do jej domu i czekamy, aż sama nam to wyjaśni.
- Nie możemy jechać do jej domu! - Zaprzeczył od razu. - To jest zbyt niebezpieczne.
- Niall!
- Dobrze, powiem wam - powiedział i spojrzał na nas wszystkich. - Ale nie możecie temu nikomu powtórzyć, ani w ogóle przyznawać się do tego, że wiecie. Nie możecie się w to mieszać, ponieważ grozi wam ogromne niebezpieczeństwo - przyznał.
- Dobrze - zgodziliśmy się wszyscy.
   Horan powoli zaczął nam wszystko opowiadać. Dowiedzieliśmy się, kim jest jej ojciec. Nagle zrozumiałem to, dlaczego tak bardzo się go bała. Tutaj chodziło o życie nas wszystkich. Nie rozumiałem, dlaczego nie powiedziała mi wcześniej, przecież bym jej pomógł.
   To wszystko było takie irracjonalne, ale z jakiegoś powodu wierzyłem Niall’owi. Nie mógł się mylić. Pierwszy raz powiedział przed nami całą prawdę.
-  Czyli ona tak naprawdę nie jest dziwką - przyznał po cichu Harry, gdy blondyn przestał snuć swoją opowieść.
- Jaką znowu dziwką? - Zapytałem.
   Czy oni mieli przede mną jakieś sekrety?
- Długa historia - zaśmiał się Zayn. - Nawet nie wiem, jak mogłem w to uwierzyć. Przecież ona nie wyglądała, ani nie zachowywała się tak… no wiecie jak.
- Źle ją potraktowaliśmy - przyznał Louis.- Musimy ją przeprosić.
   Kompletnie nie wiedziałem, o co chodziło, ale z jakiegoś względu wolałem nie pytać. Niech lepiej zostawią to dla siebie.
   I nikomu więcej tego nie powtarzają.
- To, co teraz robimy? - Zapytał Harry.
- No jak to co? - Zdziwiłem się. - Musimy wyciągnąć ją z tego całego gówna.
- Jak chcesz to zrobić?
- Chyba mam plan - przyznał blondyn.
   Był naszą jedyną nadzieją. Mimo, że spędziłem dużo czasu z Rosalie, to i tak Horan wiedział o niej więcej. Musieliśmy mu zaufać.


Cześć! :)
Przepraszam, że tak późno dodaję rozdział, ale wcześniej nie miałam na to czasu. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe xd
A więc tak. Muszę przyznać, że to jest jeden z moich ulubionych rozdziałów. Sama nie wiem, dlaczego. Po prostu bardzo mi się podoba.
Mam nadzieję, że Wam też :)
Z racji tego, że w środę mamy Wigilię, chciałabym Wam życzyć Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku :)
Wiem, że powinnam się tutaj jakoś rozpisać, ale nie jestem mistrzem w składaniu życzeń, więc mam nadzieję, że nie będziecie urażone, jeżeli się nie rozpiszę :)
To do następnego :)

4 komentarze: