Rosalie.
Świetnie spędzałam czas z Liam’em. Śniadanie było bardzo udane, a spacer
okazał się jeszcze lepszym pomysłem.
To
była nasza druga randka i miałam nadzieję, że już nigdy się nie skończy. Nie
przeszkadzało mi nawet to, że co jakiś czas zaczepiały nas fanki chłopaków.
Byłam w świetnym humorze i nic nie mogło go zniszczyć.
Wprawdzie Liam szedł jakiś zamyślony. Wiedziałam, że coś go martwiło,
mimo wszystko nie naciskałam na niego i zwyczajnie czekałam, aż odważy się
wygadać. To okazało się być najlepszym pomysłem.
Spacerowaliśmy przez park trzymając się za ręce. Pogoda była świetna,
więc mogliśmy się nacieszyć słońcem. Nawet kupiliśmy sobie lody, aby się trochę
ochłodzić. Patrzyliśmy, jak dzieci bawią się w parku i wtedy właśnie sobie
uświadomiłam, że chciałabym kiedyś mieć dziecko.
Z Liam’em.
Może
to było głupie, ale on wydawał mi się najlepszym kandydatem na to. W końcu
kochał mnie, a to wiele się dla mnie liczyło.
- Kocham cię - powiedziałam szeptem i mocniej
uścisnęłam rękę Liam’a.
On
odwrócił się w moją stronę zaskoczony i posłał mi wielki uśmiech.
- Ja ciebie też kocham - odpowiedział.
Oboje zamilkliśmy, ale ta cisza nam nie
przeszkadzała. W jakimś sensie przekazywała nam ona nasze emocje. Wierzyłam
Liam’owi. Wiedziałam, że bardzo mocno mnie kocha i mogłabym słyszeć te dwa
słowa do końca życia i by mi się to nie znudziło.
Jeszcze niedawno się tego wszystkiego bałam. Teraz to się zmieniło. Nie
wyobrażałam sobie życia bez miłość, bez osoby, na której mogłam polegać, która
była gotowa zrobić dla mnie wszystko. Kochałam i nie bałam powiedzieć się tego
na głos. Nic już nie było takie jak kiedyś. Teraz byłam inna. Otworzyłam się na
ludzi i bardzo się z tego cieszyłam. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego życia.
Mój ojciec mi nie groził. W końcu odnowiłam kontakty z moją rodziną. Znów byłam
blisko Niall’a. A najważniejsze było to,
że miałam Liam’a. Zyskałam nie tylko chłopaka, ale również przyjaciela.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby przestała męczyć mnie jedna sprawa.
Obiecałam, że namówię Liam’a do leczenia, a nawet nie próbowałam tego robić.
Payne nie chciał mi nic powiedzieć na temat swojej choroby, a ja nie
wiedziałam, czy mogę się przyznać do tego, że wiem.
Dalej
spacerowaliśmy w milczeniu zachwycając się swoim towarzystwem.
- Rosalie? - Zapytał nagle Liam.
- Tak?
- Czy gdyby teraz okazało się, że ukrywam coś
przed tobą, byłabyś na mnie zła?
Schodziliśmy na dość niebezpieczny temat. Podejrzewałam, że chodziło o
chorobę, bo co innego mógł mieć na myśli? Z tego, co wiedziałam, to nie
mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic.
- Nie. Oczywiście, że nie - przyznałam. -
Chyba, że byłaby to zdrada, albo coś takiego - dodałam. - Nie muszę się o to
bać, prawda?
- Tak. Nie chodzi mi tutaj o zdradę. Po prostu
chciałem wiedzieć, czy byłabyś na mnie zła.
- Liam, czy coś przede mną ukrywasz? -
Zapytałam. To było oczywiste, że ukrywa. - Proszę, powiedz mi. Wiesz, że możesz
mi zaufać.
- Nic przed tobą nie ukrywam - powiedział
szybko.
Za
szybko.
- Przecież doskonale widzę, że coś się dzieje - zauważyłam.
Nie
mogłam się tak łatwo poddać. Nie teraz, gdy rozmowa zaszła tak daleko. Jeszcze
nigdy nie było tak blisko. Nie mogłam zaprzepaścić tej sytuacji.
- Nic się nie dzieje - zaprzeczył.
Nie
chciał mi powiedzieć. Dalej to ukrywał. Byłam zła. Ile on chciał to jeszcze
ciągnąć? Musiałam zmusić go do tego, żeby mi powiedział, albo po prostu
przyznać się, że wiem. Miałam dwie opcje do wyboru.
- Liam, przecież wiem, że coś się dzieje! -
Krzyknęłam.
Ludzie
dookoła się na mnie popatrzyli. Musiałam ściszyć troszkę swój głos.
- Skąd to możesz wiedzieć? - Zapytał.
Nie
krzyczał. Jeszcze nie był zły.
- Wiem Liam. Wiem o wszystkim - przyznałam.
- O czym wiesz?
Odważyłam się spojrzeć mu z oczy. Widziałam w nich strach. Czy to aż tak
możliwe, że tak bardzo bał mi się o wszystkim powiedzieć? Dlaczego tak długo
chciał zwlekać? Nie był świadomy tego, że mnie oszukuje?
Zatrzymałam się, a Liam zrobił to samo. Spojrzał na mnie pytająco, a ja
chwyciłam go za ręce. Musiałam mu powiedzieć, że wiem.
Liam.
Nie wiem,
co miałem myśleć o tej całej sytuacji. Nie domyślałem się, co takiego Rosalie
chciałam mi powiedzieć. Nie mogła dowiedzieć się o mojej chorobie. Zbyt dobrze
to wszystko ukrywałem. Chyba, że po prostu się czegoś domyślała. W końcu
poznaliśmy się w szpitalu. Mogła wiedzieć.
- O - o - czym wiesz? - Wyjąknąłem.
Naprawdę się bałem. Gdyby wiedziała… to przecież mogłoby przekreślić
cały nasz związek. Nie chciałem jej tracić. Była dla mnie wszystkim. Gdyby ona
odeszła ja również bym to zrobił.
Gdy
chwyciła mnie za ręce byłem naprawdę przestraszony. Spojrzałem prosto w jej
oczy i uświadomiłem sobie, że nie mogę w nią wątpić. Naprawdę, jeżeli byłoby ze
mną źle, ona nie zostawiłaby mnie. Jej oczy mi to mówiły.
Wiedziałem, że była ze mną szczęśliwa. Nikt nie mógł dać jej więcej
szczęścia niż ja sam. Nasz związek nie mógł skończyć się przez jedno malutkie kłamstwo.
- Wiem, że jesteś chory - przyznała.
Zamurowało mnie. Naprawdę wiedziała. I to od samego początku. Ale, od
kogo? Jak mogła się o tym dowiedzieć? Przecież wiedziałem tylko ja. Nikomu o
tym nie mówiłem, ponieważ się bałem.
- Skąd? - Zapytałem niepewnie.
- Po prostu wiem - przyznała. - Liam, dlaczego
nie chciałeś mi o niczym powiedzieć?
Wiedziała. Czułem, jak robi mi się słabo. Ona naprawdę wiedziała. Nogi
zaczęły się pode mną uginać. Mroczki pojawiły mi się przed oczami. Mocniej
chwyciłem się Rose.
- Liam? Dobrze się czujesz? - Zapytała z
troską.
- Nie - odpowiedziałem od razu.
- Chodź, usiądziemy na ławkę - powiedziała.
Chwyciła mnie mocniej za rękę i kazała usiąść, a sama uklękła przede
mną.
- Już lepiej? - Zapytała.
Naprawdę się o mnie martwiła. Jak mogłem ją przez taki długi czas
okłamywać? Naprawdę źle ją potraktowałem.
- Tak, już lepiej - zapewniłem.
Dla
upewnienia rozejrzałem się dookoła. Wszystko wróciło do normalności. Po prostu
na chwilę zrobiło mi się słabo. Zbyt wiele emocji jak dla mnie. Wystraszyłem
się i tyle.
- Często robi cię się słabo? - Zapytała.
Jej
kciuki zaczęły rysować malutkie kółeczka na zewnętrznej stronie moich rąk. To
sprawiło, że troszeczkę się odprężyłem.
Wiedziałem, że jej nie stracę. Chciała zostać ze mną nie zważając na
nic. Dobrze się składało, że tak właśnie wyszło. Wiedziałem, że naprawdę
chciała być ze mną szczęśliwa. Zależało jej na mnie. Czyż to nie było cudowne?
Cieszyłem się z tego powodu. To dało mi jakąś nadzieję.
- Nie. To było pierwszy raz. Po prostu się
wystraszyłem. Naprawdę nie wiedziałem, że o tym wiesz.
To
naprawdę była prawda. Teraz nie miałem już przed nią nic do ukrycia. Wiedziała
o mnie wszytko.
- Przestraszyłeś się? - Zdziwiła się. -
Dlaczego tak bardzo bałeś się mi o tym powiedzieć?
- Sam nie wiem. Bałem się, że mnie zostawisz.
Nie chciałem zostawać z tym sam. Z pewnością bym sobie nie poradził. A poza tym
boję się. Teraz czuję się dobrze, a wiem, że jak pójdę się leczyć, to wszystko
może się zmienić.
- Liam. Nie możesz się tego bać. Leczenie ci
pomoże - przyznała Rose.- Nie możesz ukrywać tego przed wszystkimi. Myślę, że
jak powiedziałbyś chłopakom, to oni byli by z tobą. W końcu jesteście
przyjaciółmi. Nie zostawiliby cię.
- Bałem się o karierę zespołu - dodałem. -
Niedawno zaczęliśmy. Nasza sława się rozkręca, a ja teraz bym im wszystko
odebrał. Nie chciałem tego.
- Li, twoje zdrowie jest ważniejsze niż kariera
zespołu. Myślę, że chłopaki i reszta świata to zrozumie. Musisz iść na
leczenie.
Patrzyłem jej oczy, które aż błagały mnie o to. Naprawdę się bałem. Nie
wiedziałem, co miałem z tym zrobić. Bałem podjąć się tę decyzję. Wszystko
zależało od niej. Wolałbym nie musieć jej podejmować, ale wiedziałem, że
musiałem wybrać. Leczenie czy kariera?
Chciałem zostać przy Rosalie i spędzić z nią resztę życia. Jeżeli nie
zacznę dbać o swoje życie to w końcu umrę, a choroba tylko przyśpieszy moją
śmierć. Nie chciałem jej opuszczać.
- Sam nie wiem, co mam zrobić - westchnąłem.
- Li, a tak w ogóle, to na co chorujesz?
Wstrzymałem oddech. Spuściłem głowę. Bałem się już patrzeć w jej oczy.
Zastanawiałem się, czy mogłem jej powiedzieć.
Musiałem być z nią szczery.
- Mam raka - powiedziałem.